" Codziennie" ~ C.A Coates
C.A.
Coates
CODZIENNIE
Sześć rzeczy, które mają miejsce w codziennym życiu chrześcijanina
SpiS Treści
- Wstęp
- Codzienne badanie Pism
- Codzienne oczekiwanie u bram mądrości
- Codzienna modlitwa
- Codzienny chleb
- Codzienny krzyż
- Codzienne Zachęcanie
Wstęp
Wielu
z obecnych dziś wieczorem jest jeszcze młodymi w wierze, dopiero
niedawno na ich ustach pojawiło się wyznanie wiary w Pana Jezusa.
Mojej mowie towarzyszy gorące pragnienie pomocy im oraz dodania
zachęty, a chciałbym przedstawić wam sześć rzeczy, które będą
miały miejsce w waszym codziennym życiu, jeśli będziecie
kontynuować wasze życie z Bogiem.
Codzienne Badanie Pism
Pierwsza
z nich jest nam pokazana w siedemnastym rozdziale Dziejów
Apostolskich, od wersetu 10 do 12. Jest niezwykle ważne dla dobra
waszej duszy, abyście posiadali i rozwijali apetyt na Słowo Boże,
ale wszystko zależy od ducha i nastawienia z jakim podchodzimy do
Pism. Możliwe jest studiowanie Biblii, tak jak innej wiedzy, której
uczymy się w szkole i uczenie się teologii w taki sam sposób w
jaki ludzie uczą się geologii lub botaniki. Nie chcę was do czegoś
takiego zachęcać, ponieważ już obecnie występuje to zbyt
powszechnie. Dowiadujemy się nie tylko, że mieszkańcy Berei
,,badali Pisma’’, ale zostajemy też poinformowani, dlaczego
oni to czynili. Usłyszeli zwiastowanie Pawła i Sylasa i ,,przyjęli
słowo z wszelką gotowością umysłu,
i badali codziennie Pisma, aby się upewnić czy
te rzeczy tak się mają’’.
Ich uszy usłyszały cudowne rzeczy, a oni nie byli sceptyczni, ani
obojętni, ,,przyjęli słowo z
wszelką gotowością umysłu’’
i badali Pisma, ponieważ przyjęli słowo apostołów. Badali Pisma
nie w taki sposób, jak czyni to badacz starożytności, który z
uwagą wpatruje się w Stary Testament, ogarnięty ciekawością lub
naukowym zainteresowaniem, ale jak osoba, której powiedziano, i
która przyjęła wieść, że dla niej w tym Testamencie zapisano
wielkie dziedzictwo. Dziękuję Bogu, że wielu z was przyjęło
wieść o wspaniałych błogosławieństwach płynących z Jego
łaski, ale obawiam się, że niektórzy nie byli nimi dość
zainteresowani, aby badać Pisma codziennie, czy tak się rzeczy
mają. W wyniku tego, nie jesteście tak stali jak powinniście być,
a gdyby ktoś zakwestionował niektóre z błogosławieństw, co do
których jesteście przekonani, że je otrzymaliście, to moglibyście
nie być w stanie przedstawić zbyt solidnego ,,wytłumaczenia tej
nadziei, która jest w was’’.
Często
wśród dzieci Bożych występuje beztroska w odniesieniu do Boskich
spraw, która nie ma swego odpowiednika w sprawach życia
codziennego. Jeśli ktoś kupuje nieruchomość, to nie zadowala się
gołym słowem sprzedawcy, ale zatroszczy się o dokładne zbadanie
dokumentów, aby upewnić się, że sprzedawca posiada stosowny tytuł
własności. Jeśli ktoś odziedziczyłby majątek w Ameryce i
otrzymał pocztą dokładny jego opis, to możecie być pewni, że
więcej niż raz przeczytałby uważnie cały dokument. Gdybym udał
się do jakiegoś kupca w Bradford i poinformował go, że król
obdarzył go honorem nominacji do stanu szlacheckiego, on obstawałby
przy swoim pragnieniu zobaczenia oficjalnego dokumentu
potwierdzającego to oświadczenie. Im bardziej ważna jest jakaś
rzecz, tym gorliwiej ludzie pragną się co do niej upewnić, myślę
więc, że jeśli zyskaliśmy właściwe zrozumienie jak wielkiej
wagi jest najmniejszy okruch z błogosławieństw będących udziałem
chrześcijanina, to powinniśmy udać się do Słowa Bożego, tak jak
uczynili to bereańczycy, aby upewnić się, że te rzeczy tak się
mają. Uważam, że jeśli gdzieś występuje beztroska wobec Słowa
Bożego, to oznacza, że nie mamy w naszych sercach właściwego
zrozumienia wielkości błogosławieństw udzielonych chrześcijanom,
gdyż w przeciwnym razie stałyby się one przedmiotem bardziej
gorliwego i zniecierpliwionego poszukiwania. Te rzeczy są tak ważne
- sprawy których to dotyczy są tak istotne - że nie powinniśmy
niczego przyjmować ślepą wiarą, nawet gdyby mówca była
apostołem.
Jestem
często zdziwiony że chrześcijanie, którzy słuchali przez lata -
z widocznym zainteresowaniem i uwagą - usługi słowa, tak mało
wiedzą o Boskich sprawach. Wygląda na to, że cieszą się z
usługi, ich twarze jaśnieją na spotkaniach, a jednak gdy dochodzi
do rozmowy okazuje się, że bardzo niewiele z tego stało się
udziałem ich dusz. Jestem przekonany, że tajemnica leży w tym, że
wysłuchali tego co mówiono, ale cenili to tak niewiele, że nie
zadali sobie trudu zwrócenia się do Pism, w celu osobistego
sprawdzenia tych rzeczy. Usługa ma swoją błogosławioną i ważną
rolę, ale nie wierzę, aby jakakolwiek usługa przyniosła trwały
pożytek naszym duszom, jeśli nie podąża za nią badanie Pism.
