" Chcemy więcej Jezusa"~Dawid Wilkerson
1. Chleb od Boga
Kościół
Jezusa Chrystusa przeżywa obecnie najgorszą suszę duchową w
swojej historii. Tłumy głodujących owiec wołają do pasterzy
o jakąś życiodajną strawę;
o coś, co je podtrzyma w tych trudnych czasach. Zbyt często jednak nie otrzymują nawet odrobiny czegoś duchowego! Wychodzą z Domu Bożego puste, nie zaspokojone i słabe. Zmęczyło je ciągłe powracanie do pustego stołu.
o coś, co je podtrzyma w tych trudnych czasach. Zbyt często jednak nie otrzymują nawet odrobiny czegoś duchowego! Wychodzą z Domu Bożego puste, nie zaspokojone i słabe. Zmęczyło je ciągłe powracanie do pustego stołu.
Nie
takie życie Bóg zamierzył dla Swojego ludu - sprawia Mu to smutek.
Bóg zapewnił chleb dla całego świata. Chleb, który On oferuje
potrafi coś więcej niż tylko utrzymać przy życiu; jest to pokarm
do życia w najpełniejszej mierze - do „obfitującego życia”, o
którym mówił Jezus.
Co
jest tym Chlebem Bożym, którego tak rozpaczliwie pragniemy?
Jezus dał nam odpowiedź. Powiedział: „Chlebem Bożym jest ten,
który zstępuje z nieba i daje życie światu” (Ew. Jana 6:33).
Inaczej mówiąc, Jezus Sam jest odpowiedzią! Tak jak manna
była posłana, by utrzymywać przy życiu dzieci Izraela na
pustyni, tak Jezus jest dla nas Chlebem Bożym - darem posłanym dla
podtrzymania naszego życia teraz i każdego dnia.
Kiedy
ten Boży Chleb jest codziennie spożywany, kształtuje w nas takie
życie, które jest miłe Jezusowi. Chrystus uczestniczył w życiu,
które wypływało bezpośrednio od Jego niebiańskiego Ojca - życie
to powinno ożywiać również i nas. „Jak Ja przez Ojca żyję,
tak i ten, kto mnie spożywa, żyć będzie przeze mnie” (Ew. Jana
6:57).
Jakże
brakuje tego chleba nowoczesnemu chrześcijaństwu; naprawdę
rozpaczliwie go potrzebujemy. Szczerze modlę się o to, aby ta
książka pomogła
w zaspokojeniu duchowego głodu, który odczuwa w swoim życiu wielu ludzi.
w zaspokojeniu duchowego głodu, który odczuwa w swoim życiu wielu ludzi.
Ten
głód duchowy trwa już od wielu lat. Im bardziej człowiek oddala
się od Jezusa, który jest źródłem życia, tym bardziej wkrada
się w niego śmierć. W ten sam sposób umierają również zbory i
służby, kiedy tracą kontakt z życiodajnym strumieniem. Tak
naprawdę wiele z nich już od jakiegoś czasu powoli się
rozkłada. Dlatego tak wielu zawiedzionych dzieci Bożych woła
do Boga i tęskni za Zborem, w którym jest życie. Dlatego też
wielu młodych ludzi mówi, że ich kościoły są „martwe.”
Prorok
Amos mówił o dniu, w którym „mdleć będą z pragnienia piękne
panny i młodzieńcy” (Amosa 8:13). Woła on tak:
„Oto
idą dni - mówi Wszechmogący Pan - że ześlę głód na ziemię,
nie głód chleba, ani pragnienie wody, lecz słuchania słów Pana.
I wlec się będą od morza do morza ... szukając słowa Pana, lecz
nie znajdą.” (Amosa 8:11-12)
Wielu
chrześcijan gorszy się, kiedy mówi im się, że Bóg posyła taki
głód prawdziwego Słowa. Trzeba przyznać, że obecnie słyszy się
wiele żywych kazań
i nauczania, które jest nazywane „objawieniem”. Na świecie jest więcej egzemplarzy Biblii niż kiedykolwiek przedtem. Tłumy ludzi przychodzą słuchać swoich ulubionych kaznodziei i nauczycieli. Niektórzy nawet mówią, że ten okres historii chrześcijaństwa jest dniem przebudzenia, chwalebnym okresem światła ewangelii
i nowej prawdy. Jeżeli jednak to, co jest oferowane ludowi Bożemu, nie jest Chlebem Bożym z nieba, to nie jest to duchowy pokarm. Nie wytworzy on życia, ale spowoduje straszne duchowe niedożywienie.
i nauczania, które jest nazywane „objawieniem”. Na świecie jest więcej egzemplarzy Biblii niż kiedykolwiek przedtem. Tłumy ludzi przychodzą słuchać swoich ulubionych kaznodziei i nauczycieli. Niektórzy nawet mówią, że ten okres historii chrześcijaństwa jest dniem przebudzenia, chwalebnym okresem światła ewangelii
i nowej prawdy. Jeżeli jednak to, co jest oferowane ludowi Bożemu, nie jest Chlebem Bożym z nieba, to nie jest to duchowy pokarm. Nie wytworzy on życia, ale spowoduje straszne duchowe niedożywienie.
I
rzeczywiście, obecnie w domu Bożym panuje niedożywienie. To
niedożywienie odciąga wierzących od kościoła w poszukiwaniu
czegoś, co zaspokoi ich wewnętrzne potrzeby. Kościoły są
obecnie pokonane przez cudzołóstwo, rozwody, „chrześcijański”
rock and roli, niebiblijną psychologię i ewangelię New Age. Wielu
wierzących młodych ludzi zwraca się do narkotyków i seksu,
próbując znaleźć tam sens życia.
Dzieje
się tak dlatego, że duża część z tego, co obecnie głosi się z
kazalnic, jest w najlepszym razie pokarmem sprawiającym
przyjemność. Kazania nie są twardym pokarmem, trudnym do
przełknięcia, ale raczej „zabawą”! Dobrze opowiedziane
przykłady; łatwe i praktyczne zastosowanie; nic nikogo nie zgorszy.
Nikt nie widzi problemu, aby w niedzielę przyprowadzić do kościoła
niewierzącego współmałżonka, czy przyjaciela, ponieważ z
pewnością nie będą się źle czuli. Nie zostaną skonfrontowani z
grzechem. Żaden rozpalony węgiel z Bożego ołtarza nie będzie
palił ich sumienia i żadna ognista strzała osądzenia z kazalnicy
nie sprowadzi ich na kolana. Żaden proroczy palec nie skieruje się
do ich serc i nie oznajmi: „Ty jesteś tym człowiekiem!” A
jeżeli nawet młot uderzy w grzech, to zaraz zostanie to
załagodzone.
Zadziwiające,
ale prawdziwe jest to, że najwygodniejszym i uspokajającym
sumienie miejscem schronienia przed przeszywającym wzrokiem świętego
Boga, jest martwy kościół. Jego kaznodzieje służą bardziej jako
grabarze, niż apostołowie życia. Zamiast prowadzić głodujących
wierzących do obfitego życia, które oferuje Jezus, dają im
subtelne zapewnienie, które próbuje zmniejszyć głód: „Wszystko
jest dobrze. Zrobiłeś wszystko, co powinieneś. Nie ma potrzeby,
żebyś karmił się Chlebem od Boga, trwając w modlitwie,
odkurzając swoją Biblię, czy dostrajając serce do Jego
serca.”
Niektórzy
kaznodzieje protestują, że sytuacja jest wręcz odwrotna, że
ich zbory wcale nie są martwe lecz pełne chwalebnego uwielbienia
i czci dla Boga. Jednak nie wszystkie kwitnące i rozbudzające
emocje kościoły są pełne życia. Uwielbianie wypływające z
nieczystych warg jest właściwie obrzydliwością dla Boga.
Chwała wypływająca z serca pełnego cudzołóstwa,
pożądliwości lub pychy, jest smrodem w nozdrzach Boga. Chorągwie
chrześcijańskie trzymane wysoko przez ręce splamione grzechem, są
niczym więcej jak tylko aroganckim obnoszeniem się
z buntem.
z buntem.
Słyszałem
kiedyś jak kaznodzieja „prorokował”, że wkrótce nadejdzie
czas, kiedy nabożeństwa w kościołach będą składały się w
dziewięćdziesięciu procentach
z uwielbienia. Jeżeli nawet tak się stanie i choćby uwielbianie wypływało z serca, to pozostanie tylko dziesięć procent na resztę - co według mojej oceny będzie obejmowało zwiastowanie Słowa Bożego. Czy jednak nie staniemy się słabi duchowo, jeżeli zamiast spożywać Boży Chleb, będziemy wykrzykiwać i uwielbiać? Czy oznacza to, że tak jak naród izraelski, doszliśmy do miejsca narzekania: „A teraz opadliśmy z sił, bo nie mamy nic, a musimy patrzeć tylko na tę mannę” (IV Mojżeszowa. 11:6). Czy to możliwe, że znudziło nas siedzenie przy drogocennym stole Pańskim?
z uwielbienia. Jeżeli nawet tak się stanie i choćby uwielbianie wypływało z serca, to pozostanie tylko dziesięć procent na resztę - co według mojej oceny będzie obejmowało zwiastowanie Słowa Bożego. Czy jednak nie staniemy się słabi duchowo, jeżeli zamiast spożywać Boży Chleb, będziemy wykrzykiwać i uwielbiać? Czy oznacza to, że tak jak naród izraelski, doszliśmy do miejsca narzekania: „A teraz opadliśmy z sił, bo nie mamy nic, a musimy patrzeć tylko na tę mannę” (IV Mojżeszowa. 11:6). Czy to możliwe, że znudziło nas siedzenie przy drogocennym stole Pańskim?
Musimy
zrozumieć, że prawdziwa chwała pochodzi tylko z wdzięcznych serc
- serc, które są przepełnione życiem Jezusa Chrystusa!
Apostoł
Jan słyszał głos, który rozlegał się od tronu Bożego:
„Chwalcie Boga naszego, wszyscy słudzy jego, którzy się go
boicie, mali i wielcy” (Objawienie 19:5). Ci słudzy radowali się
i oddawali chwałę Bogu. Byli Jego wiernymi naśladowcami, którzy
przygotowywali się, jako Oblubienica (werset 7). Spożywali
Chleb Boży wiernie i z szacunkiem, ponieważ podziwiali jego
życiodajną moc.
Ilu
chrześcijan dzisiaj naprawdę rozumie co się dzieje, kiedy
spożywamy Boży Chleb, jemy ciało Chrystusa i pijemy Jego
krew? Kiedy ta czysta i życiodajna moc Chrystusa zostanie w pełni
wdrożona w duchowego człowieka, to wypędza i niszczy wszystko, co
pochodzi z ciała i diabła. Nic innego nie może wypędzić z
nas raka grzechu, z wyjątkiem tego przepływu boskiego życia!
Święta resztka
Prawdą
jest stare powiedzenie: „Jesteś tym, co jesz”. Jezus
powiedział, że Jego ciało powinno być naszym pokarmem, naszą
główną dietą: „Jeśli nie będziecie jedli ciała Syna
Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie”
(Ew. Jana 6:53).
Żydzi
nie mogli zrozumieć takich słów i „wielu z jego uczniów odeszło
i już za nim nie chodziło” (wiersz 66). „Twarda to mowa, któż
jej słuchać może” - powiedzieli (wiersz 60). Nawet i dzisiaj ci,
którzy ograniczają spożywanie ciała Pańskiego do Komunii, nie
rozumieją co miał na myśli Jezus. My obchodzimy Wieczerzę Pańską,
aby przypominać sobie, że poprzez Swoją śmierć Jezus stał się
naszym źródłem życia. A jednak Wieczerza Pańska jest czymś
więcej niż tylko symbolem; im więcej jemy i pijemy z Chrystusa,
tym więcej będzie się w nas objawiało Jego życie. Mamy
otwarte zaproszenie z nieba, aby przyjść do stołu, jeść
i stawać się mocnymi.
i stawać się mocnymi.
Wiem,
że wielu naśladowców tak właśnie robi! Wśród pokolenia
najemnych pasterzy i niedożywionych naśladowców, powstaje obecnie
święte kapłaństwo lewickie. Są to słudzy i służebnice, którzy
pragną zostać pasterzami według Bożego serca. Duch namaścił
ich, aby prowadzili oddzielonych ludzi, którzy wejdą wraz
z nimi w pełnię Chrystusa.
z nimi w pełnię Chrystusa.
Ci
wierzący, pochłonięci pełnią Pana, są wyzuci ze wszelkiej
pychy, świeckich ambicji, i zapaleni gorliwą świętością.
Ich liczba jest niewielka, ale wciąż rośnie. Jedynym pożywieniem
jest dla nich Chrystus, ponieważ wiedzą, że nie ma innego źródła
życia. Promieniują życiem, ponieważ przychodzą pilnie i często
do stołu Pańskiego. Kochają prawdę i nie boją się.
Obnażają grzech bez przepraszania, burząc bałwany i
twierdze. Robią to wszystko po to, by przynieść wolność
swoim braciom i siostrom - aby wytworzyć w nich głód realności
Chrystusa Jezusa
i nauczyć ich, jak należy się Nim karmić.
i nauczyć ich, jak należy się Nim karmić.
Obecnie
ta święta resztka i w naszym kraju oddaje Panu cześć w duchu
i w prawdzie. Kochają bardziej Jezusa, niż Jego błogosławieństwa i dary. Wielbią Go czystymi rękami i czystym sercem, bo Duch Święty nauczył ich, że ciało Chrystusa nie będzie nigdy podane jako pokarm dla nieczystych. Duch Święty nie pozwoli, aby Chleb Boży był podawany tam, gdzie ludzie trzymają się pożądliwości i bałwanów. Tragiczne jednak jest to, że wielu nadal jada u stołu demonów, służąc swoim własnym pożądliwym pragnieniom, a potem chcą przyjść do stołu Pańskiego
i ucztować ze sprawiedliwymi. Prowadzi to tylko do duchowej choroby i śmierci, gdyż zwiedzeni nie rozróżniają prawdziwego Bożego Chleba.
i w prawdzie. Kochają bardziej Jezusa, niż Jego błogosławieństwa i dary. Wielbią Go czystymi rękami i czystym sercem, bo Duch Święty nauczył ich, że ciało Chrystusa nie będzie nigdy podane jako pokarm dla nieczystych. Duch Święty nie pozwoli, aby Chleb Boży był podawany tam, gdzie ludzie trzymają się pożądliwości i bałwanów. Tragiczne jednak jest to, że wielu nadal jada u stołu demonów, służąc swoim własnym pożądliwym pragnieniom, a potem chcą przyjść do stołu Pańskiego
i ucztować ze sprawiedliwymi. Prowadzi to tylko do duchowej choroby i śmierci, gdyż zwiedzeni nie rozróżniają prawdziwego Bożego Chleba.
Chore
owce stały się tak słabe duchowo i schorowane grzechem, że nie
mogą jeść twardego pokarmu. Zamiast tego, wolą skubać
bezwartościowe
okruchy nauk, które łechcą ucho. Nad czyste Słowo przedkładają
lekkość i zabawę. Ich duchowe apetyty zostały przytępione w
wyniku nadmiernego spożywania byle jakiego pokarmu.
Weźmy
na przykład telewizję. Niewiele rzeczy tak pociąga chrześcijan,
jak właśnie ona. Telewizja jest szczególnie podstępną formą
bałwochwalstwa, przeciwko któremu coraz głośniej wołam, kiedy
widzę duchowe zagłodzenie naszego narodu. Większość programów
telewizyjnych można nazwać tylko zastawionym stołem szatańskim.
Pewna reklama radiowa zwracała się do ludzi, aby włączyli
określony program telewizyjny „by otrzymać dobrą porcję
chciwości, pożądliwości
i namiętności — co kto woli.” Bez względu na to jak my, chrześcijanie to nazwiemy, producenci sami nazywają telewizję po imieniu: Źródło pożądliwości! Pomimo tego jednak miliony chrześcijan przesiaduje przed swoimi telewizorami wiele godzin każdego dnia, przyjmując w ten sposób stałą dietę śmieci, która musi smucić Boże serce!
i namiętności — co kto woli.” Bez względu na to jak my, chrześcijanie to nazwiemy, producenci sami nazywają telewizję po imieniu: Źródło pożądliwości! Pomimo tego jednak miliony chrześcijan przesiaduje przed swoimi telewizorami wiele godzin każdego dnia, przyjmując w ten sposób stałą dietę śmieci, która musi smucić Boże serce!
Nic
nie może być dla mnie bardziej oczywiste niż to, że Bóg smuci
się z tego powodu - nie z powodu samej telewizji, ale z tego jak
wielu chrześcijan jest od niej uzależnionych! Jest to świadoma
zniewaga świętego Boga. Duch Święty smuci się wieloma
zaślepionymi duchowo wierzącymi, którzy nie chcą posłuchać Jego
ostrzeżenia, by przestać pić z tej brudnej cysterny. Gdyby
Jeremiasz mógł zobaczyć ten smutny widok - miliony dzieci
Bożych, siedzących w każdą niedzielę przed telewizorami,
pijących pożądliwości, przestępstwa i chciwość, zamiast
zasiadać
w domu Bożym i spożywać Jego Chleb - to prorok ten płakałby i zawodził. Wołałby przed Panem: „Mój lud zamienił swoją chwałę na kogoś, kto nie może pomóc... Mnie, źródło wód żywych opuścili, a wykopali sobie cysterny, cysterny dziurawe, które wody zatrzymać nie mogą” (Jeremiasza 2:11,13).
w domu Bożym i spożywać Jego Chleb - to prorok ten płakałby i zawodził. Wołałby przed Panem: „Mój lud zamienił swoją chwałę na kogoś, kto nie może pomóc... Mnie, źródło wód żywych opuścili, a wykopali sobie cysterny, cysterny dziurawe, które wody zatrzymać nie mogą” (Jeremiasza 2:11,13).
Jaką
zazdrość musimy tym wywoływać u Pana! Tak hojnie poświęcamy
czas, by jeść ze stołu Jego wrogów - telewizja jest tylko jednym
przykładem -
a zostawiamy i ignorujemy Jego stół. Ach, jak On pragnie, żebyśmy poświęcili ten czas dla Niego, aby mógł nas karmić prawdziwym Chlebem Życia! Czy nie nadszedł już najwyższy czas, aby przewrócić ten diabelski stół w naszym życiu i wejść do komory modlitwy, aby spożywać prawdziwy Boży Chleb? Czy nie czas pozbyć się
z naszych domów i naszego życia wszystkiego, co plami i zanieczyszcza nasz duchowy zmysł? Musimy zadać sobie uczciwie pytanie: przy czyim stole będziemy siedzieć, kiedy Odkupiciel przyjdzie nagle na Syjon?
a zostawiamy i ignorujemy Jego stół. Ach, jak On pragnie, żebyśmy poświęcili ten czas dla Niego, aby mógł nas karmić prawdziwym Chlebem Życia! Czy nie nadszedł już najwyższy czas, aby przewrócić ten diabelski stół w naszym życiu i wejść do komory modlitwy, aby spożywać prawdziwy Boży Chleb? Czy nie czas pozbyć się
z naszych domów i naszego życia wszystkiego, co plami i zanieczyszcza nasz duchowy zmysł? Musimy zadać sobie uczciwie pytanie: przy czyim stole będziemy siedzieć, kiedy Odkupiciel przyjdzie nagle na Syjon?
Chleb siły
Kiedyś
spędziłem przed Panem wiele tygodni, płacząc i prosząc Go
o poselstwo pociechy i nadziei dla wszystkich zbolałych wierzących, którzy piszą do nas, do Kościoła Times Square. Ponieważ w Nowym Jorku pracujemy z ludźmi uzależnionymi, alkoholikami i bezdomnymi, modliłem się: „Panie, gdziekolwiek spojrzę, widzę smutek, ból i kłopot. Jakie poselstwo mógłbym skierować do tych, którzy znajdują się w tak rozpaczliwej potrzebie? Czy masz dla nich jakieś słowo? Na pewno zależy Tobie na tych ludziach. Z pewnością chcesz im podać słowo, które może ich uwolnić.”
o poselstwo pociechy i nadziei dla wszystkich zbolałych wierzących, którzy piszą do nas, do Kościoła Times Square. Ponieważ w Nowym Jorku pracujemy z ludźmi uzależnionymi, alkoholikami i bezdomnymi, modliłem się: „Panie, gdziekolwiek spojrzę, widzę smutek, ból i kłopot. Jakie poselstwo mógłbym skierować do tych, którzy znajdują się w tak rozpaczliwej potrzebie? Czy masz dla nich jakieś słowo? Na pewno zależy Tobie na tych ludziach. Z pewnością chcesz im podać słowo, które może ich uwolnić.”
Pan
dał mi słowo i oto ono: On zatroszczył się o sposób na
wzmocnienie każdego Swojego dziecka, by mogło dać odpór
diabłu. Ta siła pochodzi tylko ze spożywania Chleba posłanego z
nieba. Nasze duchowe zdrowie i siła są uzależnione od spożywania
tego Chleba.
Posłuchajcie
uważnie słów Jezusa: „Ja jestem w Ojcu i kto mnie spożywa,
będzie żył przeze mnie.” Jezus znajdował się w tak bliskiej
społeczności z Ojcem, oddany wypełnianiu Jego woli, że każdego
dnia słowa Ojca stawały się Jego pokarmem i napojem. Jezus żył
codziennie słuchając i oglądając to, co chciał Ojciec - ale był
to rezultat spędzania czasu z Nim Sam na Sam.
Chrystus
powiedział do swoich uczniów: „Ja mam pokarm do jedzenia,
o którym wy nie wiecie... Moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał
i dokonać Jego dzieła” (Ew. Jana 4:32,34). Pouczył icłi również: „Zabiegajcie nie
o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy” (Ew. Jana 6:27). Nie odrzucajmy tego sekretu siły; tak jak Chrystus żył poprzez Ojca, tak i my musimy podtrzymywać nasze życie karmiąc się Chrystusem.
o którym wy nie wiecie... Moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał
i dokonać Jego dzieła” (Ew. Jana 4:32,34). Pouczył icłi również: „Zabiegajcie nie
o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy” (Ew. Jana 6:27). Nie odrzucajmy tego sekretu siły; tak jak Chrystus żył poprzez Ojca, tak i my musimy podtrzymywać nasze życie karmiąc się Chrystusem.
Kiedyś
napisał do nas drogi, 86-letni człowiek, który opiekuje się swoją
sparaliżowaną żoną. Są zbyt biedni, by mogli sobie pozwolić na
dom starców
i martwi się, że wkrótce może umrzeć i nikt nie zaopiekuje się jego żoną. Chcę powiedzieć do tego człowieka: Nie rozpaczaj! Spoglądaj w górę i pij z obecności Chrystusa. Niech Duch Święty karmi cię manną z nieba. Wzywaj Go - On słyszy nawet najsłabsze wołanie i obiecuje, że będzie cię karmił. Przyjdzie do twojego wnętrza z nowym światłem i życiem. Bóg powiedział, że Jezus jest naszym Chlebem Życia, przez który żyjemy i otrzymujemy siłę. Zaufaj Mu więc i karm się Chrystusem - a On udzieli ci swojej siły!
i martwi się, że wkrótce może umrzeć i nikt nie zaopiekuje się jego żoną. Chcę powiedzieć do tego człowieka: Nie rozpaczaj! Spoglądaj w górę i pij z obecności Chrystusa. Niech Duch Święty karmi cię manną z nieba. Wzywaj Go - On słyszy nawet najsłabsze wołanie i obiecuje, że będzie cię karmił. Przyjdzie do twojego wnętrza z nowym światłem i życiem. Bóg powiedział, że Jezus jest naszym Chlebem Życia, przez który żyjemy i otrzymujemy siłę. Zaufaj Mu więc i karm się Chrystusem - a On udzieli ci swojej siły!
Żona
farmera z Montany napisała, że jest rozgniewana, rozczarowana
i na granicy wytrzymałości, ponieważ ich rodzinna farma znalazła
się na krawędzi bankructwa. Jej mąż robił co tylko mógł, ale
obecna sytuacja wygląda czarno
i beznadziejnie, a nikogo to nie obchodzi. Droga siostro, pozostań u stołu Pana! Wróć do swojego źródła życia - Chleba Bożego!
i beznadziejnie, a nikogo to nie obchodzi. Droga siostro, pozostań u stołu Pana! Wróć do swojego źródła życia - Chleba Bożego!
Autor
Listu do Hebrajczyków zwraca się do dzieci Bożych, które „z
radością przyjęły grabież swojego mienia, wiedząc, że
posiadają lepszą i trwałą majętność ... w niebie”
(Hebrajczyków 10:34). Powtarzam za tym autorem: „Nie
porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę”
(wiersz 35). Nie odchodź od stołu Pańskiego w złym humorze do
jakiegoś ciemnego kąta rozpaczy. Oczekuj na Niego dotąd, aż
zostaniesz zaspokojony — na Jego stole znajdziesz wszystko, co jest
potrzebne do życia i pobożności. Nikt nie może ci odebrać
wiecznego Chleba, który daje życie. Żyj nim! Jedz Chrystusa i
zwyciężaj!
Zwracam
się do rozwiedzionych, bezrobotnych, samotnych; do rodziców,
płaczących z powodu swoich zgubionych dzieci; do wszystkich
związanych grzechem, którzy chcą być wolni: Może szukaliście
pomocy w niewłaściwych miejscach? Zróbcie to, co jest słuszne:
Pobiegnijcie z powrotem do Pana i szukajcie Go z całego serca!
Powróćcie do spożywania duchowego pokarmu, a odrzućcie wszelkie
śmiecie. Kiedy poprzez Boży Chleb wejdzie w was Jego życie,
znajdziecie wszelką potrzebną wam moc i siłę.
Raduję
się z tymi, którzy mają powody do radości i płaczę z tymi,
którzy płaczą. Czasami jednak słyszę, jak Duch Święty szepce:
Nie płacz nad tymi chrześcijanami, którzy opuścili Mój stół.
Nie płacz nad nimi, niech ich problemy ciebie nie przytłaczają.
Oni nie modlą się i nie czytają Mojego Słowa, ale poświęcają
wiele godzin dla siebie, zapominają o Mnie dzień po dniu. Dlatego
też będą męczyć się dotąd, aż wrócą i będą spożywać
Chleb, który Ja daję, by uzdrowić ich i posilić.
Otrzymujemy
również listy od chrześcijan, którzy znosili wielkie
doświadczenia, ale spożywają codziennie Boży Chleb. Wielu z tych
wierzących coraz bardziej wzmacnia się i ma coraz większe
poczucie Bożej obecności w swoim życiu. Wpośród swoich
doświadczeń zwrócili się do Pana z całego serca. Szukali Go
w swoich doświadczeniach - a On usłyszał ich wołanie i nakarmił głodne dusze, dając im to, czego potrzebowali, aby przetrwać trudne chwile. Bóg ich podnosił ponad ich problemy dotąd, aż poznawanie Chrystusa stało się dla nich ważniejsze, niż znalezienie ulgi w cierpieniu. Żyją dosłownie Chrystusem, ponieważ odkryli Go jako źródło potężnej siły. Pewnego dnia będą jak czyste złoto, doświadczone
w ogniu, całkowicie oczyszczeni z pychy i własnego «ja». Tak jak Chrystus, ich jedynym pragnieniem będzie wykonywanie woli Ojca i wypełnianie Jego dzieła.
w swoich doświadczeniach - a On usłyszał ich wołanie i nakarmił głodne dusze, dając im to, czego potrzebowali, aby przetrwać trudne chwile. Bóg ich podnosił ponad ich problemy dotąd, aż poznawanie Chrystusa stało się dla nich ważniejsze, niż znalezienie ulgi w cierpieniu. Żyją dosłownie Chrystusem, ponieważ odkryli Go jako źródło potężnej siły. Pewnego dnia będą jak czyste złoto, doświadczone
w ogniu, całkowicie oczyszczeni z pychy i własnego «ja». Tak jak Chrystus, ich jedynym pragnieniem będzie wykonywanie woli Ojca i wypełnianie Jego dzieła.
Boży
Chleb jest rozdzielany codziennie tak jak manna podawana Izraelitom.
Biblia mówi, że Bóg dał Swojemu ludowi mannę, aby ich upokorzyć
(V Mojżeszowa 8:16). Nie zostali upokorzeni z tego powodu, że był
to chleb biednych, gdyż w gruncie rzeczy był to „pokarm anielski”
(zobacz Psalm 78:25). Zostali upokorzeni dlatego, że musieli
zbierać ten chleb każdego dnia. To im przypominało, że Bóg
trzyma klucze do spiżarni. Byli zmuszeni oczekiwać na Pana i
ustawicznie przyznawać, że On jest ich zaopatrzeniem.
Także
i dzisiaj chrześcijanie są upokarzani w ten sam sposób. Bóg mówi
nam, że to, co jedliśmy z Chrystusa wczoraj, nie zaspokoi
naszej dzisiejszej potrzeby. Musimy przyznać, że bez tej świeżej,
codziennej dostawy niebiańskiego Chleba, będziemy duchowo głodować
i staniemy się słabi i bezradni. Tak więc musimy często
przychodzić do stołu Pańskiego i być pilni w tym ucztowaniu.
Musimy postanowić, że nigdy nie będzie tak w naszym życiu, że
będziemy mieli więcej niż na jeden dzień.
Tym
z nas, którzy kochają Jezusa i pragną być zaliczeni do tej
wiernej resztki, mogę obiecać jedno: Głód nie trwa bez końca.
Bóg ponownie nawiedzi Swój lud. Tak jak zobaczymy to w następnym
rozdziale, On chce nas całkowicie zaspokoić. Chce nam dać
obfitujące życie, za którym tęsknimy. On chce zaspokoić
każde szczere serce, które pragnie więcej Jezusa.
2. Zdobywanie Chrystusa
Czy
zdobyłeś już serce swojego Pana? Czy wiesz, że jeżeli pragniesz
Go, to będziesz miał pragnienie zdobycia Jego serca? Apostoł Paweł
stwierdził, że taki był jego cel zrzeczenia się swojego
przeszłego życia.
„Wszystko
uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Chrystusa
Jezusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i
wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa” (Filipian
3:8)
Paweł
był całkowicie pochłonięty swoim Panem. Dlaczego miałby
jednak „zyskać” Chrystusa? Chrystus już mu się wyraźnie
objawił, i to nie tylko jako apostołowi, ale i w jego życiu.
Pomimo tego jednak, Paweł czuł się zobowiązany zdobyć serce i
uczucia Pana.
Całkowite
istnienie Pawła - jego służba, życie i cel życia - było
skoncentrowane tylko na zadowoleniu Mistrza i Pana. Wszystko inne
określał jako «śmieci», nawet te «dobre» rzeczy. Wierzę, że
jednym z powodów dla których Paweł nigdy nie ożenił się było
to, że chciał mieć więcej czasu dla spraw Pana (patrz I Koryntian
7:32). Zachęcał innych do tego samego, „abyście postępowali w
sposób godny Pana ku zupełnemu jego upodobaniu” (Kolosan 1:10).
Czy
pomysł zdobywania serca Jezusa jest zatem biblijny? - zapytacie.
Czy i bez tego nie jesteśmy obiektem Bożej miłości?
Rzeczywiście, Jego życzliwa, dobroczynna miłość rozciąga
się ku wszystkim ludziom. Ale istnieje jeszcze inny rodzaj miłości,
której doświadczyło niewielu chrześcijan. Jest to kochająca
i czuła miłość do Chrystusa, podobna do tej pomiędzy mężem a
żoną.
Ta
miłość została wyrażona w Pieśni nad Pieśniami. Salomon został
w tej księdze przedstawiony jako typ Chrystusa, a w pewnym
fragmencie Pan mówi
o Swojej oblubienicy w taki sposób:
o Swojej oblubienicy w taki sposób:
„Oczarowałaś
mnie... oblubienico; oczarowałaś mnie jednym spojrzeniem
swoich oczu, jednym łańcuszkiem ze swojej szyi. Jak piękna jest
twoja miłość... oblubienico, o wiele słodsza jest twoja miłość
niż wino...” (Pieśń nad Pieśniami 4:9-10)
Później
mówi, „Odwróć swoje oczy ode mnie, bo mnie przerażają!”
(6:5). Jego oblubienica odpowiada, „Ja należę do mojego miłego
i ku mnie zwraca się jego pożądanie” (7:11).
Oblubienica
Chrystusa będzie składać się ze świętych ludzi, którzy
pragną podobać się swojemu Panu, i którzy żyją w takim
posłuszeństwie i oddzieleniu od wszystkich innych rzeczy, że
serce Chrystusa jest tym, oczarowane. Słowo oczarowane w tym
fragmencie oznacza „ukraść serce”. Angielska wersja King James
tego fragmentu podaje, że serce Chrystusa zostało oczarowane tylko
jednym spojrzeniem. Wierzę, że jedno spojrzenie to jedność
umysłu skoncentrowanego tylko na Chrystusie. To jednoznaczne
oddanie Chrystusowi -jak również symboliczna miłość pomiędzy
mężem a żoną - jest wyrażone w innej księdze Biblii, w księdze
Rut. Jest to historia nawróconej służebnicy, która zdobyła
serce swojego ziemskiego pana. Dla mnie jest to historia prorocza;
poselstwo, które przemawia do nas dzisiaj bardzo mocno, gdyż i my
zdobywamy Chrystusa w ten sam sposób, w jaki Rut zdobyła swojego
pana, Boaza.
