" Szata Weselna" ~ Charles Spurgeon
Kazanie wygłoszone 19
lutego 1871 roku w zborze Metropolitan Tabernacle
w Newington
„A
gdy wszedł król, aby przypatrzeć się gościom, ujrzał tam
człowieka nie odzianego w szatę weselną. I rzecze do niego:
przyjacielu, jak wszedłeś tutaj nie mając szaty weselnej? A on
oniemiał. Wtedy król rzekł sługom: zwiążcie mu nogi i ręce i
wyrzućcie do ciemności zewnętrznej; tam będzie płacz i
zgrzytanie zębów”.
Ewangelia
Mateusza 22, 11-13
Przed
czternastoma dniami głosiłem kazanie na temat tej przypowieści,
dzięki czemu wiele odważnych i szukających dusz odwiedziło mnie.
Zauważyłem, że oczekiwali ode mnie wyjaśnienia co mogła oznaczać
szata weselna, ponieważ obawiali się, że mogliby być w zborze
właśnie takim człowiekiem, o którym mowa.
Wiele
prawych serc ma skłonności do obaw i szukają, co jest powodem ich
strachu. Nie osądzam ich, wprost przeciwnie, życzyłbym sobie, aby
było więcej takich, którzy drżą w świętości. Dużo lepiej
jest drżeć i obawiać się, że może jest coś nie tak, niż być
obojętnym w jakim jest się stanie i tak pozostać.
Zauważyłem,
że jest pośród świętych spora liczba takich, którzy w świętym
strachu ciągle zastanawiają się jaki jest ich stan przed Bogiem.
Ci, którzy pewnego dnia zostaną wyprowadzeni z uczty weselnej
najczęściej niczego się nie obawiają, podczas gdy ci, którzy
mają największe prawo uczestniczyć w uczcie, są pełni trwogi i
świętego strachu.
Salomon
powiedział
„dobrze będzie się powodzić temu, kto trwa w bojaźni Bożej”.
Taki
mocno uchwyci się swojego Boga i chce aby był zadowolony. Święty
strach powoduje to, że gdy udajemy się na ucztę weselną, to
zawsze mamy na sobie weselną szatę.
Moim
zamiarem dzisiejszego poranka jest zmniejszyć strach wierzących.
Jeśli zrozumiecie co to jest szata weselna, to prawdopodobnie
odkryjecie, że ją nosicie na sobie, a jeśli nie, to dowiecie się
w jakiej szafie można tę szatę radości znaleźć. Będziecie o
nią z radością prosić, abyście mogli być w nią przyodziani.
Niech
Duch Święty, Pocieszyciel dzisiejszego poranka obdarzy was gości
weselnych radością wesela i dopomoże wam rozpoznać, czy nosicie
szatę weselną. Bezpośrednio pod naszym tekstem znajdują się
następujące uroczyste słowa: „Albowiem wielu jest wezwanych, ale
mało wybranych”. To jest podsumowanie całej przypowieści,
pokazuje nam jak zostaną rozdzieleni wybrani od wielu powołanych.
Różnica
już została zrobiona poprzez wezwanie zaproszonych gości. Proste
ogłoszenie zaproszenia spowodowało rozdział pomiędzy wiernymi a
buntownikami, to jest decydująca różnica. Tak też jest z
głoszeniem Ewangelii. My głosimy z powagą, miłością i
delikatnością każdemu żywemu stworzeniu. Może nie tak dobrze jak
byśmy chcieli, jednak z całego serca wołamy do ludzi, aby przyszli
na królewską ucztę łaski i już przy zapraszaniu możemy
rozdzielić tych szlachetnych od pospolitych.
Głoszenie
czystej ewangelii jest bardzo zróżnicowane. Ty możesz odróżnić
Kaina od Abla jeśli tylko chodzi o ofiarę.
Głoś
błogosławieństwa wypływające z łaski, a zobaczysz, że są
tacy, którzy za żadną cenę nie chcą ich posiadać, inni
odrzucają wszelką myśl o tym, a jeszcze inni zarzucają cię bez
końca pytaniami. Teraz też ludzie odnoszą się z pogardą i idą
na swoją rolę, do swojego warsztatu lub do handlu. Tak jest kochani
przyjaciele co niedziela, nie chciałbym tu osądzać żadnego
człowieka, ale ewangelia jest jak ogień oczyszczający.
W
ewangelii Syn Dawida posiada tron sędziowski i tron łaski. Jeśli
ludzie nie chcą przyjąć Jezusa Chrystusa i Jego łaski, to słowo
głoszone przez pokornych sług Bożych powoduje, że zostają oni
usunięci i zaliczeni do plew. Dzieło Ewangelii nie kończy się na
tym, że człowiek usłyszał Ewangelię i został przyjęty do
zboru. Nawet w zborze należałoby dokonać podziału i dokładnie
tam też będzie dokonane.
„W
ręku Jego jest wiejadło, by oczyścić klepisko swoje, i zbierze
pszenicę swoją do spichlerza, lecz plewy spali w ogniu
nieugaszonym”. Tak, jak nigdzie nie używa bicza, tak z pewnością
używa go w swojej świątyni. Pomiędzy owcami znajdują się
również kozły, pomiędzy mądrymi pannami są również głupie.
Tak pomiędzy gośćmi weselnymi są również tacy, którzy nie mają
szaty weselnej.
Zanim
dotrzemy do Niebieskiej ojczyzny, zobaczmy że ciągle potrzebujemy
przeglądać się i sprawdzać. Spośród wszystkich apostołów,
Judasz poprzez swoje głupie działanie stał się dla nas
ostrzeżeniem, że żadna pozycja w służbie, żadne wywyższenie
nas przez braci, żadne długie doświadczenie nie zwalniają nas od
konieczności, aby pytać z przejęciem „Panie, czy to ja?”, gdy
Jego ostrzegający głos mówi „jeden z was mnie zdradzi”.