Młody chrześcijanin, Tymoteusz został przez apostoła Pawła
napomniany: ,,zwróć uwagę na czytanie’’ oraz ,,rozważaj te
rzeczy, oddaj się im całkowicie, aby twoje korzyści stały się
jawne wszystkim’’ (1 Tym. 4:13,15). Co więcej, jako sługa on
miał być “pracownikiem prawidłowo dzielącym słowo prawdy,
który nie musi zostać zawstydzony”, a jako mąż
Boży
miał wiedzieć, że ,,wszelkie Pismo jest dane przez natchnienie
Boga i jest pożyteczne dla nauki, dla napominania, dla korygowania,
dla pouczenia w sprawiedliwości, aby mąż Boży mógł być
doskonały, w pełni wyposażony do wszelkich dobrych uczynków” (2
Tym. 2:15, 3:16,17). W związku z tym zagadnieniem czytamy też
napomnienie w 2 Tymoteusza 1:13, na które dobrze byłoby zwrócić
uwagę: ,,Mocno trzymaj kształt zdrowych słów”, lub - jak podaje
to nowy przekład - ,,Miej zarys zdrowych słów”. Tymoteusz miał
posiadać w swoim umyśle zarys prawdy, tak aby było to dla niego
wyraźne. Kiedy byłem w szkole, czasami musieliśmy z pamięci
rysować mapy z zarysami państw i zazwyczaj przedstawialiśmy bardzo
dziwne zarysy, które zdumiałyby każdego, kto na ich podstawie
miałby powiedzieć jakie to miało być państwo. Załóżmy teraz,
że ktoś poprosiłby ciebie o przedstawienie podstawowych prawd
chrześcijaństwa, czy umiałbyś to zrobić? Jest wolą Bożą,
abyśmy mieli przed naszymi oczami wyraźny zarys prawdy, a nie
możemy go mieć bez badania Pism. W przeciwnym razie nasze myśli o
rzeczach Bożych będą niepewne i nieokreślone. Możemy także paść
ofiarą jednego z tych błędnych systemów, sprawiających wrażenie
słuszności, których tak wiele istnieje w obecnych czasach. Jeśli
pragniemy silnie uchwycić się prawdy, to jest bardziej niż
kiedykolwiek konieczne, abyśmy “codziennie” badali Pisma .
“Badanie”
nasuwa myśl o zwracaniu uwagi na jakiś konkretny cel. Sporo
czytania Biblii nie przynosi pożytku, ponieważ jest bezcelowe.
Czytający nie szuka niczego i niczego też nie znajduje. Wierzę, że
odnosimy największy pożytek, kiedy nasze dusze są zainteresowane
pewnymi tematami i kiedy prosimy Pana o ich zrozumienie, a następnie
zwracamy się do Pism, aby zobaczyć czy tak się rzeczy mają. Z
pewnością jest wiele tematów dotyczących każdego z nas, odnośnie
których chcielibyśmy mniej lub bardziej uzyskać Boże światło.
Wielu z nas nie zna zbyt dobrze nauk
Pisma Świętego:
pojawiają się pytania dotyczące praktycznych
szczegółów
naszego chodzenia z Bogiem; z pewnością każdy z nas zastanawia się
nad doświadczeniami
swojej duszy;
a wszystkie te rzeczy powinny przynaglać nas abyśmy ,,badali
Pisma”.
I
pamiętajcie, że to musi być ,,codziennie”.
Na każdym młodym chrześcijaninie tutaj chcę odcisnąć wrażenie
konieczności codziennego
studiowania Słowa Bożego. Nie możesz mieć w swoim umyśle próżni;
jeśli nie będzie on zajęty Bożymi rzeczami, wkrótce zajmą go
rzeczy ludzkie lub ziemskie. Zwyczaj badania Pism będzie coraz
silniejszy w miarę, jak będziesz w tym trwał, ale jeśli
zaniedbasz Słowo, wkrótce stracisz do niego smak. Słyszałem
chrześcijan mówiących coś takiego: chciałbym bardziej radować
się Słowem Bożym. Kiedy czytam moją Biblię nie odbieram z tego
takiego błogosławieństwa, jakie niektórzy ludzie odbierają.
Słyszę, że taki-to-a-taki mówi, że jego dusza jest odświeżana
przez Słowo, ale ja tego nie otrzymuję. Lubię pytać takie osoby:
Jak często czytasz Słowo? Raz na tydzień ? Czy raz na miesiąc?
Ten kto najwięcej czyta swoją Biblię jest tym, który najwięcej
się z niej raduje i zwraca do niej z największym upodobaniem. Z
drugiej strony, jeśli zaniedbujesz Słowo dzisiaj, to będziesz miał
mniejszą przyjemność z jego czytania jutro, a jeszcze mniejszą
pojutrze, aż stanie się dla ciebie suchą książką. Musisz
uczynić swoją zasadą przebywanie w towarzystwie Słowa Bożego
każdego
dnia.
Nie chodzi tu o wielką ilość - być może nie masz na to czasu -
ale musisz to robić codziennie.
2.
,,Błogosławiony człowiek, który mnie słucha, czuwając
codziennie przy moich bramach, czekając przy obramowaniach moich
drzwi. Gdyż kto mnie znajduje, znajduje życie i uzyska łaskę od
Pana” (Przyp. 8:34,35).