Przykład
Rut
Kiedy
jednak zgłębiałem ten temat, przeszukując moje komentarze
biblijne, odkryłem, że żaden autor nie zauważył tego duchowego
i proroczego znaczenia księgi Rut. Jeden z nich zasugerował tylko,
że skoro Rut była Moabitką to być może Bóg mówi coś do nas na
temat pogan „wszczepionych do krzewu winnego.” Ta historia ma
jednak o wiele większe znaczenie, niż tylko historyczne. Osobiście
uważam, że potrzebujemy spojrzeć bliżej na tę piękną
historię, ponieważ uczy nas
o tym jak zaspokajamy swój głód, zdobywając Jego serce.
o tym jak zaspokajamy swój głód, zdobywając Jego serce.
Historia
o Rut rozpoczyna się takimi słowami: „Nastał głód w kraju”
(Rut 1:1). Jest to ten sam głód, który i dzisiaj przeżywa Kościół
- brak Bożej obecności, pragnienie prawdziwego Bożego Chleba. Z
powodu głodu, Izraelita Elimelech wziął swoją żonę Noemi i
dwóch synów, i uciekł przez ziemię judzką do Moabu. Elimelech
umiera, a jego dwaj synowie żenią się z pogańskimi żonami, Orpą
i Rut. Wszyscy pozostają w Moabie przez dalsze dziesięć lat.
Moab
jednak był miejscem bałwochwalstwa. Reprezentował zgromadzenie
niegodziwych, tron pogardy. Rzeczywiście, nazwa Moab oznacza
cudzołóstwo. Sam Moab, od którego wywodzi się nazwa tego regionu,
urodził się z kazirodczego związku pomiędzy Lotem i jedną z jego
córek. To właśnie on zwiódł Izrael w Szittim na pustyni, w
rezultacie czego zginęło 24.000 ludzi (IV Mojżeszowa 25:1-9).
Bóg
zabronił Izraelitom żenić się z Moabitkami, „nakłonią bowiem
na pewno wasze serca do swoich bogów” (I Królewska 11:2). Ta sama
rzecz ma miejsce dzisiaj w znaczeniu duchowym, kiedy pojawia się
głód Bożego Słowa. Boży lud zwraca się ku światu, poddając
się pokusie bałwochwalstwa i mieszając się z bezbożnymi. Głód
w Kościele zaprowadził wierzących do Moabu, do miejsca
bałwochwalstwa. Noemi nauczyła się na przykładzie swoich
synów, że Moab jest również miejscem gdzie umierają młodzi
mężczyźni!
Jednakże
głód w Judei skończył się. Do Noemi dotarła wiadomość,
że Bóg ponownie ujął się za Swoim ludem i dał im chleb. Nagle
duszę Noemi ogarnęły wspomnienia minionych błogosławieństw
i zaczęła tęsknić za świętym miejscem,
w którym kiedyś przebywała. Miała dość Moabu, jego bałwochwalstwa i śmierci. „Wtedy wybrała się wraz ze swoimi synowymi i wróciła...” (Rut 1:6).
w którym kiedyś przebywała. Miała dość Moabu, jego bałwochwalstwa i śmierci. „Wtedy wybrała się wraz ze swoimi synowymi i wróciła...” (Rut 1:6).
Rut
i Orpa pożegnały się ze swoimi rodzicami, przyjaciółmi i
rodziną. Powiedziały swoim bliskim, że odchodzą na dobre. Idą z
Noemi do Judei, do miejsca, w którym Bóg ujął się za Swoim
ludem!
Możemy
zauważyć tu pewne podobieństwo: Niektórzy wierzący mieszkają we
współczesnym Moabie - letargu, oziębłości, światowych
przyjemnościach i sukcesie. Pośród tego wszystkiego przetrwała
jednak resztka świętych. Wytrwali przy Panu pomimo samo-
wywyższenia ewangelistów telewizyjnych, brudnej zmysłowości
w Bożym domu, głupoty płynącej z kazalnicy i szyderstwa upadłych chrześcijan. Ci głodni modlili się, pościli i wstawiali do Boga, a Pan usłyszał ich wołanie.
w Bożym domu, głupoty płynącej z kazalnicy i szyderstwa upadłych chrześcijan. Ci głodni modlili się, pościli i wstawiali do Boga, a Pan usłyszał ich wołanie.
Dlaczego
Kościół Times Square i jemu podobne są pełne zgłodniałych
poszukujących? Ponieważ dotarło do nich słowo, że w tych
miejscach Bóg ujmuje się za Swoim ludem! Ludzie usłyszeli, że
wyszło słowo od Boga. Tak, głód się skończył. Bóg posłał
chleb z nieba. Jeżeli nie skosztowałeś jeszcze tej niebiańskiej
manny, wyjdź z Moabu i wróć do miejsca, gdzie Bóg ujmuje się za
Swoim ludem!
Dokładnie
to zaplanowały zrobić dwie synowe Noemi. Widzicie, imię Noemi
oznacza ‘łaska’. Pójście za teściową było jakby pójściem
za Bożą łaską. Reprezentowało odejście od życia dla świata i
przybliżenie się do życia w łasce Pana. Były kierowane Bożym
Duchem, zachęcone wieścią o Jego ujęciu się za Swoim ludem. I
dzisiaj w ten sam sposób tysiące ludzi zmierza do domu, do pełni
Chrystusa - z dala od kompromisu, niezdecydowania i pustej ewangelii
wygody i sukcesu.
Smutną
rzeczą jest to, że wielu z tych, którzy planują powrócić do
Boga, zatrzymuje się na granicy. Nie są całkowicie uwolnieni, nie
płacą ceny. Widziałem jak miało to miejsce u setek ludzi w
naszym kościele: rozpoczynają z wielką żarliwością,
podając się za głodnych. Rezygnują jednak na granicy pomiędzy
Moabem i Judą i zawracają do swojego starego życia. Kiedy Orpa i
Rut dotarły do granicy, musiały podjąć decyzję: Czy pójdą za
Noemi - to znaczy za Bożą łaską - do pełni Pana? Ich imiona
podpowiadają nam odpowiedź: Orpa oznacza ‘twardość karku'.
Rut oznacza ‘przyjaciółka, towarzyszka’.
Droga
naprzód albo zwrot w tył
Konfrontacja
miała miejsce na granicy. Noemi zdecydowała wypróbować
oddanie dwóch młodych kobiet. Dla Orpy i Rut decyzja o
kontynuowaniu podróży wymagała czegoś więcej niż tylko uczuć i
czczych słów. Noemi nie mogła zagwarantować im żadnych nagród,
dostatku, wygód, czy sukcesu; mogła im tylko zaoferować wizję
wysokiej ceny. Opisała swój kraj jako miejsce cierpienia i ubóstwa;
ziemię, która nie oferowała ziemskich bogactw; miałyby
egzystować tylko na drodze wiary. Ta perspektywa była tak
niewesoła, że Noemi zachęciła obie, by powróciły do domu swoich
matek i „znalazły sobie dom” (Rut 1:8-9).
Prawdopodobnie
odgadliście już z imienia Orpy, że pomimo jej potoku łez
i zdecydowanych słów o dalszej wędrówce, opuściła teściową i powróciła do swojego bałwochwalstwa. Na zewnątrz wydawała się tak skruszona, że wyglądało na to, iż chciała być częścią powrotu do Boga. Jej serce jednakże było potężnie związane miłością do starego kręgu przyjaciół i rodziny; nie wiedziała, że w jej duszy pozostał bałwan. Orpa płakała na granicy, ponieważ była rozdarta pomiędzy dwiema miłościami. Chciała iść dalej i kochała cenną społeczność z tymi dwiema kobietami - ale nie odcięła więzów łączących ją z Moabem.
i zdecydowanych słów o dalszej wędrówce, opuściła teściową i powróciła do swojego bałwochwalstwa. Na zewnątrz wydawała się tak skruszona, że wyglądało na to, iż chciała być częścią powrotu do Boga. Jej serce jednakże było potężnie związane miłością do starego kręgu przyjaciół i rodziny; nie wiedziała, że w jej duszy pozostał bałwan. Orpa płakała na granicy, ponieważ była rozdarta pomiędzy dwiema miłościami. Chciała iść dalej i kochała cenną społeczność z tymi dwiema kobietami - ale nie odcięła więzów łączących ją z Moabem.
Łzy
nigdy nie wystarczą. Noemi wiedziała o tym i dlatego wystawiła
dwie młodsze kobiety na ostateczny sprawdzian, mówiąc:
„Zawróćcie, córki moje! Po cóż macie iść za mną? Czy
mogę jeszcze urodzić synów, którzy by zostali waszymi mężami?
Zawróćcie, córki moje, i idźcie...” (Rut 1:11-12). Wierzę,
że Noemi wejrzała w serce Orpy i zobaczyła tam wewnętrzną walkę.
Noemi
prawdopodobnie pomyślała sobie: Biedne dziecko! Myśli, że
chce Bożej pełni, ale ciągle jest zafascynowana tym światem.
Jeżeli wróci ze mną, będzie nieszczęśliwa, ponieważ ciągle
będzie oglądać się wstecz. Tak więc Noemi powiedziała do Orpy,
„Idź swoją drogą!”
Orpa
musiała już wtedy dojrzeć do decyzji. Prawdopodobnie zastanawiała
się, Czy to jest jedyne wyjście? Odrzucenie, ubóstwo i oddzielenie
od wszystkiego, co wcześniej znałam? Nie! Wrócę do Moabu i będę
służyła Bogu na swój sposób. Będę ciągle kochała tych
świętych, ale muszę iść dalej z moim życiem. Biblia podaje,
„Lecz one jeszcze głośniej zapłakały. Potem Orpa ucałowała
swoją teściową” (Rut 1:14). Oryginalny manuskrypt dodaje do tego
zdania słowa: „i odeszła.”
Być
może niektórzy z was czytając te słowa myślą o ucałowaniu
swoich braci
i sióstr na pożegnanie. Jakaś rzecz w waszym sercu odciąga was od Boga — może to być krąg starych przyjaciół, czy też urok starych nawyków i przyzwyczajeń. Orpa powróciła „do swojego ludu i do swojego boga” (Rut 1:15). Również twoje serce może być opanowane przez bożka twój ej przeszłości, przez coś, czego nie chcesz się pozbyć.
i sióstr na pożegnanie. Jakaś rzecz w waszym sercu odciąga was od Boga — może to być krąg starych przyjaciół, czy też urok starych nawyków i przyzwyczajeń. Orpa powróciła „do swojego ludu i do swojego boga” (Rut 1:15). Również twoje serce może być opanowane przez bożka twój ej przeszłości, przez coś, czego nie chcesz się pozbyć.
A
jednak dla chrześcijanina nie ma czegoś pośredniego! Została
narysowana wyraźna linia i możemy poruszać się wyłącznie w
jednym z dwóch kierunków: albo do przodu, w kierunku Judy,
albo do tyłu, w kierunku Moabu. Orpa zawróciła i od tej chwili nie
ma o niej w Biblii żadnej wzmianki. Prawdopodobnie zniknęła
w cieniu bałwochwalstwa, nie mając więcej do czynienia z Bożym dziełem, czy wiecznym Królestwem. Teraz wielką troską Boga była Rut.
w cieniu bałwochwalstwa, nie mając więcej do czynienia z Bożym dziełem, czy wiecznym Królestwem. Teraz wielką troską Boga była Rut.
Noemi
próbowała po raz ostatni zniechęcić Rut, mówiąc w wierszu
15, „Zawróć i ty za swoją szwagierką.” Innymi słowy:
„Szybko, Rut! Jeżeli się pospieszysz, złapiesz Orpę. Dlaczego
nie pójdziesz za swoimi własnymi pragnieniami?” Ale Rut nie
chciała odejść; „przylgnęła” do Noemi (Rut 1:14). Możemy to
sobie wyobrazić w postaci służącej, która klęcząc mocno
obejmuje nogi swojego pana, tak jakby nie chciała go wypuścić.
Rut
pragnęła Boga! Chciała mieć udział w tej chwili, gdy Pan ujmował
się za Swoim ludem, i tylko śmierć mogła jej w tym przeszkodzić.
Rut
powiedziała: „Nie nalegaj na mnie, abym cię opuściła i odeszła
od ciebie; albowiem dokąd ty pójdziesz i ja pójdę; gdzie ty
zamieszkasz i ja zamieszkam; lud twój - lud mój, a Bóg twój
- Bóg mój. Gdzie ty umrzesz, tam i ja umrę i tam pochowana będę.
Niech mi uczyni Pan, cokolwiek zechce, a jednak tylko śmierć
odłączy mnie od ciebie.” Noemi widząc, że tamta obstaje przy
tym, aby iść z nią, zaniechała dalszej rozmowy.” (Rut 1:16-18)
Rut
nie wiedziała, że dokonując tego wyboru, znalazła się pod
ochraniającymi skrzydłami Jahwe. I, co ważniejsze, kiedy tylko
wspólnie z Noemi przekroczyła granicę, znalazła się na drodze do
zdobycia Chrystusa. Nie było tam takiego znaku drogowego, ale my
wiemy dokąd prowadziła ta droga - prosto do serca Jezusa.
Wkrótce
Rut i Noemi dotarły do miejsca błogosławieństwa, przybywając
do Betlejemu na początku żniw. Biedne i prawie nagie, nie wiedziały
skąd będzie pochodził ich następny posiłek. Wtedy młoda Rut
powiedziała, „Pozwól mi pójść na pole zbierać kłosy.”
W
tamtych czasach tylko biedni wykonywali taką pracę. Prawo
nakazywało właścicielom pól, by nie żęli od samego skraju swego
pola i nie zbierali pokłosia po swoim żniwie - co znaczy, że mieli
zostawiać to, co opuścili żniwiarze dla biednych (zobacz III
Mojżeszowa 19:9-10).
W
tym momencie wydawało się, że Rut zrobiła kiepski interes. Jej
oddanie przyprowadziło ją do miejsca, gdzie Bóg ujmował się za
Swoim ludem, a jednak teraz musiała pocić się w najmniej płatnej
pracy. Znajdowała się poniżej linii ubóstwa, bez widoku na
przyszłość.
Zachęcam
was, abyście dobrze przyjrzeli się Rut, dlatego że możecie
skończyć w ten sposób, jeżeli odłączycie się od świata i
pójdziecie za Bogiem. To był krzyż apostoła Pawła aż do
momentu jego śmierci: „Staliśmy się widowiskiem dla świata
i aniołów, i ludzi. Myśmy głupi dla Chrystusa... cierpimy głód i pragnienie,
i jesteśmy nadzy... i tułamy się. I trudzimy się pracą własnych rąk; spotwarzają nas... prześladują nas... złorzeczą nam... staliśmy się jak śmiecie tego świata” (I Koryntian 4:16)
i aniołów, i ludzi. Myśmy głupi dla Chrystusa... cierpimy głód i pragnienie,
i jesteśmy nadzy... i tułamy się. I trudzimy się pracą własnych rąk; spotwarzają nas... prześladują nas... złorzeczą nam... staliśmy się jak śmiecie tego świata” (I Koryntian 4:16)
Paweł
miał dobry powód, by wypowiedzieć te słowa i z tego samego
powodu nie możemy współczuć komuś takiemu jak Rut. Ona miała
właśnie zdobyć Chrystusa!
„I
poszła, a przyszedłszy na pole zbierała za żeńcami. Zdarzyło
się zaś, że trafiła na kawałek pola, należącego do Boaza,
który był z rodziny Elimelecha” (Rut 2:3).
Autor
tej historii musiał chichotać pisząc, iż „zdarzyło się” że
Rut znalazła się na polu Boaza, jej krewnego wykupiciela. Było to
raczej dalekie od przypadku,
a nawet wyraźne prowadzenie Ducha Świętego, ponieważ od momentu gdy Rut przekroczyła granicę i powierzyła całe swoje życie Bożemu powołaniu, była przez Niego cudownie prowadzona.
a nawet wyraźne prowadzenie Ducha Świętego, ponieważ od momentu gdy Rut przekroczyła granicę i powierzyła całe swoje życie Bożemu powołaniu, była przez Niego cudownie prowadzona.
Scenariusz
musiał wyglądać mniej więcej w ten sposób: Rut, z pieśnią
w sercu, mijała wiele pól. Wtem wiedziona nagłym impulsem zwróciła się w prawo
w sercu, mijała wiele pól. Wtem wiedziona nagłym impulsem zwróciła się w prawo
i
zaczęła zbierać pokłosie po północnej stronie pewnego pola.
Kilka godzin później Boaz został pobudzony, by sprawdzić jak idą
żniwa. Spojrzał na pola i zobaczył licznych młodzieńców
ścinających zboże i biedne służące, zbierające za nimi
pokłosie. Nagle zatrzymał się, ponieważ jego oczy zatrzymały się
na Rut. „Czyja to dziewczyna?” - zapytał. Był pod silnym
wrażeniem. Rut zbierała pokłosie tylko przez pół dnia, zanim
dojrzało ją oko jej pana! Ten wielki człowiek podszedł do niej
i powiedział: „Nie chodź na inne pole... lecz trzymaj się tutaj moich dziewcząt” (Rut 2:8). Obiecał, że nikt nie będzie jej dokuczał i powiedział, że kiedy będzie miała pragnienie, może napić się z tego co naczerpią żniwiarze. Później nakazał żniwiarzom, by specjalnie upuszczali dla niej kłosy ze snopków, by mogła je znaleźć.
i powiedział: „Nie chodź na inne pole... lecz trzymaj się tutaj moich dziewcząt” (Rut 2:8). Obiecał, że nikt nie będzie jej dokuczał i powiedział, że kiedy będzie miała pragnienie, może napić się z tego co naczerpią żniwiarze. Później nakazał żniwiarzom, by specjalnie upuszczali dla niej kłosy ze snopków, by mogła je znaleźć.
Dlaczego
Boaz zachował się tak w stosunku do Rut? Ponieważ był nią
oczarowany. Ukradła jego serce i musiał mieć ją przy sobie. Co
jednak w szczególności pociągnęło go do Rut? Ona sama zadała mu
to pytanie: „Dlaczego zwracasz na mnie uwagę, chociaż jestem
cudzoziemką?”
Boaz
odpowiedział, że słyszał o wszystkim co uczyniła dla swojej
teściowej,
i jak opuściła swój kraj, by przyłączyć się do nowego ludu. „Niech ci wynagrodzi Pan twój postępek i niech będzie pełna twoja odpłata od Pana, Boga izraelskiego, do którego przyszłaś, aby się schronić pod jego skrzydłami” (Rut 2:12). Boaz został pociągnięty ku niej, ponieważ przyszła, by zaufać Bożym osłaniającym skrzydłom.
i jak opuściła swój kraj, by przyłączyć się do nowego ludu. „Niech ci wynagrodzi Pan twój postępek i niech będzie pełna twoja odpłata od Pana, Boga izraelskiego, do którego przyszłaś, aby się schronić pod jego skrzydłami” (Rut 2:12). Boaz został pociągnięty ku niej, ponieważ przyszła, by zaufać Bożym osłaniającym skrzydłom.
Stajemy się źrenicą oka Chrystusa
Czy
zauważacie to podobieństwo? Boaz reprezentuje Chrystusa, naszego
Krewnego, Wykupiciela. Kiedy tylko odchodzimy od wszystkich
innych miłości, gdy opuszczamy nasze wcześniejsze bożki, starych
przyjaciół i stare sposoby zachowań, oczy Chrystusa spoczywają
na nas. Wtedy właśnie zyskujemy Chrystusa. Tracimy świat, jego
przelotną chwałę i przemijające przyjemności, ale zyskujemy Jego
wieczną miłość.
Kiedy
zdobywamy Jego serce, zdobywamy również Jego przychylność.
Nigdy więcej nie będziemy cierpieć głodu czy pragnienia. On
będzie nas prowadził
i troszczył się o nas w cudowny sposób. Tak jak Rut, która pobiegła do domu, by opowiedzieć Noemi o wszystkich wspaniałych rzeczach, które ją spotkały, i my pobiegniemy do Bożej rodziny i podzielimy się cudem tego jak Pan zaspokaja nasze wszystkie potrzeby. Każdy z nas zada na końcu pytanie, „Kimże jestem, że doświadczam takiego błogosławieństwa?” To był jednak dopiero początek błogosławieństw Rut. Pod koniec żniw Noemi poinstruowała Rut, aby wzięła udział w ówczesnym zwyczaju. W tym dniu słudzy spali w ubraniu u nóg panów, aby ich ogrzać. Jeżeli pan był ich krewnym, miał obowiązek wykupić, czy nabyć ich dziedzictwo, tak aby nie zginęło. Krewny wyrażał to przykrywając ramiona sługi jakimś odzieniem, mówiąc tym samym, Ja będę twoim okryciem.
i troszczył się o nas w cudowny sposób. Tak jak Rut, która pobiegła do domu, by opowiedzieć Noemi o wszystkich wspaniałych rzeczach, które ją spotkały, i my pobiegniemy do Bożej rodziny i podzielimy się cudem tego jak Pan zaspokaja nasze wszystkie potrzeby. Każdy z nas zada na końcu pytanie, „Kimże jestem, że doświadczam takiego błogosławieństwa?” To był jednak dopiero początek błogosławieństw Rut. Pod koniec żniw Noemi poinstruowała Rut, aby wzięła udział w ówczesnym zwyczaju. W tym dniu słudzy spali w ubraniu u nóg panów, aby ich ogrzać. Jeżeli pan był ich krewnym, miał obowiązek wykupić, czy nabyć ich dziedzictwo, tak aby nie zginęło. Krewny wyrażał to przykrywając ramiona sługi jakimś odzieniem, mówiąc tym samym, Ja będę twoim okryciem.
Noemi
poleciła Rut, aby poszła na klepisko tego wieczora, kiedy Boaz
będzie przesiewał jęczmień. Kiedy tylko Boaz położy się spać,
miała odkryć jego stopy, położyć się i robić dalej wszystko,
co jej rozkaże. Tak więc tej nocy Rut zrobiła tak jak jej poleciła
Noemi. Kiedy Boaz obudził się i znalazł ją, był bardzo
zadowolony:
„Błogosławionaś
ty u Pana, córko moja. Ten drugi dowód twojej miłości lepszy
jest niż pierwszy, gdyż nie uganiałaś się za młodzieńcami
ani biednymi, ani bogatymi. Nie kłopocz się teraz , córko moja.
uczynię dla ciebie, cokolwiek sobie życzysz, wie bowiem całe
miasto, żeś dzielna kobieta” (Rut 3:10-11)
Pomyślcie
o czym mówi Boaz: Uczynię dla ciebie, cokolwiek sobie życzysz.
Każde życzenie Rut miało być spełnione, ponieważ była wierna.
Nie zwróciła swoich oczu ku bogactwu, sukcesowi czy przepychowi -
pragnęła tylko jego. W zamian za to, jej krewny, odkupiciel
powiedział do niej: Mogę ci zaufać; twoja miłość jest
prawdziwa. Nie zostawisz mnie dla innych, bez względu na to jak
będą atrakcyjni. Będziesz moją, a ja będę tylko twój.
Tak
więc u bramy Betlejem, przed dziesięcioma świadkami, Boaz wykupił
dziedzictwo Rut. Spełnił wszystkie wymagane roszczenia co do niej i
jej posiadłości, i pojął ją za żonę. Potężny bogacz ożenił
się ze skromną służącą.
To
jest rzeczywiście dzieło krzyża: Jezus zapłacił za wszystkie
roszczenia, które diabeł ma do nas czy naszych dziedzictw.
Jesteśmy całkowicie wolni, by być poślubieni Chrystusowi!
Po
ślubie Rut urodziła syna. Miał na imię Obed i był pradziadkiem
Dawida, przodka Chrystusa. Ta służąca, Rut, znalazła miejsce w
rodowodzie naszego Mesjasza.
Czy
Rut zdobyła Chrystusa? Przecież Chrystus stał się jej życiem!
W ten sam sposób dzisiaj i my zdobywamy Chrystusa dokonując
wyborów, które są dla Niego przyjemne; decyzji, które
udowadniają naszą wierność. Jeżeli będziemy Go
nieograniczenie kochać, pragnąc ustawicznie tylko Jego, to
będziemy pamiętali
o Nim w każdej decyzji. Zapytamy samych siebie, „Czy sprawi Mu to przyjemność? Czy dzięki temu powie On do Swoich aniołów: ‘Zobaczcie, mój umiłowany zostawił dla mnie wszystko!’”
o Nim w każdej decyzji. Zapytamy samych siebie, „Czy sprawi Mu to przyjemność? Czy dzięki temu powie On do Swoich aniołów: ‘Zobaczcie, mój umiłowany zostawił dla mnie wszystko!’”
Jeżeli
prawdziwie pragniemy Jezusa, będziemy mieli pragnienie zdobycia Jego
serca - a później poznania Jego serca. Oddamy Mu siebie całkowicie
i odpoczniemy pod Jego potężną opieką.
i odpoczniemy pod Jego potężną opieką.
3.
Odpowiedź na wezwanie do smutku
Tak
jak Rut uczy nas dzielenia radości Pańskiej, podobnie prorok Samuel
dzielenia Jego smutku.
Co
ma wspólnego smutek w naszych sercach z pragnieniem Jezusa?
Jeżeli naprawdę mamy Go pragnąć, to będziemy musieli poznać
Jego serce i sprzeciwić się grzechowi, który sprawia Mu ból. Nie
jest to zawsze łatwe, ale jestem przekonany, że jedynym sposobem,
by doświadczyć pełni radości w Chrystusie, jest udział w Jego
smutku. Pismo Święte tak mówi o dniach Noego: „Gdy Pan widział,
że wielka jest złość człowieka na ziemi i że wszelkie jego
myśli, oraz dążenia jego serca są ustawicznie złe, żałował
Pan, że uczynił człowieka na ziemi i bolał nad tym w sercu
swoim”. (1 Mojżeszowa 6:5-6)
Bóg
rzeczywiście boleje z powodu grzechu i ci, którzy naprawdę chodzą
z Nim, będą również przeżywać ten ból i smutek.
Hebrajskie
słowo przetłumaczone tutaj jako smutek oznacza „cięcie w
serce.” Wskazuje ono na zranienie lub ból. Bezbożność rodzaju
ludzkiego głęboko rani Boga i powoduje wielki ból Jego serca.
Izajasz powiedział o Chrystusie, że będzie to: „Mąż boleści,
doświadczony w cierpieniu. Lecz On nasze choroby nosił, nasze
cierpienia wziął na siebie” (Izajasza 53:3,4). Chrystus wszedł w
ten ból i smutek niebiańskiego Ojca— to znaczy smutek,
spowodowany grzechem człowieka.
Na
kartach całej Biblii widzimy ten smutek obecny w życiu wielu
ludzi. Król Dawid odkrył chwałę radości w Bogu Jahwe. Ale
radość Dawida została zrodzona z wielkiego smutku
spowodowanego przestępstwami Bożego ludu. Dawid powiedział tak:
„Gdy widzę odstępców, czuję odrazę (smutek), że nie strzegą
słowa twego” (Psalm 119:158). „Czy tych, którzy cię
nienawidzą, Panie, nie mam w nienawiści?” (Psalm 139:21).
Dawid nienawidził tego, czego nienawidził Bóg i smucił się
tym, czym On się smucił.
Prorok
Amos przeżywał Boży smutek z powodu odstępców, którzy żyli
lekkomyślnie i lekceważyli nadchodzącą godzinę sądu. Wołał
przeciwko beztroskim na Syjonie, „...(którzy) nie boleją nad
zgubą Józefa” (Amosa 6:1,6). Ludzie ci grali swoją muzykę, pili
wino samolubstwa, ale nie płakali nad panoszącą się wokół nich
ruiną (patrz Amosa 6:1-6). Określając ich brak smutku, Amos używa
słowa «obrzydzenie». Właściwie mówi im, że „grzech i ruina
wśród ludu Bożego nie powoduje w nich obrzydzenia, ponieważ
zostali zaślepieni grzechem i dobrym życiem.”
Nehemiasz
był zasmucony, ponieważ widział zło, które wdarło się do domu
Bożego. Odstępcze kapłaństwo wprowadziło do domu Pana straszny
kompromis
i tylko Nehemiasz w pełni rozumiał głębię nieprawości i straszne konsekwencje, jakie sprowadzi to na ludzi (patrz Nehemiasza 13:1-9).
i tylko Nehemiasz w pełni rozumiał głębię nieprawości i straszne konsekwencje, jakie sprowadzi to na ludzi (patrz Nehemiasza 13:1-9).
W
tym czasie najwyższy kapłan Eliaszib, którego imię w języku
hebrajskim oznacza Jedność poprzez kompromis”, ustanowił w
świątyni rezydencję dla Tobiasza, kapłana Amonitów. Według
Zakonu żaden Amonita nie mógł postawić swojej nogi w
świątyni. Jednak Eliaszib pozwolił zamieszkać w niej
Tobiaszowi (którego imię znaczy “materialne powodzenie,
przyjemność, dobre życie”). Najwyższy kapłan uczynił z
domu Bożego mieszkanie poganina! Tak więc skorumpowana służba
była teraz sprzymierzona z pogaństwem. „Kapłan Eliaszib
ustanowiony nadzorcą nad komnatami domu naszego Boga,
sprzymierzył się
z Tobiaszem” (Nehemiasza 13:4). Boży lud pragnął powodzenia materialnego
i dobrego życia, a Tobiasz był bardzo chętny, by uczyć ich tej materialistycznej drogi do bałwochwalstwa.
z Tobiaszem” (Nehemiasza 13:4). Boży lud pragnął powodzenia materialnego
i dobrego życia, a Tobiasz był bardzo chętny, by uczyć ich tej materialistycznej drogi do bałwochwalstwa.
Nehemiasz
widział zło, które było popierane przez kapłanów,
przymykających oko na grzech: „A gdy przybyłem do Jeruzalemu i
dowiedziałem się o występku, jaki popełnił Eliaszib na korzyść
Tobiasza, że urządził dla niego komnatę na dziedzińcu domu
Bożego, oburzyło mnie to bardzo, więc kazałem wyrzucić
wszystkie sprzęty domowe Tobiasza z komnaty i kazałem oczyścić
te komnaty i sprowadziłem tam
z powrotem sprzęty domu Bożego.” (Nehemiasza 13:7-9)
z powrotem sprzęty domu Bożego.” (Nehemiasza 13:7-9)
Nehemiasz
nie działał na podstawie impulsu czy legalistycznej tradycji.
Patrzył przez pryzmat Bożych oczu i odczuwał dokładnie to, co
odczuwa Bóg odnośnie zła, polegającego na coraz większym
kompromisie rozszerzającym się
w domu Bożym. Gdyby i dzisiaj więcej kaznodziejów rozumiało niebezpieczeństwo cielesnych uciech i pożądania materializmu, to płakaliby nad tym wszystkim tak jak Nehemiasz, i wyrzuciliby to ze swoich zborów. Panie, daj nam takich kaznodziejów
i parafian, którzy będą nienawidzić grzech i przeciwstawią się mu! Daj nam ludzi, którzy by mieli na tyle poznania, by widzieć głębię i okropność kompromisu, który wkradł się do domu Bożego!
w domu Bożym. Gdyby i dzisiaj więcej kaznodziejów rozumiało niebezpieczeństwo cielesnych uciech i pożądania materializmu, to płakaliby nad tym wszystkim tak jak Nehemiasz, i wyrzuciliby to ze swoich zborów. Panie, daj nam takich kaznodziejów
i parafian, którzy będą nienawidzić grzech i przeciwstawią się mu! Daj nam ludzi, którzy by mieli na tyle poznania, by widzieć głębię i okropność kompromisu, który wkradł się do domu Bożego!
W
Nowym Testamencie Paweł również smucił się z powodu odstępstwa
ludu Bożego. Ostrzegał przed tym w ten sposób: „Wielu bowiem z
tych, o których często wam mówiłem, a teraz także z płaczem
mówię, postępuje, jak wrogowie krzyża Chrystusowego; końcem ich
jest zatracenie, bogiem ich jest brzuch, a chwałą to, co jest ich
hańbą myślą bowiem o rzeczach ziemskich.” (Filipian 3:18-19)
Greckie
słowo, którego użyto mówiąc o płaczu Pawła, oznacza
przenikliwe szlochanie, wypływające ze złamanego serca. Kiedy
Paweł widział chrześcijan, którzy zajmowali się ziemskimi
rzeczami, a odrzucali hańbę krzyża, jego serce było złamane
do tego stopnia, że dosłownie trząsł się pod wpływem
Bożego smutku. Nie była to milcząca rozpacz, ani westchnienie
rezygnacji, ale głośne, przenikające wołanie złamanego
serca człowieka, który odczuwał Boży smutek z powodu odstępstwa
Jego dzieci.
Tak
jak już wcześniej wspomniałem, jedynym człowiekiem - oprócz
Chrystusa - który bardziej niż ktokolwiek inny powołany był do
tego, by wyrażać Boży smutek, był Samuel. On został właściwie
powołany do służby smutku. Smutek, jaki nosił, nie był jego
własnym, czy też smutkiem ludzkości, ale głębokim i
niepojętym smutkiem Boga.
Służba smutku
W
latach poprzedzających narodziny Samuela, Boży lud odstąpił od
Niego
i pogrążył się w bałwochwalstwie i wewnętrznym zepsuciu. Bóg był niezmiernie zasmucony tym stanem odstępstwa i nie miał nikogo, kto mógłby to wyrazić przed ludźmi. Pan miał zabrać Swoją chwałę ze Swojego domu w Sylo, a kapłani, którzy stali wtedy przed ołtarzem, nawet o tym nie wiedzieli. Jakie to smutne, że
w godzinie sądu człowiek może być tak głuchy i ślepy! Izrael był zepsuty, kapłani żyli w cudzołóstwie, a wybrana i zorganizowana służba była całkowicie ślepa.
i pogrążył się w bałwochwalstwie i wewnętrznym zepsuciu. Bóg był niezmiernie zasmucony tym stanem odstępstwa i nie miał nikogo, kto mógłby to wyrazić przed ludźmi. Pan miał zabrać Swoją chwałę ze Swojego domu w Sylo, a kapłani, którzy stali wtedy przed ołtarzem, nawet o tym nie wiedzieli. Jakie to smutne, że
w godzinie sądu człowiek może być tak głuchy i ślepy! Izrael był zepsuty, kapłani żyli w cudzołóstwie, a wybrana i zorganizowana służba była całkowicie ślepa.