Spróbuję
odpowiedzieć na cztery pytania, które nasuwają się z naszej
przypowieści.
- O czym jest mowa, gdy czytamy słowa „a gdy wszedł król, aby przypatrzeć się gościom”
- Co to jest szata weselna?
- Kto jest tym, który nie miał szaty weselnej?
- Dlaczego on oniemiał, gdy został zapytany „przyjacielu jak wszedłeś tutaj nie mając szaty weselnej?
Po pierwsze, niech Duch
Święty dopomoże nam zastanowić się najpierw nad tym jakie
znaczenie ma „wejście króla”.
„A
gdy wszedł król, aby przypatrzeć się gościom”. Wszyscy
siedzieli przy stołach, albowiem „stoły były nakryte”.
Wszystko było gotowe, zgromadzili się, gdy jeszcze świeciło
słońce, lecz teraz gdy w sali weselnej pojawił się Król, na
zewnątrz zrobiło się już ciemno. Wszyscy już ucztowali, gdy
pojawił się król, aby podziwiać zebranych. To było ukoronowaniem
i punktem szczytowym tej uczty. Wszystko jedno jak bogato zastawiony
był stół, jak pięknie udekorowana sala weselna, nie było to tak
ważne i uczta nie osiągnęłaby nigdy swego punktu szczytowego,
gdyby jego wysokość nie raczył pojawić się w swym majestacie i w
swej łaskawości.
Tak
samo wygląda to u nas, jeśli chodzi o naszego Króla. Jeśli
zgromadzamy się w tym domu, który również nazywamy pałacem
radości, nigdy nie osiągniemy punktu szczytowego naszych marzeń,
zanim Pan nam się nie objawi. Cieszycie się, gdy słuchacie
kazania, gdy możecie śpiewać i gdy możecie powiedzieć „amen”
po skończonej modlitwie. Ale to nie jest wszystko. Wasze serce i
wasze ciało wołają do żywego Boga i pragną ujrzeć Króla w Jego
piękności. Gdy chwalebny Ojciec objawia się w Chrystusie, wtedy
sabat staje się wielkim dniem, wtedy wysłuchana jest nasza
modlitwa: „Niech zjaśnieje oblicze twoje nad sługą Twoim”.
Nasz
pełen chwal Król, jednak nie zawsze będzie się pojawiał na
naszych uroczystych zgromadzeniach. Bez wątpliwości pozostanie
ukryty z powodu naszych grzechów. Prawdą jest to, że On jest
zawsze blisko nas, ponieważ uczta jest Jego, sala weselna też
należy do Niego,a my jesteśmy Jego gośćmi i dzięki Jego łasce
znaleźliśmy się tutaj, a każde naczynie jest postawione na stole
dzięki Jego miłości. Jest taki czas, kiedy On jest szczególnie
obecny pośród swojego ludu, wtedy nasza społeczność z Ojcem i
Synem Jezusem Chrystusem jest zachwycająca. Jest to czas, kiedy Pan
z łaski swojej przychodzi do nas i w Jego obliczu doznajemy
pokrzepienia.
Gdy
Król przychodzi do zgromadzenia, wtedy kazanie słowa ma moc i jest
dowodem działającego Ducha Świętego. Wypełnia się wówczas
dzień pięćdziesiątnicy, Duch Święty zostaje obficie rozlany,
grzesznicy nawracają się, święci się budują, a Chrystus jest
wywyższony i uwielbiony. Człowiek duchowy odkrywa wkrótce obecność
Boga, a z obozu słychać westchnienia. Gdy o tym myślę, moje serce
krzyczy słowami z Izajasza.
„Obyś
rozdarł niebiosa i zstąpił, oby przed Tobą zatrzęsły się
góry”.
Obecność
naszego Boga daje nam niebiańskie szczęście, weselne zadowolenie,
przelewającą się niezmiernie wielką radość.
Kochani
przyjaciele, wiecie to o wiele lepiej niż ja mogę wam powiedzieć.
Jeżeli Król jest w pobliżu, lecz nie pośród was na
zgromadzeniu, to stajecie się smutni i przygnębieni. Ach, na ilu
zgromadzeniach Pan jest nieobecny, a nikt nie smuci się z tego
powodu! Jeśli Pana nie ma, to nasze żagle mogą być podniesione,
ale nie ma wiatru, my przynosimy ofiarę, lecz nie ma ognia. Wesele
jest nieudane, gdy zabraknie gości, ale jaka byłaby to uczta, gdyby
Pan domu odmówił i nie przyszedł aby zobaczyć gości?
Król
przyszedł w odpowiednim czasie. Tak, On przyszedł do gromady
pielgrzymów, którzy zostali zwołani z ulic i z opłotków, a Jego
pełna chwały obecność ukoronowała ucztę weselną poprzez
zachwyt. To przyjście króla i przypatrzenie się gościom, wskazuje
na objawienie się Jego samego. Gdy On patrzył na gości, oni
patrzyli również na Niego. Jednak ponieważ Jego patrzenie na nas
jest ważniejsze, dlatego też zostało tutaj wspomniane.
Czy
wiemy co to znaczy widzieć Boga? Znaczy to, że szczególne prawo do
tego mają ci, którzy posiadają czyste serce. Duchowe oczy patrzą
przez wiarę na Jezusa, który mówi „kto
Mnie widzi, widzi Ojca”.
Czyż nie czułeś się tak samo jak Jan, kiedy był na wyspie
Patmos, gdy zobaczył objawienie Ojca w Chrystusie, padł do Jego
stóp niczym umarły? Gdy został nam wymalowany obraz Jezusa
Chrystusa i to ukrzyżowanego, czy nie widzieliśmy w Nim oblicza
Najwyższego Króla? Czy nasz serca nie pałają z radości i czy nie
byliśmy gotowi podskoczyć do nieba, gdybyśmy usłyszeli taki
nakaz?