Uzyskasz
bardzo mało błogosławieństwa dla swojej duszy i nie poczynisz
duchowego postępu nawet przez codzienne badanie Pism, jeżeli nie
będziesz jednocześnie zaangażowany w codzienne
oczekiwanie u bram mądrości.
Codzienne oczekiwanie u bram mądrości
Wielka,
centralna postać Pisma Świętego musi stanowić obiekt twoich
uczuć, gdyż w przeciwnym razie czytanie przyniesie ci niewielki
pożytek. Mówiąc krótko, Chrystus
musi być celem twojego serca, albo stracisz główną treść
wszelkiej prawdy zawartej w Piśmie Świętym. W tych wersetach
zawarta jest aluzja do dworu królewskiego na Bliskim Wschodzie,
gdzie pewnym wyróżnionym osobom dawano przywilej znajdowania się
blisko króla. W pierwszym rozdziale Księgi Estery czytamy o siedmiu
książętach, którzy ,,widzieli twarz króla’’. Inni mogli
czytać jego rozkazy i słyszeć o nim z daleka, ale ci stali w jego
obecności i słyszeli jego głos. Czy dążycie do tego, umiłowani
młodzi chrześcijanie? Chwalebna OSOBA, będąca od wieczności
radością serca Bożego, umiłowała nas i objawiła się nam jako
Ten’ który ma w nas upodobanie. Czy ta Osoba tak ujęła twoje
serce, tak bardzo stała się obiektem twojej miłości, że całe
twoje wewnętrzne życie polega na słuchaniu Jego, na oczekiwaniu
codziennie przy Jego bramach, przebywaniu u Jego drzwi? Wielka
tajemnica duchowej świeżości i powodzenia duszy, to posiadanie
Osoby Chrystusa tak bardzo przed oczami naszego serca, że zostajemy
przyciągnięci do Niego
z gorącym pragnieniem, aby poznać Go lepiej. Umiłowani, niech to
będzie wyzwaniem dla naszego serca! Czy czuwamy nad poprawieniem
naszej znajomości Chrystusa? Wielką skazą współczesnego
chrześcijaństwa jest to, że tak mało mamy uczucia dla Chrystusa.
Wielu słucha tego co określa się jako ,,czystą ewangelię’’ i
ufając krwi i dziełu Chrystusa uzyskuje zapewnienie ze Słowa
Bożego, że nie zginą na wieki. Wydaje się, że to ich zadowala i
zatrzymują się na tym i idą spać. Brakuje gorliwego pragnienia
Jego samego, codziennego
oczekiwania
u Jego bram. Czy kiedykolwiek pojąłeś, że Chrystus ceni sobie
twoje uczucia? Należysz do Niego, jesteś przedmiotem Jego miłości,
jesteś ,,Jego własnością’’. Twoje serce jest własnością
Chrystusa - czy jest to miejsce w którym On zamieszkuje? Jego miłość
liczy na to, że oddasz Mu należne miejsce w swoich uczuciach, tak
aby mógł mieszkać w twoim sercu przez wiarę. Jeśli On tam
mieszka, to możesz być pewny, że będziesz oczekiwał codziennie u
Jego bram, nie tylko szukając uzyskiwanych od Niego korzyści, ale
szukając Jego
samego
i odbierając jako najgłębszą radość swojego serca to, że
dopuszczono cię do osobistej znajomości z Nim.
Gdybyście
czytali niektóre z dzieł dawnych teologów, bylibyście zdumieni
widząc jak ich serca pragnęły Chrystusa; byli zaabsorbowani Jego
Osobą i miłością; On był “Istotą świetlistą i piękną”,
za którą tęskniły ich serca. Oby i z nami tak się działo
bardziej niż obecnie!
Spójrzcie
na Marię z Magdali, która w czasach gdy żyła stanowiła piękny
przykład tego drogocennego uczucia do Chrystusa! Apostołowie
nie przyciągnęli jej serca; pozwoliła im odejść do swoich domów
bez niej. Aniołowie
- najwyższy porządek w stworzeniu - przemówili do niej, ale nie
zaspokoili jej pragnienia. Nawet nie odwróciła się, aby się
dokładnie przyjrzeć domniemanemu
ogrodnikowi.
Zapomniała o
sobie
- słaba i bezbronna kobieta - gdy mówiła - ,,Panie, jeśli
zabrałeś Go stąd, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go
wezmę’’. To był On
sam,
Ten którego jej oddane serce pragnęło z całą gorliwością jego
uczucia. Ona czuwała u jego bram i oczekiwała u Jego drzwi i czyż
nie ,,otrzymała łaski od Pana’’? Nigdy wcześniej ludzkim ustom
nie powierzono takiego przesłania Bożej miłości, jak to, które
ona zaniosła.
Andrzej
i Jan znali coś z tego o czym teraz mówię, gdy wyrazili pragnienie
swoich serc pytaniem: ,,Rabbi, gdzie mieszkasz’’? (Ew. Jana
1:38,39). Chcieli przebywać w Jego towarzystwie. W czasie gdy żyli
można było spotkać ich czuwających u Jego bram i oczekujących u
Jego drzwi. A jaką łaskę otrzymali! ,,Powiedział do nich,
chodźcie i patrzcie. Oni przyszli i zobaczyli gdzie mieszkał i
pozostali z Nim tego dnia.’’ Czy to nie był dla nich królewski
dzień ? Czy uważacie, że kiedykolwiek o nim zapomną? O,
umiłowani, to jest chwalebny dzień dla serca, gdy ono zawiera
osobistą
znajomość
z Chrystusem.