Heli,
który był w tym czasie kapłanem w świątyni, reprezentuje zepsuty
system religijny, który widzi tylko swoje interesy i posiada jedynie
symboliczną pogardę dla grzechu. Tak jak ludzie, którzy stali się
ociężali wskutek zbyt łatwego życia, Heli stał się otyły i
leniwy w Bożych sprawach. Po prostu wykonywał już tylko pewne
gesty, nie tylko w odniesieniu do swojego kapłaństwa, ale również
roli ojca.
Jego
synowie, Chofni i Pinechas, reprezentują trwającą do dzisiaj
służbę tradycji. Ci dwaj młodzi kapłani nigdy nie spotkali się
z Bogiem. Nie mieli pojęcia, co to znaczy pragnąć Boga, słyszeć
głos z nieba, czy gorąco pragnąć przeżywania chwały i obecności
Pana. Byli opanowani przez pożądliwości i zatwardziali w wyniku
grzechu.
Nie
musimy patrzeć tak daleko wstecz, by zobaczyć ten rodzaj systemu
religijnego, który strzeże, a nawet zachęca kapłanów do służby
samym sobie. Wystarczy tylko rozejrzeć się dokoła, a zobaczymy
pasterzy, którzy nie poszczą i nie modlą się, ale rozglądają za
lepiej płatnymi stanowiskami i najlepszą szansą awansu. Ich serca
nigdy nie były złamane z powodu ginącej ludzkości. Nie wiedzą co
to cierpienia. Są wytworem zimnych, martwych obrzędów; nie
mają w sobie świeżości, która pochodzi z czasu spędzonego
przed Bogiem. Mówią poprawnie
i zachowują się profesjonalnie, ale nie mają namaszczenia od świętego Boga. Nie znają strachu i grozy świętego Boga. Tak jak synowie Heliego, stali się zmysłowi, świeccy i służą samym sobie. „Tuczą się najtłustszymi kawałkami ofiar Izraela”
(1 Samuelowa 2:29). Chofni i Pinechas byli tak zepsuci, że Bóg nazwał ich nikczemnikami, nie znającymi Pana (wiersz 12).
i zachowują się profesjonalnie, ale nie mają namaszczenia od świętego Boga. Nie znają strachu i grozy świętego Boga. Tak jak synowie Heliego, stali się zmysłowi, świeccy i służą samym sobie. „Tuczą się najtłustszymi kawałkami ofiar Izraela”
(1 Samuelowa 2:29). Chofni i Pinechas byli tak zepsuci, że Bóg nazwał ich nikczemnikami, nie znającymi Pana (wiersz 12).
To
jest jeszcze jeden powód, dla którego i dzisiaj tak wiele
ewangelikalnej młodzieży ziębnie duchowo i prowadzi zmysłową,
nudną i bezsensowną egzystencję. Zbyt wielu pastorów karmiło
zmysłowe pragnienia tych młodych ludzi. Teraz stoimy przed tragedią
odejścia od Boga całego pokolenia, ponieważ tak niewielu pasterzy
było w stanie uświadomić im jak w ich wieku powinno się unikać
pułapek szatana.
Z
tymi przewrotnymi pasterzami może stać się to co z Helim, który
utracił wszelkie duchowe rozeznanie. Widzimy to wyraźnie na
przykładzie Anny, bogobojnej niewiasty, która gorzko płakała w
domu Bożym w Sylo, prosząc Pana
o syna. Anna jest przykładem modlącej się świętej resztki w obecnym czasie, która wzdycha i woła do Boga, prosząc Go o świeże słowo.
o syna. Anna jest przykładem modlącej się świętej resztki w obecnym czasie, która wzdycha i woła do Boga, prosząc Go o świeże słowo.
„Lecz
Anna ledwie szeptała, a tylko wargi jej się poruszały, głosu zaś
jej nie było słychać; toteż Heli miał ją za pijaną” (1
Samuela 1:13). Anna rozmawiała z Bogiem
w duchu, pod Bożym namaszczeniem i niedługo miała stać się kanałem do odnowy w Izraelu. Jednak Heli, mąż Boży, nie potrafił tego rozpoznać! Całkowicie nie zrozumiał znaczenia tego, co działo się wtedy przed ołtarzem. Być może zastanawiacie się co stało się z tym kapłanem Boga Najwyższego? Jak mógł stać na progu wielkiego nowego Bożego działania i być przy tym tak daleko od Pana, że pomylił Ducha z ciałem?
w duchu, pod Bożym namaszczeniem i niedługo miała stać się kanałem do odnowy w Izraelu. Jednak Heli, mąż Boży, nie potrafił tego rozpoznać! Całkowicie nie zrozumiał znaczenia tego, co działo się wtedy przed ołtarzem. Być może zastanawiacie się co stało się z tym kapłanem Boga Najwyższego? Jak mógł stać na progu wielkiego nowego Bożego działania i być przy tym tak daleko od Pana, że pomylił Ducha z ciałem?
Pan
był zasmucony; chciał potrząsnąć ludźmi i miał zamiar działać
szybko. Jak może przekazać Swoje poselstwo temu zepsutemu i
odpadłemu narodowi izraelskiemu, skoro kapłan stał się tak
leniwy, wygodny i ugruntowany w tradycji, że nie ma
najmniejszego pojęcia o tym, co Bóg chce uczynić. Poselstwo
zawarte w tym fragmencie jest dla nas jasne: Bóg musi szukać
kogoś poza ustabilizowanymi strukturami religijnymi; szuka
człowieka, który byłby dla Niego otwarty i podzielał Jego smutek.
Proroctwo
Tak
jak wiemy z tej znanej historii, Anna poczęła i urodziła syna,
Samuela,
i oddała go służbie dla Pana. Niedługo po tym jak dziecko zamieszkało z Helim
w świątyni, Bóg posłał do kapłana nieznanego z imienia proroka, który przyniósł mu poselstwo. Słowa te były jak strzała, która przeniknęła prosto do serca tego systemu religijnego, uważającego się za dobrze chroniony. Bóg powiedział do Heliego: „Ty cenisz swoich synów więcej ode mnie... I odetnę twoje ramię i ramię domu twego ojca... A większość twojej rodziny padnie od miecza w wieku męskim” (I Samuela 2:29,31,33).
i oddała go służbie dla Pana. Niedługo po tym jak dziecko zamieszkało z Helim
w świątyni, Bóg posłał do kapłana nieznanego z imienia proroka, który przyniósł mu poselstwo. Słowa te były jak strzała, która przeniknęła prosto do serca tego systemu religijnego, uważającego się za dobrze chroniony. Bóg powiedział do Heliego: „Ty cenisz swoich synów więcej ode mnie... I odetnę twoje ramię i ramię domu twego ojca... A większość twojej rodziny padnie od miecza w wieku męskim” (I Samuela 2:29,31,33).
W
jaki sposób Heli czcił więcej swoich synów niż Boga? Wiedział
o ich bezbożnym postępowaniu ale nic z tym nie zrobił. Kiedy
usłyszał na przykład, że jego synowie obnosili się ze swoim
cudzołóstwem przed drzwiami przybytku, powiedział do nich
tylko tyle: „Nie tak moi synowie, gdyż niedobra to wieść, którą
słyszę i którą lud Pana rozpowszechnia” (I Samuela 2:24). A
kiedy brali mięso, które było przeznaczone na ofiarę dla Pana,
Heli patrzył w drugą stronę. Później Bóg potwierdził to
młodemu Samuelowi, że będzie sądził dom Heliego: „Donieś mu,
że ja osądzę dom jego na wieki za grzech, o którym wiedział, że
jego synowie znieważali Boga, a on ich nie strofował” (1 Samuela
3:13).
Wierzę,
że wyznaczony jest dzień sądu na ziemi za każdym razem,
kiedy słudzy ewangelii wiedzą o grzechu w swoim zborze lub w
rodzinie, a nic z tym nie robią. Być może delikatnie skarcą
cudzołożników, plotkarzy, samolubnych — ale nie zwiastują
przenikającego poselstwa nagany. Boją się zastosować
dyscyplinę
w stosunku do swoich duchowych dzieci. Ale w dzień sądu Pan zapyta: „Dlaczego nie pokazywałeś ludziom jaka jest różnica między świętym i skalanym?”
w stosunku do swoich duchowych dzieci. Ale w dzień sądu Pan zapyta: „Dlaczego nie pokazywałeś ludziom jaka jest różnica między świętym i skalanym?”
Dlaczego
Heli był tak pobłażliwy względem grzechów swoich synów?
Ponieważ kiedy ci ukradli polędwicę, zanim została wrzucona
do kotła, przynosili ją świeżą do Heliego, aby ją upiekł - i
on się do tego przyzwyczaił! Gdyby im na to nie pozwolił, musiałby
powrócić do spożywania gotowanego mięsa z ofiar, które należało
się kapłanom. Nauczył się więc przymykać oczy na wszelkie zło
wokoło siebie, zarówno w domu Bożym, jak i w rodzinie.
Dlatego
też niektórzy kaznodzieje stają się pobłażliwi dla grzechu;
ich podniebienia posmakowały dobrego życia. Cieszą się komfortem
i prestiżem posiadania dużych zborów i okazałych budynków.
Ach, jak podstępny bywa kompromis! Kiedy coś musi zostać nazwane
po imieniu, kaznodzieja mówi delikatnie: „Nie powinniście
robić tych brzydkich rzeczy.” Nie ma w nim świętego gniewu,
smutku z powodu grzechu i kompromisu; nie ma wizji, jaką miał Paweł
o strasznym bałwochwalstwie grzechu; nie ma ostrzeżenia o Bożej karze i sądzie. „Przecież ludzie mogą poczuć się dotknięci i nie będą więcej przychodzić do zboru,
a my nie będziemy w stanie pokryć rachunków. Może zostać zatrzymany rozwój kościoła.”
o strasznym bałwochwalstwie grzechu; nie ma ostrzeżenia o Bożej karze i sądzie. „Przecież ludzie mogą poczuć się dotknięci i nie będą więcej przychodzić do zboru,
a my nie będziemy w stanie pokryć rachunków. Może zostać zatrzymany rozwój kościoła.”
Usługiwałem
w niektórych takich zborach i jest to coś, co rozrywa mi
serce. Tak jak Heli, pastor zazwyczaj miłuje Boga. Nie jest złym
człowiekiem, ale bojaźliwym. Boi się działania Ducha Świętego
i zgorszenia ludzi. Ustami mówi
o świętości, ale boi się stanowczo załatwić sprawę grzechu. W tych zborach rozwody są na porządku dziennym; niektórzy mają potajemne romanse; młodzi ludzie są związani nałogami.
o świętości, ale boi się stanowczo załatwić sprawę grzechu. W tych zborach rozwody są na porządku dziennym; niektórzy mają potajemne romanse; młodzi ludzie są związani nałogami.
Stawałem
za kazalnicami takich zborów i wzywałem do pokuty, przekazując im
potrzebę uświęcenia i ostrzegając o sądzie za grzech. Ci, którzy
żyli
w kompromisie, wychodzili do przodu płacząc, wyznając grzechy i prosząc
o oczyszczenie. Kiedy jednak patrzyłem na pastora, widziałem wyraźnie, że był zmartwiony i bał się, że nabożeństwo może wymknąć się spod kontroli. Bał się, że ludzie mogą zacząć płakać w niekontrolowany sposób, albo że upadną na twarz
z powodu przekonania o grzechu, kiedy będą za niego żałować. Martwił się, że jego „nowi ludzie” nie zrozumieją sytuacji - więc nie mógł doczekać się kiedy skończę, żeby mógł uspokoić zebranych. Wtedy to wychodził za kazalnicę, szeptał słodkie zapewnienie, że Bóg ich wszystkich kocha i przypominał, że ponieważ jest już późno, nabożeństwo zostaje zakończone. Po prostu kładł mokry koc na przekonaniu
o grzechu, spowodowanym przez Ducha Świętego - a ludzie, przygniecieni grzechem, odchodzili do domu, zakłopotani brakiem troski ze strony swojego pastora.
w kompromisie, wychodzili do przodu płacząc, wyznając grzechy i prosząc
o oczyszczenie. Kiedy jednak patrzyłem na pastora, widziałem wyraźnie, że był zmartwiony i bał się, że nabożeństwo może wymknąć się spod kontroli. Bał się, że ludzie mogą zacząć płakać w niekontrolowany sposób, albo że upadną na twarz
z powodu przekonania o grzechu, kiedy będą za niego żałować. Martwił się, że jego „nowi ludzie” nie zrozumieją sytuacji - więc nie mógł doczekać się kiedy skończę, żeby mógł uspokoić zebranych. Wtedy to wychodził za kazalnicę, szeptał słodkie zapewnienie, że Bóg ich wszystkich kocha i przypominał, że ponieważ jest już późno, nabożeństwo zostaje zakończone. Po prostu kładł mokry koc na przekonaniu
o grzechu, spowodowanym przez Ducha Świętego - a ludzie, przygniecieni grzechem, odchodzili do domu, zakłopotani brakiem troski ze strony swojego pastora.
Z
takich nabożeństw odjeżdżam ze złamanym sercem. Zadaję sobie
pytanie: Gdzie jest smutek spowodowany grzechem9 Czy liderzy nie
widzą, że płaczące owce chcą, aby przekonanie od Ducha Świętego
dokonało w nich oczyszczenia?
Towarzystwo Samuela
Gdzie
są Samuelowie, którzy słyszeli Boży głos; których obudził Duch
Święty, przekazując im objawienie o nadchodzącym sądzie nad
upadłym kościołem? Dlaczego nie wszyscy kaznodzieje ewangelii
przeżywają smutek z powodu grzesznego stanu domu Bożego? Dlaczego
nie wszyscy kaznodzieje i ewangeliści wołają tak jak strażnicy
na murach? Boże Słowo mówi, że Samuel otrzymał wizję,
w której Bóg ogłosił koniec upadłej struktury religijnej i „Samuel opowiedział to wszystko Heliemu i nic przed nim nie zataił” (I Samuela 3:18). Pytam cię, pastorze: Czy głosisz to wszystko? Czy też ukrywasz prawdę, bojąc się, żeby kogoś nie urazić?
w której Bóg ogłosił koniec upadłej struktury religijnej i „Samuel opowiedział to wszystko Heliemu i nic przed nim nie zataił” (I Samuela 3:18). Pytam cię, pastorze: Czy głosisz to wszystko? Czy też ukrywasz prawdę, bojąc się, żeby kogoś nie urazić?
Wierzę,
że pomimo tych, którzy boją się głosić kościołowi całe
poselstwo, Pan zawsze znajdzie „grupę Samuela”, której
członkowie będą słyszeć Jego głos w czasie duchowego
odstępstwa. Ta grupa składa się z mężczyzn i niewiast, których
nie interesuje tradycja, promocja czy granice denominacyjne. Są
wśród nich pastorzy
i laicy; ludzie, którzy mają uszy, by słyszeć Boży głos i wiedzieć co Go zasmuca.
i laicy; ludzie, którzy mają uszy, by słyszeć Boży głos i wiedzieć co Go zasmuca.
Wiem,
że poselstwo o grupie Samuela nie jest przyjemne. „Samuel bal
się opowiedzieć Heliemu o tym widzeniu” (wiersz 15). To widzenie
było przygniatające, ale Samuel nie mógł zataić go przed tym, na
którego miał spaść sąd. Bóg nie mógł już dłużej tolerować
takiej formy pobożności, która nie miała w sobie mocy uświęcenia.
Tak,
Bóg miał usunąć Swoją obecność z Sylo, ale miał też zamiar
uczynić
w Izraelu wspaniałą, nową rzecz. Powiedział: „I wzbudzę sobie kapłana wiernego, który postępować będzie według mojego serca i według mojej duszy i zbuduję mu trwały dom. On będzie chodzić przed Pomazańcem moim po wszystkie dni”
(I Samuela 2:35). Ten werset opisuje grupę Samuela, grupę wierzących i kaznodziejów, którzy odczuwają w sercu to, co Bóg. Znają zamysł Pana i Jego wolę
i chodzą przed Nim w bojaźni i uświęceniu. Grupa Samuela to ludzie modlitwy; to właśnie podczas modlitwy Bóg objawił Samuelowi te straszne rzeczy, które miały nastąpić. Ponieważ mają społeczność z Bogiem, znają i podzielają Jego smutek.
w Izraelu wspaniałą, nową rzecz. Powiedział: „I wzbudzę sobie kapłana wiernego, który postępować będzie według mojego serca i według mojej duszy i zbuduję mu trwały dom. On będzie chodzić przed Pomazańcem moim po wszystkie dni”
(I Samuela 2:35). Ten werset opisuje grupę Samuela, grupę wierzących i kaznodziejów, którzy odczuwają w sercu to, co Bóg. Znają zamysł Pana i Jego wolę
i chodzą przed Nim w bojaźni i uświęceniu. Grupa Samuela to ludzie modlitwy; to właśnie podczas modlitwy Bóg objawił Samuelowi te straszne rzeczy, które miały nastąpić. Ponieważ mają społeczność z Bogiem, znają i podzielają Jego smutek.
Bóg
przemawia w tych ostatecznych dniach do tych, którzy trwają
w społeczności z Nim. Objawia myśli Swojego serca tym, którzy pragną Go coraz więcej — którzy pragną Go tak jak jeleń pragnie wody; którzy umarli dla wszelkich samolubnych ambicji i nie mają w życiu innego celu, oprócz tego, by przynosić Mu chwałę i radość. Mówię to bez wahania: Bóg nie wybierze Sobie jakiejś denominacji, by przekazała temu ostatniemu pokoleniu Jego Słowo. W ostatecznych dniach On nie powoła komitetu, żeby słuchał Jego głosu i zainicjował zebranie resztki.
W Księdze Objawienia czytamy, że aniołowie wyjdą, by uderzyć ziemię, a przywódcy religijni i różne denominacje będą ciężko pracować, by ochronić swoje interesy
i wzmocnić autorytet poprzez ustalanie praw i podejmowanie rezolucji. Grupę Samuela będzie można znaleźć w komorze modlitwy, gdzie będzie starała się poznać wolę Mistrza i dzielić Jego smutek z powodu grzechu.
w społeczności z Nim. Objawia myśli Swojego serca tym, którzy pragną Go coraz więcej — którzy pragną Go tak jak jeleń pragnie wody; którzy umarli dla wszelkich samolubnych ambicji i nie mają w życiu innego celu, oprócz tego, by przynosić Mu chwałę i radość. Mówię to bez wahania: Bóg nie wybierze Sobie jakiejś denominacji, by przekazała temu ostatniemu pokoleniu Jego Słowo. W ostatecznych dniach On nie powoła komitetu, żeby słuchał Jego głosu i zainicjował zebranie resztki.
W Księdze Objawienia czytamy, że aniołowie wyjdą, by uderzyć ziemię, a przywódcy religijni i różne denominacje będą ciężko pracować, by ochronić swoje interesy
i wzmocnić autorytet poprzez ustalanie praw i podejmowanie rezolucji. Grupę Samuela będzie można znaleźć w komorze modlitwy, gdzie będzie starała się poznać wolę Mistrza i dzielić Jego smutek z powodu grzechu.
Samuel,
mąż, którego wybrał Bóg, by służył jako sędzia i prorok dla
Izraela, aż do końca swojej służby przeżywał Boży smutek nad
Jego ludem. Biblia mówi, że Izrael wreszcie zapragnął króla,
„żeby ich sądził, jak to było u innych narodów”
(I Samuela 8:5). Wtedy Samuel upadł na kolana i był bardzo niezadowolony. Bóg powiedział do niego te smutne słowa: „Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówią do ciebie, gdyż nie tobą wzgardzili, lecz mną wzgardzili, bym nie był królem nad nimi.” (I Samuela 8:7).
(I Samuela 8:5). Wtedy Samuel upadł na kolana i był bardzo niezadowolony. Bóg powiedział do niego te smutne słowa: „Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówią do ciebie, gdyż nie tobą wzgardzili, lecz mną wzgardzili, bym nie był królem nad nimi.” (I Samuela 8:7).
Samuel
poszedł do tych ludzi i ostrzegł ich przed ciężarem, który
spadnie na nich pod panowaniem króla - będzie brał do wojska ich
dzieci, zabierał ich ziemie
i płody rolne - ale lud nalegał, że tego właśnie chce. „Daj im króla” — powiedział Pan. I znowu zmieniła się ich historia, chociaż złamało to Boże serce.
i płody rolne - ale lud nalegał, że tego właśnie chce. „Daj im króla” — powiedział Pan. I znowu zmieniła się ich historia, chociaż złamało to Boże serce.
Wszędzie
wokół nas widzimy jak coraz więcej ludzi odrzuca panowanie
Chrystusa. Krzyczą, że „chcą być tacy, jak inne narody.” Jest
to sedno kompromisu, czy swoistej mieszanki; być takim, jak świat.
Mówią: Chcemy Boga i świata! Chcą mieć uznanie i prestiż
świata, korzystać z jego przyjemności i prowadzić „dobre życie”
w luksusach. Ale dzięki Bogu za protestującą grupę Samuela!
Usłyszeli Boży głos i wiedzą dokąd prowadzi ten cały
kompromis. Widzą przyszłe przerażające rezultaty odstępstwa
i tak jak Samuel, łkają ze smutku w sposób przeszywający
serce.
Wraz ze smutkiem przychodzi radość
Ci,
którzy płaczą z powodu grzechu w kościele i widzą jego błędy,
są nazywani przepowiadającymi zło. Wielu ludzi, którzy ich znają,
mówią: „Nie lubię z nimi przebywać. Wyglądają na bardzo
smutnych i przedstawiają wszystko w czarnych barwach.” Jednak
tacy obserwatorzy po prostu nie znają tych płaczących ludzi. Nie
rozumieją, że ci, którzy naprawdę smucą się wraz z Bogiem,
otrzymują serce pląsające z radości w Panu.
„Zaiste
drzewo figowe nie wydaje owocu, a na winoroślach niema gron. Zawodzi
drzewo oliwne, a rola nie dostarcza pożywienia. W ogrodzeniu nie ma
owiec,
w oborach nie ma bydła, lecz ja będę się radował w Panu, weselił się w Bogu mojego zbawienia. Wszechmogący Pan jest moją mocą.” (Habakuka 3:17-19)
w oborach nie ma bydła, lecz ja będę się radował w Panu, weselił się w Bogu mojego zbawienia. Wszechmogący Pan jest moją mocą.” (Habakuka 3:17-19)
Taka
radość pochodzi z poznania faktu, że dzięki świętym i
oddzielonym ludziom, nawet w najtrudniejszych czasach Bóg będzie
miał zawsze czystą służbę. Ci ludzie wiedzą, że Bóg uczci ich
Swoją ustawiczną obecnością. Czerpią siły z wiary
w majestat i moc Boga, którego sądy są zawsze sprawiedliwe. Wraz z Habakukiem mogą powiedzieć: „Choćby wszystko inne zawiodło, moje serce będzie się radować tylko w Bogu.” Nawet jeżeli wydaje się, że wszędzie spotyka ich niepowodzenie i nie widzą wiele owocu, ich smutek ustępuje miejsca ekstatycznej radości, ponieważ znajdują się blisko serca Pana. I tak jak Paweł, ta smucąca się resztka może powiedzieć: „Jako smutni, jednak zawsze weseli; jako biedni, jednak wielu ubogacający; jako nic nie mający, jednak wszystko posiadający” (II Koryntian 6:10).
w majestat i moc Boga, którego sądy są zawsze sprawiedliwe. Wraz z Habakukiem mogą powiedzieć: „Choćby wszystko inne zawiodło, moje serce będzie się radować tylko w Bogu.” Nawet jeżeli wydaje się, że wszędzie spotyka ich niepowodzenie i nie widzą wiele owocu, ich smutek ustępuje miejsca ekstatycznej radości, ponieważ znajdują się blisko serca Pana. I tak jak Paweł, ta smucąca się resztka może powiedzieć: „Jako smutni, jednak zawsze weseli; jako biedni, jednak wielu ubogacający; jako nic nie mający, jednak wszystko posiadający” (II Koryntian 6:10).
Wydaje
się, że Samuel miał mało radości w czasie fatalnego panowania
Saula, wybranego króla, gdyż ciągle go opłakiwał (I Samuela
15:35). W końcu Pan powiedział: „Jak długo będziesz opłakiwał
Saula, że ja go odrzuciłem, aby nie panował nad Izraelem? Napełnij
swój róg olejem i idź; posyłam cię do Isajego
w Betlejem, albowiem upatrzyłem sobie króla między jego synami” (I Samuela 16:1). Był to oczywiście młody Dawid - człowiek, który pasł Izrael „w prawości serca swego” (Psalm 78:72), symbol Mesjasza.
w Betlejem, albowiem upatrzyłem sobie króla między jego synami” (I Samuela 16:1). Był to oczywiście młody Dawid - człowiek, który pasł Izrael „w prawości serca swego” (Psalm 78:72), symbol Mesjasza.
To
właśnie Dawid zachęca nas, abyśmy wierzyli, że dzielenie Bożego
smutku spowoduje radość. Mówiąc ze swojego bogactwa doświadczeń,
jako ten, który pragnął Pana, Dawid powiedział: „Wieczorem
bywa płacz, ale rankiem wesele” (Psalm 30:6).
Niech
tak będzie z ludźmi, którzy dzisiaj pragną Pana! Obyśmy
stwierdzili, że nasz głód prowadzi do komory modlitwy, aby dzielić
tam Jego smutek, i do Ciała Chrystusowego, aby dzielić tam Jego
radość.
4. Doskonałe serce
Czy
wiesz, że możliwe jest chodzenie przed Panem z doskonałym
sercem? Jeżeli pragniesz Jezusa, to może już próbujesz to robić
- gorąco pragniesz być posłuszny temu przykazaniu Pana.
Chcę
ciebie zachęcić, że jest to możliwe, gdyż inaczej Bóg nie dałby
nam takiego wezwania. Posiadanie doskonałego serca było częścią
przymierza wiary od czasu, kiedy Bóg po raz pierwszy przemówił
do Abrahama: „Jam jest Bóg Wszechmogący, trwaj w społeczności
ze mną i bądź doskonały” (1 Mojżeszowa 17:1). Później Bóg
przypomniał dzieciom Izraela: „Bądź bez skazy przed Panem Bogiem
twoim” (V Mojżeszowa 18:13).
W
Starym Testamencie widzimy, że niektórym się to udało. Na
przykład Dawid postanowił w swoim sercu być posłusznym Bożym
przykazaniom i być doskonałym. Powiedział tak: „Nauczę się
drogi doskonałej... w domu moim będę chodził w niewinności
serca” (Psalm 101:2). Jednak jego syn, Salomon, był jednym
z wielu, którzy zawiedli w tej sprawie: „Jego serce nie było szczere wobec Pana, Boga jego, jak serce Dawida, jego ojca... Salomon postępował źle wobec Pana i nie wytrwał wiernie przy Panu jak Dawid, jego ojciec” (1 Królewska 11:4,6).
z wielu, którzy zawiedli w tej sprawie: „Jego serce nie było szczere wobec Pana, Boga jego, jak serce Dawida, jego ojca... Salomon postępował źle wobec Pana i nie wytrwał wiernie przy Panu jak Dawid, jego ojciec” (1 Królewska 11:4,6).
W
Nowym Testamencie widzimy, że Boże przykazanie, dotyczące
doskonałości Jego ludu, jest odnowione w Jego Synu. Jezus
powiedział: „Bądźcie doskonali tak, jak Ojciec wasz w
niebie doskonały jest” (Ew. Mateusza 5:48). Paweł powiada, że
pracował, zwiastując i nauczając, aby „stawić każdego
człowieka doskonałym w Chrystusie Jezusie” (Kolosan 1:28);
„abyście byli doskonali i trwali we wszystkim, co jest wolą Bożą”
(4:12). Piotr pisał: „A Bóg wszelkiej łaski, który was powołał
do wiecznej swej chwały w Chrystusie, po krótkotrwałych
cierpieniach waszych, sam was do niej przysposobi, utwierdzi, umocni,
na trwałym postawi gruncie” (1 Piotra 5: 10).
Aby
oswoić się z pojęciem doskonałości, musimy najpierw zrozumieć,
że doskonałość nie oznacza bezgrzesznej i nie skażonej
egzystencji. Ludzie osądzają według zewnętrznego wyglądu –
według tego, co widzą. Ale Bóg osądza serce
i niewidzialne motywy (1 Samuela 16:7). Dawid miał doskonałe serce przed Bogiem „poprzez wszystkie dni swojego życia” - a jednak często zawodził Pana. Właściwie jego życie zostało na zawsze naznaczone przez cudzołóstwo i haniebne morderstwo.
i niewidzialne motywy (1 Samuela 16:7). Dawid miał doskonałe serce przed Bogiem „poprzez wszystkie dni swojego życia” - a jednak często zawodził Pana. Właściwie jego życie zostało na zawsze naznaczone przez cudzołóstwo i haniebne morderstwo.
Nie,
doskonałość w oczach Bożych oznacza zupełnie coś innego. Jest
to kompletność, dojrzałość. Hebrajskie i greckie znaczenie słowa
doskonałość obejmuje
„prawość, bez plamy czy skazy, całkowite posłuszeństwo”.
Oznacza dokończenie tego, co zostało rozpoczęte, dokonanie
całości. John Wesley nazwał to pojęcie doskonałości
„ustawicznym posłuszeństwem”; co oznacza, że doskonałe serce
jest wrażliwe; reaguje szybko i całkowicie na wszelkie wezwania,
szepty
i ostrzeżenia Pana> Takie serce mówi cały czas: „Mów Panie, bo sługa Twój słucha. Pokaż mi drogę a pójdę nią”.
i ostrzeżenia Pana> Takie serce mówi cały czas: „Mów Panie, bo sługa Twój słucha. Pokaż mi drogę a pójdę nią”.
Kiedyś
podczas długiej jazdy samochodem z farmy Teen Chalenge
w Pennsylvanii do Nowego Jorku, Pan przemówił do mnie w moim sercu: Istnieje coś takiego jak doskonałe serce i chcę ci pokazać czym ono jest, abyś mógł się o nie starać. Potem pokazał mi trzy rzeczy, które wyróżniają takie serce.
w Pennsylvanii do Nowego Jorku, Pan przemówił do mnie w moim sercu: Istnieje coś takiego jak doskonałe serce i chcę ci pokazać czym ono jest, abyś mógł się o nie starać. Potem pokazał mi trzy rzeczy, które wyróżniają takie serce.
Doskonałe serce poddaje się badaniu.
Doskonałe
serce woła wraz z Dawidem: „Zbadaj mnie, o Boże i poznaj moje
serce, doświadcz mnie i poznaj myśli moje i zobacz, czy nie kroczę
droga zagłady” (Psalm 139: 23-24)
Bóg
rzeczywiście bada nasze serca; On powiedział do Jeremiasza:
„Ja Pan, badam serce” (Jeremiasza 17:10). Jest to również
stwierdzone w 1 Księdze Kronik 28:9: „Pan bada wszystkie
serca.” Hebrajskie znaczenie tego wyrażenia oznacza: „Ja
przenikam, badam dogłębnie”. Wersety Nowego Testamentu jakby
wtórują echem: „Gdyż Duch bada wszystko, nawet głębokości
Boże” (1 Koryntian 2:10).
Duch
uczula nas również na grzech w naszych sercach. Kiedy Jezus mówił
o „głębiach szatańskich” (Objawienie 2:24), miał na myśli niezmierzoną głębię grzechu; grzech przenika głęboko aż do duszy, a jego korzenie sięgają do samego piekła. Dawid powiedział o bezbożnych: „Wnętrze każdego i serce jest niezbadane” (Psalm 64:7).
o „głębiach szatańskich” (Objawienie 2:24), miał na myśli niezmierzoną głębię grzechu; grzech przenika głęboko aż do duszy, a jego korzenie sięgają do samego piekła. Dawid powiedział o bezbożnych: „Wnętrze każdego i serce jest niezbadane” (Psalm 64:7).
Te
fragmenty stanowią dla nas święte ostrzeżenie. Mówią do nas:
„Nie zdajecie sobie sprawy z tego, jak głęboki wpływ wywiera na
was wszelkie bratanie się ze złem. Jeżeli pozostaniecie na ścieżce
grzechu, to wpadniecie w głębokości samego szatana; głębokości,
które są mroczne, nie zbadane i bez dna. Ta ścieżka prowadzi do
piekła!” Jednak w tych ostatecznych dniach grzech został
zamaskowany poprzez dyskretne upiększenie. Przychodzi ukryty w
sztuce, kulturze
i edukacji. Słowo Boże ostrzega: „Biada tym, którzy głęboko ukrywają przed Panem swój zamysł, których działanie odbywa się w ciemności” (Izajasza 29:15).
i edukacji. Słowo Boże ostrzega: „Biada tym, którzy głęboko ukrywają przed Panem swój zamysł, których działanie odbywa się w ciemności” (Izajasza 29:15).
Doskonałe
serce chce, aby Duch Święty przyszedł i zbadał to najbardziej
ukryte wnętrze człowieka, aby oświecał jego najskrytsze
części — sprawdzał, obnażał i odkopywał wszystko, co nie jest
podobne do Chrystusa. Ci, którzy ukrywają grzech, nie chcą być
doświadczani, sprawdzani i osądzani.