Gdy
Augustyn czytał te słowa: „nie możesz oglądać mojego oblicza,
gdyż nie może człowiek mnie oglądać i pozostać przy życiu”,
był tak odważny, że powiedział „niech bym i umarł, abym tylko
zobaczył Twe oblicze”. Wspaniały widok.
Król
raduje się z oglądania swoich gości, a goście cieszą się, że
mogą Go widzieć. Nasze zgromadzenie jest wtedy błogosławionym
miejscem i żadne inne miejsce, oprócz samego nieba, nie jest tak
bardzo do nieba podobne.
W
Ewangelii Jana czytamy: „uczniowie byli zadowoleni, gdy zobaczyli
Pana”, oni mieli do tego powód. Również i my jesteśmy radośni,
gdy wyraźnie Go rozpoznajemy jako naszego Pana i Boga. Moja własna
dusza zna tę radość, ale ponieważ jest ona niewysłowiona więc
nie da się tego wypowiedzieć żadnymi słowami.
W
tym, że Król wszedł, aby przypatrzeć się gościom, objawia się
Jego wielka łaska. Nie przyszedł On po to, żeby gości osądzić,
ale po to, żeby ich zobaczyć. Ci z was, którzy byli tu w ostatni
czwartek, z pewnością przypominają sobie mój tekst „wejrzyj na
mnie i zmiłuj się ...”. Pan patrzy życzliwie i kocha tych,
którzy kochają Jego Imię, ponieważ tacy Mu się podobają.
Ach,
bracia i siostry, gdy miłość Boga wlewa się do naszych serc
poprzez Ducha Świętego, gdy jaśnieje nad nami oblicze Ojca, to
przybliżyło się do nas lato! Czy można łaskę Boga porównać do
czegoś innego? Niektórzy z was wiedzą, że Pan was kocha, że
ukochał was jeszcze przed założeniem świata i nadal będzie was
kochał, nawet gdy świat przestanie istnieć. O, jakże bym chciał,
żeby Król właśnie w tym sensie tu przyszedł, żeby popatrzył na
wasze oblicza i dał wam pewność, że On ma was w swoim sercu i w
nim pozostaniecie na wieczność.
O,
niechże cały ten zbór stanie się świętą świątynią, w której
zechciałby zamieszkać Pan! Niechże każdy żyjący kamień
promieniuje swoim Duchem, niechże nasze świadectwa i prace będą
dla niego przyjemne, niech Pan będzie nam łaskawy i niech usłyszy
głos naszego wołania.
O,
Jahwe, objaw siebie tutaj jak pomiędzy cherubami! Z Twojego powodu
znosiliśmy zniewagę Panie, bądź naszą chwałą. Uchwyciliśmy
się Twojej prawdy, prosimy Cię niech światło Twego oblicza doda
nam odwagi.
Teraz
jest ten uroczysty moment, na który chciałbym zwrócić waszą
uwagę. Wraz z przyjściem Króla przychodzi czas odkrywania i
sprawdzania własnego serca. Gdy przychodzi król, aby popatrzeć na
gości, światło zaczyna mocniej świecić i rzeczy, które były
zakryte zostają objawione, ponieważ wszystko jest odsłonięte i
odkryte przed oczami Tego, z Którym mamy do czynienia. Gdy Pan
odwiedza zbór, to jest Tym, „Który ma ognisko na Syjonie, a piec
w Jeruzalemie”. Wtedy Pan nie popatrzy przez palce na człowieka,
który pojawił się bez szaty weselnej. Gdy Pan jest daleko od
zboru, to taki zbór może spać i żaden jego członek nie odpadnie,
ponieważ nie znają Pana, a jacy weszli tacy też i wyszli. Umarli
pozostaną spokojni, aż do czasu kiedy zabrzmi trąba
zmartwychwstania.
Ci
chrześcijanie tylko z nazwy, nie będą wiedzieć, że złożą
fałszywe wyznanie i ze spokojem będą uczestniczyć w naszych
świętych ucztach. Gdy Król przychodzi, wszystko się zmienia:
„Lecz
kto będzie mógł znieść dzień Jego przyjścia i kto się ostoi
gdy się ukaże?
Gdyż jest On jak ogień
odlewacza i jak ług foluszników”.
Można
być w zborze i nie otrzymać w pełni duchowego życia. Nie osądzam
niegodnych i martwych duchowo, którzy zostaną wyrzuceni na
zewnątrz. Jeden odpadnie, ponieważ zostanie zraniony przez naukę,
inny będzie zasmucony, ponieważ jego serce zostało sprawdzone w
doświadczeniach, a trzeci poczuje się za mocno zganiony z powodu
jego życia. Tak stanie się w dniu przyjścia Pana na rozprawę
sądową, a palec Pana napisze na ścianie „jesteś zważony na
wadze i znaleziony lekkim”.
Gdyby
dziś nasz Pan i Bóg przyszedł do zboru, liczba odwiedzających
strasznie by się zmniejszyła. Strach ogarnąłby zgromadzenie, a
drzwi byłyby szturmowane przez tych, którzy chcieliby szybko uciec
sprzed Jego oczu. Popatrzmy na nasz tekst, w jaki sposób osądza
nasz Król. Tylko jeden człowiek sprzeciwił się by założyć
szatę weselną, a Król od razu zwrócił swoje oczy właśnie na
niego. Zbawiciel w swojej niebiańskiej łagodności pokazuje nam
tylko jednego intruza, lecz obawiam się, że ten jeden jest obrazem
wielu. Jeśli Król wszedłby przy łamaniu chleba, obawiam się że
odkryłby więcej niż tylko jednego, a choćby był tam tylko
jeden, to Jego oczy zwrócą się właśnie na tego jednego i Pan sam
do niego przemówi.