Ośmielam się stwierdzić, że są tu dziś wieczór z nami osoby,
które mogłyby wam powiedzieć, że głęboka radość, jaką wtedy
poznały była nieskończenie większa niż radość jaką osiągnęły,
gdy dowiedziały się o pełnej wystarczalności Jego dzieła. Pan
nie chciałby również, aby to było przemijające doświadczenie.
Oni ,,pozostali
z Nim tego dnia’’, dzień jest tu obrazem całego obecnego czasu,
a chociaż Pana nie ma już na świecie, On pragnie, abyśmy
pozostawali
z Nim. Jego miłość nie mogła pomyśleć o czymś lepszym dla nas
niż posiadanie udziału z Nim, a żadna usługa Jego miłości nie
jest bardziej cenna dla oddanego serca niż obmycie, przez które On
usuwa skalanie tego świata z naszych stóp, abyśmy mogli mieć
dział
wraz z Nim,
tam gdzie On zamieszkuje u Ojca; Ew. Jana 13. Czy wasze serce nie
pragnie głębszego zakosztowania błogosławieństwa, które jest
udziałem tego, kto codziennie
czuwa u Jego bram i oczekuje u Jego drzwi?
Paweł
jest kolejnym tego przykładem, kiedy mówi nam, że wszystko uznał
za stratę, dla wspaniałości poznania Chrystusa Jezusa swojego Pana
i że wszystkie rzeczy uznał za gnój, aby mógł zdobyć Chrystusa
i poznać Go. Aby to uzyskać on parł naprzód, jako człowiek
całkowicie zajęty jedną sprawą. Ponownie używając słów
wystawionych przed nami, on czuwał codziennie u Jego bram i
oczekiwał przy Jego drzwiach. A czyż nie ,,otrzymał łaski od
Pana’’? Czy to drobiazg, że był w stanie powiedzieć jako o
doświadczalnej rzeczywistości, ,,nasze obywatelstwo jest w
niebie’’?, lub ,,nauczyłem się w jakimkolwiek stanie jestem,
być w sobie zadowolony’’? , lub ,,mogę uczynić wszystko przez
Chrystusa, który mnie umacnia’’? On naprawdę praktycznie
potwierdził błogosławieństwo opisane w Przypowieściach 8:34,35.
Oby nasze serca były bardzo pociągnięte ku tej błogosławionej
Osobie w chwale, abyśmy również mogli to praktycznie potwierdzić.
- ,,Wołam do Ciebie codziennie’’ (Psalm 86:3). Chciałbym przypomnieć wam o wielkim znaczeniu codziennej modlitwy
Codzienna modlitwa
i
celowo pozostawiłem zagadnienie modlitwy do czasu gdy powiedziałem
trochę o uczuciu serca wobec Chrystusa, ponieważ nic nie ulegnie
większej zmianie niż wasze modlitwy, jeśli naprawdę pragnąć
będziecie Chrystusa. Jeśli Chrystus jest wystawiony przed naszymi
sercami, odczuwamy przeszkody i trudności i rozumiemy potrzebę
modlitwy w sposób bardzo odmienny od osoby, która nie posiada
Chrystusa jako swojego celu. Nigdy na ziemi nie było człowieka,
który w tak nieustanny sposób znajdowałby się w duchu modlitwy,
jak błogosławiony Pan, gdyż nigdy nie było serca tak oddanego
Bogu. To właśnie znakomitość Jego oddania Bogu uczyniła Go tak
bardzo zależnym od Niego, a przede wszystkim CZŁOWIEKIEM modlitwy.
Im bardziej nasze serca są skupione na Chrystusie w chwale i im
bardziej jesteśmy zaangażowani w Jego sprawy tutaj, tym bardziej
odczuwamy naszą słabość i zależność od Niego. Czujemy, że
wszystko tutaj jest przeciwko nam, jesteśmy świadomi sprzeciwu
wokół nas oraz wewnątrz nas i stajemy się coraz bardziej i
bardziej ludźmi
modlitwy.
Myślę, że zgodzicie się z tym, że apostoł Paweł przerastał
wszystkich innych świętych w oddaniu Chrystusowi i nigdy nie było
kogoś tak napełnionego duchem modlitwy. Jestem tego pewny, że
jeśli nasze serca skupione są na Chrystusie w chwale, spowoduje to,
że wiele będziemy przebywać na kolanach.
Pozwólcie
mi przedstawić kilka praktycznych rad dotyczących waszych modlitw.
Wystrzegajcie się nieużytecznego zwyczaju ,,odmawiania swoich
modlitw’’. Chrześcijaństwo jest pełne poważnych ostrzeżeń
dotyczących tendencji popadania naszych serc w rutynę form
religijnych. Jest bardzo dużą stratą dla duszy, jeśli nabierze
obyczaju powtarzania właściwie tych samych słów w modlitwie
każdego dnia. To w ogóle nie jest rzeczywista modlitwa. Czytamy:
,,We
wszystkim
przez modlitwę i wstawiennictwo niech prośby wasze będą znane
Bogu’’ (Fil. 4:6). Jak możesz to zrobić, jeśli używasz tej
samej formy słów dzień po dniu i tydzień po tygodniu? Dzisiaj nie
jest takie jak wczoraj, a jutro nie będzie takie jak dzisiaj. Jeśli
naprawdę jesteś z Bogiem, będziesz wrażliwy na nowe potrzeby
każdego dnia. Bóg ma upodobanie w tym, gdy ufamy Mu w sprawie
każdej potrzeby i troski. Tak więc starajmy się o utrzymanie
dziecięcego zaufania i dziecięcej prostoty, gdy przychodzimy do
Niego w modlitwie. Przynieś stanowiące dla ciebie próbę
okoliczności dnia dzisiejszego oraz spodziewane trudności i
zagmatwane sprawy dnia jutrzejszego do błogosławionego Boga, który
mówi ci, abyś zrzucił na Niego wszystkie swoje troski, ponieważ
On troszczy się o ciebie. Bądź prosty - zrezygnuj z długiej
przedmowy, nie uważaj za niezbędne zacytowania tuzina wersetów -
poproś tak, jak mające potrzebę i ufne dziecko poprosiłoby
swojego rodzica. Jeśli mógłbym powiedzieć jedno słowo o
spotkaniu
modlitewnym,
brzmiałoby ono tak: Nie wierzę, że jakikolwiek brat powinien brać
w nim udział, jeśli nie ma jakiejś konkretnej prośby do
przedstawienia. Uczestniczyłem w spotkaniach modlitewnych, gdzie
czułem jakby bracia zaczynali bez jakiejkolwiek świadomości nawet
jednej rzeczy, o którą mieliby poprosić i rozprawiali o każdym
temacie, który jakoś pojawił się w ich głowach. To może być
pożyteczne religijne ćwiczenie, ale z pewnością nie jest to
modlitwa.