Kiedyś
podczas modlitwy w Kościele Times Square podszedł do mnie pewien
płaczący mężczyzna. Odszedł od zboru kilka miesięcy wcześniej,
bo uważał, że kazania głoszone z tutejszej kazalnicy były zbyt
ostre. Do tej chwili chodził z Panem
i wzrastał w Nim ale odszedł do kościoła, gdzie głoszono gładkie słowo. Niedługo to trwało, a wpadł z powrotem w swój stary grzech. W nowym kościele wykonywał wszystkie religijne gesty, a ludzie mówili mu, że wszystko w jego życiu było
w porządku. On jednak znał prawdę; wiedział, że pogrąża się na nowo w starych grzechach! Teraz na nabożeństwie modlitewnym prosił o oczyszczenie niefiltrowanym Słowem Bożym.
i wzrastał w Nim ale odszedł do kościoła, gdzie głoszono gładkie słowo. Niedługo to trwało, a wpadł z powrotem w swój stary grzech. W nowym kościele wykonywał wszystkie religijne gesty, a ludzie mówili mu, że wszystko w jego życiu było
w porządku. On jednak znał prawdę; wiedział, że pogrąża się na nowo w starych grzechach! Teraz na nabożeństwie modlitewnym prosił o oczyszczenie niefiltrowanym Słowem Bożym.
Tego
samego wieczora koło wspomnianego mężczyzny siedział na wózku
inwalidzkim inny człowiek. Razem z żoną przebyli wiele mil, bo
chcieli usłyszeć przekonujące słowo. Człowiek ten pragnął, aby
Pan Bóg potrząsnął jego wewnętrzną istotą. Powiedział do mnie
tak; „Tak dawno nie słyszałem kazania, które tak by mnie
osądziło”. Pragnął, aby jego serce zostało zbadane i
doświadczone, bo chciał posiąść doskonałe serce.
Symbolika
starotestamentowego przybytku daje nam dobry przykład tego, jak
powinien chodzić z Bogiem Jego kościół. Przybytek miał
dziedziniec zewnętrzny, gdzie były zabijane zwierzęta ofiarne. Ich
krew zakrywała grzech. Ale była tam też miednica do oczyszczania.
Żaden kapłan nie mógł wejść na dziedziniec wewnętrzny, do
miejsca najświętszego, by mieć społeczność z Bogiem, jeżeli
nie był najpierw oczyszczony.
Nowoczesna
ewangelia mówi teraz coś innego: „Tylko podejdź do ołtarza
i przez wiarę zaufaj krwi, która została przelana. Potem wejdź z odwagą do miejsca najświętszego. Twój tatuś cię kocha i czeka na ciebie. On widzi w tobie tylko Jezusa. Nie musisz sprawdzać swojego serca. Twoje grzechy znajdują się pod przykryciem krwi. To całe poszukiwanie grzechu powoduje tylko potępienie i poczucie winy.”
i przez wiarę zaufaj krwi, która została przelana. Potem wejdź z odwagą do miejsca najświętszego. Twój tatuś cię kocha i czeka na ciebie. On widzi w tobie tylko Jezusa. Nie musisz sprawdzać swojego serca. Twoje grzechy znajdują się pod przykryciem krwi. To całe poszukiwanie grzechu powoduje tylko potępienie i poczucie winy.”
Chrześcijanie,
którzy przyjmują takie rozumowanie, wierzą iż mogą ominąć misę
czyli omywanie wodą Słowa, którego wszyscy potrzebujemy. Wierzą,
że są
w stanie przebiec obok osobistego poddania się Jemu, do miejsca najświętszego,
z sercem zniewolonym przez grzech i grzeszne nałogi, i chlubić się: „Jestem sprawiedliwością Bożą w Chrystusie.” Chcą być tylko przykryci - przyspieszony bilet do chwały. Nie chcą znosić bólu, krzyża, oczyszczania, a deklarują wszędzie: „Jestem pod przykryciem krwi, jestem bezpieczny!”
w stanie przebiec obok osobistego poddania się Jemu, do miejsca najświętszego,
z sercem zniewolonym przez grzech i grzeszne nałogi, i chlubić się: „Jestem sprawiedliwością Bożą w Chrystusie.” Chcą być tylko przykryci - przyspieszony bilet do chwały. Nie chcą znosić bólu, krzyża, oczyszczania, a deklarują wszędzie: „Jestem pod przykryciem krwi, jestem bezpieczny!”
Ci,
którzy tak do tego podchodzą biorą na swoje usprawiedliwienie
werset: „Krew Jezusa Chrystusa, Syna Jego, oczyszcza nas od
wszelkiego grzechu” (1 Jana 1:7). Jednak to stwierdzenie jest tylko
zakończeniem myśli, którą wcześniej przedstawia Jan. Oto jej
reszta: „Jeśli mówimy, że z nim społeczność mamy,
a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy. Jeśli zaś chodzimy
w światłości, jak On sam jest w światłości... krew Jezusa Chrystusa, Syna Jego oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.” (1 Jana 1:6-7). Jeżeli chcemy być oczyszczani od grzechu, musimy chodzić w światłości. Jezus powiedział: „Wy jesteście już czyści dla słowa, które wam głosiłem” (Ew. Jana 15:3). Nie mówił tego do świata, ale do Kościoła. W Objawieniu Jana 2:23, Jezus powiedział: „I poznają wszystkie zbory, że Ja jestem ten, który bada nerki i serca i oddam każdemu z was według uczynków waszych.”
a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy. Jeśli zaś chodzimy
w światłości, jak On sam jest w światłości... krew Jezusa Chrystusa, Syna Jego oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.” (1 Jana 1:6-7). Jeżeli chcemy być oczyszczani od grzechu, musimy chodzić w światłości. Jezus powiedział: „Wy jesteście już czyści dla słowa, które wam głosiłem” (Ew. Jana 15:3). Nie mówił tego do świata, ale do Kościoła. W Objawieniu Jana 2:23, Jezus powiedział: „I poznają wszystkie zbory, że Ja jestem ten, który bada nerki i serca i oddam każdemu z was według uczynków waszych.”
Nie
pozwólmy się oszukiwać; doskonałe serce pragnie czegoś więcej
niż bezpieczeństwa, czy zakrycia grzechu. Chce przebywać zawsze w
Bożej obecności
i mieć z Nim społeczność. Społeczność to rozmowa z Panem, przeżywanie z Nim słodkich chwil, szukanie Jego oblicza i znajomość Jego obecności. To właśnie otrzymujemy, kiedy przebywamy w Miejscu Najświętszym. Nasze podejście do Boga musi mieć taką kolejność: przykrycie, oczyszczenie, oddanie, społeczność.
i mieć z Nim społeczność. Społeczność to rozmowa z Panem, przeżywanie z Nim słodkich chwil, szukanie Jego oblicza i znajomość Jego obecności. To właśnie otrzymujemy, kiedy przebywamy w Miejscu Najświętszym. Nasze podejście do Boga musi mieć taką kolejność: przykrycie, oczyszczenie, oddanie, społeczność.
Kiedy
Pan bada serce, to nie robi tego w sposób mściwy. Jego celem nie
jest to, by nas potępić, czy przyłapać na jakimś grzechu ale
przygotować nas do przyjścia przed Jego święte oblicze jako
czyste i święte naczynie. „Kto stanie na Jego świętym miejscu?
Kto ma czyste dłonie i niewinne serce...Ten dostąpi
błogosławieństwa od Pana” (Psalm 24:3-5).
Doskonałe serce jest ufne
Psalmista
napisał: „Tobie ufali ojcowie nasi, ufali i wybawiłeś ich. Tobie
zaufali i nie zawiodłeś ich” (Psalm 22:5-6). Dawid ciągle na
nowo składał świadectwo: „Zaufałem Panu” (Psalm 11:1); „Boże
mój, tobie ufam” (Psalm 25:2).
Hebrajskie
słowo przetłumaczone jako ufność sugeruje „rzucenie się w
przepaść”. To tak jak w przypadku dziecka, które wspięło się
na drabinę i nie potrafi zejść. Kiedy słyszy jak tato mówi:
„Skocz,” rzuca się posłusznie w jego ramiona. Czy znajdujesz
się obecnie w takim położeniu? Czy drżysz na krawędzi przepaści
i nie masz innego wyjścia, jak tylko rzucić się w ramiona Jezusa?
Może pogodziłeś się ze swoją sytuacją, ale to nie jest
ufność tylko fatalizm. Ufność to coś zupełnie innego niż
bierna rezygnacja. To czynna wiara!
Kiedy
będziemy pragnąć Jezusa, stwierdzimy, że ufność położona
w Nim ma dobry fundament. Być może w jakimś punkcie naszego
życia myśleliśmy, że nie możemy Mu tak naprawdę zaufać - że
On chyba nie sprawuje kontroli nad wszystkim, i że my sami musimy
tym kierować. Jednak w miarę naszego wzrastania w Nim i poznawania
Go coraz lepiej, obraz się zmienia. Oznacza to, że nie
przychodzimy do Niego po pomoc tylko wtedy kiedy wyczerpiemy
własne możliwości, ale zaczynamy chodzić z Nim w takiej
bliskości, że słyszymy Jego ostrzeżenia
o czekających nas doświadczeniach.
o czekających nas doświadczeniach.
Pomyśl
o tym w ten sposób: Być może w przeszłości wyobrażaliśmy
sobie Pana jako kapitana kosmicznego statku, ratującego z ognia. To
tak jakby szatan podpalił dom, a my jesteśmy uwięzieni na dachu i
krzyczymy: „Panie pomóż, ratuj mnie!” Wtedy Pan wkracza ze
Swoimi aniołami, którzy trzymają wielką sieć i mówi: „Skacz.”
Skaczemy, dom się całkowicie spalił, a my mówimy: „Dzięki
ci Panie, że mnie wyratowałeś.”
Wielu
z nas prawdopodobnie ograniczyło naszą ufność do tego rodzaju
duchowej operacji ratowania z opresji. To tak, jakbyśmy powiedzieli
do Pana: „Ufam Ci, że przyjdziesz i ugasisz mój ogień - że
wyratujesz mnie ze wszystkich moich kłopotów i problemów. Wiem, że
będziesz przy mnie wtedy, kiedy będę Ciebie potrzebował.”
Mówiąc tak, uważamy że nasza naciągana wiara podoba się Bogu.
Nie zdajemy sobie jednak sprawy z tego, że przypisaliśmy diabłu
powód,
a Pana uczyniliśmy tym, który musi za to odpowiadać. Mówimy z naciskiem: „Za tym stoi diabeł!” Takie podejście do sprawy powoduje, że Bóg wygląda na Tego, który realizuje wszystkie dobrze przygotowane plany diabła. Ale nasz Bóg nigdy nie reaguje — On inicjuje!
a Pana uczyniliśmy tym, który musi za to odpowiadać. Mówimy z naciskiem: „Za tym stoi diabeł!” Takie podejście do sprawy powoduje, że Bóg wygląda na Tego, który realizuje wszystkie dobrze przygotowane plany diabła. Ale nasz Bóg nigdy nie reaguje — On inicjuje!
Jeżeli
naprawdę chodzisz z Chrystusem, to nie jesteś popychadłem diabła.
Nie ma on swobodnego dostępu, by ciebie nękać, ani nawet dotykać.
Jakim byłbym ojcem, gdybym pozwolił na to, by sprzedawca
narkotyków, czy osoba molestująca dzieci, miała swobodny
dostęp do moich dzieci? My jednak mówimy: „to uczynił mi diabeł.
On zamknął te drzwi... on włożył na mnie to, czy tamto”. Pytam
w takim razie: Gdzie jest nasz Ojciec? Czy śpi? Czy już się o nas
nie troszczy? Jak możemy myśleć, że pozwoli na to, byśmy stali
się bezbronną ofiarą gwałcicieli i zabójców? Nigdy! Pamiętaj,
że szatan nie mógł dotknąć Joba bez Bożego pozwolenia. Bóg
musiał zniżyć mur wokół Joba, aby szatan mógł się do
niego przedostać. Biblia mówi również, że „Duch
zaprowadził Jezusa na pustynię... aby go kusił diabeł”
(Ew. Mateusza 4:1). Nasz Bóg zawsze sprawuje kontrolę. Szatan nie
był i nigdy nie będzie ani na moment ponad mocą Bożego Słowa.
Posłaniec
szatana niepokoił Pawła — ale tylko dlatego, że Bóg na to
zezwolił. Pan nie pozwoliłby na to, by Jego sługa wzbił się w
pychę z powodu wielkiego objawienia, jakie otrzymał; Bóg nadal nad
tym czuwał. Jest również prawdą, że Paweł co najmniej dwa razy
próbował udać się do Tesalonik, „ale szatan w tym
przeszkodził” (1 Tesaloniczan 2:18). Pomimo tego jednak
diabeł nie mógł zatrzymać Bożego dzieła; później wierzący w
Tesalonikach stali się „koroną radości” Pawła.
W
podobny sposób z różnych powodów Bóg może pozwolić diabłu
na dostęp do naszego życia; nasz grzech lub nieposłuszeństwo mogą
otwierać drzwi dla szatana, chociaż Bóg próbuje nas ostrzec przed
tym niebezpieczeństwem. Pan jednak zawsze chce, abyśmy nauczyli się
ufać Jemu i Jego doskonałej dobroci
i miłości. On może dopuścić jakieś trudne lekcje, abyśmy zobaczyli Go takim, jaki jest naprawdę.
i miłości. On może dopuścić jakieś trudne lekcje, abyśmy zobaczyli Go takim, jaki jest naprawdę.
Ufające
serce zawsze mówi: „Wszystkie moje kroki są kierowane przez
Pana. On jest moim kochającym Ojcem i dopuszcza do mnie cierpienia,
pokusy
i doświadczenia — ale nigdy ponad to, co jestem w stanie znieść. On zawsze daje mi drogę wyjścia; ma dla mnie wieczny plan i cel. On policzył wszystkie włosy na mojej głowie i ukształtował wszystkie części mojego ciała, kiedy byłem jeszcze w łonie matki. On wie kiedy siedzę, wstaję czy kiedy kładę się do snu, ponieważ jestem źrenicą jego oka. On jest Panem - nie tylko nade mną, ale nad każdym wydarzeniem i sytuacją, która mnie dotyka.
i doświadczenia — ale nigdy ponad to, co jestem w stanie znieść. On zawsze daje mi drogę wyjścia; ma dla mnie wieczny plan i cel. On policzył wszystkie włosy na mojej głowie i ukształtował wszystkie części mojego ciała, kiedy byłem jeszcze w łonie matki. On wie kiedy siedzę, wstaję czy kiedy kładę się do snu, ponieważ jestem źrenicą jego oka. On jest Panem - nie tylko nade mną, ale nad każdym wydarzeniem i sytuacją, która mnie dotyka.
Doskonale serce jest złamane
Kiedyś
myślałem, że wiem, co to jest złamane serce. Uważałem, że
doświadczyłem wiele złamania, ale dopiero Duch Święty otworzył
moje oczy na głębsze znaczenie tego słowa. Dawid powiedział:
„Bliski jest Pan tym, których serce jest złamane, a wybawia
utrapionych na duchu” (Psalm 34:18). W innym miejscu powiedział
również: „Ofiarą miłą jest duch skruszony, sercem
skruszonym i uniżonym nie wzgardzisz, Boże” (Psalm 51:19).
Złamanie
oznacza coś więcej niż smutek i płacz; więcej niż skruszony
duch, czy uniżenie. Wielu z tych, którzy płaczą, nie mają
złamanego serca. Wielu z tych, którzy leżą przed Panem i płaczą,
nie są skruszeni w duchu. Prawdziwe skruszenie (złamanie) wyzwala w
sercu największą moc, jaką Bóg może powierzyć człowiekowi -
większą niż moc do wzbudzania martwych do życia, czy uzdrawiania
chorób
i niemocy. Kiedy jesteśmy naprawdę złamani przed Bogiem, otrzymujemy moc, która odbudowuje ruiny; moc która przynosi naszemu Panu szczególny rodzaj chwały i czci.
i niemocy. Kiedy jesteśmy naprawdę złamani przed Bogiem, otrzymujemy moc, która odbudowuje ruiny; moc która przynosi naszemu Panu szczególny rodzaj chwały i czci.
Złamanie
można porównać do skruszonego i rozwalonego muru. Dawid porównuje
walące się mury Jerozolimy do skruszonego serca Bożego ludu:
„Zechciej w łasce swej dobrze czynić Syjonowi, odbuduj mury
Jeruzalem! Wtedy przyjmiesz prawe ofiary” (Psalm 51:19-20).
Nehemiasz
był człowiekiem o naprawdę złamanym sercu i jego przykład ma
wiele wspólnego z tymi zburzonymi murami Jeruzalemu. Podczas pobytu
w niewoli babilońskiej, Nehemiasz służył jako podczaszy króla.
Tam, w pałacu babilońskim
w Susa, dowiedział się, że mury Jeruzalem zostały zburzone, a bramy spalone. Niedługo po tym powrócił i sam się o tym przekonał: „A potem zerwałem się nocą, ja i kilku mężów ze mną, nikomu nie wyjawiwszy, jaką myślą natchnął mnie mój Bóg, aby czegoś dokonać dla Jeruzalemu — a miałem ze sobą tylko to zwierzę, na którym jechałem.... Poszedłem piechotą pod osłoną nocy korytem potoku, obejrzałem dokładnie mur. Potem zawróciłem, wszedłem przez Bramę nad Doliną i tak powróciłem.” (Nehemiasza 2:12,15)
w Susa, dowiedział się, że mury Jeruzalem zostały zburzone, a bramy spalone. Niedługo po tym powrócił i sam się o tym przekonał: „A potem zerwałem się nocą, ja i kilku mężów ze mną, nikomu nie wyjawiwszy, jaką myślą natchnął mnie mój Bóg, aby czegoś dokonać dla Jeruzalemu — a miałem ze sobą tylko to zwierzę, na którym jechałem.... Poszedłem piechotą pod osłoną nocy korytem potoku, obejrzałem dokładnie mur. Potem zawróciłem, wszedłem przez Bramę nad Doliną i tak powróciłem.” (Nehemiasza 2:12,15)
Nehemiasz
„oglądał mury” pod osłoną nocy. Jest tu użyte hebrajskie
słowo shabar. To samo słowo występuje w Psalmie 51:19 dla
określenia „złamanego serca.” Niektórzy mogą myśleć, że
Nehemiasz miał złamane serce kiedy „usiadł, zaczął płakać
i smucić się przez szereg dni, poszcząc i modląc się przed
Bogiem niebios” (Nehemiasza 1:4), gdy po raz pierwszy usłyszał o
zniszczeniu murów, będąc jeszcze w twierdzy Susa. Ale jego
płacz i wyznawanie były tylko początkiem złamania. Nehemiasz mógł
pozostać w pałacu króla, płacząc, narzekając, poszcząc
przez wiele dni, wyznając grzechy i modląc się. Pomimo tego nie
miałby złamanego serca. Jego serce nie było całkowicie złamane
dotąd, aż przybył do Jeruzalemu, zobaczył ruiny
i postanowił coś z tym zrobić.
i postanowił coś z tym zrobić.
W
pełnym znaczeniu tego hebrajskiego słowa, serce Nehemiasza było
złamane na dwa sposoby. Najpierw z powodu żalu nad ruinami
(podzielał w tym Boży smutek, jak już to wcześniej zauważyliśmy);
drugi raz z powodu nadziei na odbudowę (serce wybuchało w nim z
radości).
To
jest naprawdę złamane serce; takie, które widzi kościół i
rodziny w ruinie,
i odczuwa ból serca Pana. Takie serce boleje nad hańbą, jaką otoczone jest imię Pana. Patrzy również głęboko do wnętrza, i tak jak Dawid, widzi swój własny wstyd
i odczuwa ból serca Pana. Takie serce boleje nad hańbą, jaką otoczone jest imię Pana. Patrzy również głęboko do wnętrza, i tak jak Dawid, widzi swój własny wstyd
i
upadek. Woła: „Panie, zrobiłem wyłom w murze! Znieważyłem
Twoje święte świadectwo. Jestem pokonany przez swój grzech.
Tak dalej być nie może”. Istnieje jeszcze drugi ważny element
tego złamania, a jest nim nadzieja. Prawdziwie złamane serce
słyszało głos Boga: „Ja uzdrowię, odnowię i odbuduję. Pozbądź
się śmieci i zabierz się do pracy przy odbudowie wyłomów!”
Kiedy
kilka lat temu chodziłem po Times Square, płakałem i narzekałem
z powodu grzechu jaki wszędzie widziałem. Powróciłem do domu w Teksasie i przez ponad rok smuciłem się przed Panem.
z powodu grzechu jaki wszędzie widziałem. Powróciłem do domu w Teksasie i przez ponad rok smuciłem się przed Panem.
Wtedy
Bóg powiedział do mnie: Idź i zrób coś z tymi ruinami.
Widziałem to zniszczenie i byłem tym załamany, ale nie byłem
całkowicie złamany dotąd, aż powstała we mnie nadzieja, że
te mury można odbudować — w tym przypadku poprzez przyjazd do
Nowego Jorku i pomoc w założeniu zboru.
Czy
oglądałeś już w swoim życiu ruiny? Czy może tak jak Dawid
zgrzeszyłeś
i sprowadziłeś hańbę na Jego Imię? Czy w twoim murze jest wyłom; coś, co nie zostało naprawione? Dobrze jest upaść na Skałę, Jezusa, i rozbić się na drobniutkie kawałki (patrz Ew. Mateusza 21:44). Kiedy zobaczymy Jezusa, przychodzącego
w całej Swojej chwale, to Jego widok nami wstrząśnie. Nawet te dobre rzeczy, takie jak nasze talenty, skuteczność, czy zdolności, skruszą się, kiedy staniemy czy upadniemy przed Nim beznadziejni i wyczerpani. Tak jak Daniel, który otrzymał to wielkie widzenie nad rzeką, powiemy: „Nie ma we mnie siły; twarz moja zmieniła się do niepoznania i nie miałem żadnej siły” (Daniela 10:8).
i sprowadziłeś hańbę na Jego Imię? Czy w twoim murze jest wyłom; coś, co nie zostało naprawione? Dobrze jest upaść na Skałę, Jezusa, i rozbić się na drobniutkie kawałki (patrz Ew. Mateusza 21:44). Kiedy zobaczymy Jezusa, przychodzącego
w całej Swojej chwale, to Jego widok nami wstrząśnie. Nawet te dobre rzeczy, takie jak nasze talenty, skuteczność, czy zdolności, skruszą się, kiedy staniemy czy upadniemy przed Nim beznadziejni i wyczerpani. Tak jak Daniel, który otrzymał to wielkie widzenie nad rzeką, powiemy: „Nie ma we mnie siły; twarz moja zmieniła się do niepoznania i nie miałem żadnej siły” (Daniela 10:8).
Złamanie
to całkowita utrata wszelkich ludzkich sił i zdolności. Jest to
uznanie całej realności grzechu i hańby, jaką przynosi on
Chrystusowi. Ale złamanie oznacza również uznanie i podjęcie
następnego kroku: „Stań, bo teraz jestem posłany do ciebie”
(Daniela 10:11). Jest to absolutne zapewnienie, że wszystko się
zmieni; że nastąpi uleczenie i odbudowanie — że nasze ruiny będą
zdobyte na nowo dla Boga! Święta wiara mówi: „Bóg dokonuje we
mnie Swojego dzieła. Szatan nie może mnie zatrzymać. Nie będę
zniszczony, ani mój stan nie będzie się pogarszał. Mój grzech
mnie zasmucił, ale pokutowałem. Nadszedł czas, aby powstać i
zacząć odbudowę”. Dopóki z gorliwością i determinacją nie
uchwycimy się tej nadziei, nie posuniemy się dalej niż do łez.
Może
nasze życie nadal wygląda jak kupa gruzu. Jeżeli jednak nasze
serca są otwarte i sprawdzane przez Boga; jeżeli ufamy, że On
działa suwerennie; jeżeli jesteśmy złamani w smutku i nadziei, to
posiadamy najcenniejsze narzędzie do pracy w Królestwie Bożym -
doskonałe serce. Dzięki niemu będziemy mieli społeczność z
Bogiem, otrzymamy Jego zapewnienie i nadzieję i będziemy
naprawiać wyłomy w Ciele Chrystusowym.
Jedną
z największych tragedii Kościoła w tym pokoleniu i jedną z
rzeczy, które najbardziej zasmucają Boga jest to, że tak wielu
chrześcijan nie jest naprawdę szczęśliwych. Zakładają
dobrą maskę - śpiew, klaskanie, uśmiech i uwielbianie. Spod tej
maski wygląda jednak samotność i głębokie ubóstwo; ich radość
nie jest trwała.
Tacy
chrześcijanie są gorący, a potem nagle zimni. Nie mogą sobie
poradzić ze strachem. Depresja przygniata ich jak walec drogowy.
W jednym tygodniu znajdują się na wyżynach, w następnym
przemierzają dolinę. Wielokrotnie w ich małżeństwie widać tę
samą zasadę. Jednego dnia pomiędzy mężem i żoną wszystko jest
w porządku, następnego dnia sytuacja jest godna pożałowania.
Bywają dni, że nawet ze sobą nie rozmawiają. Wyjaśniająto w ten
sposób: „W małżeństwie tak już bywa. Nie można oczekiwać, że
człowiek będzie cały czas szczęśliwy i kochający.”
Wierzący,
złapani w taki cykl wyżyn i dolin, powinni posłuchać słów Pawła
do Tymoteusza. Zachęcał on tego młodego człowieka, aby pomagał
innym, by nabrali rozumu i „wyzwolili się z sideł diabła,
który ich zmusza do pełnienia swojej woli” (II Tymoteusza 2:26).
To jest doskonały obraz wielu wierzących — ponieważ dają
przystęp diabłu, swobodnie wchodzi on i wychodzi z ich życia.
Nie korzystają
z prawa, by zatrzymać diabła przed wejściem do swojego serca i dlatego trzyma ich w swoich więzach, mówiąc: „Nie masz w sobie mocy Chrystusa, by mnie zatrzymać. Jesteś moim więźniem i będziesz robił to, co ja chcę.”
z prawa, by zatrzymać diabła przed wejściem do swojego serca i dlatego trzyma ich w swoich więzach, mówiąc: „Nie masz w sobie mocy Chrystusa, by mnie zatrzymać. Jesteś moim więźniem i będziesz robił to, co ja chcę.”
Jakże
przerażający jest ten brak zwycięstwa w Chrystusie! Szatan,
kiedy tylko chce, wlewa do tych ludzi strach, samotność, depresję
i pożądliwość. Czy po to umierał Chrystus, abyśmy wychowywali
dzieci według tego, co chce diabeł? Czy to jest nasze świadectwo
przed tym światem: „Oddajcie serca Jezusowi, ale pozostawcie
swoją wolę w rękach diabła?” Na pewno nie! Nie ma powodu, aby
chrześcijanin musiał żyć jako niewolnik diabła.
Ci,
którzy zostali złapani w tę szatańską pułapkę, mogą zwalać
winę za swoje nieszczęście, cierpienie, złe zdrowie, brak
zrozumienia, albo złego partnera, szefa czy przyjaciela. Mogą
obwiniać wszystko i wszystkich, ale Paweł powiedział, Ze
prawdziwym powodem jest to, iż „są krnąbrni” (patrz II
Tymoteusza 2:25). Oznacza to, że taki człowiek sam wystawia się na
to, aby zostać złapany w pułapkę, ale nie zgadza się na Boży
sposób wybawienia i zwycięstwa. Tacy ludzie sprzeciwiają się
Bożej drodze, idą swoją własną i nie chcą zrobić tego, co
należy, by zostać wybawieni z pułapki szatana.
Czy
znajdujesz się w takiej sytuacji? Jeżeli szatan gra na twoich
emocjach,
a z tobą, zamiast być lepiej, jest coraz gorzej; jeżeli twoje problemy są coraz większe; jeżeli strach jest z każdym dniem silniejszy, radość coraz słabsza, a jej miejsce zajmuje smutek, to coś jest grubo nie w porządku. Stałeś się więźniem nieprzyjaciela twojej duszy. Musisz rozpoznać pułapkę, w jakiej się znalazłeś, i szukać uwolnienia. Jeżeli służysz Panu dłużej niż kilka miesięcy, to powinieneś wzrastać codziennie
w łasce i poznaniu Jezusa. Powinieneś odnosić słodkie zwycięstwa. Powinieneś być upewniony o Jego stałej obecności, i być przemieniany z chwały w chwałę na Jego obraz. Szatan powinien od ciebie uciekać!
a z tobą, zamiast być lepiej, jest coraz gorzej; jeżeli twoje problemy są coraz większe; jeżeli strach jest z każdym dniem silniejszy, radość coraz słabsza, a jej miejsce zajmuje smutek, to coś jest grubo nie w porządku. Stałeś się więźniem nieprzyjaciela twojej duszy. Musisz rozpoznać pułapkę, w jakiej się znalazłeś, i szukać uwolnienia. Jeżeli służysz Panu dłużej niż kilka miesięcy, to powinieneś wzrastać codziennie
w łasce i poznaniu Jezusa. Powinieneś odnosić słodkie zwycięstwa. Powinieneś być upewniony o Jego stałej obecności, i być przemieniany z chwały w chwałę na Jego obraz. Szatan powinien od ciebie uciekać!
W
czym więc tkwi problem? Dlaczego tak wielu chrześcijan stało
się niewolnikami? Czy dlatego, że głód Chrystusa nie doprowadza
ich do momentu,
w którym pragną chodzić z Nim? Nie szukają Jego świętości. Przyglądnijmy się życiu człowieka, który chodził z Bogiem w takim stopniu, jak niewielu innych, Henochowi. Z jego przykładu możemy się wszyscy wiele nauczyć.
w którym pragną chodzić z Nim? Nie szukają Jego świętości. Przyglądnijmy się życiu człowieka, który chodził z Bogiem w takim stopniu, jak niewielu innych, Henochowi. Z jego przykładu możemy się wszyscy wiele nauczyć.
Chodzenie
z Bogiem
„Henoch
chodził z Bogiem” (1 Mojżeszowa 5:24). Oryginalne hebrajskie
słowo, przetłumaczone jako chodził, oznacza że Henoch chodził z
Bogiem ramię
w ramię, w jedną i drugą stronę, ustawicznie rozmawiając z Nim i będąc coraz bliżej Niego. Ojciec Henocha, Jared, żył 962 lata, a syn Henocha, Matuszelach, 969 lat. Henoch żył 365 lat. Widzimy w nim nowego rodzaju wierzącego człowieka. Przez 365 dni każdego roku, przez wszystkie 365 lat, chodził ramię w ramię z Bogiem. Pan był jego życiem do tego stopnia, że nie oglądał śmierci:
w ramię, w jedną i drugą stronę, ustawicznie rozmawiając z Nim i będąc coraz bliżej Niego. Ojciec Henocha, Jared, żył 962 lata, a syn Henocha, Matuszelach, 969 lat. Henoch żył 365 lat. Widzimy w nim nowego rodzaju wierzącego człowieka. Przez 365 dni każdego roku, przez wszystkie 365 lat, chodził ramię w ramię z Bogiem. Pan był jego życiem do tego stopnia, że nie oglądał śmierci:
„Przez
wiarę zabrany został Henoch, aby nie oglądał śmierci i nie
znaleziono go, gdyż zabrał go Bóg. Zanim jednak został zabrany,
otrzymał świadectwo, że się podobał Bogu. Bez wiary zaś
nie można się podobać Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi
wierzyć, że Bóg istnieje i że nagradza tych, którzy Go szukają.”
(Hebrajczyków, 1 1:5-6)
Tak
jak Henoch, który został zabrany z tego życia, ci, którzy chodzą
w bliskiej społeczności z Bogiem, są zabierani z zasięgu szatana
- wyrywani z królestwa ciemności i przenoszeni do Królestwa
światłości Chrystusa: „Który nas wyrwał
z mocy ciemności i przeniósł do królestwa Syna swego umiłowanego” (Kolosan 1:13). Zostaliśmy przeniesieni z sideł diabła i stoimy przed obliczem Jezusa. Greckie słowo przeniesiony oznacza, że Chrystus osobiście wynosi nas z dala od mocy diabła i sadza na wyżynach niebieskich. Bóg przenosi tylko tych, którzy tak jak Henoch chodzą z Nim w bliskiej społeczności. Ci, którzy są więźniami woli szatana, nie mogą zostać zabrani i wyprowadzeni z ciemności.
z mocy ciemności i przeniósł do królestwa Syna swego umiłowanego” (Kolosan 1:13). Zostaliśmy przeniesieni z sideł diabła i stoimy przed obliczem Jezusa. Greckie słowo przeniesiony oznacza, że Chrystus osobiście wynosi nas z dala od mocy diabła i sadza na wyżynach niebieskich. Bóg przenosi tylko tych, którzy tak jak Henoch chodzą z Nim w bliskiej społeczności. Ci, którzy są więźniami woli szatana, nie mogą zostać zabrani i wyprowadzeni z ciemności.
Uważam,
że nie jesteśmy naprawdę zbawieni dotąd, aż nasze serca
stanowczo postanowią, że chcą chodzić z Bogiem. Możemy mówić,
że jesteśmy zbawieni, że Go kochamy; możemy mówić światu, że
należymy do Niego. Możemy nawet modlić się
i czytać Jego słowo. Jeżeli jednak nie chodzimy z Nim każdego dnia, nie zmienimy się. Coraz bardziej będziemy pogrążać się w niewoli.
i czytać Jego słowo. Jeżeli jednak nie chodzimy z Nim każdego dnia, nie zmienimy się. Coraz bardziej będziemy pogrążać się w niewoli.
