" Mieszkaj w Chrystusie" - Dzień 5 ~ Andrew Murray


MIESZKAJ W CHRYSTUSIE
tak jak przyszedłeś do Niego przez wiarę

Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w nim chodźcie, wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze... składając nieustannie dziękczynienie”(Kol 2: 6-7)
W słowach tych daje nam apostoł ważną naukę, że przez wiarę nie tylko przychodzimy po raz pierwszy do Jezusa, ale że także przez wiarę jesteśmy wkorzenieni i utwierdzeni w naszej jedności z Chrystusem.
Są chrześcijanie, którzy tego nie rozumieją lub jeśli nawet przyznają temu słuszność, to jednak nie są w stanie zastosować tego w życiu. Gorliwie popierają ewangelię o usprawiedliwieniu i przyjęciu Jezusa tylko przez wiarę. Ale uważają, że potem wszystko zależy od naszej pilności i wierności. Chociaż dobrze rozumieją prawdę, że „grzesznik bywa usprawiedliwiony z wiary” (Rz 3:28), to jednak nie znajdują w sobie miejsca na przyjęcie drugiej wspaniałej prawdy, że: „sprawiedliwy z wiary żyć będzie” (Hab 2:4). Nie zrozumieli jeszcze, jak doskonałym Zbawicielem jest Jezus i że chce On być dla grzesznika codziennie tak samo wielki, jak był na początku, gdy ten po raz pierwszy do niego przyszedł. Ludzie ci nie wiedzą, że życie z łaski jest zawsze życiem z wiary, że jedynym codziennym i stałym obowiązkiem ucznia w obcowaniu z Jezusem jest wierzyć, gdyż wiara stanowi jedyne połączenie, przez które Boża łaska i moc płyną do ludzkiego serca. Stara natura wierzącego pozostaje zła i grzeszna aż do końca, ale jeżeli codziennie przychodzi on, jako potrzebujący i bezsilny, do swego Zbawiciela, aby uzyskać życie i moc, to może przynieść owoce sprawiedliwości ku chwale Boga. Dlatego słowa Apostoła brzmią: „Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, tak w nim chodźcie, wkorzenieni weń i utwierdzeni w wierze”. Jak przyszedłeś do Jezusa, tak w nim pozostań, przez wiarę!
Jeśli chcesz wiedzieć, jak się masz ćwiczyć w pozostawaniu w Jezusie przez wiarę, aby być coraz głębiej i mocniej wkorzeniony weń, to popatrz wstecz na czas, kiedy go po raz pierwszy przyjąłeś. Może przypominasz sobie, jakie przeszkody napotykała twoja wiara. Najpierw widziałeś swą nieczystość i winę, mniemałeś, że jest rzeczą niemożliwą, aby obietnica przebaczenia i łaski mogła mieć znaczenie dla tak nisko upadłego grzesznika. Potem czułeś swą słabość i niemoc, nie odczuwałeś żadnej mocy do oddania się i zaufania, którego od ciebie żądano. Potem nasuwały się wątpliwości związane z przyszłością. Wydawało ci się niemożliwe używanie imienia – uczeń Chrystusowy, skoro nie czujesz, że jesteś w stanie mocno się trzymać Pana, a raczej przewidujesz, że wkrótce staniesz się niewierny i upadniesz.
Wszystkie te wątpliwości stały jak góry na twej drodze, ale jednak zostały usunięte. Jak? Po prostu przez Słowo Boże. To Słowo zmusiło cię, abyś uwierzył, że mimo swej przeszłej winy, obecnej słabości i przyszłej niewierności, obietnica Jezusa – że chce cię przyjąć i wybawić – jest pewna. Dzięki temu słowu odważyłeś się przyjść i nie zawiodłeś się, Jezus cię przyjął i wybawił.
Zastosuj to nabyte doświadczenie, decydując się pozostać w Jezusie. Tak jak wtedy, tak i teraz jest wiele pokus, które mają na celu powstrzymać cię od uwierzenia. Kiedy pomyślisz o grzechach, które popełniłeś od chwili swego ułaskawienia, to serce twe zostaje tak przytłoczone wstydem, że wydaje ci się zbyt śmiałe oczekiwać, że Jezus dopuści cię do tak bliskiego obcowania, do tak pełnego korzystania z jego miłości.