Tak
więc, jeśli prawdziwie jesteśmy skupieni na Chrystusie, jak to
powiedziałem wcześniej, w głębszy sposób uświadamiamy sobie
naszą zależność od Niego, ponieważ wiara łączy z chwałą Jego
Imienia
wszystko w naszym codziennym życiu i stajemy się wrażliwi na to,
że nasze bycie tu dla Niego jest możliwe wyłącznie wtedy, gdy
jesteśmy podtrzymywani przez Boską moc. Taka osoba będzie miała
wiele ćwiczeń, które pominą inni, mniej oddani, ale często
będzie radowała się głębokim błogosławieństwem społeczności
z Bogiem, podczas gdy tamci żyją i chodzą ,,jak ludzie’’. Im
bardziej serce jest skupione na Chrystusie, tym bardziej będzie
cechowała je pokora i zależność od Pana, które swój wyraz
znajdować będą w codziennej
modlitwie.
4.
,,Daj nam dzisiaj naszego codziennego1
chleba’’ - Mat. 6:11. Zakładam, że wszyscy wierzymy, że
codzienny
chleb
Codzienny chleb
oznacza
tutaj to co zaspokaja potrzeby ciała. Ci, którzy nie znają Boga
szukają tego, co mogliby jeść i pić i czym mogliby się
przyodziewać. Ich cała
troska dotyczy ciała; my możemy radować się, ponieważ nasz
Ojciec wie, że potrzebujemy tych rzeczy i On
troszczy się
o nas, o każdy drobny element tej potrzeby. Ale ja chcę dziś
wieczór wykorzystać te słowa do przekonania was o ważności
codziennego karmienia waszych dusz.
Codziennie potrzebujemy ,,pokarmu stosownego’’ dla naszych ciał,
a nie mniej potrzebne jest uzyskanie czegoś świeżego od Pana dla
naszych dusz. Teraz pokażcie, co otrzymaliście od Pana dzisiaj?
,,Przeczytałem bardzo dobrą książkę i fragment pewnego
czasopisma’’. Miło mi to usłyszeć, ale czy otrzymałeś coś
od Pana? ,,Przeczytałem jeden, czy dwa rozdziały z Biblii˝’.
Jestem z tego bardzo zadowolony, ale istnieje taka możliwość, że
przeczytasz wiele rozdziałów, nie dostając od Pana niczego co
zaspokoiłoby obecną potrzebę twojej duszy. Czytanie i słuchanie
jest jak patrzenie na pokarm, ale inną sprawą jest uzyskanie z
niego tego, co wartościowe. Pokarm jest czymś, co zaspokaja
pragnienie - odczuwaną potrzebę, a jeśli nie mamy apetytu, to nie
ma nawet pragnienia pokarmu. Jest to jedna z wielkich zasad
opisujących Boże drogi, że On ,,nasyca duszę pragnącą’’
i ,,napełnia głodnych
dobrymi rzeczami’’. Tak więc istota codziennego
chleba
duszy jest głęboko doświadczalna. Pokarm, o którym tu mówię
jest łaskawym zaopatrzeniem naszych dusz w rzeczy odpowiadające
temu, w czym Pan nas obecnie ćwiczy i zaspokajające potrzeby, które
uświadamiamy sobie w naszym codziennym doświadczeniu. Nie mam tu na
myśli waszych zewnętrznych
potrzeb, ale potrzeby waszego serca i ducha w różnych
doświadczeniach waszej duszy.
Być
może, do wyjaśnienia tego co mam na myśli może posłużyć jedna
lub dwie ilustracje z Pisma. W dniu Przejścia (Paschy) w Egipcie,
dzieci Izraela miały - jak często słyszymy - krew baranka, aby
uczynić ich bezpiecznymi
i słowo Jahwe, aby uczynić ich pewnymi;
ale miały również baranka upieczonego na ogniu jako swój pokarm.
Dusza znajdująca się w przedstawionym tu obrazowo położeniu ma
doskonałą osłonę przed sądem w drogocennej krwi Chrystusa i
doskonałe zapewnienie ze Słowa Bożego, ale czyż nie posiada
żadnych pragnień, żadnych działań, żadnego
doświadczenia?
Uniknęła sądu, to prawda, ale odczuwa jak blisko niej on
przeszedł, jest świadoma, że prawdziwie na niego zasłużyła.