Henoch
nauczył się chodzić przed Bogiem z przyjemnością, wśród
ówczesnego bezbożnego społeczeństwa. Był jednak zwykłym
człowiekiem, z tymi samymi problemami i brzemionami, jakie i my
nosimy. Nie był pustelnikiem ukrytym w jakiejś jaskini
skalnej; dzielił życie z żoną miał obowiązki wobec dzieci.
Henoch „nie ukrywał się, aby być świętym.”
Dzisiaj
wielu chrześcijan ucieka w góry, aby skryć się przed piętrzącymi
się nieszczęściami. Tak zwani prorocy mówią ludziom, aby
przenosili się do swoich bezpiecznych wiejskich siedzib. Ostrzegają
Mesjanistycznych Żydów, żeby uciekali do Izraela, jeżeli chcą
uniknąć spodziewanego w Ameryce krachu finansowego. Henoch
udowodnił, że największym świadectwem jest chodzenie z Bogiem
wpośród burzy, bez względu na to, co dzieje się wokół.
Polecenie Jezusa brzmi: „Idźcie!” a nie „Kryjcie się!”
Przy
tym wszystkim Henoch dobrze wiedział, że ten świat był bezbożny.
Mógł zbadać historię od początku, aż do swoich dni i powiedzieć
tylko tyle: „Bezbożni!”
„O
nich też prorokował Henoch, siódmy potomek po Adamie, mówiąc
oto przyszedł Pan z tysiącami swoich świętych, aby dokonać sądu
nad wszystkimi i ukarać wszystkich bezbożników za wszystkie ich
bezbożne uczynki, których się dopuścili
i
za wszystkie bezecne słowa, jakie wypowiedzieli przeciwko niemu
bezbożni grzesznicy.” (Judy 14-15)
Nie
możemy ukrywać się przed tym światem. Jeżeli jednak chodzimy
z Panem, to musimy również widzieć ten świat tak jak Henoch -jako bezbożny, pełen ducha Antychrysta i skażony złymi słowami, skierowanymi przeciwko Bogu.
z Panem, to musimy również widzieć ten świat tak jak Henoch -jako bezbożny, pełen ducha Antychrysta i skażony złymi słowami, skierowanymi przeciwko Bogu.
Jak
możemy pragnąć Jezusa i równocześnie trwać w czymś, co jest
bezbożne? Jak możemy pragnąć Go ponad wszystko, a równocześnie
zaliczać się do tych, których przyjdzie sądzić? Nie mówię tu o
usługiwaniu temu zgubionemu światu, co jest naszym obowiązkiem,
jako uczniów Chrystusa. Chcę przez to powiedzieć, że nie możemy
być częścią tego świata. Nie potępiam też podziwiania piękna
natury
i dobrych rzeczy, które stworzył Bóg. Powinniśmy patrzeć na „polne lilie” (Mateusza 6:28). Jeżeli chodzimy ręka w rękę z Jezusem, rozmawiamy z Nim i słuchamy Go, to będziemy nienawidzić ten bezbożny system panujący na świecie. Będziemy stawali po Jego stronie przeciwko tym, którzy wypowiadają się przeciwko Niemu. Będziemy słuchać Jego Słowa, które mówi, że „kto chce być przyjacielem tego świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (Jakuba 4:4). A kiedy przyjdzie Pan z milionami swoich świętych, aby sądzić grzeszny, zgubiony świat, to nie będziemy stali przed Nim winni i zawstydzeni.
i dobrych rzeczy, które stworzył Bóg. Powinniśmy patrzeć na „polne lilie” (Mateusza 6:28). Jeżeli chodzimy ręka w rękę z Jezusem, rozmawiamy z Nim i słuchamy Go, to będziemy nienawidzić ten bezbożny system panujący na świecie. Będziemy stawali po Jego stronie przeciwko tym, którzy wypowiadają się przeciwko Niemu. Będziemy słuchać Jego Słowa, które mówi, że „kto chce być przyjacielem tego świata, staje się nieprzyjacielem Boga” (Jakuba 4:4). A kiedy przyjdzie Pan z milionami swoich świętych, aby sądzić grzeszny, zgubiony świat, to nie będziemy stali przed Nim winni i zawstydzeni.
Oprócz
Henocha, do nieba został zabrany jeszcze jeden prorok, a był nim
Eliasz. Ci dwaj mieli wiele wspólnego. Obaj nienawidzili grzechu i
zdecydowanie występowali przeciwko niemu. Obaj chodzili tak
blisko z Bogiem, że podzielali Jego nienawiść do bezbożności.
Jest to nieunikniona rzecz w odniesieniu do wszystkich, którzy
pragną Boga całym sercem. Nie tylko nienawidzą bezbożności, ale
również oddzielają się od niej. Jeżeli nadal kochamy świat i
dobrze czujemy się
z bezbożnymi; jeżeli przyjaźnimy się z tymi, którzy bluźnią Panu, to nie chodzimy
z Bogiem, a nasze zbawienie jest fikcją. Próbujemy być przyjaciółmi i świata i Boga, wystawiając Go przez to na hańbę.
z bezbożnymi; jeżeli przyjaźnimy się z tymi, którzy bluźnią Panu, to nie chodzimy
z Bogiem, a nasze zbawienie jest fikcją. Próbujemy być przyjaciółmi i świata i Boga, wystawiając Go przez to na hańbę.
„Henoch
chodził z Bogiem i nie było go, gdyż zabrał go Bóg” (1
Mojżeszowa 5:24). Z Listu do Hebrajczyków wiemy, że ten werset
mówi o przeniesieniu Henocha i o tym, że nie zakosztował on
śmierci. Mato jednak również o wiele głębsze znaczenie. Zwrot
nie było go, użyty w 1 Księdze Mojżeszowej 5 rozdział, oznacza
również “nie był z tego świata.” W swoim duchu i umyśle
Henoch nie należał do tego bezbożnego świata. Każdego dnia,
kiedy chodził z Bogiem, był coraz mniej przywiązany do rzeczy tego
świata. Dzień po dniu, rok po roku, szedł w górę,w stronę domu
i był coraz bliżej chwały. Tak jak Paweł, codziennie umierał dla
tego ziemskiego życia. W swoim duchu był przenoszony do
niebiańskiego świata.
Jednak
chodząc po tej ziemi, Henoch przyjmował na siebie wszystkie
ziemskie obowiązki. Troszczył się o rodzinę, pracował,
usługiwał i pilnował swoich spraw. Ale „nie był”
przywiązany do tej ziemi. Żaden wymóg tego życia nie mógł
mu przeszkodzić w chodzęniu z Bogiem. Henoch był pochłonięty
Panem; jego umysł był cały czas skupiony na Nim. Jego serce było
przywiązane do Boga jakby wielką gumą—czym więcej naciągnie
się gumę, tym mocniej i szybciej wraca. Serce Henocha zawsze
„odbijało z powrotem” do Pana!
Przemiana na Boże podobieństwo
Ludzie
otaczający Henocha byli coraz bardziej bezbożni. Jednak kiedy
ludzie zmieniali się w dzikie bestie pełne pożądliwości,
zatwardziałości i zmysłowości, Henoch stawał się coraz
bardziej podobny do Tego, z którym chodził. W podobny sposób
zmieniamy się my i wraz z wieloma innymi chrześcijanami powinniśmy
być tacy jak Jezus.
Nie
jest to jednak prawdą w odniesieniu do wszystkich wierzących.
Wielu ludzi jest coraz bardziej twardych i samolubnych. Powinni
wzrastać w łasce, całkowicie zadowoleni z Niego, a jednak odchodzą
od Pana, wracając do starego, cielesnego życia. Dlaczego?
Ponieważ nie chodzą z Bogiem. Rzadko modlą się
i zagłębiają w Boże Słowo. Stają się zatwardziali; dąsają się i zdają całkowicie na wolę szatana. Po prostu nie kochają Jezusa na tyle, by częściej z Nim przebywać.
i zagłębiają w Boże Słowo. Stają się zatwardziali; dąsają się i zdają całkowicie na wolę szatana. Po prostu nie kochają Jezusa na tyle, by częściej z Nim przebywać.
Jak
już zauważyliśmy wcześniej, w Liście do Hebrajczyków 11:5 jest
napisane wyraźnie: „Zanim został zabrany, (Henoch) otrzymał
świadectwo, że się podobał Bogu”. Co takiego w Henochu tak
bardzo podobało się Bogu? Chodzenie z Bogiem wytwarzało w nim
wiarę, która podoba się Bogu. Tych dwóch wersetów nie da się
rozdzielić: „Zanim jednak został zabrany, otrzymał
świadectwo, że się podobał Bogu. A bez wiary nie można się
podobać Bogu” (Hebrajczyków 11:5-6). Często słyszymy ten
ostatni werset, ale rzadko w połączeniu z poprzednim. Jednak
poprzez całą Biblię i historię, ci, którzy chodzili z Bogiem,
stawali się mężami i niewiastami głębokiej wiary. Jeżeli
kościół chodzi z Bogiem każdego dnia i ma z Nim ustawiczną
społeczność, to rezultat będzie taki, że ludzie będą pełni
wiary — prawdziwej wiary, która podoba się Bogu.
Zbyt
wielu chrześcijan biega na seminaria na temat wiary, rozprowadza
taśmy z wykładami i cytuje „wersety wiary” w nadziei, że
wytworzą tę wiarę. To prawda, że „wiara przychodzi przez
słuchanie, a słuchanie przez Słowo Boże” (Rzymian 10:17),
ale ci chrześcijanie nie zdają sobie sprawy z tego, że Jezus
jest Słowem. „Litera zabija” - mówi Pismo. Bez intymnej
społeczności z Jezusem, chrześcijanin, który trzyma się
litery, wytwarza w sobie martwe, samolubne, wymagające emocje,
które wcale nie są wiarą. Bóg tego nienawidzi. Wiara
przychodzi przez słuchanie Jego Słowa i chodzenie z Nim w bliskiej
społeczności; rozmawianie bez chodzenia z Nim doprowadzi nas
donikąd. Powinniśmy zawsze „patrzeć na Jezusa, początek i
koniec naszej wiary” (Hebrajczyków 12:2).
Wiara
tak naprawdę jest poznaniem Boga. Jest to zaznajomienie się z Jego
chwałą i majestatem - bo ci, którzy najlepiej Go znają,
najmocniej Mu ufają. Pokażcie mi człowieka, który chodzi w
bliskiej społeczności z Panem, czynnie nienawidzi grzech;
oddzielonego od tego świata i znającego Jego głos, a
zobaczycie, że będzie to człowiek, który nie potrzebuje wielu
kazań i nauczania na temat wiary. Nie będzie potrzebował
„dziesięciu kroków” na temat tego czym jest wiara i jak można
ją zdobyć, ponieważ prawdziwa wiara pochodzi z serca Jezusa.
I będzie to Jego wiara, a nie taka, która pochodzi z ludzkiego
serca.
„Przez
wiarę Henoch został przeniesiony”. Jest to niesamowita prawda,
prawie wykraczająca ponad nasze zrozumienie. Cała wiara Henocha
była skoncentrowana na jednym wielkim pragnieniu jego serca:
przebywaniu z Panem. Bóg zabrał go w odpowiedzi na jego wiarę.
Henoch nie mógł już dłużej znieść wyczekiwania za zasłoną;
po prostu musiał zobaczyć Pana. Modlił się z wiarą, że Bóg
odpowie na jego wołanie, aby mógł rzeczywiście znaleźć się
przed Jego obliczem. Tak bardzo znienawidził ten świat i grzech,
który go otaczał, że powiedział: „Przyjdź Panie. Nie ma
tu nic dla mnie.”
Pomyśl
o tym jak wielu chrześcijan trwoni to, co nazywają wiarą. Jest ona
skoncentrowana tylko na nich samych, ich potrzebach i na tym, czego
sami chcą. Gdzie są Henochowie obecnych czasów, którzy
potrzebują wiary po to, by zostać przeniesieni z ciemności
szatana w ręce umiłowanego Bożego Syna?
Nasz
brat Henoch nie miał Biblii, śpiewnika, innych wierzących ludzi,
nauczycieli, Ducha Świętego, który by w nim mieszkał, czy
rozdartej zasłony do Miejsca Najświętszego. Henoch jednak znał
Boga! Bez napominania ze strony jakiegoś proroka i bez przykładu
innych ludzi, Henoch postanowił w swoim sercu naśladować Pana.
Dlaczego dzisiaj tak trudno jest niektórym chodzić w zwycięstwie,
przy całej dostępnej pomocy, proroczych ostrzeżeniach i zachęcaniu
Ducha Świętego? Czy nie jest to dla nas zawstydzające, że Henoch
wzniósł się ponad swoje bezbożne czasy — człowiek, który
chodził z Bogiem, pomimo tak małej pomocy?
Nagradzający Bóg
„Ten,
kto przystępuje do Boga, musi wierzyć, że On istnieje i że
nagradza tych, którzy Go szukają” (Hebrajczyków 11:6). Skąd
wiemy, że Henoch wierzył, iż Bóg nagradza? Ponieważ wiemy,
że jest to jedyna wiara, która podoba się Bogu,
a Henoch przecież Mu się podobał! Bóg rekompensuje, wynagradza i hojnie odpłaca za wierność. A w jaki sposób Bóg nagradza pilnych? Wiem, że kiedy chodzę
z Jezusem ramię w ramię i kocham Go, to nagrody przychodzą ze wszystkich stron. Wszystko, co wtedy robię i mam, jest błogosławione: moja żona, dzieci i służba. Widzę, że życie Chrystusa wzrasta we mnie i przepływa jak potężna rzeka. Oczywiście, mam doświadczenia i uciski nawet wtedy, gdy chodzę z Nim bardzo blisko. Ale mimo tego wszystkiego On mnie nagradza poprzez manifestacje Swojej obecności.
a Henoch przecież Mu się podobał! Bóg rekompensuje, wynagradza i hojnie odpłaca za wierność. A w jaki sposób Bóg nagradza pilnych? Wiem, że kiedy chodzę
z Jezusem ramię w ramię i kocham Go, to nagrody przychodzą ze wszystkich stron. Wszystko, co wtedy robię i mam, jest błogosławione: moja żona, dzieci i służba. Widzę, że życie Chrystusa wzrasta we mnie i przepływa jak potężna rzeka. Oczywiście, mam doświadczenia i uciski nawet wtedy, gdy chodzę z Nim bardzo blisko. Ale mimo tego wszystkiego On mnie nagradza poprzez manifestacje Swojej obecności.
Istnieją
trzy ważne nagrody, które otrzymujemy wierząc Bogu
i chodząc
z Nim w wierze.
1.
Pierwszą nagrodą jest Boża kontrola nad naszym życiem.
Człowiek,
który zaniedbuje Pana, wkrótce wymyka się spod Jego kontroli,
a w to miejsce wchodzi diabeł, przejmując prowadzenie. Taka osoba ma zniekształcony obraz samego siebie. Odczuwa zwątpienie i rozpacz, które nie dają się ujarzmić, a jej język porusza się w mocy goryczy i gniewu. Gdyby tylko zakochała się w Jezusie, chodziła i rozmawiała z Nim! Bóg wkrótce pokazałby takiemu człowiekowi, że szatan nie ma tak naprawdę nad nim władzy i szybko pozwoliłby Chrystusowi przejąć nad sobą kontrolę. Wtedy też przepędzałby demony
i powodował, że będą uciekać tysiącami; przez wiarę sprzeciwiłby się wszelkiej bojaźni, kłamstwu i zwątpieniu, które pochodzą z piekła.
a w to miejsce wchodzi diabeł, przejmując prowadzenie. Taka osoba ma zniekształcony obraz samego siebie. Odczuwa zwątpienie i rozpacz, które nie dają się ujarzmić, a jej język porusza się w mocy goryczy i gniewu. Gdyby tylko zakochała się w Jezusie, chodziła i rozmawiała z Nim! Bóg wkrótce pokazałby takiemu człowiekowi, że szatan nie ma tak naprawdę nad nim władzy i szybko pozwoliłby Chrystusowi przejąć nad sobą kontrolę. Wtedy też przepędzałby demony
i powodował, że będą uciekać tysiącami; przez wiarę sprzeciwiłby się wszelkiej bojaźni, kłamstwu i zwątpieniu, które pochodzą z piekła.
Kiedy
chodzimy z Panem, to w nagrodę otrzymujemy światło, kierunek,
rozeznanie, objawienie — pewne „poznanie,” które daje nam Bóg.
Zachariasz prorokował, że Chrystus przyszedł, „aby dać światło
siedzącym w ciemności... aby skierować nasze nogi” (Ew. Łukasza
1:79). Kiedy każdego dnia umieramy dla tego świata, światło to
staje się w nas coraz jaśniejsze.
Kiedy
jesteśmy naprawdę zakochani w Jezusie, On jeszcze bardziej
podkręca to światło. W Jego obecności nie ma żadnej ciemności.
Ale my możemy oszukiwać siebie myśląc, że mamy to prawdziwe
światło, podczas gdy posiadamy tylko jego imitację. Jezus
ostrzegał: „Bacz więc, by światło, które jest w tobie nie było
ciemnością” (Ew. Łukasza 11:35). Ostrzegł faryzeuszy, że
na tych, którzy zniekształcają lub odrzucają światło, spadnie
sąd: „Przyszedłem na ten świat na sąd, aby... ci, którzy
widzą, stali się ślepymi”. Wtedy niektórzy Faryzeusze
powiedzieli mu: „Czy
i my jesteśmy ślepi?” Jezus im odpowiedział: „...a że teraz mówicie: widzimy, przeto pozostajecie w grzechu”. (Ew. Jana 9:39-41)
i my jesteśmy ślepi?” Jezus im odpowiedział: „...a że teraz mówicie: widzimy, przeto pozostajecie w grzechu”. (Ew. Jana 9:39-41)
Tak
jak ci faryzeusze, niektórzy chrześcijanie myślą, że „widzą”;
uważają, że mają rozeznanie i chodzą w światłości. Powinni
jednak spojrzeć na swoje życie
i życie swojej rodziny - na cały kłopot i zamieszanie w swoich sercach, i przyznać: “Panie, ja jednak nie widzę. Pokaż mi, proszę, czy jestem ślepy?” Jeżeli nie przyznamy się do ciemności i nie otworzymy się na to prawdziwe, czyste światło, to nasze rozeznanie może być tylko fałszywym światłem. Ten, który chodzi i mówi „widzę”, jest dotknięty najgorszą formą ciemności i pychy.
i życie swojej rodziny - na cały kłopot i zamieszanie w swoich sercach, i przyznać: “Panie, ja jednak nie widzę. Pokaż mi, proszę, czy jestem ślepy?” Jeżeli nie przyznamy się do ciemności i nie otworzymy się na to prawdziwe, czyste światło, to nasze rozeznanie może być tylko fałszywym światłem. Ten, który chodzi i mówi „widzę”, jest dotknięty najgorszą formą ciemności i pychy.
Sprawdź
swoje serce. Czy jesteś pod wpływem jakiejś ciemności lub
niezdecydowania? Czy jesteś zdezorientowany, zamroczony lub
zamglony? W takim razie znajdujesz się nadal w ciemności.
A
oto odpowiedź dla ciebie: „Ja jestem światłością świata; kto
idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał
światłość żywota” (Ew. Jana 8:12). „Aby nie pozostał w
ciemności nikt, kto wierzy we mnie” (Ew. Jana 12:46). „Który
nas wyrwał z mocy ciemności i przeniósł do Królestwa Syna swego
umiłowanego” (Kolosan 1:13). Wróć z powrotem do chodzenia z
Jezusem, a On obnaży wszelką ciemność i przywróci ci Swoje
czyste światło.
3.
Trzecią nagrodą, która płynie z chodzenia w wierze, jest ochrona
przed wszystkimi naszymi wrogami.
„Żadna
broń ukuta przeciwko tobie nic nie wskóra” (Izajasza 54:17).
W oryginale hebrajskim ten werset jest przetłumaczony jako: „Żaden plan, żadne narzędzie zniszczenia, żadna artyleria szatańska nie popchnie ciebie, ani nie pokona, ale będzie unicestwiona.” Wszystko, czym szatan próbuje nas powalić, po prostu nie zadziała. Te olbrzymie działa wymierzone w nas, stopią się w obecności Chrystusa. Czy myślisz, że szatan odważył by się celować w Jezusa, z którym chodzimy? Jeżeli nawet by spróbował, to Bóg obiecał, że rozbije każdy jego atak skierowany przeciwko nam.
W oryginale hebrajskim ten werset jest przetłumaczony jako: „Żaden plan, żadne narzędzie zniszczenia, żadna artyleria szatańska nie popchnie ciebie, ani nie pokona, ale będzie unicestwiona.” Wszystko, czym szatan próbuje nas powalić, po prostu nie zadziała. Te olbrzymie działa wymierzone w nas, stopią się w obecności Chrystusa. Czy myślisz, że szatan odważył by się celować w Jezusa, z którym chodzimy? Jeżeli nawet by spróbował, to Bóg obiecał, że rozbije każdy jego atak skierowany przeciwko nam.
Bóg
powiedział przez Izajasza: „Ja stworzyłem niszczyciela, aby
wytracał” (Izajasza 54:16). Pamiętaj, że „niszczyciel” jest
pod kontrolą Pana. Nagrodą dla tych, którzy pilnie Go szukają
jest przywilej zostania więcej niż zwycięzcą (Rzymian 8:37),
nawet wpośród doświadczeń i pokus.
Przez
365 lat Henoch otrząsał z siebie wszystkie ogniste pociski złego.
Żył
w całkowitym zwycięstwie, aż do ostatniego tchnienia. Nie czołgał się, ani nie utykał; odszedł w blasku życia i chwały. I dzisiaj Boże Słowo jest takie samo: „Będziesz mocno ugruntowane na sprawiedliwości, dalekie od ucisku, bo nie masz powodu się bać, i od przestrachu, bo nie zbliży się do ciebie. Oto, gdy kto na ciebie będzie nastawać, to ode mnie to wyjdzie, gdy kto na ciebie będzie nastawać, padnie z twojej ręki.” (Izajasza 54:14-15)
w całkowitym zwycięstwie, aż do ostatniego tchnienia. Nie czołgał się, ani nie utykał; odszedł w blasku życia i chwały. I dzisiaj Boże Słowo jest takie samo: „Będziesz mocno ugruntowane na sprawiedliwości, dalekie od ucisku, bo nie masz powodu się bać, i od przestrachu, bo nie zbliży się do ciebie. Oto, gdy kto na ciebie będzie nastawać, to ode mnie to wyjdzie, gdy kto na ciebie będzie nastawać, padnie z twojej ręki.” (Izajasza 54:14-15)
Jeżeli
chodzimy w świętości, będziemy wyrywani z wszelkich opresji. Nie
będziemy się bać, gdyż nasze bezpieczeństwo i pokój znajdują
się w sprawiedliwości Jezusa. Takie wygrzewanie się w Jego
obecności pomoże nam zobaczyć co On ma dla nas. Głód Jezusa
pozwoli nam zająć miejsce przy Królewskim stole. Czeka nas
wielkie objawienie.
Pewna
stara pieśń ewangeliczna ma dla mnie wymowne znaczenie. Jej
słowa brzmią tak:
„Jezus
przygotował stół, gdzie karmi Swoich świętych;
Zaprasza
Swój wybrany lud: Chodźcie jeść”.
Jakaż
to zachęcająca perspektywa: Pan przygotował w niebie stół dla
Swoich naśladowców! Jezus powiedział do uczniów: „A ja
przekazuję wam Królestwo, jak
i mnie Ojciec mój przekazał, abyście jedli i pili przy stole moim w Królestwie moim” (Ew. Łukasza 22:29-30). Jego pragnienie oznacza, że przez wiarę zostajemy posadzeni przy Jego stole. Paweł mówi, że zostaliśmy „wzbudzeni i posadzeni wraz
z nim w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie” (Efezjan 2:6).
i mnie Ojciec mój przekazał, abyście jedli i pili przy stole moim w Królestwie moim” (Ew. Łukasza 22:29-30). Jego pragnienie oznacza, że przez wiarę zostajemy posadzeni przy Jego stole. Paweł mówi, że zostaliśmy „wzbudzeni i posadzeni wraz
z nim w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie” (Efezjan 2:6).
Znajdujemy
się teraz w towarzystwie Mojżesza, Aarona, Nada- ba, Abihu
i siedemdziesięciu starszych Izraela, którzy jedli ze stołu Pańskiego na górze Synaj:
i siedemdziesięciu starszych Izraela, którzy jedli ze stołu Pańskiego na górze Synaj:
„I
ujrzeli Boga Izraela, a pod jego stopami jakby twór z płyta
szafirowych, błękitny jak samo niebo. Lecz na
najprzedniejszych z synów izraelskich nie wyciągnął swojej ręki;
mogli więc oglądać Boga, a potem jedli i pili.” (II Mojżeszowa
24:10-11)
Cóż
za wspaniały widok: siedemdziesięciu czterech mężów Bożych
siedzi
z Nim przy tym nadprzyrodzonym stole i wspólnie jedzą i piją! Co za wspaniałe objawienie chwały!
z Nim przy tym nadprzyrodzonym stole i wspólnie jedzą i piją! Co za wspaniałe objawienie chwały!
Zwyczaj
królewskiego stołu pielęgnowali również królowie Izraela i
wielkim zaszczytem było przyznanie komuś miejsca przy takim stole.
Król dzielił się swoją mądrością i otwierał swoje serce przed
wszystkimi, którzy z nim zasiadali. Pierwsi trzej królowie Izraela
dostarczają nam trzech różnych przykładów.
Król
Saul wyznaczył miejsce przy stole Dawidowi, ale później, z powodu
zazdrości Saula, zasiadanie przy nim stało się dla Dawida bardzo
ryzykowne. W celu sprawdzenia zamiarów króla, Dawid i Jonatan, syn
Saula, opracowali plan według którego Dawid miał opuścić swoje
miejsce przy stole. Potem tylko obserwowali reakcję króla. Tak jak
się spodziewali, Saul zapytał: „Dlaczego syn Isajego nie
przyszedł ani wczoraj, ani dzisiaj na wieczerzę?” (1 Samuela
20:27). Kiedy Jonatan powiedział, że Dawid poszedł odwiedzić
swoją rodzinę, Saul wybuchnął gniewem
i zdradził w ten sposób swój zamiar zabicia Dawida.
i zdradził w ten sposób swój zamiar zabicia Dawida.
Później
Dawid, już jako król, wyznaczył miejsce przy swoim stole
Mefiboszetowi, synowi Jonatana: „Nie bój się, gdyż chcę ci
wyświadczyć łaskę ze względu na twojego ojca Jonatana... ty
zaś sam będziesz jadał u mojego stołu po wszystkie czasy” (II
Samuela 9:7).
W
czasach panowania Salomona, królowa z Saby była zachwycona
wspaniałą ucztą stołu królewskiego. Pełna zachwytu oglądała
„potrawy na jego stole
i stanowiska jego dostojników i sprawność w usługiwaniu jego sług, ich stroje
i podawane napoje” (II Kronik 9:4). Kiedy zobaczyła i usłyszała to, co miało miejsce przy stole, wykrzyknęła: „Szczęśliwi twoi ludzie, szczęśliwi ci twoi słudzy, którzy stale stoją przed tobą, że mogą słuchać twojej mądrości!” (II Kronik 9:7).
i stanowiska jego dostojników i sprawność w usługiwaniu jego sług, ich stroje
i podawane napoje” (II Kronik 9:4). Kiedy zobaczyła i usłyszała to, co miało miejsce przy stole, wykrzyknęła: „Szczęśliwi twoi ludzie, szczęśliwi ci twoi słudzy, którzy stale stoją przed tobą, że mogą słuchać twojej mądrości!” (II Kronik 9:7).
Czy
zauważasz duchowe znaczenie tego przykładu? Stół królewski
w Starym Testamencie reprezentował ucztowanie z Królem królów
przy niebiańskim stole!
Kiedy
apostoł Paweł poucza: „Obchodźmy więc święto” (I Koryntian
5:8), ma na myśli to, abyśmy zrozumieli wyraźnie, że zostało nam
przydzielone miejsce w niebie z Chrystusem, przy królewskim
stole. Paweł mówi: „Bądźcie tam zawsze obecni. Niech nigdy
wasze miejsce nie będzie puste.”
Jeżeli
Saul mógł powiedzieć: „Dlaczego Dawid nie przyszedł do mojego
stołu? Gdzie on jest?” - to tym bardziej nasz Pan może
powiedzieć to samo do nas, którzy nie mamy usprawiedliwienia
na swoją nieobecność na uczcie. On mówi: „Wyznaczyłem ci
miejsce przy Moim królewskim stole. Tam Moi słudzy oglądają Moje
oblicze, słuchają Mojej mądrości i poznają Mnie. Tam karmię
ich Chlebem Żywota i jest to dla każdego wielki zaszczyt.
Dlaczego więc traktujesz to tak lekko? Dlaczego nie zajmujesz
swojego miejsca? Biegasz, pracujesz dla Mnie i mówisz
o Mnie — ale dlaczego nie zasiadasz ze Mną i nie uczysz się ode Mnie? Gdzie byłeś?”
o Mnie — ale dlaczego nie zasiadasz ze Mną i nie uczysz się ode Mnie? Gdzie byłeś?”
Smutne
jest to, że kościół Jezusa Chrystusa po prostu nie rozumie
co znaczy ucztować. Nie rozumiemy zaszczytu, jaki nas spotkał,
że zostaliśmy wzbudzeni
z Chrystusem i posadzeni w okręgach niebieskich. Staliśmy się zbyt zajęci, aby siedzieć przy Jego stole. Błędnie czerpiemy naszą duchową radość ze służby, zamiast ze społeczności. Robimy coraz więcej dla Pana, którego znamy coraz mniej. Zapracowujemy się, oddając nasze ciała i umysły pracy dla Niego, ale tak rzadko zasiadamy z Nim do stołu. A ponieważ tak często opuszczamy ucztę, nasze pokolenie ma skarłowaciałą wizję Pana Jezusa Chrystusa. Pomimo całego naszego zwiastowania, uwielbiania i nie kończącego się opowiadania o Nim, niewielu chrześcijan tak naprawdę Go zna.
z Chrystusem i posadzeni w okręgach niebieskich. Staliśmy się zbyt zajęci, aby siedzieć przy Jego stole. Błędnie czerpiemy naszą duchową radość ze służby, zamiast ze społeczności. Robimy coraz więcej dla Pana, którego znamy coraz mniej. Zapracowujemy się, oddając nasze ciała i umysły pracy dla Niego, ale tak rzadko zasiadamy z Nim do stołu. A ponieważ tak często opuszczamy ucztę, nasze pokolenie ma skarłowaciałą wizję Pana Jezusa Chrystusa. Pomimo całego naszego zwiastowania, uwielbiania i nie kończącego się opowiadania o Nim, niewielu chrześcijan tak naprawdę Go zna.
Wyobraźcie
sobie Pana, który spogląda w dół na ziemię i patrzy na tłumy
tych, którzy nazywają się Jego imieniem - pastorów, misjonarzy,
pracowników chrześcijańskich. Czego Pan najwięcej oczekuje
od tych, którzy mówią, że oddali się Jemu. Co przynosi Mu
chwałę, co Go najbardziej raduje? Czy to, że coś dla Niego
zbudujemy, że założymy więcej zborów, szkół biblijnych,
ośrodków ewangelizacyjnych, domów i instytucji dla zranionych
ludzi? Nie! Ten, który mieszka „nie w budynkach wykonanych ludzką
ręką,” chce czegoś więcej. Salomon myślał, że zbudował
wieczną świątynię dla Boga, ale w ciągu 50 lat została
zniszczona. W ciągu mniej niż czterystu lat nie pozostało z niej
nic. W świetle wieczności są to cztery mrugnięcia okiem. Czego
możemy dokonać dla Bożej chwały, skoro On posiadł już całą
chwałę?
Jedyną
rzeczą, której nasz Pan szuka u swoich sług, kaznodziejów i
pastorów, bardziej niż czegokolwiek innego, jest społeczność
przy Jego stole. Ten stół jest miejscem duchowej bliskości i
nakrywany jest codziennie. Udział w uczcie oznacza ustawiczne
przychodzenie do Niego po pokarm, siłę, mądrość i
społeczność.
W
Liście do Galacjan Paweł mówi o trzech latach po swoim
nawróceniu, które spędził w na pustyni Arabskiej i w
Damaszku (1:17-18). Te trzy lata były dla Pawła wspaniałe, bo
spędził je siedząc w okręgach niebieskich przy stole
Pańskim. Tam Chrystus uczył go tego, co potrzebował wiedzieć, i
objawiał mu Bożą mądrość.
Pawłowi
nie wystarczyło nawrócenie. Nie wystarczyła mu też jednorazowa,
oślepiająca wizja Chrystusa i cudowny głos, który usłyszał
z nieba. Pomimo tego, że otrzymał najbardziej bezpośrednie duchowe
powołanie, jakie kiedykolwiek Bóg dał człowiekowi, Paweł
chciał czegoś więcej. Coś w jego duszy wołało: „Ach, żeby Go
poznać!” (patrz Filipian 3:10).
Nic
dziwnego, że Paweł mógł powiedzieć do całego chrześcijańskiego
kościoła: „Albowiem uznałem za właściwe nic innego nie umieć
między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego”
(1 Koryntian 2:2). Mówił tym samym: „Niech Judaiści zachowują
swój legalizm. Niech Żydzi przestrzegający Sabatu sprzeczają się
o swoje doktryny. Niech ci, którzy chcą być usprawiedliwieni z
uczynków, pracują do końca. Niech wszyscy myślą że prześcignęli
mnie w swojej świeckiej mądrości. Jeżeli o mnie chodzi, nie chcę
znać nic innego, jak tylko Jezusa Chrystusa.”