Jeżeli uprzytomnisz sobie, jak w minionych dniach łamałeś najświętsze śluby i przysięgi, to zaczniesz drżeć, świadom swej obecnej słabości i bać się myśli, że mógłbyś odpowiedzieć na rozkaz Zbawiciela przyrzeczeniem: „Panie, od tej chwili chcę pozostać w Tobie”. A gdy sobie wyobrazisz, jak pełne miłości, radości, świętości i owoców życie miałoby płynąć z tego pozostania w Jezusie, wydaje ci się, jakby twa beznadziejna słabość tylko się powiększała. Myślisz wówczas, że w każdym razie ty do tego nie dojdziesz, bo znasz siebie zbyt dobrze; wolisz raczej mniej oczekiwać, aby nie przeżyć zawodu, gdyż życie w stałej i zupełnej łączności z Jezusem nie może być twoim udziałem.
Obyś zechciał się czegoś nauczyć z pierwszych chwil swego życia z Jezusem! Przypomnij sobie, jak zostałeś wtedy doprowadzony do uchwycenia Jezusa za słowo, wbrew wszystkiemu, co mówiło twe doświadczenie, twe uczucia i twój zdrowy rozsądek, i że nie zawiodłeś się w swych oczekiwaniach. Jezus cię przyjął, przebaczył ci, pozwolił ci doświadczyć swej miłości i uwalniającej mocy – dobrze wiesz, jak było. A jeżeli tak uczynił, gdyś był jeszcze jego wrogiem i kimś obcym Mu, to czemu myślisz, że teraz, gdy jesteś jego własnością, nie wypełnił On swego przyrzeczenia jeszcze obficiej? O, obyś raz spoczął zupełnie na Jego słowie i postawił sobie tylko jedno pytanie: „Czy On naprawdę chce, abym w nim pozostał?” Odpowiedź Pisma Świętego jest tak prosta i jasna; przez jego wszechmocną łaskę jesteś teraz w nim i ta wszechmocna łaska pozwoli ci także w nim pozostać. Przez wiarę otrzymałeś pierwszy dar; przez wiarę uzyskasz także stałą łaskę pozostawania w nim.
Kiedy zapytasz, w co dokładnie masz wierzyć, aby w nim pozostać, wiedz, że odpowiedź nie jest trudna. Wierz przede wszystkim słowom Jezusa: „Ja jestem krzewem winnym”. Bezpieczeństwo i owocność latorośli zależy od mocy winnego krzewu. Nie myśl tyle o sobie jako latorośli, ani o pozostawaniu w Jezusie jako obowiązku, zanim twoja dusza nie pojmie wiarą, czym jest Jezus jako winny krzew. On chce być dla ciebie rzeczywiście tym wszystkim, czym krzew winny jest dla latorośli. On chce cię nieść i żywić. On sam chce być odpowiedzialny za twój rozwój i twoją owocność. Zadaj sobie trud i znajdź czas na to, by przemyśleć to wszystko i uwierzyć, że twoim winnym krzewem, od którego możesz spodziewać się wszystkiego, czego potrzebujesz, jest Jezus Chrystus.
Wielki i mocny krzew winny niesie słabą latorośl i zachowuje ją w łączności z sobą. Proś Ojca, aby przez Ducha Świętego objawił ci, jak wspaniały, kochany i potężny jest twój Jezus, w którym możesz żyć i mieszkać. Wiara w to, czym jest Jezus, umocni cię bardziej niż cokolwiek innego i da siły, abyś mógł w nim pozostać. Im większy i wspanialszy jest dla duszy krzew winny, tym silniejsza w nim będzie latorośl i tym pewniej w nim pozostanie. Zajmuj się wiele Jezusem i wiele od niego oczekuj, jako od prawdziwego krzewu winnego. Jeżeli zaś starczy ci wiary, by powiedzieć: „On jest moim winnym krzewem”, to nie ociągaj się z dodaniem: „a ja jego latoroślą. Jestem w nim”.
Mówię to do tych, którzy twierdzą, że są uczniami Jezusa, i nie wiem, jak położyć im na serce, aby ćwiczyli się w wierze po prostu powtarzając: „Jestem w nim”. To czyni pozostawanie w Jezusie tak prostym. Jeżeli w czasie rozmyślania nad tym, stanie się dla mnie jasne, że teraz przez wiarę jestem w nim, to zobaczę zarazem, że nie potrzebuję niczego więcej, jak tylko zgodzić się na to, co On dla mnie uczynił i pozostać tam, gdzie On mnie postawił.
Jestem w Chrystusie. Ta prosta myśl, wypowiedziana ze zrozumieniem i modlitwą w wierze, usuwa wszelkie obawy, jakobym przez własny wysiłek miał osiągnąć ten wysoki szczyt. O, nie, jestem w Chrystusie, moim drogim Zbawcy. Jego miłość przygotowała mi u niego dom rodzinny, skoro mówi: „Pozostań w mej miłości”. Jego moc będzie mnie ochraniać i utrzymywać w nim, jeżeli tylko wyrażę na to zgodę. Jestem w Chrystusie, a więc wystarczy powiedzieć: „Mój Zbawco, wysławiam Cię za Twoją cudowną łaskę, zgadzam się, oddaję się zupełnie Twojej łaskawej opiece. Tak, pozostaję w Tobie”.