Jest to ważna godzina dla niej, nie ma wątpliwości co do swojego
bezpieczeństwa, ale tak czy inaczej jest to poważna godzina,
ponieważ Bóg w swojej świętości przechodzi obok niej. Czy nie ma
dla niej pokarmu? Czy nie ma łaskawego zaopatrzenia w tę właśnie
rzecz, która zaspokoi jej obecną potrzebę? Prawdziwie, ten pokarm
jest zapewniony: ona karmi się Barankiem ,,upieczonym na ogniu’’,
wraz z osądzaniem samej siebie (,,będą go jedli z gorzkimi
ziołami’’). Przyswaja sobie i wprowadza do swojej moralnej
natury ten drogocenny fakt, że Chrystus całkowicie poniósł sąd
Boży, a to zaspokaja jej głód. Ona pragnie myśleć o nienagannej
doskonałości Ofiary - o miłości, która spowodowała, że On
zechciał ponieść karę i o nieskończonej wartości Bożego
dzieła, które na zawsze zaspokoiło wyrok sprawiedliwości pod
którym On się znalazł. Znaczenie ciemności na Kalwarii, krzyku
Porzuconego, okrzyku radości ,,Wykonało
Się’’
staje się wspaniałe i rzeczywiste. Dusza wkracza w ten wymiar,
obejmuje go w posiadanie przez wiarę, karmi
się nim.
Ufam, że wszyscy poznaliśmy coś z tego!
Na
kolejnym etapie swego doświadczenia dzieci Izraela znalazły się na
pustyni - miejscu, gdzie nie ma żadnych ludzkich zapasów - ale one
miały tam pokarm
i miały go każdego
dnia.
Ci, którzy ujrzeli zbawienie Boże i przez wiarę w śmierć i
zmartwychwstanie Chrystusa uciekli z kraju podległego sądowi,
znajdują się na pustyni, to znaczy w miejscu gdzie mają nowe
potrzeby i nowe ćwiczenia każdego dnia, bez żadnego ludzkiego
zaopatrzenia, które mogłoby zaspokoić te potrzeby lub pomóc w
tych ćwiczeniach. Niestety - zepsucie i bunt Izraela służą
jedynie jako, aż za dobry obraz naszego własnego stanu. Jakże
często nasze serca nie chciały przyjąć lekcji pustyni i starały
się znaleźć jakąś przyjemniejszą i łatwiejszą ścieżkę, na
której można byłoby uniknąć codziennego
ćwiczenia duszy! W Egipcie nie mieliśmy takich ćwiczeń; czyż aby
ich uniknąć nie mianowaliśmy sobie nieraz wodza według naszego
wyboru i nie wracaliśmy do miejsca gdzie mogliśmy być znowu
żywieni z ludzkich zapasów? Prawdziwie pustynia jest miejscem gdzie
uczymy się o tym co jest w naszym sercu! (V Moj. 8:2).
Manna
spadała każdego
dnia.
Jeśli każdego dnia mieli nowy
głód,
to mieli też nowy pokarm
każdego dnia. I - bracia umiłowani - dla odnawiających się
potrzeb i ćwiczeń każdego dnia, możemy mieć odnawiane zasoby
niebiańskiej łaski utrzymującej nas na drodze wiary. Jest Ktoś w
chwale, kto zna każdy fragment pustyni, ponieważ przeszedł przez
nią. Nie ma Go teraz na niej, ale z miejsca, gdzie znajduje się w
chwale, możemy odbierać codzienne zaopatrzenie w łaskę,
dostosowaną do naszych doświadczeń na pustyni, od Kogoś kto
dobrze wie, jakie warunki panują na pustyni. Paweł chciał uciec od
ćwiczenia spowodowanego przez cierń w ciele (2 Kor. 12), ale było
mu lepiej z nim, niż bez niego, ponieważ wraz z nim otrzymał to,
co - jak uważam - odpowiada mannie: ,,Moja łaska wystarcza tobie’’.
Jestem pewien, że jeśliście w ogóle poznali cokolwiek z tych
rzeczy, to powiecie, że jest nieskończenie lepiej mieć ćwiczenie
i łaskę
niż być ich pozbawionym. Jak powiedziałem, jest to bardzo
doświadczalne, a kiedy dochodzimy do rzeczy doświadczanych,
poznajemy w jakim miejscu się znajdujemy. Nauki
nie pomogą ci w twoich codziennych potrzebach i ćwiczeniach; musisz
mieć odpowiednie do nich świeże zaopatrzenie z niebios. Musisz
mieć ,,codzienny
chleb’’.
Manna, która żywiła cię we wczorajszym doświadczeniu nie pomoże
ci dzisiaj. Musisz mieć świeżą łaskę od Pana w chwale na każdą
godzinę, kiedy znajdujesz się w potrzebie. W taki sposób kontakt
serca z Niebem jest utrzymywany z dnia na dzień, a nasze uczucia są
coraz bardziej i bardziej pociągnięte ku Osobie i miejscu skąd
przychodzi nasze zaopatrzenie.
Wierzę,
że my wszyscy przeszliśmy przez pewne etapy Bożego doświadczenia.
Zostaliśmy - przez łaskę - przebudzeni, nawróceni, poprowadzeni
do zaufania Jezusowi i doprowadzeni do pokoju z Bogiem na podstawie
śmierci i zmartwychwstania Chrystusa; ale wygląda na to, że wielu
zatrzymuje się w tym punkcie. Otrzymali wszystko czego pragnęli, a
teraz zatrzymują się i idą spać - to znaczy żyją mniej lub
bardziej według takich samych zasad jak nienawróceni ludzie. Pytam
ciebie, młody wierzący, czy nie sprawiłoby to wielkiej różnicy w
twoim życiu, gdybyś miał wybrać ścieżkę, na której nie będzie
mogło cię wesprzeć ludzkie zaopatrzenie i gdzie musiałbyś
nieustannie spoglądać na Pana w chwale w celu zaopatrzenia w
codzienną
łaskę
dającą ci siły do dalszej drogi? Nie możesz uczynić postępów
jako chrześcijanin opierając się na swoich własnych zasobach.