Od
czasu krzyża wszyscy duchowi olbrzymowie mieli jedną rzecz wspólną:
Wielki szacunek dla stołu Pańskiego. Zagubili się w chwalebnej
wielkości Chrystusa. Umierali z żalem, że w tak niewielkim stopniu
poznali Pana i Jego życie. Tak samo było z Pawłem, uczniami, i
wieloma ojcami kościoła: Lutrem, Zwinglim
i Purytanami; a w ostatnich dwóch wiekach z bogobojnymi angielskimi i irlandzkimi kaznodziejami, takimi jak Wesley, Whitefield, Fletcher, Muller, Stoney, Mackintosh, czy Austin Sparks. Podobnie było w przypadku bogobojnych przywódców kościoła
w Ameryce, takich jak Tozer, Ravenhill i wielu innych.
i Purytanami; a w ostatnich dwóch wiekach z bogobojnymi angielskimi i irlandzkimi kaznodziejami, takimi jak Wesley, Whitefield, Fletcher, Muller, Stoney, Mackintosh, czy Austin Sparks. Podobnie było w przypadku bogobojnych przywódców kościoła
w Ameryce, takich jak Tozer, Ravenhill i wielu innych.
Ta
potężna armia mężów Bożych miała tę samą pasję, a
mianowicie coraz większe objawienie Jezusa Chrystusa. Nie byli
zainteresowani sukcesem, ambicjami, światową sławą czy
rzeczami spektakularnymi. Nie modlili się o rzeczy materialne,
błogosławieństwa, ani o to, by być używanymi przez Boga, ale
tylko o pełniejsze objawienie chwały i wielkości ich Pana.
Teraz,
kiedy diabeł jest rozwiązany i okazuje wielki gniew, ponieważ
wie, że ma tylko krótki czas, chrześcijanie potrzebują dokładnie
tego samego: większego objawienia Chrystusa. W tych ostatecznych
dniach szatan wyzwala wielką moc,
a piekło wylewa cała swoją wściekłość. Twierdze nieprzyjaciela są potężniejsze, dużo lepiej umocnione i o wiele głębiej założone niż w jakimkolwiek innym pokoleniu. Nie ma wątpliwości, że szatan — jego moc, królestwo i działanie — nabierają rozpędu. Stał się lepiej znany, bardziej akceptowany i odczuwa się przed nim coraz mniejszy strach. W tej ostatecznej walce przeciwko diabłu nie wystarczy podstawowa wiedza o Chrystusie ze Szkoły Biblijnej. Właściwie nie wystarczy nawet duża wiedza o Chrystusie. Przestańmy studiować Chrystusa, a zamiast tego przyjdźmy do Jego stołu i pozwólmy Duchowi Świętemu, aby objawił nam Pana.
a piekło wylewa cała swoją wściekłość. Twierdze nieprzyjaciela są potężniejsze, dużo lepiej umocnione i o wiele głębiej założone niż w jakimkolwiek innym pokoleniu. Nie ma wątpliwości, że szatan — jego moc, królestwo i działanie — nabierają rozpędu. Stał się lepiej znany, bardziej akceptowany i odczuwa się przed nim coraz mniejszy strach. W tej ostatecznej walce przeciwko diabłu nie wystarczy podstawowa wiedza o Chrystusie ze Szkoły Biblijnej. Właściwie nie wystarczy nawet duża wiedza o Chrystusie. Przestańmy studiować Chrystusa, a zamiast tego przyjdźmy do Jego stołu i pozwólmy Duchowi Świętemu, aby objawił nam Pana.
Przeczytałem
wiele tomów książek napisanych o Jezusie Chrystusie, ale
stwierdziłem, że autorzy wielu z nich w rzeczywistości Go nie
znali. Podawali szczegółowe opisy, precyzyjne i poprawne
doktrynalnie, ale całkowicie pozbawione życia. Ci autorzy nie
jedli i nie pili w Jego obecności, a tylko w ten sposób możemy Go
poznać - kiedy siedzimy z Nim, słuchamy Jego głosu, i oczekujemy,
że udzieli nam boskiej mądrości. Zapracowani, zbyt zajęci
ludzie, nigdy nie poznają Chrystusa. Żyją przez lata jakąś dawną
wizją Jego chwały, pozbawieni świeżego słowa, czy nowego
objawienia Boga. Czczą i wywyższają Chrystusa, który nie stał
się jednak ich życiem.
Jeżeli
nie masz coraz większego objawienia mocy i chwały Chrystusa,
nie możesz staczać walki w tym świecie, gdzie panują prawie nie
zagrożone demony.
W przeciwnym razie nie wywrzesz żadnego wrażenia na królestwie ciemności. Zwierzchności i moce zła będą się z ciebie śmiały. Tylko ci, którzy znają Chrystusa
w całej pełni, będą powodowali strach w piekle. Musimy często przebywać na kolanach. Do walki musimy iść prosto sprzed Bożego tronu. W przeciwnym razie będziemy cofać się przed wrogiem.
W przeciwnym razie nie wywrzesz żadnego wrażenia na królestwie ciemności. Zwierzchności i moce zła będą się z ciebie śmiały. Tylko ci, którzy znają Chrystusa
w całej pełni, będą powodowali strach w piekle. Musimy często przebywać na kolanach. Do walki musimy iść prosto sprzed Bożego tronu. W przeciwnym razie będziemy cofać się przed wrogiem.
Nasza
dzisiejsza wizja Chrystusa jest zbyt mała i ograniczona. Potrzebna
jest ewangelia „wielkości,” by pokonać skomplikowany i rosnący
problem tego bezbożnego wieku. Bóg nie tylko rozwiązuje
problemy w tym świecie - On pochłania je Swoją wielkością. Ten,
kto posiada rosnące objawienie wielkości Chrystusa, nie musi się
bać żadnego problemu, diabła, ani żadnej mocy na tej ziemi. Wie
bowiem, że Chrystus jest większy niż to wszystko. Gdybyśmy mieli
ten rodzaj objawienia odnośnie wielkości i nieograniczoności
potężnego Boga, żaden problem nie byłby
w stanie nas pokonać.
w stanie nas pokonać.
W
ciągu ostatnich dziesięciu lat zostało napisanych tyle książek
udzielających porad na temat chrześcijańskiego życia, że mogłyby
wypełnić Bibliotekę Kongresową. Na każdy znany człowiekowi
temat została napisana jakaś książka
z łatwą do zastosowania recepturą, i każda z nich obiecuje rozwiązanie problemu. Jednak niewiele z tych rad ma jakąkolwiek wartość, gdyż są oparte na zniekształconej wizji wielkości Chrystusa. Ponieważ większość wierzących nie odczuwa prawdziwego głodu Boga, gdyż nie piją z Jego Słowa i nie karmią się codziennie Chrystusem, stają się podatni na działanie ducha tego wieku.
z łatwą do zastosowania recepturą, i każda z nich obiecuje rozwiązanie problemu. Jednak niewiele z tych rad ma jakąkolwiek wartość, gdyż są oparte na zniekształconej wizji wielkości Chrystusa. Ponieważ większość wierzących nie odczuwa prawdziwego głodu Boga, gdyż nie piją z Jego Słowa i nie karmią się codziennie Chrystusem, stają się podatni na działanie ducha tego wieku.
Pomyślcie
o wszystkich wierzących małżeństwach, które mają kłopoty. Całe
dziesięciolecia porad nie zdały egzaminu. Książki, kasety i
seminaria zmieniły stosunkowo niewiele. W gruncie rzeczy, problemy
tylko napiętrzają się. Aby mogło nastąpić uzdrowienie tego
problemu i wielu innych nieszczęść, musimy wrócić czym prędzej
przed oblicze Pana, wejść do komory modlitwy, usiąść przy stole
Pańskim
i zagubić się w wielkości i pełni Chrystusa. Wszystkie nasze odpowiedzi będą wynikiem czasu spędzonego przy Jego stole i uczenia się od Niego!
i zagubić się w wielkości i pełni Chrystusa. Wszystkie nasze odpowiedzi będą wynikiem czasu spędzonego przy Jego stole i uczenia się od Niego!
Paweł
stanowi dla nas ponownie dobry przykład. Miał nienasycone
pragnienie coraz większego objawienia Chrystusa. Właściwie
wszystko co miał od Chrystusa, otrzymał przez objawienie; uczył
się tego u stołu Pańskiego i stawało się to w jego życiu prawdą
poprzez Ducha Świętego. Pamiętacie, że dopiero trzy lata po
swoim nawróceniu, Paweł udał się do apostołów w Jerozolimie i
pozostał u nich tylko piętnaście dni, zanim wyruszył w dalszą
podróż misyjną. Później powiedział: „Przez objawienie została
mi odsłonięta tajemnica” (Efezjan 3:3). Duch Święty zna
głębokie i ukryte tajemnice Boże i Paweł modlił się ustawicznie
o dar łaski, aby mógł zrozumieć i głosić „niedoścignione
bogactwa Chrystusowe” (Efezjan 3:8). Mamy „swobodę i dostęp”
do chwalebnych bogactw, „z ufnością przez wiarę w niego”
(werset 12).
Boże
przebacz nam, że nie korzystamy z naszego „dostępu z ufnością”
do Twoich niezmierzonych bogactw w chwale!
Pan
szuka takich wierzących, którzy nie są zadowoleni z przesiewania
wszystkich sprzecznych głosów, aby znaleźć prawdziwe słowo.
On chce, abyśmy pragnęli objawienia Jego dla nas bezpośrednio
- w głębokiej, osobistej bliskości.
Jeżeli
jesteś kaznodzieją misjonarzem, czy nauczycielem, pomyśl
- takich sprawach: Czego nauczasz? Czy nauczyła ciebie tego jakaś osoba? Czy jest to przeróbka objawienia jakiegoś wielkiego kaznodziei? Czy może doświadczyłeś osobistego objawienia Jezusa Chrystusa? Jeżeli tak, to czy ono ustawicznie wzrasta? Czy niebo stoi przed tobą otworem?
My,
kaznodzieje, potrzebujemy zwiastować Chrystusa ze wzrastającą
intensywnością. Paweł powiedział: „Albowiem w nim żyjemy i
poruszamy się
i jesteśmy” (Dzieje Apostolskie 17:28). Prawdziwi mężowie i kobiety Boże żyją
w tym bardzo małym, a jednak obszernym kręgu. Każdy ich ruch, całe istnienie, toczy się jedynie wokół spraw Chrystusa. Wiele lat temu odczułem, że Duch Święty pociągał mnie do takiej służby, która zwiastowała jedynie Chrystusa. O jakże pragnąłem nauczać tylko o Nim! Moje serce było jednak podzielone i ten krąg stał się za mały. W rezultacie nie posiadłem przepływu objawienia, które by podtrzymało moje zwiastowanie.
i jesteśmy” (Dzieje Apostolskie 17:28). Prawdziwi mężowie i kobiety Boże żyją
w tym bardzo małym, a jednak obszernym kręgu. Każdy ich ruch, całe istnienie, toczy się jedynie wokół spraw Chrystusa. Wiele lat temu odczułem, że Duch Święty pociągał mnie do takiej służby, która zwiastowała jedynie Chrystusa. O jakże pragnąłem nauczać tylko o Nim! Moje serce było jednak podzielone i ten krąg stał się za mały. W rezultacie nie posiadłem przepływu objawienia, które by podtrzymało moje zwiastowanie.
Aby
zwiastować tylko Chrystusa, musimy mieć ciągły przepływ
objawienia
z Ducha Świętego. W przeciwnym razie będzie to tylko powtarzanie starych kazań. Jeżeli Duch Święty zna Boży zamysł i bada ukryte głębokości Ojca, i jeżeli On ma wytwarzać w nas źródła wody żywej, to musimy się otworzyć na napełnienie tym przepływem wody. Musimy być stale napełniani nieskończonym objawieniem Chrystusa. Takie objawienie czeka na każdego sługę Pańskiego, który jest gotowy oczekiwać na Niego, wierzyć i ufać Duchowi Świętemu, że objawi mu Boże myśli.
z Ducha Świętego. W przeciwnym razie będzie to tylko powtarzanie starych kazań. Jeżeli Duch Święty zna Boży zamysł i bada ukryte głębokości Ojca, i jeżeli On ma wytwarzać w nas źródła wody żywej, to musimy się otworzyć na napełnienie tym przepływem wody. Musimy być stale napełniani nieskończonym objawieniem Chrystusa. Takie objawienie czeka na każdego sługę Pańskiego, który jest gotowy oczekiwać na Niego, wierzyć i ufać Duchowi Świętemu, że objawi mu Boże myśli.
Obecnie
mamy tak mało świeżej prawdy, tak mało wyraźnego i cennego słowa
od Pana. Nasze zbory są zalane przez rzekomych proroków, którzy
mówią: „Bóg mi to powiedział,” albo „Mam dla ciebie słowo
od Pana”. Większość z tego to bzdury! Kościołowi najbardziej
potrzeba niezawodnego Słowa Bożego - to znaczy jego prawdziwego i
żywego objawienia. Mnóstwo ludzi w zborach próbuje przesiać
wszystkie dochodzące do nich głosy, aby mogli usłyszeć
wyraźne słowo od Boga. Są zmęczeni zalewem niezliczonej ilości
głosów. W całej górze plew znaj dują jednak tylko kilka kłosów
pszenicy.
Na
całym świecie Boży lud jest gotowy iść naprzód w kierunku Pana.
Są głodni większego poznania Jezusa i zmęczeni lekkomyślnością
i głupotą, zwiastowaną z kazalnicy. Pan woła teraz Swoją
oblubienicę, by wyszła spośród tego, co głupie i lekkomyślne. Z
Laodycei wyrasta święta, płacząca i modląca się resztka.
Martwię się tym, czy znajdzie się dosyć sług Bożych za naszymi
kazalnicami, którzy będą mieli wystarczające namaszczenie i
świeże objawienie, aby karmić te owce.
A może owce przerosną swoich pasterzy? Czy znajdzie się dosyć pokarmu dla wszystkich, którzy chcą iść głębiej za Panem?
A może owce przerosną swoich pasterzy? Czy znajdzie się dosyć pokarmu dla wszystkich, którzy chcą iść głębiej za Panem?
Kiedyś
byłem „wielkim” ewangelistą z całą świtą ludzi
towarzyszących mi
w drodze i modlących się za mną. Tysiące ludzi przychodziło, aby słuchać moich kazań. Aleja stawałem się coraz bardziej pusty, ponieważ byłem zbyt zajęty, aby otrzymywać świeże objawienie Chrystusa. Kiedy byłem sam, często płakałem; czułem się samotny i zraniony. W mojej rozpaczy jeden ze świętych mężów Bożych dał mi książkę Chrześcijanin w całkowitej zbroi napisaną przez Williama Gurnalla, purytańskiego pisarza. Poselstwo zawarte w niej złamało mnie głębią poznania Pana. Przyznałem: „Nie znam Pana tak jak ten człowiek”. To mi wystarczyło - odwołałem wszystkie spotkania. Zacząłem czytać pisarzy purytańskich i pisarzy późniejszego okresu - wszystkich bogobojnych ludzi, o których wcześniej wspomniałem. Ci autorzy spowodowali we mnie pragnienie, by znaleźć moje miejsce w Bogu. Czytałem po kolei te książki dotąd, aż Bóg powiedział: Dosyć! Teraz jedz Moje Słowo.
w drodze i modlących się za mną. Tysiące ludzi przychodziło, aby słuchać moich kazań. Aleja stawałem się coraz bardziej pusty, ponieważ byłem zbyt zajęty, aby otrzymywać świeże objawienie Chrystusa. Kiedy byłem sam, często płakałem; czułem się samotny i zraniony. W mojej rozpaczy jeden ze świętych mężów Bożych dał mi książkę Chrześcijanin w całkowitej zbroi napisaną przez Williama Gurnalla, purytańskiego pisarza. Poselstwo zawarte w niej złamało mnie głębią poznania Pana. Przyznałem: „Nie znam Pana tak jak ten człowiek”. To mi wystarczyło - odwołałem wszystkie spotkania. Zacząłem czytać pisarzy purytańskich i pisarzy późniejszego okresu - wszystkich bogobojnych ludzi, o których wcześniej wspomniałem. Ci autorzy spowodowali we mnie pragnienie, by znaleźć moje miejsce w Bogu. Czytałem po kolei te książki dotąd, aż Bóg powiedział: Dosyć! Teraz jedz Moje Słowo.
Nie
dajmy się oszukiwać: Dobre uczynki nie wypełnią pustki. Nie
wypełni jej też towarzyska ewangelia. Nie załatwią tego stare
notatki Spurgeona. Nie pomoże opowiadanie najlepszych historyjek
na świecie. Wszystkie nasze osobiste przeżycia
i sprytne odniesienie ich do życia też nie załatwią sprawy. Nic nie może nas wprowadzić w przepływ odnawiającego poznania Jezusa Chrystusa, jeżeli nie odłożymy naszych notatek i przestaniemy studiować innych kaznodziejów, by w naszej komorze modlitwy poznawać samego Chrystusa. Wszyscy służymy temu samemu Bogu i wszystkich nas poucza ten sam Duch Święty, który prowadził mężów
i niewiasty do pełni Chrystusa. To jest po prostu sprawa głodu i desperacji. Musimy stać się do tego stopnia głodni, by jeść Jego Księgę, chcąc otrzymać własne Boże dotknięcie.
i sprytne odniesienie ich do życia też nie załatwią sprawy. Nic nie może nas wprowadzić w przepływ odnawiającego poznania Jezusa Chrystusa, jeżeli nie odłożymy naszych notatek i przestaniemy studiować innych kaznodziejów, by w naszej komorze modlitwy poznawać samego Chrystusa. Wszyscy służymy temu samemu Bogu i wszystkich nas poucza ten sam Duch Święty, który prowadził mężów
i niewiasty do pełni Chrystusa. To jest po prostu sprawa głodu i desperacji. Musimy stać się do tego stopnia głodni, by jeść Jego Księgę, chcąc otrzymać własne Boże dotknięcie.
Jeżeli
byłeś w tej dziedzinie niedbały, to zachęcam cię, byś
postanowił
w swoim sercu, że w przyszłym roku będziesz zwiastował Chrystusa w pełniejszym wymiarze, niż robiłeś to w tym roku. Pozostań świeży. Oferuj Chrystusa; przechodź z chwały w chwałę. Odrzuć zwiastowanie sukcesu, motywacji, poprawiania samego siebie i polityki. Jest to tylko mętna woda, w której brodzą ci, którzy nie mają świeżego objawienia Chrystusa.
w swoim sercu, że w przyszłym roku będziesz zwiastował Chrystusa w pełniejszym wymiarze, niż robiłeś to w tym roku. Pozostań świeży. Oferuj Chrystusa; przechodź z chwały w chwałę. Odrzuć zwiastowanie sukcesu, motywacji, poprawiania samego siebie i polityki. Jest to tylko mętna woda, w której brodzą ci, którzy nie mają świeżego objawienia Chrystusa.
3.
Potrzebujemy w nas wzrostu życia Chrystusa
Kiedyś
otrzymałem list od pewnego bogobojnego ojca w Chrystusie.
Czytanie tego listu było dla mnie jakby słuchaniem apostoła Pawła.
Pisał on tak:
Fakt,
że Paweł widział „tylko częściowo”, nie umniejszał chwały
tego, co widział, ani nie powodował, że trudniej było mu to
ogłosić. Wierzę, że w całym naszym poszukiwaniu Boga musimy
uznać, że naprawdę potrzebujemy poznania Jego samego; a
prawda której szukamy, jest tą, która musi być wyryta w nas
przez Ducha życia, zanim stanie się naszą własnością. Wiedząc
o tym zaczynamy rozumieć, że Bóg nie może dać nam więcej, ani
my nie możemy pragnąć ponad to, co jesteśmy
w stanie strawić i wdrożyć w nasze życie. Objawienie może nam wyrządzić więcej szkody niż pożytku, jeżeli nie będzie miało na celu posługiwanie naszemu duchowemu życiu. Nadal bardziej się pożąda drzewa życia, niż drzewa poznania. Poznając i oglądając Go dorastamy do zrozumienia tajemnic prawdy, których nigdy byśmy nie zrozumieli dzięki własnemu badaniu. „Sprawując w was to, co jest miłe
w oczach jego” (Hebrajczyków 13:21).
w stanie strawić i wdrożyć w nasze życie. Objawienie może nam wyrządzić więcej szkody niż pożytku, jeżeli nie będzie miało na celu posługiwanie naszemu duchowemu życiu. Nadal bardziej się pożąda drzewa życia, niż drzewa poznania. Poznając i oglądając Go dorastamy do zrozumienia tajemnic prawdy, których nigdy byśmy nie zrozumieli dzięki własnemu badaniu. „Sprawując w was to, co jest miłe
w oczach jego” (Hebrajczyków 13:21).
Poselstwo
tego człowieka przypomniało mi apostoła Pawła, który
powiedział, że Chrystus jest objawiany w nim, a nie tylko dla niego
(Galacjan 1:16). W oczach Bożych przestępstwem jest zwiastowanie
słowa, które nie działa jeszcze w życiu
i służbie głoszącego je kaznodziei. Dla niektórych płytkich wierzących głoszenie Chrystusa z rywalizacji może się wydawać w porządku, ale nie uważają tak prawdziwi mężowie i niewiasty Boże. Musimy zwiastować ciągle rosnące objawienie Chrystusa, ale tylko wtedy, jeżeli to objawienie dokonuje w nas głębokiej zmiany. Sam obecnie modlę się: „Panie, pozwól mi głosić tylko to, co zrozumiałem przez Ducha. Niech będzie to pełnia Chrystusa i niech najpierw stanie się cząstką mojej natury i charakteru; częścią mojego osobistego przeżycia z Tobą.”
i służbie głoszącego je kaznodziei. Dla niektórych płytkich wierzących głoszenie Chrystusa z rywalizacji może się wydawać w porządku, ale nie uważają tak prawdziwi mężowie i niewiasty Boże. Musimy zwiastować ciągle rosnące objawienie Chrystusa, ale tylko wtedy, jeżeli to objawienie dokonuje w nas głębokiej zmiany. Sam obecnie modlę się: „Panie, pozwól mi głosić tylko to, co zrozumiałem przez Ducha. Niech będzie to pełnia Chrystusa i niech najpierw stanie się cząstką mojej natury i charakteru; częścią mojego osobistego przeżycia z Tobą.”
Paweł
również wyrażał swoją osobistą troskę: „Abym zwiastując
innym, sam nie był odrzucony” (1 Koryntian 9:27). Paweł na pewno
nigdy nie wątpiłby w swoje bezpieczeństwo w Chrystusie; nie to
miał tu na myśli. Greckie słowo przetłumaczone jako odrzucony,
oznacza „nie zaaprobowany” lub „niegodny.” Paweł lękał się
tej myśli, że miałby stanąć przed Sądową Stolicą Chrystusową
i być sądzony za to, że głosił Chrystusa, którego tak naprawdę
nie znał, albo zwiastował Ewangelię, której w pełni nie
praktykował. Dlatego też tak często mówi o „żywym
Chrystusie” albo
o „Chrystusie, który żyje we mnie.” W oczach Pawła każdy kaznodzieja, który usługuje innym, musi ciągle wzrastać w swoim poznawaniu i praktykowaniu Chrystusa, albo inaczej nie będzie uznany.
o „Chrystusie, który żyje we mnie.” W oczach Pawła każdy kaznodzieja, który usługuje innym, musi ciągle wzrastać w swoim poznawaniu i praktykowaniu Chrystusa, albo inaczej nie będzie uznany.
Nie
możemy sobie pozwolić na to, by choćby jeszcze przez godzinę
nazywać siebie sługami Boga, jeżeli nie potrafimy odpowiedzieć
na te pytania: Czy naprawdę chcę tylko Chrystusa? Czy rzeczywiście
On jest dla mnie wszystkim - jedynym celem mojego życia?
Czy
możesz odpowiedzieć „tak”? Jeżeli jest tak naprawdę, to
będziesz mógł wskazać na śmieci twojego życia i powtórzyć
za Pawłem, że „poczytujesz sobie to wszystko za stratę, aby
móc zyskać Chrystusa”. Czy poczytujesz sobie wszystko za nic nie
warte w porównaniu z objawieniem Pana? Jeżeli pragniesz tylko
Chrystusa, to twoja służba nie będzie karierą, ale modlitwą!
Jeżeli On jest dla ciebie wszystkim, to odrzucisz drabinę do
sukcesu jako coś bezbożnego i skryjesz się w Nim. Nikt nie
będzie musiał ciebie zachęcać do szukania Boga; często będziesz
się udawał do komory modlitwy wiedząc, że z chwilą wejścia do
niej, zasiadasz u Jego stołu. Będziesz oddawał Mu cześć,
siedząc przed Jego obliczem bez pośpiechu - kochając Go,
uwielbiając Go z podniesionymi rękami, tęskniąc do Niego i
dziękując Mu za Jego mądrość.
Tak
wielu z nas wykorzystuje Chrystusa dla rozbudowania naszej
służby, zbudowania naszego królestwa, promocji naszej kariery.
Handlujemy Jego imieniem. Boże, przebacz nam! Czy naprawdę Go
kochamy? Czy naprawdę pragniemy tylko Jego? Musimy sobie szczerze
odpowiedzieć na to pytanie. Nie powinniśmy nigdzie iść, ani robić
cokolwiek w Jego imieniu, zanim nie poznamy, że tylko Chrystus jest
tym, czego pragniemy, ponieważ jedyną rzeczą, jaką możemy dać
ludziom i która ich przemieni, jest to, co sami mamy z Chrystusa.
Otrzymujemy to spędzając czas przy Jego stole i karmiąc się
tylko Nim.
Jestem
przekonany, że wielu z tych, którzy nazywają siebie
chrześcijanami, nie będzie mogło znieść czasów
ostatecznych. Słowo Boże mówi, że w czasach ostatecznych, z
powodu wzrostu nieprawości, miłość wielu oziębnie. Niektórzy
odwrócą się od prawdy i pójdą za fałszywymi nauczycielami i
prorokami, którzy będą ich zwodzić i karmić ich samolubne
pożądliwości. Inni zostaną zwiedzeni przez nauki demoniczne i
stanąsię duchowo ślepi. W końcu Bóg wyda ich na pastwę ich
rozpustnych zmysłów.
Powiedziawszy
to, dziękuję Bogu za listy, które otrzymuję od oddanych
chrześcijan z całego kraju. Jest dla mnie jasne, że wśród Jego
ludu zwiększa się pragnienie Jezusa. Czytałem wspaniałe
świadectwa o tym, jak Duch Boży ponagla gorliwych wierzących,
aby szli drogą świętości. Ich duchowe poznanie bardzo się
rozwija. Wielu porzuca bałwany, martwe kościoły i fałszywe nauki.
Są wśród nich kaznodzieje wszystkich denominacji, którzy
troszcząsię teraz o swoje owce i głoszą
z prawdziwym pragnieniem Pana. Jestem zdumiony wielkimi zmianami jakie oglądamy i o jakich słyszymy, kiedy wielu ludzi pisze do nas i opowiada jak Pan przeprowadza ich przez oczyszczający ogień. Za to wszystko oddaję Panu chwałę.
z prawdziwym pragnieniem Pana. Jestem zdumiony wielkimi zmianami jakie oglądamy i o jakich słyszymy, kiedy wielu ludzi pisze do nas i opowiada jak Pan przeprowadza ich przez oczyszczający ogień. Za to wszystko oddaję Panu chwałę.
Jednak
moje serce jest nadal zasmucone, ponieważ ci, którzy nawracają
się do Pana całym sercem, stanowią tylko małą, pogardzaną
resztkę. Większość chrześcijan - nawet pasterze - zagłusza głos
trąby i lekceważy ostrzeżenie strażnika. Ślepe duchowo masy
ludzi uczęszczające do kościołów, muszą stawać się coraz
bardziej nieznośne dla Boga, ponieważ widzimy jak szybko i
otwarcie zaczyna sądzić Swój lud. Odkupiciel przyszedł nagle na
Syjon z wielkim gniewem i nie powstrzyma Swojej ręki sądu dotąd,
aż wszyscy złodzieje i handlujący pieniędzmi, zostaną
wyrzuceni z Jego Domu. Widzimy dopiero początek tego strasznego sądu
z powodu nieprawości, kłamstwa, zwiedzenia i zniekształcania
Jego Ewangelii. Potrząsanie dopiero się rozpoczęło!
„Nadszedł bowiem czas, aby się rozpoczął sąd od Domu Bożego;
a jeśli zaczyna się od nas, to jakiż koniec czeka tych, którzy
nie wierzą ewangelii Bożej?” (1 Piotra 4:17).
Potrzeby
owcy
Pewien
pastor napisał do mnie kiedyś w ten sposób: „Mówisz o upadkach
pasterzy, ale nie mówisz nam gdzie upadamy. Proszę ciebie z całą
miłością abyś poparł to prawdą.”
Wina
leży w tym, że my, kaznodzieje Ewangelii, nie trzymamy się mocno
naszego celu, jakim jest przestawienie wierzącym prawdziwej
ceny uczniostwa. Jezus postawił surowe, bezkompromisowe
wymagania dla tych, którzy chcą iść za Nim i wyznawać Jego
święte imię.
Za
kazalnicą jest dzisiaj zbyt dużo własnego «ja» i pychy, a za
mało smutku
i ostrzeżeń z powodu grzechu. Niewielu kaznodziejów głosi ze łzami i smutkiem
o odstępstwie i obojętności wśród wierzących. Tragiczne jest to, że tak wielu pasterzy straciło namaszczenie Ducha Świętego i poświęciło się budowaniu swojej własnej reputacji. Skupiają się nie na potrzebach owiec, ale na finansowaniu i promocji swoich własnych kosztownych marzeń.
i ostrzeżeń z powodu grzechu. Niewielu kaznodziejów głosi ze łzami i smutkiem
o odstępstwie i obojętności wśród wierzących. Tragiczne jest to, że tak wielu pasterzy straciło namaszczenie Ducha Świętego i poświęciło się budowaniu swojej własnej reputacji. Skupiają się nie na potrzebach owiec, ale na finansowaniu i promocji swoich własnych kosztownych marzeń.
Apostoł
Paweł posiadał prawdziwe serce pastora - zawsze modlił się i
troszczył o duchowy wzrost owiec. Do Koryntian pisał tak: „Zabiegam
bowiem o was
z gorliwością Bożą albowiem zaręczyłem was z jednym mężem, aby stawić przed Chrystusem dziewicę czystą” (II Koryntian 11:2). O owcach w Galacji mówił: „Dzieci
z gorliwością Bożą albowiem zaręczyłem was z jednym mężem, aby stawić przed Chrystusem dziewicę czystą” (II Koryntian 11:2). O owcach w Galacji mówił: „Dzieci
moje,
znowu w boleści was rodzę, dopóki Chrystus nie będzie
ukształtowany w was” (Galacjan 4:19). Do Tesaloniczan pisał: „We
dnie i w nocy modlimy się gorliwie o to, aby nam dane było oglądać
wasze oblicze i dopełnić tego, czego brak waszej wierze” (1
Tesaloniczan 3:10).
Moje
serce boleje, kiedy uświadamiam sobie ile mi jeszcze brakuje do
takiego kochającego pasterza. Często brakuje mi tego Ducha,
który pobudzał Pawła do takiej miłości i troski o Boży lud: „Bo
któż jest naszą nadzieją, albo radością, albo koroną chwały
przed obliczem Pana naszego Jezusa Chrystusa w chwili jego przyjścia?
Czy nie wy? Zaiste wy jesteście chwałą naszą i radością... Bo
żyjemy teraz, skoro wy trwacie w Panu” (1 Tesaloniczan
2:19-20; 3:8). Ten mąż Boży zachęcał owce poprzez listy, które
pobudzały ich do świętości i większego pragnienia Jezusa
Chrystusa. Ze łzami mówił do nich: „Modlimy się też zawsze za
was... aby imię Pana naszego Jezusa Chrystusa było uwielbione w
was, a wy w nim” (II Tesaloniczan 1:11-12). „Byliśmy pośród
was łagodni, jak żywicielka otaczająca troskliwą opieką
swoje dzieci... Niczym ojciec dzieci, napominaliśmy i zachęcali
i zaklinali, abyście prowadzili życie godne Boga” (1 Tesaloniczan
2:7,11,12).
Paweł
nie chciał ich pieniędzy. Robił wszystko, by nie być dla nikogo
ciężarem. Pisał tak: „W trudzie i znoju, we dnie i w nocy
pracowaliśmy, żeby dla nikogo z was nie być ciężarem” (II
Tesaloniczan 3:8). Chociaż miał prawo otrzymywać od nich
pomoc finansową, Paweł wybrał pracę, chcąc sam na siebie
zarobić. Nie zgodził się ubrać „płaszcza chciwości,”
ponieważ została mu powierzona Ewangelia. Podsumował cel swojej
służby w jednym wersecie: „Aby serca wasze były utwierdzone, bez
nagany, w świątobliwości przed Bogiem naszym” (1 Tesaloniczan
3:13).
Proszę
Boga, aby dał mi takie kochające serce pasterza! Niech Duch Święty
wzbudzi dzisiaj pastorów i ewangelistów, którzy będą mieli tylko
jeden cel w służbie - utwierdzać wierzących w świętości i
prowokować ich do tego, by uchwycili się jedynie Chrystusa!