Jeżeli
ty jesteś tą jedyną osobą, która odważyła się przyjść do
zboru, pomimo że tak naprawdę nie jesteś nawrócony, to Król sam
cię zauważy.
Jeśli
twoje wyznanie wiary jest wynikiem twojego chełpienia, nadal jesteś
w oszustwie. Być może chowasz się za twoją rodziną, może
myślisz że twoja zacność ci wystarczy, aby i za nią się
schować, to bardzo się mylisz. Masz do czynienia z kimś kto ma
oczy jak płomień ognia. Zostaniesz zdemaskowany i nic nie będziesz
mógł powiedzieć na swoją obronę. To jest poważna rzecz.
Szczerzy
nie będą sobie życzyli, aby Król pozostał z dala od nich, ale
obłudnicy niech przestaną się łudzić, a zaczną się trząść.
Król przychodzi do zboru i jest wśród nas, a z Nim Jego sąd.
Widziałem lekkich wyznawców, którzy zwiędli pod wpływem gorącej
miłości i chrześcijan nie mających korzeni, którzy w
południowej godzinie Jego łaski pousychali. Taki człowiek mógłby
może i pójść do innego zboru, lecz nie byłby w stanie ostać się
przed trzepoczącym mieczem Ducha, który przenika i rozcina duszę i
ducha, szpik i kości. On nie byłby w stanie tego wytrzymać, raczej
byłby zmuszony odejść i poszukać sobie jakieś inne ciche
miejsce. Jeśli Król jest pośród nas, to sprawiamy świętym
zadowolenie. Jeśli Pan jest z nami, to jesteśmy w stanie osądzić
fałszywych i usunąć ich spośród nas. Najpierw do tych
zewnętrznych ciemności pełnego zła tego świata,a w końcu i w
głębokie ciemności, gdzie będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Naszą
modlitwa tego poranka jest: „Niech nam Bóg miłościw będzie i
niech nam błogosławi, niech nad nami rozjaśni oblicze swoje!”
Teraz chciałbym
odpowiedzieć na drugie pytanie: Co to jest szata weselna?
Z
pewnością jest wam znane, że co do tego pytania toczą się spory
wśród teologów. Czy szata weselna to jest usprawiedliwienie czy
uświęcenie? Z tym tekstem nie chciałbym wiązać żadnych
teologicznych pytań czy nauk. Szata weselna jest „weselną” -
jest to szata odpowiednia na ucztę weselną. Lepiej zastanówmy się
co znaczy ten obraz, a nie podchodźmy do tego w sposób naukowy.
Co
znaczy szata weselna? Co to jest, co koniecznie musimy mieć i co
łączy się z weselem Pana, czego nie posiadając zostaniemy na
zawsze odrzuceni? Myślę, że mogę po prostu powiedzieć, że musi
być tu widoczny znak łaski. Nie każdy nosi weselną szatę. Ten,
kto ją nosi, ma ją ubraną, ponieważ jest gościem weselnym.
Gościa weselnego poznajecie przecież po jego wyglądzie, po tym co
ma na sobie ubrane. Gdyby w takim ubraniu chodził codziennie,
wyglądałby bardzo dziwnie.
Mieszkańcy
miasta mają zwyczaj chodzić na wesela ubrani w białe kamizelki,
ale żadnemu z nich nie przyszłoby do głowy, aby w takim ubraniu
pójść do sklepu. Jeśli ty nie odróżniasz się od innych ludzi,
nie masz prawa przebywać w zborze Bożym. Jeśli służący, który
przez lata pracuje u ciebie, nie odkryje w tobie miłości do Boga
myślę,że dlatego, ponieważ nie ma żadnej miłości do odkrycia.
Jeśli nadal jesteś taki, jak ci z którymi przebywałeś wcześniej
i nie dokonały się w tobie żadne zmiany i jesteś taki jak wszyscy
ludzie, to nie masz na sobie żadnego odróżniającego ciebie znaku,
który jest dowodem dającym ci prawo przebywania w zborze Bożym.
Powinniśmy
mieć na sobie coś co nas oddziela, coś co jest zauważane przez
zwykłych ludzi, coś zrozumiałego. Wasza wiara nie może być
widoczna tylko pod szkłem powiększającym, albo tak niewyraźna, że
inni z trudnością odkrywają jej znaczenie. Wasza wiara powinna być
tak widoczna jak biała szata, którą noszą na sobie mieszkańcy
wschodu podczas wesela. Czy tak jest?
Mogę
otwarcie dodać, że szata weselna to odróżniający nas znak łaski.
Ponieważ ci ludzie z przypowieści zostali przyprowadzeni
z ulic i opłotków, nie mogli sami sprawić sobie takiej szaty. W
krajach wschodu jest taka tradycja,
że król sam troszczy się o to, aby jego goście otrzymali
odpowiednie ubrania i dlatego szata weselna uznawana była za
otrzymaną za darmo lub też z łaski.
Czy
posiadacie coś, co Pan dał wam w swojej miłości? Czy masz coś,
co różni cię od innych, nie w naturalnych rzeczach lecz w
duchowych darach łaski? Czy różnica polega głównie na tym co Bóg
sam zrobił dla ciebie? To jest pytanie wiążące się z obrazem
szaty weselnej. Odróżniasz się od tego człowieka jakim byłeś
przed laty i jakie miałeś zwyczaje? Czy odróżniasz się od tych
ludzi, z którymi wcześniej przebywałeś, tak że szukasz innego
towarzystwa a od tamtego, które było ci wcześniej tak miłe, teraz
odwracasz się? Jeśli tak jest, to masz na sobie szatę weselną i
jest to znak odróżniający ciebie.