Twoja jedyna moc leży w ,,łasce, która jest w Chrystusie Jezusie’’
i możesz mieć ją świeżą, jako pokarm dla twojej duszy każdego
dnia i godziny. To ustrzegłoby nas od wszelkich utartych sposobów
postępowania i wszelkich formalności - nie byłoby w naszym życiu
niczego monotonnego ani mechanicznego - ponieważ każdy dzień
przynosiłby świeże doświadczenia łaski Chrystusa, a odczucie
jego zainteresowania nami złączyłoby coraz bardziej z Nim nasze
serca. Oby Pan zachował nas od stawania się nieczułymi na naszą
codzienną potrzebę, lub obojętnymi wobec teraźniejszej
łaski,
którą Jego miłość uwielbia podawać nam jako nasz chleb
powszedni.
5,
,,Jeśli ktoś idzie za mną, niech zaprze się samego siebie i niech
bierze krzyż swój codziennie i naśladuje mnie’’ (Łk. 9:23).
Jestem przekonany, że cofalibyście się przed przyjęciem
codziennego krzyża
Codzienny krzyż
jeśli
nie znalibyście czegoś z tej łaski, o której mówię. To
karmienie się codziennym
chlebem
uzdalnia nas do znoszenia codziennego
krzyża,
tak jak w Ewangelii Łukasza 14, najpierw dostajesz kolację, a potem
jest budowanie i walka. Jak mógłbyś budować lub walczyć, nie
będąc wcześniej nakarmionym? W podobny sposób w Liście do
Hebrajczyków 13 najpierw jesteś karmiony pokarmem z ołtarza (w.
10), a następnie wezwany do wybrania się w podróż (w. 13). Czasem
próbowałem skłonić ludzi do wyruszenia w podróż, bez
nakarmienia ich, ale to nie jest Boża metoda. Kiedy On zamierzał
wysłać Eliasza w długą podróż, najpierw go nakarmił (1 Król.
19). Musisz karmić się niebiańską łaską, która przychodzi od
Chrystusa, gdyż w przeciwnym razie nigdy nie będziesz miał serca,
aby ,,wyjść do niego’’. Kiedy nauczysz się, że całe twoje
zaopatrzenie przychodzi od
Niego, wtedy zechcesz wyjść do
Niego w miejsce hańby i urągania, co odpowiada codziennemu
krzyżowi
z Ewangelii Łukasza 9. Obierasz sobie drogę, która naraża cię na
hańbę i zniewagę każdego dnia. Jeśli zobaczono kogoś niosącego
krzyż, to każdy wiedział, że ten człowiek już skończył ze
światem, a póki jeszcze w nim się znajdował, był obiektem hańby.
Noszenie krzyża to przyjęcie hańby płynącej z bycia związanym z
tym, co jest byle jakie i godne pogardy w oczach ludzi. Ukrzyżowany
człowiek był w trudnym do zrozumienia stopniu godny pogardy zarówno
dla Żyda, jak i dla Greka i nie możemy zapominać, że chociaż
imię krzyża jest dzisiaj w tak wielkim poważaniu, to nie jest on
ani odrobinę lepiej przyjmowany przez ludzi i jeśli pozostaniemy
wierni CZŁOWIEKOWI, który umarł na krzyżu staniemy się celem
szyderstw i zniewag tego świata. Codzienny
krzyż
nie jest cierpieniem fizycznym, ani zwykłymi doświadczeniami życia
- jak wielu uważa - ponieważ te rzeczy nie cechują jedynie
chrześcijan, ale stanowią wspólny los ludzkości. Codzienny krzyż
jest przyjęciem dzień po dniu ścieżki, która w opinii świata
jest drogą zniesławienia i pohańbienia.
Możecie
być tego pewni, że dla ciała nigdy nie będzie łatwe podążanie
za Chrystusem i znoszenie Jego pohańbienia. Jak bardzo potrzebujemy
pamiętać o tych słowach Ducha Świętego: ,,Tak więc, jako
Chrystus cierpiał za nas w ciele, uzbrójcie
się podobnie tą samą myślą,
gdyż ten kto cierpiał w ciele zaniechał grzechu’’ (1 Ptr.
4:1). Jeśli będziemy wierni Chrystusowi, będzie to pociągało za
sobą poddanie wielu z tych rzeczy, które naturalnie cenimy - chwały
od ludzi i zaszczytów ,,życia w tym świecie’’. Kiedy nasze
oczy przestają być zwrócone na Chrystusa, zaczynamy unikać krzyża
i staramy się wygładzić jego kanty, aby uniknąć zniewag i
pośmiewiska tego świata. “Wędrówkę
Pielgrzyma”
czytałem dawno temu, ale nie zapomniałem, że Pan
Wstyd
był jednym z najgorszych nieprzyjaciół, których pielgrzym
napotkał. Wielki zdobywca dusz powiedział kiedyś, że za danie
traktatu płacił wewnętrznym konfliktem i możecie być pewni, że
każda odrobina realnego świadectwa złożonego dla Chrystusa będzie
was coś kosztowała. Jeśli będziecie działać w ciele, możecie
tego oczywiście uniknąć, gdyż ciało nie wstydzi się swoich
poczynań i wtedy może wam się bardzo podobać wasza osoba i
służba. Ale prawdziwe świadectwo wymaga zaparcia się siebie i
codziennego krzyża, gdyż uczniostwo nigdy nie będzie drogą
wolności dla ciała. Gdy skupiasz swój wzrok na Chrystusie, nie
starasz się zadowolić ciała, ale chodzisz w duchu i jesteś w
stanie zaśpiewać z serca: ,,Zbawicielu,
pragnę podążać za Tobą, codziennie nieść Twój krzyż’’
Dziecko
Boże, chodzące w Duchu, nie obawia się krzyża, ono go pragnie.