Smutne
jednak jest to, że kaznodzieje tak rozwodnili Bożąpraw- dę na
temat zapierania się samego siebie, iż zrodziliśmy pokolenie
niezdyscyplinowanych, pozbawionych mocy wierzących, którzy nie
rozumieją co to znaczy być oddzielonym od świata. Wiele kościołów
wprowadziło do głoszonych kazań tyle świeckości, że
chrześcijanie potrafią prześcigać w grzechu bezbożny świat
i nawet się nie zarumienić! W ostatnich latach świat został
zaszokowany i zgorszony brudem
i zepsuciem chrześcijaństwa — i są na to dowody.
i zepsuciem chrześcijaństwa — i są na to dowody.
Wiele
obecnego zwiastowania ewangelicznego nie zawiera wzmianki o krzyżu,
nauki o cierpieniu; nie ma w nim napominania, pokuty, nienawiści do
grzechu, żądania oddzielenia od świata i życia w czystości;
wezwania do bezwarunkowego poddania się pod panowanie Chrystusa,
codziennego umierania dla siebie, ukrzyżowania cielesnych
pożądliwości, ostrzeżeń o nadchodzącym prześladowaniu i
bliskim sądzie. A najbardziej tragiczne jest to, że obecnie wielu
chrześcijan woli słuchać
o swoich prawach w Chrystusie, zupełnie ignorując Jego prawa do nas!
o swoich prawach w Chrystusie, zupełnie ignorując Jego prawa do nas!
Prawa
Chrystusa do nas
Za
Jezusem chodziły tłumy ludzi, ale On wiedział, że tylko
nieliczni będą się Go trzymać i staną się Jego prawdziwymi
uczniami. Żydzi chcieli trzymać się zarówno Jezusa, jak i
Mojżesza; zachowywać swoje tradycje i obrzędy śmierci,
uważając się przy tym za naśladowców Chrystusa. Ale Jezus
nie chciał mieć nic wspólnego z takim rozdwojeniem umysłu.
„Nikt
nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić
będzie,
a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie” (Ew. Mateusza 6:24). Jezus odsłania tu paradoks podzielonego serca. Zdziera fasadę sztucznego uczniostwa i pokazuje nam los tych, którzy próbują służyć dwom panom równocześnie. Nie pozwólmy sobie na zlekceważenie wyraźnego ostrzeżenia Pana: Nie odrzucony grzech będzie prowadził do najgorszej hipokryzji. Niektórzy mówią, że kochają Pana i nienawidzą diabła, ale trzymając się ukrytych pożądliwości, bałwochwalstwa, goryczy czy buntu dowodzą, że pogardzają Panem, a wolą szatana. Dają potajemne przyzwolenie temu, o którym mówią, że go nienawidzą, a miłość Boga jest tylko pustym frazesem.
a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie” (Ew. Mateusza 6:24). Jezus odsłania tu paradoks podzielonego serca. Zdziera fasadę sztucznego uczniostwa i pokazuje nam los tych, którzy próbują służyć dwom panom równocześnie. Nie pozwólmy sobie na zlekceważenie wyraźnego ostrzeżenia Pana: Nie odrzucony grzech będzie prowadził do najgorszej hipokryzji. Niektórzy mówią, że kochają Pana i nienawidzą diabła, ale trzymając się ukrytych pożądliwości, bałwochwalstwa, goryczy czy buntu dowodzą, że pogardzają Panem, a wolą szatana. Dają potajemne przyzwolenie temu, o którym mówią, że go nienawidzą, a miłość Boga jest tylko pustym frazesem.
Jezus
powiedział do takich hipokrytów: „Lud ten czci mnie wargami,
ale serce ich daleko jest ode mnie. Daremnie mi jednak cześć
oddają...” (Ew. Mateusza 15:8-9). Mówi tu: „Nikt nie może
mówić, że Mnie kocha, a w tym samym czasie odrzucać Mnie poprzez
zło, które czyni”. Greckie słowo pogardzać oznacza „lekko
traktować”. «Pogardzać Panem» oznacza nie przyjmować do serca
Jego słowa - lekceważyć Jego prawa tak, jakby nie były
obowiązujące.
Pozwólcie,
że podam tylko trzy prawa Chrystusa do nas, kiedy decydujemy się
za Nim iść:
1.
On wzywa swoich naśladowców, aby Go kochali tak bardzo, żeby
wszystkie inne miłości wyglądały w porównaniu z tą jedną
jak nienawiść.
„Jeśli
kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki i
żony i dzieci i braci i sióstr, a nawet i życia swego, nie może
być uczniem moim.” (Ew. Łukasza 14:26)
Greckie
słowo nienawidzić oznacza „kochać w porównaniu z”. Jezus
wzywa nas, abyśmy Go kochali tak gorąco i absolutnie, żeby
wszystkie inne ziemskie uczucia nie mogły się nawet z tym
porównać.
Gdybyśmy
mieli taką gorącą pochłaniającą wszystko, intensywną i
radosną miłość do Chrystusa, nie potrzebowalibyśmy żadnych
zaleceń, wykresów i instrukcji mówiących nam jak mamy się
modlić; modlilibyśmy się, ponieważ nasze serca byłyby
zapalone miłością do Niego. Nie nudziła by nas próba
wypełnienia jednej godziny modlitwą o potrzeby braci na całym
świecie; Chrystus byłby przedmiotem naszych modlitw, a czas
modlitwy czymś bardzo cennym. Spędzalibyśmy całe godziny za
zamkniętymi drzwiami, wyrażając przelewającą się słodką
miłość
i podziw, który zalewałby nasze serca dla Niego. Nigdy nie byłoby dla nas ciężarem czytanie Jego Słowa; nie potrzebowalibyśmy żadnych wskazówek jak przeczytać Biblię w ciągu roku. Gdybyśmy tak kochali Jezusa, to ciągnęłoby nas do Jego Słowa jak magnes. Nie zajmowalibyśmy się też nie kończącymi się genealogiami
i spekulacjami na temat czasów ostatecznych. Chcielibyśmy tylko lepiej Jego poznawać - oglądać więcej Jego piękna i chwały, aby stawać się coraz bardziej podobnymi do Niego.
i podziw, który zalewałby nasze serca dla Niego. Nigdy nie byłoby dla nas ciężarem czytanie Jego Słowa; nie potrzebowalibyśmy żadnych wskazówek jak przeczytać Biblię w ciągu roku. Gdybyśmy tak kochali Jezusa, to ciągnęłoby nas do Jego Słowa jak magnes. Nie zajmowalibyśmy się też nie kończącymi się genealogiami
i spekulacjami na temat czasów ostatecznych. Chcielibyśmy tylko lepiej Jego poznawać - oglądać więcej Jego piękna i chwały, aby stawać się coraz bardziej podobnymi do Niego.
Pomyśl
o tym: Czy wiemy co to znaczy przychodzić przed Jego słodkie
oblicze i o nic nie prosić? Czy kiedykolwiek przychodzimy do Niego
tylko dlatego, że jesteśmy wdzięczni za to, iż nas tak doskonale
kocha?
W
naszych modlitwach staliśmy się samolubni i skoncentrowani na
sobie: „Daj nam... zaspokój nasze potrzeby... pomóż nam...
błogosław nas... zachowaj nas”. To wszystko może być
biblijne, ale zauważmy, że skupiamy się na sobie. Do Jego Słowa
przychodzimy po odpowiedź na nasze problemy, prowadzenie i pociechę
- i to również jest prawidłowe i godne pochwały. Ale gdzie jest
dusza motywowana tylko miłością, która pilnie bada Pisma i
pragnie coraz więcej odkrywać naszego ukochanego Pana?
Nawet
nasza praca dla Niego stała się samolubna. Chcemy, aby błogosławił
naszą służbę dla Niego, abyśmy wiedzieli, że nasza wiara jest
szczera. Chcemy być uważani za pilnych, zdolnych i odnoszących
sukcesy, co jest dla nas oznaką Jego błogosławieństwa. Ja sam
wołałem W swoim sercu: „Panie, czy moja służba jest dla mnie
ważniejsza niż Ty? Czy miłość do Zbawiciela jest moim
jedynym motywem, czy też chcę widzieć coś namacalnego, czego
dokonałem dla Ciebie?” Nasz Pan jest bardziej zainteresowany tym,
czym stajemy się w Nim, niż tym co robimy dla Niego.
Być
może ktoś czytający te słowa jest zraniony, ponieważ zamknęły
się drzwi dla jego służby i czuje się „odstawiony na boczny
tor”. Ktoś inny może myśleć, że byłby bardziej użyteczny dla
Pana na jakimś polu misyjnym. Ale najbardziej pożyteczni dla Pana
możemy być wtedy, kiedy okazujemy Mu miłość w naszej
komorze modlitwy. Kiedy szukamy Pana, studiujemy Jego Słowo,
ponieważ chcemy Go lepiej poznać, znajdujemy się na szczycie
naszej użyteczności. Kiedy przebywamy z Nim sam na sam w
relacji miłości, robimy więcej dla Bożego błogosławieństwa
i satysfakcji, niż robiąc cokolwiek innego. Każda praca, jaką On nam powierzy, czy to w domu, czy poza granicami kraju, będzie wykonywana bez większego wysiłku, jeżeli będziemy mieli ustawiczną społeczność z Nim. On jest bardziej zainteresowany zdobyciem naszych całych serc, niż naszym pozyskaniem dla Niego całego świata.
i satysfakcji, niż robiąc cokolwiek innego. Każda praca, jaką On nam powierzy, czy to w domu, czy poza granicami kraju, będzie wykonywana bez większego wysiłku, jeżeli będziemy mieli ustawiczną społeczność z Nim. On jest bardziej zainteresowany zdobyciem naszych całych serc, niż naszym pozyskaniem dla Niego całego świata.
2.
On wzywa nas do wytrwałości do końca.
„Któż
bowiem z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie najpierw i nie
obliczy kosztów, czy ma na wykończenie? Aby gdy już położy
fundament a nie może dokończyć, wszyscy, którzy by to widzieli,
nie zaczęli naśmiewać się z niego, mówiąc: Ten człowiek zaczął
budować, a nie mógł dokończyć.” (Ew. Łukasza 14:28-30)
Chrystus
wiedział, że wielu z Jego naśladowców nie ma tego, co jest im
potrzebne, aby wytrwać do końca. Wiedział, że odwrócą się i
nie dokończą biegu. Uważam, że jest to najbardziej tragiczny stan
wierzącego człowieka - zacząć
z pełnym zamiarem uchwycenia się Chrystusa, wzrastać na dojrzałego ucznia, stawać się podobnym do Jezusa, a potem odejść, oziębnąć i stać się obojętnym. Tak wygląda człowiek, który założył fundament, ale nie mógł dokończyć budowy, ponieważ najpierw nie obliczył kosztów. Doszedł tylko do pewnego punktu, ponieważ brakło mu środków i musiał zrezygnować.
z pełnym zamiarem uchwycenia się Chrystusa, wzrastać na dojrzałego ucznia, stawać się podobnym do Jezusa, a potem odejść, oziębnąć i stać się obojętnym. Tak wygląda człowiek, który założył fundament, ale nie mógł dokończyć budowy, ponieważ najpierw nie obliczył kosztów. Doszedł tylko do pewnego punktu, ponieważ brakło mu środków i musiał zrezygnować.
Jaka
to radość spotykać tych, którzy kończą bieg. Tacy wierzący
wzrastają
w mądrości i poznaniu Chrystusa. Zmieniają się ustawicznie, każdego dnia. Paweł powiedział do nich zachęcająco: „My wszyscy tedy z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz,
z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem” (II Koryntian 3:18). Coraz bardziej oddalają się od tego świata i jego przyjemności. Myślą o niebie, ćwiczą swoje duchowe zmysły, a ich poznanie rośnie. Czym starsi, tym więcej pragną Chrystusa. Odcinają się od wszelkich ziemskich więzów, a coraz więcej pragną być
z Jezusem w Jego chwale. Śmierć jest dla nich zyskiem, ponieważ ostateczną nagrodą jest wezwanie przed Jego oblicze i pozostanie na wieki u Jego boku. Tacy wierzący nie szukają nieba, ale Chrystusa i Jego chwały!
w mądrości i poznaniu Chrystusa. Zmieniają się ustawicznie, każdego dnia. Paweł powiedział do nich zachęcająco: „My wszyscy tedy z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz,
z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem” (II Koryntian 3:18). Coraz bardziej oddalają się od tego świata i jego przyjemności. Myślą o niebie, ćwiczą swoje duchowe zmysły, a ich poznanie rośnie. Czym starsi, tym więcej pragną Chrystusa. Odcinają się od wszelkich ziemskich więzów, a coraz więcej pragną być
z Jezusem w Jego chwale. Śmierć jest dla nich zyskiem, ponieważ ostateczną nagrodą jest wezwanie przed Jego oblicze i pozostanie na wieki u Jego boku. Tacy wierzący nie szukają nieba, ale Chrystusa i Jego chwały!
Możemy
być pewni, że kiedy powróci Chrystus, zastanie kościół pełen
chwały, składający się z tych, którzy zostali przemienieni na
Jego podobieństwo. Członkowie Jego Ciała oddzielili się od tego
świata i złączyli z Nim do tego stopnia, że przejście ze stanu
ulegającego zepsuciu do nieskażonego, będzie dla nich tylko
ostatnim krokiem miłości. Będzie to jak przebicie cienkiej
ścianki, ponieważ już w tym życiu byli tak blisko Chrystusa.
Wiem,
że wielu czytających to poselstwo zastanawiania się albo robi krok
wstecz. Może to być tylko mały krok, ale będzie prowadził do
szybkiego zepsucia
i odejścia od Jego miłości. Jeżeli odnosi się to do ciebie, to wiedz, że Duch Święty wzywa cię do powrotu - powrotu do pokuty, zaparcia się samego siebie i poddania się Jemu. W tej chwili czas jest bardzo ważny. Jeżeli zamierzasz kiedyś uchwycić się Chrystusa, to uczyń to teraz; wytrwaj do końca!
i odejścia od Jego miłości. Jeżeli odnosi się to do ciebie, to wiedz, że Duch Święty wzywa cię do powrotu - powrotu do pokuty, zaparcia się samego siebie i poddania się Jemu. W tej chwili czas jest bardzo ważny. Jeżeli zamierzasz kiedyś uchwycić się Chrystusa, to uczyń to teraz; wytrwaj do końca!
3.
On wzywa nas do walki z szatanem.
„Albo
który król wyruszając na wojnę z drugim królem nie siądzie
najpierw
i nie naradzi się, czy będzie w stanie w dziesięć tysięcy zmierzyć się z tym, który
z dwudziestoma tysiącami wyrusza przeciwko niemu? Jeśli zaś nie, to gdy tamten jeszcze jest daleko, wysyła poselstwo i zapytuje o warunki pokoju. Tak więc, każdy
z was, jeżeli się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim.” (Ew. Łukasza 14:31-33)
i nie naradzi się, czy będzie w stanie w dziesięć tysięcy zmierzyć się z tym, który
z dwudziestoma tysiącami wyrusza przeciwko niemu? Jeśli zaś nie, to gdy tamten jeszcze jest daleko, wysyła poselstwo i zapytuje o warunki pokoju. Tak więc, każdy
z was, jeżeli się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim.” (Ew. Łukasza 14:31-33)
Kiedyś
Henoch prorokował: „Oto przyszedł Pan z tysiącami swoich
świętych” (Judy 14). Słowo Boże mówi, że jesteśmy królami i
kapłanami Pana
i reprezentujemy te dziesiątki tysięcy, które idą do walki z armią szatana. Szatan walczy z nami, ponieważ bardzo nas nienawidzi: “I zawrzał smok gniewem na niewiastę i odszedł, aby podjąć walkę z resztąjej potomstwa, które strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie” (Objawienie 12:17). Jeżeli postanowiliśmy w naszych sercach trzymać się Chrystusa, to w tym ostatecznym konflikcie staliśmy się obiektem ataków szatana. On zaangażuje przeciwko nam całe piekło.
i reprezentujemy te dziesiątki tysięcy, które idą do walki z armią szatana. Szatan walczy z nami, ponieważ bardzo nas nienawidzi: “I zawrzał smok gniewem na niewiastę i odszedł, aby podjąć walkę z resztąjej potomstwa, które strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie” (Objawienie 12:17). Jeżeli postanowiliśmy w naszych sercach trzymać się Chrystusa, to w tym ostatecznym konflikcie staliśmy się obiektem ataków szatana. On zaangażuje przeciwko nam całe piekło.
Musimy
być przygotowani na to, co ma przyjść. Musimy być gotowi, aby
spędzać nasze dni na duchowej walce, wiedząc o tym, że powódź
nieprawości jest skierowana przeciwko ludowi Bożemu. Jeżeli
postanowiliśmy trzymać się Chrystusa, to musimy sobie uświadomić,
że w Chrystusie jesteśmy nie do pokonania. Jest napisane: „Ten,
który jest w was, większy jest aniżeli ten, który jest na
święcie” (patrz 1 Jana 4:4). Bóg mówi, że mamy
zagwarantowane zwycięstwo nad wszelką mocą nieprzyjaciela;
całe zastępy nieba walczą po naszej stronie!
Jest
to szczególnie zachęcające, ponieważ diabeł koncentruje
przeciwko nam wielką siłę. Dobrze zrobimy pamiętając słowa
Mojżesza, które wypowiedział do Izraela w imieniu Boga: „Nie
będziecie czynili sobie bałwanów... Jeżeli będziecie postępować
według moich ustaw i przestrzegać moich przykazań i je wykonywać,
to będziecie ścigać swoich wrogów, a oni padną przed wami
od miecza. Pięciu waszych będzie ścigać stu, a stu waszych
będzie ścigać dziesięć tysięcy i wasi wrogowie padną
przed wami od miecza.” (III Mojżeszowa 26:1,3,7-8)
Jozue
również zachęcał armię Bożą takimi słowami: „Jeden mąż
spośród was wypędzi przed sobą tysiąc, gdyż to Pan Bóg wasz
walczy za was, jak wam przyobiecał. Pilnujcie się usilnie, ze
względu na wasze życie, aby miłować Pana, Boga waszego”
(Jozuego 23:10-11).
Mojżesz
powiedział im co się stanie, jeżeli będą się mieszać z tym
światem
i próbować służyć dwom panom. „Jakżeby jeden mógł gonić przed sobą tysiąc,
a dwaj zmusić do ucieczki dziesięć tysięcy, gdyby ten, który jest ich skałą nie był ich zaprzedał, a Pan ich nie porzucił?” (V Mojżeszowa 32:30). Ci, którzy nie trzymają się mocno Skały - Chrystusa - drżą i lękają się nieprzyjaciela. Grzech i letniość pozbawiają ich wszelkiej mocy i ufności. Porzucając swoją pierwszą miłość, zaczną uciekać przed atakami szatana.
i próbować służyć dwom panom. „Jakżeby jeden mógł gonić przed sobą tysiąc,
a dwaj zmusić do ucieczki dziesięć tysięcy, gdyby ten, który jest ich skałą nie był ich zaprzedał, a Pan ich nie porzucił?” (V Mojżeszowa 32:30). Ci, którzy nie trzymają się mocno Skały - Chrystusa - drżą i lękają się nieprzyjaciela. Grzech i letniość pozbawiają ich wszelkiej mocy i ufności. Porzucając swoją pierwszą miłość, zaczną uciekać przed atakami szatana.
Jeżeli
tacy chrześcijanie o rozdwojonym umyśle nie porzucą jednak swoich
ukrytych grzechów i pożądliwości, zaczną w końcu robić
układy z diabłem. Będą się starali o warunki pokoju, wysyłając
swoje sumienie na spotkanie z nieprzyjacielem, aby negocjować
zawieszenie broni. Chcą nadal utrzymywać, że kochają Pana, ale
nie
chcą
oddać ostatniej twierdzy, którą jest usidlający ich grzech.
Negocjują zawieszenie broni z pełną świadomością, że
diabeł nadal rządzi, jako bóg tego świata. Może ich połknąć w
każdej chwili!
Nie
możemy wchodzić w układy z diabłem. Nie możemy iść na żaden
kompromis z grzechem. Nawet na chwilkę nie możemy pozwolić,
aby nasza wiara została rozbita poprzez kompromis i fałszywy
pokój. Jesteśmy w stanie otwartej wojny i musimy pokonać wroga
całkowicie, aby nie miał u nas żadnego przyczółka.
Niech
Bóg udzieli nam więcej mocy Ducha Świętego, aby każdy z nas mógł
ogłaszać przed światem i wszystkimi zastępami piekła: „Nic
mnie nie odłączy od miłości Chrystusowej! Ani utrapienie, ani
ucisk, ani prześladowanie, ani głód, ani nagość, ani
niebezpieczeństwo, ani miecz. Ale w tym wszystkim zwyciężam
przez tego, który mnie umiłował. Albowiem jestem tego pewien, że
ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani
teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani
głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła mnie odłączyć
od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”
(Rzymian 8:35, 37-39).
Taki
jest bojowy okrzyk tych, którzy pragną Jezusa.
W
Starym Testamencie czytamy historię o tym, jak król judzki,
Hiskiasz, otrzymał list od diabła: „A gdy Hiskiasz przyjął z
rąk posłów list i przeczytał go, poszedł do świątyni Pana i
rozwinął go przed Panem, a potem modlił się Hiskiasz do Pana
tymi słowy: Panie Boże Izraela, który siedzisz na cherubach!
Ty jedynie jesteś Bogiem wszystkich królestw ziemi, Ty stworzyłeś
niebo i ziemię. Skłoń Panie ucho swoje i słuchaj! Otwórz Panie
oczy swoje i patrz! Przysłuchaj się słowom Sancheryba, które on
przysłał, aby urągać Bogu żywemu.” (II Królewska 19:14-16)
List,
który otrzymał król judzki, Hiskiasz, był podpisany przez
Sancheryba, króla asyryjskiego - ale został wysłany bezpośrednio
z piekła. W języku aramejskim słowo «Sancheryb» oznacza «czło-
wiek grzechu» (również „bóg księżyca, który pomnaża
braci”). Reprezentuje szatana, bogatego świata, który jest
zdecydowany stworzyć sobie ogromną rzeszę nienawidzących
Boga.
W
czasie kiedy Hiskiasz otrzymał ten szatański list, Jerozolima była
oblężona przez potężną armię asyryjską. Król Sancheryb i jego
zastępy wzięli do niewoli 10 plemion izraelskich. Był to Boży sąd
nad Izraelem za jego niemoralność, bałwochwalstwo i odstępstwo.
Izrael „zaprzedał się, aby czynić zło” i taki był tego
rezultat.
„Izrael
oderwał się od domu Dawidowego... Izraelici chodzili we wszystkich
grzechach Jeroboama... aż Pan usunął Izraela sprzed swego
oblicza... I został Izrael uprowadzony do niewoli ze swojej ziemi do
Asyrii.” (II Królewska 17:21-23)
W
tym fragmencie Izrael reprezentuje dzisiejszy kościół, odpadły
od Boga, przepełniony grzechem, pełen kompromisu, pożądliwości,
cudzołóstwa, homoseksualizmu - goniący tylko za przyjemnościami.
I takjak ma to miejsce dzisiaj w przypadku kościoła, Izraelici
mieli tylko formę pobożności, bez mocy: „Król asyryjski zaś
sprowadził z Babilonu ludzi i osiedlił ich zamiast synów
izraelskich
w miastach samaryjskich... nie oddawali oni czci Panu” (II Królewska 17:24,25).
W ich szeregi została wprowadzona ewangelia pomieszania - i poszła z nimi do niewoli: „I tak te narody oddawały cześć Panu, ale służyły też swoim bałwanom”
(II Królewska 17:41).
w miastach samaryjskich... nie oddawali oni czci Panu” (II Królewska 17:24,25).
W ich szeregi została wprowadzona ewangelia pomieszania - i poszła z nimi do niewoli: „I tak te narody oddawały cześć Panu, ale służyły też swoim bałwanom”
(II Królewska 17:41).
Dzisiaj
diabeł nie ma potrzeby zwodzić takich ludzi, przekonywać ich
czy pisać zastraszające listy. On już kontroluje ten segment
kościoła! Umieścił swoich „aniołów światłości” za
kazalnicami. Powierzył im letnią religię mieszaniny; trochę
tradycji, połączonej z dużą dozą bezbożności.
Nie,
diabeł dzisiaj koncentruje się na tych cennych duszach, które
z całego serca chcą kochać i podobać się Panu Jezusowi. W
historii Hiskiasza i Sancheryba, naród judzki reprezentuje
resztkę prawdziwego kościoła na ziemi. Jest on celem ataków
szatana, ponieważ znajduje się pod przymierzem z Panem i dlatego
stanowi ogromne zagrożenie dla królestwa ciemności.
Biblia
mówi, że król Hiskiasz był bogobojnym człowiekiem: „Czynił on
to, co prawe w oczach Pana... on to zniósł świątynki na wyżynach,
potrzaskał słupy... Na Panu, Bogu Izraela polega! tak, że nie było
po nim takiego jak on w gronie jego poprzedników. Był przywiązany
do Pana i nie odstępował od niego, przestrzegając przykazań...
Toteż Pan byl z nim, wszystko, co przedsięwziął, wiodło mu się.”
(II Królewska 18:3-7)
(II Królewska 18:3-7)
I
właśnie dlatego „człowiek grzechu” chciał zniszczyć
Hiskiasza. Z tej samej przyczyny szatan będzie atakował i ciebie.
Żadnego
haraczu dla wroga!
Aż
do tego czasu Juda była poddana Asyri i - była to pewna forma
niewoli. Tak więc człowiek grzechu miał jeszcze miejsce na
Syjonie. Król Asyrii nałożył na Judę podatek w wysokości
300 talentów srebra i 30 talentów złota.
„Oddał
więc Hiskiasz cale srebro znajdujące się w świątyni Pana i w
skarbcach domu królewskiego. W tym to czasie kazał Hiskiasz zdjąć
obicia z drzwi przybytku Pana i ze słupów.” (II Królewska
18:15-16)
Jest
to obraz kompromisu i można go znaleźć obecnie w Bożym kościele:
chrześcijanie żyją w strachu i upokorzeniu, przyjmują świeckość
i boją się odważnie wystąpić przeciwko grzechowi, wyjawić
go i nazwać po imieniu. Tak jak zrobił Hiskiasz, skłaniając się
ku pragnieniom człowieka grzechu, i dzisiaj kościół płaci haracz
diabłu, tworząc muzykę rockową zachęcając do „chrześcijańskiej”
rozrywki
i stosowania podwójnych norm.
i stosowania podwójnych norm.
Ale
w tej historii serce Hiskiasza zostało poruszone. Zawołał: „Nie
będziemy więcej płacić daniny nieprzyjacielowi!” Było to
przebudzenie spowodowane przez Ducha Świętego, oddzielenie
resztki świętego ludu, który nie będzie więcej szedł na
kompromis czy bał się człowieka grzechu. Pewnego razu, przy okazji
innego kryzysu, naród izraelski próbował zaufać człowiekowi,
kiedy to zwrócił się o pomoc do Egiptu. Ale Egipt nie był dla
nich żadną pomocą. Tym razem naród judzki i ich przełożeni
zdali się całkowicie na Pana.
Tu
jednak powstał konflikt. Dopóki płacili daninę diabłu, nie byli
niepokojeni; nie mieli opozycji, czy wojny. Wtedy to Hiskiasz stanął
z wiarą po stronie Boga. Zadecydował, że bez względu na koszt nie
będzie już więcej obłaskawiania diabła, połowiczego uczniostwa,
kompromisu, czy światowych więzów. Właśnie wtedy otrzymał
list od diabła.
Z
chwilą, kiedy zrywasz ze światem i oddajesz swoje życie
całkowicie w ręce Pana, miej się na baczności! Całe piekło
będzie przeciwko tobie. Staniesz się obiektem ataków szatana
i będziesz oblegany przez człowieka grzechu. Zostaniesz
poważnie doświadczony, czy naprawdę ufasz Panu we wszystkim.
Gdziekolwiek spojrzysz, zobaczysz wokół siebie nieprzyjaciela.
Szatan
używa przeciwko resztce subtelnych podstępów
Asyryjczycy
reprezentują dzisiejszych „przewodników do sukcesu”.
Diabeł będzie paradował ze swoją armią wokół twoich murów
- ludźmi, którzy są silni, piękni i na pozór odnoszą sukcesy we
wszystkich swoich przedsięwzięciach. Patrząc na nich będziesz
czuł się jak więzień za murami! „Król Asyryjski wysłał...
Rabszake... przeciwko królowi Hiskiaszowi z potężną armią do
Jeruzalemu” (II Królewska 18:17).
Pierwszą
sztuczką człowieka grzechu jest kwestionowanie tego, czy wierzący
człowiek może tak naprawdę we wszystkim zaufać Panu. Rabszake był
ambasadorem króla, a jego imię oznacza „pijany poseł”.
Szydził on z pobożnych
i urągał im: „I rzekł do nich Rabszake: ... na czym opierasz swoją ufność? Na kimże to teraz spolegasz, że zbuntowałeś się przeciwko mnie?” (II Królewska 18:19-20). Oskarżenie brzmiało: „Bóg cię nie wybawi z tego bagna. Toniesz! Masz prawdziwy kłopot, a twoja wiara nic ci nie pomoże.”
i urągał im: „I rzekł do nich Rabszake: ... na czym opierasz swoją ufność? Na kimże to teraz spolegasz, że zbuntowałeś się przeciwko mnie?” (II Królewska 18:19-20). Oskarżenie brzmiało: „Bóg cię nie wybawi z tego bagna. Toniesz! Masz prawdziwy kłopot, a twoja wiara nic ci nie pomoże.”
Czy
znajdujesz się teraz w sytuacji bez wyjścia - w naprawdę w wielkim
problemie? Czy diabeł ci powiedział, że Bóg cię nie wybawi;
że twoja wiara jest za słaba albo za mała, i że jesteś już
prawie martwy? Może jesteś bezrobotny
i powiększają się twoje rachunki; jesteś przerażony, bo wszystko wygląda tak beznadziejnie. Słyszysz jak diabeł śmieje się: „Pomimo całej twojej miłości do Jezusa, zerwania ze światem, pełnienia dobrych uczynków i ufania Bogu, nic ci
z tego nie wyjdzie! Nie u ciebie! Upadek jest twoim przeznaczeniem. Skończysz załamany, ścigany przez wierzycieli i może nawet popełnisz samobójstwo.”
i powiększają się twoje rachunki; jesteś przerażony, bo wszystko wygląda tak beznadziejnie. Słyszysz jak diabeł śmieje się: „Pomimo całej twojej miłości do Jezusa, zerwania ze światem, pełnienia dobrych uczynków i ufania Bogu, nic ci
z tego nie wyjdzie! Nie u ciebie! Upadek jest twoim przeznaczeniem. Skończysz załamany, ścigany przez wierzycieli i może nawet popełnisz samobójstwo.”
Posłuchajcie
co mówi diabeł w Starym Testamencie: „Jakże chcesz odprawić
z niczym namiestnika jednego z najmniejszych sług mojego pana?” (Izajasza 36:9). Innymi słowy: „Co możesz uczynić, aby zatrzymać ten bieg wydarzeń? Jak możesz przetrwać, skoro nie możesz nawet znaleźć pracy; nie wiesz co przyniesie ci nadchodzący miesiąc, a co dopiero cała przyszłość. Jak możesz przetrwać, skoro za twoimi obecnymi kłopotami czekajuż cała armia następnych. Czy naprawdę wierzysz, że Bóg uczyni dla ciebie cud i wydobędzie cię z tego bagna? Poddaj się. Mam dla ciebie pewną propozycję...” Teraz szatan dodaje nowy wybieg - mówi ci, że to Bóg kryje się za wszystkimi twoimi problemami, a nie on. Poseł asyryjski twierdził: „To Pan rzekł do mnie: wyrusz naprzeciw temu krajowi i zniszcz go”
(II Królewska 18:25). Szatan będzie starał się przekonać cię, że to Bóg wyrównuje
z tobą rachunki i jest na ciebie mocno zagniewany. Jest to najzręczniejsze kłamstwo! Chce, abyś uwierzył, że Bóg cię odrzucił i wydał na pastwę kłopotów i smutku. Chce, abyś myślał, że wszystkie twoje problemy są rezultatem Bożej kary za grzechy twojej przeszłości. Nie wierz w to! To szatan chce ciebie zniszczyć.
z niczym namiestnika jednego z najmniejszych sług mojego pana?” (Izajasza 36:9). Innymi słowy: „Co możesz uczynić, aby zatrzymać ten bieg wydarzeń? Jak możesz przetrwać, skoro nie możesz nawet znaleźć pracy; nie wiesz co przyniesie ci nadchodzący miesiąc, a co dopiero cała przyszłość. Jak możesz przetrwać, skoro za twoimi obecnymi kłopotami czekajuż cała armia następnych. Czy naprawdę wierzysz, że Bóg uczyni dla ciebie cud i wydobędzie cię z tego bagna? Poddaj się. Mam dla ciebie pewną propozycję...” Teraz szatan dodaje nowy wybieg - mówi ci, że to Bóg kryje się za wszystkimi twoimi problemami, a nie on. Poseł asyryjski twierdził: „To Pan rzekł do mnie: wyrusz naprzeciw temu krajowi i zniszcz go”
(II Królewska 18:25). Szatan będzie starał się przekonać cię, że to Bóg wyrównuje
z tobą rachunki i jest na ciebie mocno zagniewany. Jest to najzręczniejsze kłamstwo! Chce, abyś uwierzył, że Bóg cię odrzucił i wydał na pastwę kłopotów i smutku. Chce, abyś myślał, że wszystkie twoje problemy są rezultatem Bożej kary za grzechy twojej przeszłości. Nie wierz w to! To szatan chce ciebie zniszczyć.
Nasz
Pan jest twierdzą i wybawieniem. Izajasz powiedział, że On
przychodzi, „aby rozweselić płaczących na Syjonie, dać im zawój
zamiast popiołu, olejek radości zamiast szaty smutku, pieśń
chwały, zamiast przygnębionego ducha. I będą ich zwać
dębami sprawiedliwości, szczepem Pana ku Jego wsławieniu.”