To zdumiewające, jak taka wiara może wykonać wszystko, co wiąże się jeszcze z naszym pozostaniem w Jezusie. Czujność i modlitwa, zaparcie się samego siebie, posłuszeństwo i gorliwość – oto najważniejsze potrzeby życia chrześcijańskiego. A wszystko to jest możliwe dla wierzącego. „Zwycięstwo, które zwyciężyło świat, to wiara nasza” (1 J 5:4 ). Tak, wiara, która stale zamyka oczy na słabość stworzenia, a która znajduje swą radość wyłącznie we wszechmocy Zbawcy, czyni duszę radosną i mocną. Uczeń Jezusa poddaje się wówczas prowadzeniu Ducha Świętego, i coraz głębiej poznaje nieocenionego i wspaniałego Wybawcę, wieczystego Emmanuela, darowanego nam przez Boga. Wiara podąża za prowadzeniem Ducha przez każdą stronicę Słowa Bożego, ożywiając nas jedną myślą i jednym pragnieniem, aby każde nowe objawienie tego, czym jest Jezus i co przyrzeka, przyjąć jako pokarm życiowy. W ten sposób dusza stanie się mocna przez moc Bożą, aby być wszystkim i uczynić wszystko, co jest konieczne, aby pozostać w Jezusie.
Dziecię Boże, czy chcesz pozostać w Jezusie? A więc wierz! Wierz zawsze, wierz i teraz. Ugnij się teraz przed Panem i powiedz mu z dziecięcym zaufaniem: „Ponieważ jesteś moim krzewem winnym, a ja twoją latoroślą, dlatego chcę dziś pozostać w Tobie”.
Komentarz
Ja jestem krzewem winnym”. Ten, kto oferuje nam przywilej prawdziwej jedności z sobą samym, jest Bogiem Wszechmocnym, wielkim „Ja Jestem”, który podtrzymuje wszystko słowem swej mocy. I ten wszechmocny Bóg objawia siebie jako doskonałego Zbawiciela, tak niewyobrażalnie doskonałego, że chce odnowić naszą upadłą naturę, wszczepiając ją w swą boską istotę.
Uświadomienie sobie pełnego chwały Bóstwa tego, którego wezwanie tak słodko brzmi dla naszych spragnionych serc, stanowi niemały krok w kierunku uzyskania pełnego przywileju, do jakiego zostaliśmy powołani. Ale pragnienie to jest samo w sobie bezużyteczne, a jeszcze mniejszy byłby pożytek z czytania o błogosławionych skutkach wypływających z bliskiej osobistej społeczności z Panem, gdybyśmy uważali, że połączenie to leży praktycznie poza naszym zasięgiem. Słowa Pana są żywą, wieczną, kosztowną rzeczywistością, ale wypełnią się tylko wtedy, gdy będziemy pewni, że możemy naprawdę oczekiwać ich wypełnienia. Cóż jednak może sprawić, że wypełnienie to stanie się możliwe – cóż mogłoby uzasadnić przypuszczenie, że my, biedne, słabe, samolubne stworzenia, grzeszne i upadłe, możemy zostać wybawione z zepsucia naszej natury i stać się uczestnikami świętości naszego Pana – jeśli nie fakt, wspaniały, niezmienny fakt, że ten, który zamierzył dla nas tak wielką przemianę, jest wiecznym Bogiem, zdolnym całkowicie wypełnić swe słowa? Rozmyślając nad tymi słowami Chrystusa, które zawierają w sobie istotę jego nauki i głębię miłości, odrzucimy wszelkie wątpliwości. Nie pozwólmy sobie na wątpliwości, czy jako ciągle błądzący dotąd uczniowie możemy osiągnąć świętość, do której jesteśmy powołani przez bliską społeczność z Panem. Jeśli jest tu jakaś niemożność, to wynika ona z braku gorliwego pragnienia z naszej strony. Ze strony tego, który zaprasza, nie ma żadnego braku, w żadnym aspekcie; nie może być żadnego braku w wypełnieniu Bożej obietnicy” (A. M. James, The Life of Fellowship; Meditations on John XV,1-11).

Ze względu na młodych lub wątpiących chrześcijan, warto być może powiedzieć, że konieczne jest jeszcze coś więcej niż wysiłek wkładany w ćwiczenie wiary w każdą poszczególną obietnicę, która nasuwa się naszej uwadze. Jeszcze ważniejsze jest pielęgnowanie pełnego zaufania nastawienia do Boga, nawyku stałego myślenia o nim, o jego drogach i dziełach; jasnej, ufnej nadziei. Tylko w takiej glebie może zakorzenić się i wzrosnąć dana obietnica.


Komentarze

Popularne posty