Nie
chciałbym mówić w taki sposób, aby kogoś zasmucić, z wyjątkiem
tych, którzy powinni być zasmuceni. Jeśli są tacy, którzy
zostali zasmuceni, to życzyłbym sobie, aby wołali do Boga o
odnowienie łaski. Niech Pan zechce pozwolić wam nosić Jego ubiór,
jak Jego dzieci, abyście nie musieli dłużej żyć w tym świecie.
Szata
weselna, to znak szczególnie nas wyróżniający. Po
drugie, jest to znak że mamy respekt przed Królem.
Nasze
ubranie musi być szczególne, byśmy mogli godnie przebywać w Jego
towarzystwie. Brak takiego ubioru, to w tym przypadku symbol braku
oddania czci Królowi i symbol niewierności. Taki człowiek powie
sobie: „Ja chcę tylko mieć przyjemność z bawienia się na
uczcie, bez względu na to jaki ona ma sens. Po prostu dostanę się
do środka w moim zwyczajnym ubraniu i usiądę sobie,w ten sposób
pokażę Królowi, że nie mam absolutnie żadnego respektu przed
Nim. Nie chcę tej szaty, o którą On się zatroszczył, nie chcę
jej nosić”. Wygląda to tak, jak gdybyś stracił syna, a jakiś
zły człowiek powiedziałby „ja przyjdę na pogrzeb w weselnym
ubraniu”. Przez to może zranić serca ubolewających i znieważyć
całą sytuację. Ach, jaka byłaby to zniewaga! Albo odwrotny
przypadek. Ty zapraszasz na wesele, a ktoś przyjdzie ubrany jak na
pogrzeb: czarne ubranie, czarny kapelusz, czarne rękawiczki. Co za
zniewaga! Jeśli więc taki bezwstydnik zostanie wyrzucony, nie
zdziwi to nikogo.
W
zachowaniu tego człowieka widzimy, że nie ma on respektu przez
królem. Pokazuje swoją zdradziecką naturę w najbardziej zły
sposób poprzez znieważanie króla i to w jego własnej sali
weselnej. Moi kochani mam nadzieją, że zgodnie z prawdą możecie
powiedzieć „mam na sobie szatę weselną, wyrażającą respekt
przed Królem. Nie gardzę Panem, naszym Bogiem, lecz oddaję Mu
pokłon w szczerej modlitwie. Przychodzę do Jego zboru nie po to,
aby Pana zniesławić, lecz po to aby oddać cześć i chwałę Jego
imieniu”.
Szata
weselna była symbolem oddania czci i respektu wobec Tego, Który
przygotował i prowadził ucztę weselną. Sprawdźcie dzisiaj samych
siebie, czy nosicie szaty weselne? Zapytajcie samych siebie czy
oddajecie cześć i chwałę naszemu Panu i Bogu i czy jesteście Mu
we wszystkim posłuszni.
Szata
weselna była również symbolem oddania czci książętom. Ci,
którzy ubierali szaty weselne, wyrażali w ten sposób: „my
uczestniczymy w radości księcia i przyszliśmy tu, aby wyrazić
naszą przynależność do niego i do jego oblubienicy”.
Moi
słuchacze, czy czujecie miłość do Pana Jezusa Chrystusa? Wielu z
was jej nie ma. Będąc bardzo zasmucony, muszę wam powiedzieć, że
są ludzie, którzy nazywają się chrześcijanami, lecz gardzą Jego
kosztowną Krwią i śmieją się z Jego zastępczej ofiary. To jest
straszne, ale tak się dzieje.
Imię
Jezus tyle dla nas znaczy, co słońce na niebie i jest jak rzeka
nawadniająca równiny. Nic nie czyni nas tak szczęśliwymi jak myśl
o Jezusie. Z całą pewnością mogę wam powiedzieć, że gdy słyszę
kazanie o Jezusie, moim Panu, to w moim sercu robi się ciepło. Czy
wy czujecie to samo? Jeśli tak, to macie na sobie weselną szatę.
Znaczy to, że szczerze składacie hołd naszemu Księciu Pokoju,
choćby tylko w prosty sposób: kochacie imię i osobą Jezus i z
tego też powodu przychodzicie do zboru Bożego.
Szata
weselna oznacza również wyznanie i udział w tej wielkiej sprawie.
Każdy, kto spożywał z potraw, kto kosztował weselnego wina, kto
był obecny, przyczynił się do uczczenia Króla, z wyjątkiem tego,
który przecisnął się, aby tu wejść i nawet nie okazał radości
z tego powodu, że może brać udział w uczcie i odmówił nawet
tak prostej rzeczy, jak włożenie odpowiedniego ubioru.
Kochany
przyjacielu, czy masz udział w łasce Pana? Cieszysz się, że Jezus
znalazł swoją oblubienicę w rodzaju ludzkim? Czy dziękujesz Bogu
za przymierze łaski, w którym słowo stało się ciałem, w którym
masz zbawienie i uświęcenie? Czy sławisz imię Pana, który stał
się człowiekiem i połączył ze sobą na zawsze lud dany Mu od
Boga? Jeśli tak, to jesteś uczestnikiem wesela Baranka i masz prawo
być obecnym na uczcie weselnej. Widać na tobie szatę weselną,
która oznajmia twoją radość w Chrystusie, twoje zainteresowanie
jego zborem, twój w pełni radosny udział w dziele jego Zbawiciela.
Jednym
słowem mówiąc, szata weselna oznacza całkowite wyrażenie zgody
na przyjęcie wymagań związanych z weselem.