Tak jak Mojżesz uznaje pohańbienie Chrystusa za większe bogactwo
niż skarby Egiptu, gdyż zważa na wynagrodzenie zapłaty. Gdy
będziecie brali na siebie codzienny krzyż będziecie mieli obecną
zapłatę poprzez odczucie upodobania Pana; a potem będzie to waszą
niezmierzoną korzyścią w tysiącleciu chwały królestwa i w
waszej wiecznej radości. Oby Pan zachęcił w tej sprawie wszystkie
nasze serca!
6.
,,Napominajcie (zachęcajcie) jedni drugich codziennie’’ (Hbr.
3:13).
Takie
zachęcanie jest niezmiernie potrzebne, gdyż w naszych sercach
istnieje nieustanna skłonność do bycia ,,zniechęconymi ze względu
na tę drogę’’. Młodzi szczególnie potrzebują codziennego
zachęcania
Codzienne Zachęcanie
i
jest wielkim przywilejem od Pana móc ,,zachęcać jedni drugich’’.
Obawiam się, że wiele dusz popada w odstępstwo i oddala się, po
prostu dlatego, że nie jesteśmy dostatecznie blisko Pana i że nie
mamy dość uczucia aby przekazać im słowo zachęty. Nie ma pożytku
z prób pokonania starego człowieka, możesz kazać i walić w niego
z całej siły, ale on jest w stanie oprzeć się wszystkim
uderzeniom które mu zadasz. Musisz mieć swoje oczy skupione na tym
co jest Bożego w świętych i przyłożyć się do zachęcania ich w
tym. Nie ma innej drogi do pomagania sobie nawzajem. W każdym ze
świętych jest coś Bożego, może to być coś słabego i małego,
ale musimy na tym budować, musimy to zachęcać. Zobaczycie co mam
na myśli w listach apostolskich. Weźmy Galacjan - oni byli w
okropnym stanie, w niebezpieczeństwie porzucenia samych podstaw
chrześcijaństwa, a jednak Paweł mówi ,,mam zaufanie do was,
dzięki Panu, że nie będziecie myśleć inaczej’’ Gal. 5:10.
Musimy patrzeć na świętych z Bożej perspektywy, a wtedy
rozpoznamy, tak jak zrobił to Bileam, czym oni są w Bożych myślach
i zamiarach i będziemy liczyć na pracę Ducha Świętego w nich,
pomimo wielu rzeczy, które odwróciłyby od nich nasze serca,
gdybyśmy mieli sądzić według widzenia naszych oczu i słyszenia
naszych uszu. Musimy liczyć na dzieło Boże w duszach Jego świętych
i we wszelki sposób szukać możliwości pomocy i zachęcenia w tym
co jest z Niego samego. Gdy dzieło Ducha Świętego w duszy
człowieka rozwija się, Chrystus zastępuje i usuwa ciało i świat
i to jest droga prawdziwego uświęcenia.
Niech
nikt z nas nie myśli, że to dotyczy wyłącznie nauczycieli i sług
Słowa; my wszyscy mamy ,,zachęcać jedni
drugich’’.
To odnosi się do każdego z nas w naszym indywidualnym kontakcie z
innymi. Często bywałem zachęcony po prostu przez spotkanie brata
na ulicy. Uprzejme słowo zainteresowania i pocieszenia często
wykonuje dużą pracę. Serdeczny uścisk ręki jest sam w sobie
zachętą. Kiedy Duch Święty mówi ,,pozdrówcie jeden drugiego
pocałunkiem świętym’’, wspomina o zwykłym pozdrowieniu tego
kraju, które odpowiada naszemu uściśnięciu dłoni. Moglibyśmy
pomyśleć, że wzmianka o takiej rzeczy jest poniżej powagi
chrześcijaństwa, ale nie tak uznał Duch Święty. Istnieje tysiąc
sposobów, przez które możemy ,,zachęcać jedni drugich’’,
jeśli sami jesteśmy blisko Pana.
I
pamiętajcie, że to musi trwać ,,codziennie’’.
Nie powinniśmy żyć zrywami. Jest łatwą rzeczą zabłysnąć jak
meteor, ale jeśli mamy być jak gwiazdy stałe, które świecą
ciągłym światłem z dnia na dzień dla zachęcenia innych, to
musimy codziennie
trwać w Chrystusie i chodzić w Duchu. Wtedy, zamiast zaniedbywania
tej sprawy, będziemy ,,zachęcać jedni drugich i to tym
bardziej
im bardziej widzicie, że się ten dzień przybliża’’ (Hbr.
10:25).
Oby
Bóg wypisał te rzeczy na naszych sercach, abyśmy się stali
bardziej zdecydowanie oddani
Chrystusowi,
gdy oczekujemy na Jego przyjście! Amen.
C.A.
Coates
1
Polskie
przekłady mają tu: “chleba naszego
powszedniego”,
ale angielska wersja podaje: “daily bread” - codzienny
chleb.
Według słownika Języka Polskiego PWN chleb powszedni, to:
“codzienne, zwykłe jedzenie konieczne do utrzymania się przy
życiu” (przyp. tłum.).
Komentarze
Prześlij komentarz