Pójście
na wesele oznacza dla gości, że muszą włożyć odpowiednie na tę
okazję ubranie. Człowiek z naszej przypowieści, odmówił i nie
uczynił tego. Był dumny i nie chciał nosić daru łaski. Chciał
przyjść po swojemu, chciał pokazać swoją wolę i niezależność
duchową. Takie zarządzenie króla, nie było przecież ciężarem
dla pozostałych gości, którzy nie przyjęli tego wymogu jako
przygnębiającego. Jednak ten człowiek postanowił pójść swoją
własną drogą, na przekór Panu. Czym kończy się taka głupota?
Kochani,
podstawowy warunek, aby być na tej uczcie - trzeba z całego serca
uwierzyć w Pana Jezusa Chrystusa, a Jego sprawiedliwość przyjąć
za swoją. Jeśli tego odmawiacie i nie przyjmujecie, że Pan Jezus
umarł zamiast was, że wasze grzechy On sam zaniósł na swoim ciele
na krzyż, to nie macie szaty weselnej.
Jeszcze
inny warunek: musicie żałować za swoje grzechy i zaniechać ich,
dążyć do tego, aby się uświęcać i wchodzić w ślady Pana
Jezusa oraz podążać za Nim. Musicie mieć boski i szczery
charakter, będący dziełem łaski. Macie szatę weselną, nawet
jeśli nie jesteście jeszcze doskonali, ale dążycie do
sprawiedliwości. Możesz powiedzieć „ja jestem chrześcijaninem”,
ale czy żyjesz jak chrześcijanin? Czy twój obecny stan wskazuje na
to, że zgodziłeś się z warunkami podanymi w Ewangelii, aby być
na uczcie weselnej? Jeśli tak, to masz na sobie szatę weselną.
Wszyscy,
którzy przybyli, aby wziąć udział w uczcie, wcześniej byli
dobrymi i złymi ludźmi. Szata weselna została im dana z chwilą
wejścia na ucztę i nie ma związku z ich wcześniejszym
charakterem. Samo przyjęcie szaty weselnej i jej włożenie nie
jest jakąś uroczystą ceremonią, nie jest ono związane z jakimś
szczególnym sprawdzaniem serca, jednak uczestnictwo w uczcie od tego
właśnie zależy. Jest następstwem bojaźni wobec Króla i
oddawaniem czci Królewskiemu Synowi.
Spójrzcie
na siebie, czy jesteście całkowicie oddani Panu i czy zgadzacie się
ze wszystkim co Pan postanowił w tej sprawie.
Po trzecie, kim jest
człowiek, który nie posiada szaty weselnej?
Chcę
wam powiedzieć, że jest to człowiek, który odrzuca Boże
objawienie Ewangelii, aby podążać za swoimi własnymi myślami i
za swoją własną mądrością i nauką. Mówi, że jest wierny
Chrystusowi, jednak na uczcie nie okazuje, że jest taki jak
pozostali goście, a oczekuje od nich aby utrzymywali oni z nim
przyjaźń. Mówiąc, że jest wierny nie ma na myśli tego co oni.
Przebywa wśród wierzących, ale tak naprawdę nie należy do nich.
Mówi o pojednaniu, lecz nie rozumie pojednania przez ofiarę Pana
Jezusa na krzyżu. Mówi o boskości Chrystusa, lecz jej nie rozumie,
mówi o usprawiedliwieniu przez wiarę, ale nie uznaje nauki Biblii i
nie rozumie jej. Mówi o nowonarodzeniu, a ma na myśli swoje własne
starania. Ubiera się w szatę filozofii, a szatę objawienia
odrzuca, ponieważ jest dla niego staromodna. Jeśli nie chciałby
być nazwany pajacem, to nie może też być nazwany gościem
weselnym. On ma na sobie ubranie, w którym nie dostrzega się ani
szaty sprawiedliwości, ani szaty radości.
Krosno
łaski wolności i miłości nie utkało mu nigdy weselnej szaty.
Jego szata nie pochodzi od Boga, lecz jest szatą wydobytą z jego
własnej szafy. Chwali się on swoim własnym wykształceniem, a nie
objawieniem Bożym, ani też działaniem Bożej łaski dokonującym
się w jego sercu. Jest on w zborze, ale nie jest w Chrystusie. Ma
imię że żyje, a jest umarły.
Następnie,
człowiek który nie ma szaty weselnej jest tym, który nie przyjmuje
Bożej sprawiedliwości, ponieważ ma swoją własną. Swoje własne
codzienne ubranie uznaje za odpowiednie, by być na weselu Pana
Jezusa. Nie chce mieć nic do czynienia z ofiarowaną mu szatą. Coś
takiego uważa za niemoralne, podczas gdy sam jest niemoralny.
Co
on ma wspólnego z kosztowną krwią Chrystusa? On nie ma potrzeby
aby się nią oczyścić. Jego własna sprawiedliwość.
Sprawiedliwość pochodząca z zakonu, którą apostoł Paweł uznał
za śmieci, jest przez niego przyjęta za własną, jest lepiej i
wyżej cenioną niż Krew Nowego Przymierza. Ach, ta przekora
samousprawiedliwienia! Jego duma, to jego główny grzech, ponieważ
gardzi sprawiedliwością Bożą i nie przyjmuje jej. Tak naprawdę
ten usprawiedliwiający sam siebie człowiek, nie dostrzega w
Ewangelii żadnego wesela. Nie widzi w Ewangelii niczego, co
sprawiałoby mu radość, nic o czym mógłby śpiewać, nic co
radowałoby jego serce. On nie chce uczcić Syna Królewskiego. Nie,
z pewnością nie on! Jest przecież pod zakonem i jest zadowolony z
tego, że jest niewolnikiem. Próbuje przez swoje własne uczynki
dostąpić błogosławieństwa, ale zakon nie daje błogosławionych,
świątecznych dni uczty. Człowiek taki nie jest gościem weselnym,
on jest po prostu tylko niewolnikiem.
Są
ludzie, którzy wyznają wiarę, lecz nie mają żadnego uczucia. Gdy
znajdują się poza zborem, zaraz mają wyrzuty sumienia, a gdy
przyjdą do zboru mówią sobie „teraz wszystko jest dobrze”.
Taki człowiek nie troszczy się o to, żeby zwracać uwagę na swoje
uczucia, ponieważ nigdy ich nie miał i nie chce mieć Moc słowa
Bożego jest mu obca, zna tylko literę słowa. Nigdy nie poznał co
to jest skrucha i ciężar win i nie ma zamiaru tego zrobić.
Radość
z Pana jest mu zupełnie nie znana, ponieważ nie lubi się
„ekscytować”. Nie ma świętego smutku ani też żadnego
zachwycenia, ponieważ nie ma w nim duchowego życia. Tak jak nie ma
żadnych świętych uczuć, tak też nie ma żadnych świętych
czynów. Powiada, że jest chrześcijaninem ale nie pokazuje tego
swoim życiem. Jego religia nakierowana jest bardziej na buty czy
kapelusz, niż na jego serce. Inaczej mówiąc, zwraca uwagę na to,
jak ktoś przychodzi ubrany do kościoła, a nie zwraca uwagi na to
co może mieć wpływ na jego życie. Nikt nie może znaleźć w Nim
nic złego, szkoda tylko że jest on martwy tak, jak gwóźdź wbity
w drzwi. Nie popełnia żadnych wielkich grzechów, ale też nie
czyni żadnych bożych dzieł. Wyrażając to w duchowy sposób –
jest on dobrze trzymającymi się zwłokami i to wszystko.
Mamy
w zborze i takich, którzy myślą, że to co dostali lub to co sami
czynią, jest w pełni wystarczające. Nie szukają nic ponad
naturalnego. Oprócz swojego codziennego stroju, nie mają potrzeby
nosić na sobie weselnej szaty. Są zadowoleni ze swojego wyglądu,
mogą jedynie coś poprawić i to im wystarczy. Nie potrzebują
narodzić się na nowo, nie potrzebują Ducha Świętego bo i bez
tego będą wystarczająco dobrzy.
Ach,
moi kochani słuchacze, to co natura dla was może uczynić, będzie
musiało zostać poza obrębem nieba. Jeśli waszego naturalnego
człowieka wykształcicie na nawet na najwyższym poziomie, i tak nie
przyniesie wam on duchowych owoców, ponieważ „musicie się na
nowo narodzić”. Jeśli Duch Święty naszego żyjącego Zbawiciela
nie wykona w was swojego dzieła, to nawet gdy jesteście w zborze
lecz nie jesteście w Chrystusie, nie macie też na sobie szaty
weselnej.
Są
też ludzie na tyle moralni i sprawiedliwi, że nie odważa się
nawet przyjść do zboru. Jest to straszne, ale muszę to powiedzieć,
że w dzisiejszych czasach spotyka się ludzi, którzy nazywają się
chrześcijanami, a potajemnie piją i żyją w nieczystości, są
niesłowni, kłamią. Nienawidzą ciała Pańskiego, żyją w
nieprzyjaźni ze swoimi braćmi i mają odwagę zsiadać do stołu
Pańskiego.
W
niektórych rejonach Szkocji przez jakiś czas ciężko było
przyprowadzić chrześcijan do stołu Pańskiego, ponieważ bali się,
że nie są godni. Nie chciałbym się za daleko zapędzać,ale taka
bojaźń jest daleko lepsza od bezbożnej zuchwałości, jaką
posiada wielu, którzy chcą służyć Chrystusowi i Belialowi. Niech
Bóg chroni swój zbór od takiej niegodziwości. Nie uświęcający
się wyznawcy nie mają na sobie szaty weselnej, a ich własne
ubrania nie pasują do królewskiej uczty, nie dają im tego
zaszczytu jakim jest uczestnictwo w niej.
Nie
mogę pojąć tego, jak można powiedzieć, że ten kto nie
interesuje się pracą dla zboru, ma na sobie szatę weselną.
Widzicie, jeśli ktoś ubiera szatę weselną, to tak jakby
powiedział „jestem zainteresowany tym weselem i życzę panu
młodemu i pannie młodej Bożego błogosławieństwa”. Jednak na
ucztę weselną przychodzi wielu takich, którzy nawet w najmniejszym
stopniu nie interesują się Chrystusem i nie troszczą się o zbór.
Przychodzą ponieważ są egoistami, troszczą się tylko o siebie i
o swoje własne szczęście. O Oblubienicę - wybrankę Baranka, nie
troszczą się wcale i jest im wszystko jedno czy ona kwitnie czy
przymiera głodem. Jest to smutna i politowania godna rzecz.
Jeśli
członkowie zboru rozdawaliby tylko traktaty, jeśli czyniliby tylko
to, w ten sposób już wyrażają zainteresowanie weselem, więc mają
szaty weselne. Jeśli jednak ich cała praca to nic innego jak tylko
słuchanie i okazywanie zadowolenia z kazania, albo też jego
krytykowanie, jeśli nie czynią nic dla Chrystusa, jeśli nie modlą
się o królestwo Pana, to tym samym nie uczestniczą w weselu i też
nie mają szaty weselnej.
Na koniec: dlaczego ten
człowiek oniemiał?
Nie
spotyka się często ludzi, którzy nie potrafią przeprosić.
Przecież powiedzieć przepraszam, to najprostsza rzecz na świecie.
Ludzi przepraszając wypowiadają niejednokrotnie puste słowa lub
kłamstwo. Tu jednak spotykamy człowieka, który nie potrafił
powiedzieć ani słowa. Dlaczego? Myślę, że ponieważ został
odkryty, jego hańba stała się widoczna, kiedy Król zapytał
„przyjacielu, jak wszedłeś tutaj nie mając szaty weselnej”.
Jeśli on nie kochał króla, to mógł zostać na zewnątrz. Nie
musiał wchodzić do środka, aby tam okazać swoją złość i złą
naturę.
Jeśli
niektórzy z was zadecydowali, że pójdą na wieczne zatracenie, to
nie ma potrzeby aby oni poprzez swoje wyznanie jeszcze bardziej to
pogłębiali, ponieważ obłuda, to najgorsza niegodziwość jaka
może być. Przecież ten człowiek sam odmówił ubrania szaty
weselnej.
Te
kochane dusze, o których wspomniałem na początku mojego kazania,
nie odrzuciły łaski danej przez naszego Pana, jestem tego wręcz
pewny. O, nie! One obawiały się, że może z nimi jest coś nie
tak. Nie były pewne, chciały być w porządku wobec Pana. Oni nie
znajdują się pośród takich, którzy tę przypowieść osądzają.
Człowiek
ten został oficjalnie okryty hańbą, gdy Król rzekł „jak się
to dostałeś”, wcześniej musiał przecież zostać zatrzymany w
drzwiach przez diakona, mimo to człowiek ten chciał się koniecznie
przecisnąć do środka. Kiedy król powiedział „zwiążcie mu
ręce i nogi”, myślę że miało to się stać właśnie dlatego,
ponieważ aby mógł on dostać się do środka musiał użyć
właśnie swoich rąk i nóg. On koniecznie chciał wedrzeć się do
środka, powiedział „ja chcę wejść, chcę pokazać królowi, że
będę siedział wśród weselnych gości pomimo tego, że nie mam
szaty weselnej i ostanę się przed obliczem króla”.
Nie
chciej kochany przyjacielu życzyć sobie tego. Jestem pewny, że to
jest ostatnia rzecz, jakiej byś sobie życzył. Chcę ciebie
przekonać, abyś wszedł do środka, ponieważ jesteś strasznie
przejęty i zatroskany tym czy może nie zbłądziłeś. Nie pozwól,
aby ta przypowieść ciebie osądzała.
A
dlaczego ten człowiek oniemiał? Myślę, że dlatego, ponieważ
przemówił do niego sam król. Ach, ale ja tu tylko przemawiam, czy
jestem czymś innym niż ciałem i krwią? Na mnie nie zwracajcie
uwagi. Ale pomyślcie tylko, gdyby sam Król dzisiaj tu był i
przemawiał do was „przyjacielu, jak się tu dostałeś, nie mając
szaty weselnej?. Tak mniej więcej brzmiałby jego głos, a chwała
obecności rozświetliłaby twoje serce tak, że musiałbyś to
poczuć i nie znalazłbyś na Jego pytanie żadnej odpowiedzi. Jeśli
Go nie kochasz, jeśli nie masz przed Nim respektu i nie trwasz w
Jego Synu, to staniesz przed Nim oniemiały.
Ostatnim
powodem zaniemówienia jest to, że nie miał on nic do powiedzenia,
jeśli nie ze strachu, to dlatego że oniemiał. On nie mógł
powiedzieć „Panie, ja tego nie wiedziałem”. Przecież widział
innych, którzy mieli ubrane szaty weselne. On nie mógł powiedzieć
„Panie, ja nie mogłem dostać szaty weselnej”. Każdy dostał
szatę weselną za darmo, on również mógłby ją otrzymać, gdyby
tylko zechciał.
On
nie mógł powiedzieć „Panie, ktoś mnie wepchnął do
środka,dlatego tu jestem”. Nie, on sam wszedł i złamał
porządek, jaki tu obowiązywał. Goście weselni patrzyli na niego,
a niekiedy odsuwali się, widząc jak jest ubrany. Może niektórzy
pytali go delikatnie „bracie, czy nie chciałbyś ubrać szaty
weselnej?”. On na to odpowiadał „nie, nie chcę”. „A może
wyszedłbyś stąd zanim nadejdzie król?” On odpowiedziałby
„dlaczego? Jestem tu, aby zademonstrować królowi mój upór,
pozostanę na swoim miejscu”. Nie dziwię się, że król
powiedział: „Zwiążcie mu nogi i ręce i wyrzućcie do ciemności
zewnętrznych, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”.
Nasz
Pan Jezus wypowiada bardzo poważne rzeczy o przyszłości złych
ludzi. Mnie często się zarzuca, że przedstawiam stan ludzi idących
na zatracenie jako bardzo przerażający. Jednak ja nigdy nie
posunąłem się za daleko, nie mówię nic innego jak tylko to co
mówił w swoim Słowie sam Pan Jezus.
Nie
grajcie ze swoją wieczną przyszłością. Przyjdźcie do zboru i
dołączcie do ludu Bożego, lecz nie wcześniej zanim nie zaczniecie
kochać Pana Jezusa. Nie przychodźcie na ucztę ewangelii jeśli nie
macie respektu przed Królem i jeśli nie kochacie Księcia, jeśli
nie macie udziału w dziele łaski, które jest tu opisane jako
wesele. Jeśli bierzecie udział w weselu i posiadacie miłość do
Oblubieńca oraz radość z Oblubienicy, to jesteście mile widziani,
macie na sobie szatę weselną.
Myślę
teraz o tych wszystkich, którzy uczestniczą w weselu i są ubrani
w weselną szatę. Jacy oni muszą być szczęśliwi! Wielu spośród
nich było biednymi, złymi ludźmi, lecz wszyscy oni zostali
przyobleczeni w szatę weselną i nikt nie mógł ich wyrzucić.
Jeśli
będziesz pokładać swoją ufność w Panu Jezusie i będziesz
uwielbiać i czcić Syna, to jest napisane:
„Kto
do mnie przyjdzie, tego nie odrzucę”.
Niech
Bóg wam błogosławi, w imieniu Pana Jezusa. Amen.
Komentarze
Prześlij komentarz