(Izajasza 61:3)
Nie,
drogi przyjacielu, nie toniesz. Jesteś po prostu atakowany i
ostrzeliwany kłamstwami nieprzyjaciela, ponieważ postanowiłeś w
swoim sercu naprawdę zaufać Panu. Szatan próbuje zniszczyć twoją
wiarę w Boga.
Innym
podstępem, jakiego szatan używa, aby nasilić swój atak na ciebie,
jest próba skupienia twojej uwagi na jego zwycięstwach nad innymi
chrześcijanami. „Bo czy bogowie... wyrwali... z ręki króla
asyryjskiego? Gdzie są bogowie Hamat i Arpad? Czy oni wyrwali
Samarię z mojej ręki?” (II Królewska 18:33-34).
Szatan
będzie chełpił się: „Jestem potężniejszy, niż twój Bóg.
Sprowadziłem na dno niektórych z waszych największych
ewangelistów i zwiodłem ich do wielkiego grzechu. Niektórych
z nich zamieniłem w kłamców, zwariowanych na punkcie
pieniędzy. Na jakiej podstawie miałbyś myśleć, że możesz
wyrwać się
z mojej mocy?” Ten sam głos dochodził do Judy z Asyrii: „Któryż spośród wszystkich bogów ziem wyrwał swoją ziemię z mojej ręki, że Pan miałby wyrwać Jeruzalem z mojej ręki?” (II Królewska 18:35).
z mojej mocy?” Ten sam głos dochodził do Judy z Asyrii: „Któryż spośród wszystkich bogów ziem wyrwał swoją ziemię z mojej ręki, że Pan miałby wyrwać Jeruzalem z mojej ręki?” (II Królewska 18:35).
Szatan
będzie ci przypominał wszystkich chrześcijan, którzy głosili,
że ufają Bogu, a jednak znosili kłopoty, choroby, a nawet śmierć.
Pokaże ci kilku wspaniałych chrześcijan, może jakąś starszą
wdowę, która ciągle znosi ból i ma tak niewiele środków do
życia, że wydaje się być tym załamana. Nieprzyjaciel powie: „Ona
też ufała Bogu, a zobacz co się z nią dzieje! Ci upadli
ewangeliści telewizyjni byli podobno tak blisko Pana, a zobacz
jak skończyli. Jeżeli kaznodziejom się nie udaje, to co dopiero
tobie? Na jakiej podstawie uważasz, że Bóg ciebie wysłucha,
jeżeli upada tylu duchowych olbrzymów?”
Znam
jednego kaznodzieję zielonoświątkowego, który wpadł w tę
pułapkę nieprzyjaciela. Stało się to pewnego dnia, kiedy
siedział w małym przenośnym domku swojego ojca, kaznodziei.
Jego ojciec miał już ponad 75 lat, był chory i nie miał żadnych
oszczędności. Ledwie wiązał koniec z końcem. Syn usłyszał,
jak diabeł szepce: „Widzisz jak Bóg płaci Swoim wiernym
pasterzom? Ty też skończysz
w takim ubóstwie! Twój ojciec prowadził bogobojne życie, a mimo to kończy życie
w nędzy.”
w takim ubóstwie! Twój ojciec prowadził bogobojne życie, a mimo to kończy życie
w nędzy.”
W
tym momencie ten kaznodzieja powiedział sobie, że nigdy nie będzie
biedny. Wszedł w niego duch demoniczny i od tego czasu pracował
dzień i noc, by zarobić jak najwięcej pieniędzy. Zaangażował
się w nieuczciwe interesy. Przyznał, że popychały go do tego złe
duchy. Nie dawały mu spokoju całymi dniami, mówiąc: „Nie
musisz być biedny!”
Ten
człowiek pełni nadal obowiązki kaznodziei, ale jest godny
pożałowania. Traci pieniądze na wszystkim, ponieważ nie wychodzą
mu interesy. Jego ojciec prawdopodobnie umrze biedny, ale szczęśliwy
w Panu - a wygląda na to, że on będzie opuszczał tę ziemię
pełen goryczy i niewiary.
Szatan
będzie próbował ubić z tobą interes
Inna
sztuczka szatana polega na tym, że namaluje fantastyczny obraz tego,
czym może być twoje życie, jeżeli zawrzesz z nim układ:
„Nie
słuchajcie Hiskiasza, gdyż tak mówi król Asyryjski: zawrzyjcie ze
mną pokój
i przejdźcie do mnie, a będziecie pożywać każdy ze swojej winorośli, ze swojego figowca i pić każdy ze swojej krynicy, aż przybędę i zabiorę was do ziemi podobnej do waszej, ziemi zboża i moszczu, ziemi chleba i winnic, ziemi oliwników, oliwy
i miodu, i będziecie żyć a nie umierać. Tylko nie słuchajcie Hiskiasza, gdyż was zwodzi, powiadając: «Pan wyrwie nas»”. (II Królewska 18:31-32)
i przejdźcie do mnie, a będziecie pożywać każdy ze swojej winorośli, ze swojego figowca i pić każdy ze swojej krynicy, aż przybędę i zabiorę was do ziemi podobnej do waszej, ziemi zboża i moszczu, ziemi chleba i winnic, ziemi oliwników, oliwy
i miodu, i będziecie żyć a nie umierać. Tylko nie słuchajcie Hiskiasza, gdyż was zwodzi, powiadając: «Pan wyrwie nas»”. (II Królewska 18:31-32)
Diabeł
szepce: „Nie ma potrzeby, żebyś był nikim, albo
niesprawiedliwie cierpiał. Wyjdź tylko ze swoich wąskich i
prostych dróg, a ja ci wszystko zapewnię. Będzie ci się dobrze
powodziło! Dam ci tyle pieniędzy, ile potrzebujesz - zboża, oliwy,
wina. Nie będziesz musiał płacić rachunków ani ledwie wiązać
końca z końcem. Ja otworzę przed tobą bank.”
Diabeł
jest niesamowicie podstępnym sprzedawcą! Mówi: „Tylko jedna
umowa, a znikną wszystkie twoje problemy. Zasługujesz na
odpoczynek; dość się już nacierpiałeś. Teraz karta się
odwraca.” Ale nie daj się oszukać: Każdy kompromis na drodze za
Jezusem jest tym samym, co „wyjście diabłu naprzeciw”. Kiedy
sprzedajesz swoje relacje z Jezusem, ubijasz interes i zawierasz
układ, to w rezultacie sprzedajesz swoją duszę.
Szatan
obiecuje: „Przyjdę i zabiorę was do ziemi podobnej do waszej”
(werset 32). Innymi słowy: „Kiedy pójdziesz ze mną, to możesz
zabrać z sobą Boga. Będziesz musiał dokonać kilku zmian, ale
nadal będziesz sobą. To w niczym nie przeszkadza. Możesz mieć
wszystko - i Jezusa i układ!”
Uważaj
jednak! W chwili kiedy kupisz to kłamstwo, staniesz się
niewolnikiem diabła. Nie ma tam ziemi opływającej winem i oliwą,
ani obiecanego raju. Kiedy tylko wyjdziesz do niego, zarzuci
łańcuchy na twoją szyję i ręce, i zaprowadzi cię do
Babilonu. Nigdy nie dostaniesz tego, czego się spodziewałeś.
Zamiast tego czeka cię bicz i łańcuch, złamane obietnice i
rozpacz. Zamiast ojca dostaniesz ciemiężyciela. Krynice, które ci
obiecał, są zatrute. Nie będziesz miał żadnej wolności.
Będziesz żył w całkowitej niewoli jako niewolnik kaprysów
szatana.
Na
koniec, jako ostatni wybieg, pośle ci list z pogróżkami: „A gdy
Hiskiasz przyjął z rąk posłów list i przeczytał go, poszedł do
świątyni Pana i rozwinął go przed Panem” (II Królewska 19:14).
Posłaniec,
który doręczył list, był również wysłannikiem diabła. List
ten, pełen pogardy dla żyjącego Boga, miał na celu
przestraszenie Bożego ludu. Było to ucieleśnienie śmiechu
diabła. Szydził z nich i mówił: „Zniszczę cię i uczynię z
ciebie pośmiewisko; zniszczę wszystko w twoim domu.”
Czy
dostałeś taki list od diabła? Dokumenty rozwodowe, które
otrzymałeś, to szatan mówiący do ciebie: „Przeczytaj to,
pokonany człowieku! Co ci po tym, że służysz Bogu i zapierasz się
samego siebie? To nie uratowało twojego małżeństwa. To wszystko
twoja wina. Można było tego uniknąć. Nieudacznik! Pokonany!
Poddaj się!” To zwolnienie z pracy może być również głosem
diabła. „A więc to cię czeka, kiedy naśladujesz Jezusa, co?
Szybki kopniak? Nikt ciebie nie chce. Jesteś za stary, zbyt
staromodny. Idziesz na dno, stracisz wszystko. Nie będziesz miał
pieniędzy na czynsz i nie będziesz w stanie zatroszczyć się
o swoją rodzinę. Jesteś skończony!”
A co z tym wynikiem prześwietlenia? Masz tu czarno na białym: Jesteś nieuleczalnie chory: AIDS! Rak! Gruźlica! Twój stan jest beznadziejny. A szatan mówi: „Ciągle wierzysz, że Jezus uzdrawia, prawda? No więc, gdzie jest teraz? Dlaczego musisz nadal cierpieć? Oddałeś Mu wszystko, a zobacz co się dzieje. Nie dał ci nic w zamian, oprócz ustawicznego cierpienia.”
A co z tym wynikiem prześwietlenia? Masz tu czarno na białym: Jesteś nieuleczalnie chory: AIDS! Rak! Gruźlica! Twój stan jest beznadziejny. A szatan mówi: „Ciągle wierzysz, że Jezus uzdrawia, prawda? No więc, gdzie jest teraz? Dlaczego musisz nadal cierpieć? Oddałeś Mu wszystko, a zobacz co się dzieje. Nie dał ci nic w zamian, oprócz ustawicznego cierpienia.”
Mój
drogi przyjaciel, biznesmen, otrzymał niedawno list od diabła.
Było to sprawozdanie księgowego informujące o tym, że jego
zaufany pracownik przywłaszczył sobie setki tysięcy dolarów
pochodzących z jego przedsiębiorstwa. Szatan skierował do
niego takie słowa: „Czytaj z moich ust. Nie opłaca się być
sprawiedliwym. Właśnie to otrzymujesz, kiedy służysz Panu.
Modlisz się, dajesz dziesięcinę, idziesz prostą i wąską drogą
- i kończysz zrujnowany. No więc proponuję układ. Zrezygnuj z
tego wszystkiego!”
Co
więc możesz zrobić, kiedy zostajesz skonfrontowany z poselstwem
od diabła? Najpierw musisz rozwinąć przed Panem list od
nieprzyjaciela, tak jak to zrobił Hiskiasz: „A Hiskiasz...
rozwinął go przed Panem... a potem modlił się Hiskiasz” (II
Królewska 19:14-15).
Módl
się i szukaj Pana. Nie rozmawiaj ani nie dyskutuj z diabłem.
Nie odpowiadaj, tak jak zrobili to ludzie w powyższej historii,
kiedy byli nagabywani przez wysłannika: „A lud milczał i nie
odpowiedział mu ani słowa, gdyż taki był rozkaz królewski:
Nie odpowiadajcie mu” (II Królewska 19:14-15).
Bóg
przeczytał ten list i roześmiał się. „Takie zaś jest słowo,
które Pan wypowiada o nim (o królu asyryjskim): Gardzi tobą i
szydzi z ciebie panna, córka syjońska, potrząsa nad tobą głową
córka jeruzalemska” (II Królewska 19:21). Inaczej mówiąc, Bóg
odniósł ten list do Siebie. Powiedział bowiem: Diable, nie
posłałeś tego listu do Mojego dziecka. Posłałeś go do Mnie!
„Komu urągałeś
i bluźniłeś? Przeciw komu podnosiłeś swój głos? I wysoko wznosiłeś swoje oczy? Przeciw Świętemu Izraela! (II Królewska 19:22).
i bluźniłeś? Przeciw komu podnosiłeś swój głos? I wysoko wznosiłeś swoje oczy? Przeciw Świętemu Izraela! (II Królewska 19:22).
Ten,
kto ciebie dotyka, dotyka źrenicy Bożego oka. Bóg mówi, że Jego
dzieci są bezpieczne i diabeł nie może im wyrządzić żadnej
krzywdy:
„Przeto
tak mówi Pan... Nie wkroczy on do tego miasta ani nie wypuści
na nie strzały, ani nie wystąpi przeciwko niemu z tarczą ani nie
usypie przeciwko niemu szańca... bo osłonię to miasto i ocalę
przez wzgląd na siebie i przez wzgląd na Dawida, mego sługę.”
(II Królewska 19:32, 34)
Tej
samej nocy Bóg pokazał Hiskiaszowi, że wystarczy jeden anioł
Pana, aby zniszczyć całą armię: „I stało się tej samej nocy,
że wyszedł anioł Pański i pozbawił życia w obozie asyryjskim
sto osiemdziesiąt pięć tysięcy. Następnego dnia rano oto wszyscy
oni - same trupy – pomarli.” (II Królewska 19:35)
Pamiętajcie
również o tym, że „Anioł Pański zakłada obóz wokół
tych, którzy boją się Pana i ratuje ich” (Psalm 34:8).
Bez
względu na to ile demonów atakuje, bez względu na wściekłe
groźby pochodzące z królestwa ciemności, dzieci Boże są
bezpieczne. Niech utkwi to głęboko w twoim sercu: Jesteś
bezpieczny. Pan wyruszył, aby cię bronić i ratować.
Pan
posyła do diabła list od Siebie
Pan
napisał list do diabła w Psalmie 46. Jest on tak przemawiający,
że kiedy przeczytasz go głośno, wszystkie demony w piekle będą
drżały i truchlały ze strachu.
Uwaga,
„człowieku grzechu”: „Bóg jest najpewniejszą pomocą w
utrapieniach” (werset 1. teraz i na wieki). Jest dla nas pomocą
nie tylko w przyszłych wiekach, ale bardzo realną pomocą teraz,
dzisiaj - wśród jakichkolwiek i wszystkich problemów.
„Przeto
się nie boimy” (werset 2). Nie mamy potrzeby się bać. Bóg jest
naszym ogniem trawiącym, obrońcą i tarczą dla Swoich dzieci.
II
List do Tymoteusza 1:7 mówi: „Albowiem nie dał nam Bóg ducha
bojaźni, lecz mocy, miłości i powściągliwości.” On jest
zawsze wierny Swojemu Słowu.
„Bóg
jest w swojej świątyni, przeto nie zachwieję się” (werset 6).
Moje ciało jest świątynią Ducha Świętego i Bóg mówi, że On
sam jest pośrodku tej świątyni. Sam Chrystus zajmuje Swoje miejsce
w moim sercu, więc nie mogę się zachwiać! „Wzburzyły się
narody, zachwiały się królestwa” (werset 7). Niech burzą się
poganie. Niech wszystkie królestwa ziemi zostaną wstrząśnięte i
poruszone. Nasz Bóg całkowicie zniszczy wszystkie atakujące
demony.
„Kładzie
kres wojnom... Łamie luki i kruszy włócznie... wozy pali ogniem”
(werset 10). On jest moją armią przeciwko moim wrogom, przeciwko
tym, którzy walczą przeciwko mnie. I On sam całkowicie unicestwi
wszelką broń skierowaną przeciwko mnie: „Żadna broń ukuta
przeciwko tobie nic nie wskóra” (Izajasza 54:17).
On
mówi: „Przestańcie i poznajcie, żem Ja Bóg” (werset 11).
Uciszę się
i odpocznę całkowicie, wiedząc że On jest Bogiem. On jest moim Odkupicielem, moim Obrońcą - suwerennym Panem we wszystkich moich sprawach. Jestem bezpieczny, otoczony Jego obecnością w pawilonie Jego miłości. Będę stał mocno
i oglądał Jego majestat i chwałę!”
i odpocznę całkowicie, wiedząc że On jest Bogiem. On jest moim Odkupicielem, moim Obrońcą - suwerennym Panem we wszystkich moich sprawach. Jestem bezpieczny, otoczony Jego obecnością w pawilonie Jego miłości. Będę stał mocno
i oglądał Jego majestat i chwałę!”
Drogie
Boże dziecko, Bóg przedstawia ten list w odpowiedzi na wszystkie
ataki szatana, które ten kieruje na twoją wiarę. Czytaj go,
rozmyślaj o nim - wierz
w to. Jest to odpowiedź nieba na list, który otrzymałeś od diabła.
w to. Jest to odpowiedź nieba na list, który otrzymałeś od diabła.
Apostoł
Paweł wydał polecenie: „Według Ducha postępujcie, a nie
będziecie pobłażali żądzy cielesnej” (Galacjan 5:16).
Powiedział również: „Jeśli według Ducha żyjemy, według
Ducha też postępujmy” (werset 25). Będąc chrześcijanami
wiele razy w naszym życiu słyszeliśmy ten zwrot: “Według Ducha
postępujcie.”
Wielu
wierzących twierdzi, że chodzą w Duchu - ale nie potrafią
wyjaśnić co to naprawdę oznacza. Chciałbym cię zapytać: Czy ty
chodzisz i żyjesz według Ducha? Co to dla ciebie oznacza?
Wątpię
czy jest wśród nas wielu takich, którzy naprawdę wiedzą co
oznacza chodzenie według Ducha. Jest to niejasne również dla wielu
chrześcijan, włączając w to kaznodziejów. Ale Paweł mówi
jasno, że chodzenie według Ducha jest bardzo ważne.
Uważam,
że „chodzenie według Ducha” można zdefiniować jednym
zdaniem: Pozwolenie Dachowi Świętemu, by czynił w nas to, do czego
Bóg Go posiał. Uważam również, że nie możesz pozwolić Duchowi
Świętemu na uczynienie tego dotąd, aż zrozumiesz dlaczego
Bóg Go posłał.
Jezus
powiedział: „Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela,
aby był z wami na wieki - Ducha Prawdy, którego świat przyjąć
nie może, bo Go nie widzi
i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie”. (Ew. Jana 14:16-17)
i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie”. (Ew. Jana 14:16-17)
Duch
Święty został posłany do nas od Ojca, aby wykonać jeden - i
tylko jeden - wieczny cel. Jeżeli nie zrozumiemy Jego misji i
działania w nas, to będziemy popełniać jeden z dwóch
błędów. Po pierwsze będziemy się starali tylko o małą
część Jego działania - na przykład o kilka darów Ducha -
błędnie myśląc, że jest to całe Jego zadanie, omijając
wielkie dzieło Jego wiecznego celu w naszym życiu. Albo, po drugie,
będziemy gasić w sobie Ducha i całkowicie Go ignorować, wierząc,
że jest tajemnicą i dlatego Jego obecność trzeba przyjąć
przez wiarę, a nie zrozumieć.
Smutną
prawdą jest to, że Kościół jest często winien obu tych błędów!
Myślimy tak: „Na pewno chodzę według Ducha, bo działają
we mnie Jego dary.” Możesz mieć dary i nie chodzić według
Ducha. Paweł mówi, że możemy prorokować, uzdrawiać i mówić
innymi językami, ale jeżeli nie mamy miłości, jesteśmy
niczym - nie chodzimy według Ducha.
Obecnie
wielu chrześcijan jest przekonanych, że chodzą według Ducha po
prostu dlatego, że modlą się językami. Rozumują tak: „Jak
mógłbym modlić się językami i nie chodzić według Ducha?” Ale
modlitwa w językach nie musi oznaczać modlitwy w Duchu. Wielu tych,
którzy chcą modlić się w Duchu natychmiast zaczyna się modlić
w językach, przy czym ich umysł znajduje się zupełnie gdzie
indziej! Biblia mówi, że jeżeli mówimy językami, to nasz umysł
jest bezużyteczny. Pan chce, abyśmy modlili się językami i
zrozumieniem. Modlenie się w Duchu może obejmować modlitwę w
językach, ale i o wiele więcej.
Ilu
wierzących skarłowaciało w swoim duchowym wzroście, ponieważ
skupili się na jednym czy dwóch darach Ducha i nie poszli dalej? W
jakiś sposób zostali przekonani, że zadanie Ducha Świętego
polega jedynie na rozdawaniu darów.
Wielu
innych chrześcijan popełnia drugi błąd: Gaszą w sobie Ducha
Świętego - rzadko korzystają z Jego rady; tak rzadko Go uznają,
że nie może wykonywać
w nich tego, do czego Bóg Go posłał.
w nich tego, do czego Bóg Go posłał.
Uznajemy
dzieło Jezusa Chrystusa na krzyżu i wierzymy, że mieszka w
nas
i odczuwamy Jego obecność. Ale nie uznajemy w nas dzieła i służby Ducha Świętego. Może zastanawiasz się co to znaczy? To proste: Czy rozmawiasz z Duchem Świętym tak, jak z Jezusem? Czy uznajesz Go codziennie?
i odczuwamy Jego obecność. Ale nie uznajemy w nas dzieła i służby Ducha Świętego. Może zastanawiasz się co to znaczy? To proste: Czy rozmawiasz z Duchem Świętym tak, jak z Jezusem? Czy uznajesz Go codziennie?
Przyznaję,
że dla mnie był to problem. Niedawno jednak miałem takie
przeżycie, kiedy Duch Święty przemówił do mnie w komorze
modlitwy. Powiedział: Dawidzie, uznaj Mnie. Nie trzymaj Mnie w
jakimś ciemnym zakątku swojego serca. Przyznaj, że to Ja się
tobie teraz objawiam.
Musi
przyjść taki czas, kiedy zaczniesz poważnie podchodzić do tego,
po co został ci dany Duch Święty. Musisz być w stanie
powiedzieć: „Duchu Święty, Biblia mówi, że zostałeś
posłany dla mnie jako dar od mojego niebiańskiego Ojca. Słowo
mówi, że mieszkasz we mnie. Powiedz mi - dlaczego przyszedłeś?
Jaki jest Twój wieczny cel? Co chcesz we mnie osiągnąć?”
Jego
wieczny cel
Wiecznym
celem Ducha Świętego w nas jest doprowadzenie nas do domu, do
Jezusa Chrystusa, jako Jego wieczną i czystą Oblubienicę.
Duch
Święty przyszedł, aby zamieszkać w tobie i we mnie, i
zapieczętować, uświęcić, napełnić mocą i przygotować
nas, jako oblubienicę Chrystusa. Został posłany na ten świat,
aby przygotować oblubienicę do małżeństwa!
Starotestamentowy
obraz tej relacji pomiędzy wierzącymi i Duchem Świętym, jest
zapisany w I Księdze Mojżeszowej 24. Abraham posłał swojego
najstarszego sługę, Eliezera, aby znalazł oblubienicę dla
jego syna Izaaka. Imię Eliezer oznacza „potężny, święty
pomocnik” - typ Ducha Świętego. I tak jak ten wierny pomocnik
wrócił z Rebeką, aby przedstawić ją jako oblubienicę dla
Izaaka, tak samo Duch Święty na pewno przyprowadzi Oblubienicę do
naszego Pana Jezusa Chrystusa.
Bóg
wybrał Rebekę na oblubienicę dla Izaaka, a Pan poprowadził
do niej Eliezera. Cała misja i cel tego sługi była skoncentrowana
na jednej rzeczy, by przyprowadzić Izaakowi Rebekę; nakłonić ją,
aby opuściła wszystko, co miała; rozkochać ją w Izaaku i
zaślubić z nim. Rodzina Rebeki dała na to przyzwolenie.
Powiedzieli do Eliezera: „Widzimy, że to wyszło od Pana. Weź ją
i idź - niech będzie żoną syna twojego pana” (patrz I
Mojżeszowa 24:50-51).
Tak
samo jest z tobą i ze mną. Bóg nas wybrał. Nasze zbawienie -
nasze wybranie dla Chrystusa - zostało dokonane przez Pana. On
posłał Ducha Świętego, aby nas doprowadził do Jezusa. Jeżeli Mu
zaufamy, to Duch doprowadzi nas bezpiecznie do domu jako wieczną
Oblubienicę Chrystusa.
Nie
myśl ani na chwilę, że to ty pierwszy wybrałeś Chrystusa. Byłeś
obcy
i wrogo nastawiony: „Nie wy mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem” (Ew. Jana 15:16). „Ja was wybrałem ze świata, dlatego świat was nienawidzi” (werset 19).
„W Nim nas wybrał Bóg przed założeniem świata” (Efezjan 1:4). „Bóg wybrał was od początku ku zbawieniu przez Ducha, który uświęca i przez wiarę w prawdę” (II Tesaloniczan 2:13).
i wrogo nastawiony: „Nie wy mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem” (Ew. Jana 15:16). „Ja was wybrałem ze świata, dlatego świat was nienawidzi” (werset 19).
„W Nim nas wybrał Bóg przed założeniem świata” (Efezjan 1:4). „Bóg wybrał was od początku ku zbawieniu przez Ducha, który uświęca i przez wiarę w prawdę” (II Tesaloniczan 2:13).
Mojżesz
powiedział do Izraela, że są szczególnym, wybranym ludem: „Gdyż
ty jesteś świętym ludem Pana, Boga twego. Ciebie wybrał Pan, Bóg
twój spośród wszystkich ludów na ziemi, abyś był jego wyłączną
własnością” (V Mojżeszowa 7:6). Ach, jakże Izraelici
kochali takie poselstwo! Bardzo im się to podobało, że w oczach
Boga są kimś wybranym i szczególnym.
Ale
problem Izraela polegał na tym, że chcieli cieszyć się z
korzyści, jakie pochodziły z ich wybrania, nie przyjmując
zobowiązania i dyscypliny, by stać się godnymi swego Mistrza.
Eliezer
powiedział do Rebeki: „Zostałaś wybrana. Teraz ubłogosławię
cię wieloma błogosławieństwami”. Rebeka nałożyła złote
bransolety i kolczyki, klejnoty, srebrne i drogie szaty, jakie
Eliezer dla niej przywiózł. Wtedy Eliezer powiedział: „Jedź ze
mną”.
Gdyby
Rebeka odpowiedziała: „Bardzo ci dziękuję, że mnie wybrałeś
i za te wszystkie błogosławieństwa. Alenie mogę teraz z tobą
pojechać - bardziej podoba mi się mój dom.”
Chciałbym
zapytać nas dzisiaj, czy nie reagujemy czasem w bardzo podobny
sposób? Przyjmujemy wszystkie błogosławieństwa - wszelkie złoto
i srebro - i nasze wybranie. Ale przychodzi czas, kiedy musimy
wstać i pójść. Musimy pójść z naszym Eliezerem, Duchem
Świętym. On mówi do nas: „Ja mam boski cel. Przyszedłem
z misją od Boga i wykonam ją!” I tak, jak Eliezer, który przyszedł do domu
z oblubienicą dla Izaaka, tak samo Duch Święty nie wróci z pustymi rękami. Naród izraelski nigdy nie wstał i nie poszedł za Panem do Ziemi Obiecanej. Nigdy całym sercem nie poszli za Jego Duchem. Trwali w upartym buncie, odstępstwie, duchowym wszeteczeństwie i bałwochwalstwie. Byli wybrani, ale nie oczyszczeni. Byli szczególnym ludem, ale nigdy nie oddzielili siebie dla Niego. A kiedy nadszedł czas, aby wejść do Kanaanu, nie byli gotowi. Musieli się odwrócić, bo niczego nie nauczyli się na pustyni. Byli takimi samymi odstępcami, jak na początku. Co za tragedia! Cały czas żyli tylko dla siebie.
z misją od Boga i wykonam ją!” I tak, jak Eliezer, który przyszedł do domu
z oblubienicą dla Izaaka, tak samo Duch Święty nie wróci z pustymi rękami. Naród izraelski nigdy nie wstał i nie poszedł za Panem do Ziemi Obiecanej. Nigdy całym sercem nie poszli za Jego Duchem. Trwali w upartym buncie, odstępstwie, duchowym wszeteczeństwie i bałwochwalstwie. Byli wybrani, ale nie oczyszczeni. Byli szczególnym ludem, ale nigdy nie oddzielili siebie dla Niego. A kiedy nadszedł czas, aby wejść do Kanaanu, nie byli gotowi. Musieli się odwrócić, bo niczego nie nauczyli się na pustyni. Byli takimi samymi odstępcami, jak na początku. Co za tragedia! Cały czas żyli tylko dla siebie.
Jest
to obraz nowoczesnego chrześcijaństwa. Chlubimy się tym, że
jesteśmy wybrani i powołani przez Boga, ale nie chcemy dyscypliny
Ducha Świętego, aby nas przygotował jako świętą Oblubienicę.
Przyjmujemy wszystkie Jego błogosławieństwa, złoto, srebro i
wielkie dary. Ale kiedy Duch Święty mówi: „Wstańmy i chodźmy,
bo już czas, aby przygotować się jako Oblubienicą dla Mistrza”
- to już inna sprawa.
Gdybyś
mi powiedział, że jesteś wybrany w Chrystusie i że Go kochasz, to
musiałbym ci zadać pytanie: „Czy masz serce Rebeki?” Czy Jezus
jest tym, którego kochasz całym sercem? Czy twoja miłość do
Niego wzrasta i pochłania twoje serce? Czy masz coraz większe
pragnienie, aby się Jemu podobać i iść za Nim, gdziekolwiek
poprowadzi?” Rebekę zapytano: „Czy chcesz iść z tym
człowiekiem?” A ona odpowiedziała: „Pójdę” (I
Mojżeszowa 24:58).
Jego
misja
Duch
Święty nie wykonuje w nas Swojego dzieła w jakiś bezładny,
przypadkowy sposób. On nie istnieje tylko po to, aby pomagać nam w
życiu, przeprowadzać przez kryzysy i przebywać z nami w ciągu
samotnych nocy. On nie jest obecny tylko po to, aby nas podnosić i
wpompować trochę więcej siły przed ponownym włączeniem.
Wszystko,
co czyni Duch Święty, jest związane z celem dla którego
przyszedł, a którym jest doprowadzenie nas do domu, jako
przygotowaną Oblubienicę. On działa w zgodzie z tą misją.
Tak, On jest naszym Przewodnikiem, Pocieszycielem, siłą w
potrzebie. Ale On wykorzystuje każdy akt pomocy - każde dotknięcie,
każde objawienie Siebie w nas po to, by uczynić nas bardziej
odpowiednią Oblubienicą.
Duch
Święty nie jest tu również tylko po to, żeby rozdawać
wierzącym dary. Każdy Jego dar ma za sobą cel. Jeżeli
prorokujesz, to proroctwo ma jeden cel: Uwielbić Chrystusa i
spowodować, żeby świat i Jego kościół zakochał się w Nim. Za
każdym razem, kiedy ktoś zostanie uzdrowiony, Duch Święty mówi:
„Spójrz. Taki jest twój Jezus! Czy On nie jest wspaniały? On
ucieleśnia uzdrowienie - widzisz przez to kim On jest!”
Te
dary to nasz Eliezer, który mówi: „Czy kochasz Jezusa? Popatrz,
co On dla ciebie uczynił!” Wszystko, co Duch Święty czyni,
wskazuje na Jezusa, bo Duch „nie będzie mówił o sobie!” (Ew.
Jana 16:13). „Ale kiedy przyjdzie Pocieszyciel, którego wam poślę
od Ojca... On o Mnie świadczyć będzie" (Ew. Jana 15:26).
Duch
Święty ma tylko jedno poselstwo; wszystko, czego uczy prowadzi do
jednej, centralnej prawdy. On może świecić w nas jak
najwspanialszy klejnot, ale każdy promień prawdy ma na celu
doprowadzenie nas do tej jedynej prawdy,
a mianowicie: „Nie należysz do siebie - zostałeś drogo kupiony. Zostałeś wybrany, aby być poślubiony Chrystusowi. A Ja, Duch Boży, zostałem posłany, aby objawić ci prawdę, która uwolni ciebie od wszystkich innych miłości. Moja prawda zerwie wszelkie więzy grzechu i rozprawi się z wszelką niewiarą. Nie należysz do tego świata; zmierzasz ku wspaniałemu spotkaniu z twoim Oblubieńcem i jesteś przygotowywany do Jego Uczty Weselnej. Wszystko jest już gotowe, a Ja przygotowuję ciebie! Chcę ciebie przedstawić bez plamy, z gorącą miłością do Niego”.
a mianowicie: „Nie należysz do siebie - zostałeś drogo kupiony. Zostałeś wybrany, aby być poślubiony Chrystusowi. A Ja, Duch Boży, zostałem posłany, aby objawić ci prawdę, która uwolni ciebie od wszystkich innych miłości. Moja prawda zerwie wszelkie więzy grzechu i rozprawi się z wszelką niewiarą. Nie należysz do tego świata; zmierzasz ku wspaniałemu spotkaniu z twoim Oblubieńcem i jesteś przygotowywany do Jego Uczty Weselnej. Wszystko jest już gotowe, a Ja przygotowuję ciebie! Chcę ciebie przedstawić bez plamy, z gorącą miłością do Niego”.
To
jest dzieło Ducha Świętego - tak objawić Jezusa kościołowi,
abyśmy zakochali się w Nim. 1 jeszcze więcej, aby ta miłość nas
zachowała! Biblia mówi, że jeżeli chodzimy według tego Ducha, to
nie będziemy wypełniać pożądliwości ciała. Dlaczego? Bo Duch
kieruje nasze serca do Chrystusa. On przychodzi, aby pokazać nam
Jezusa i piękno Jego świętości.
Mówimy
dużo o prowadzeniu przez Ducha Świętego. Wołamy: „Prowadź
mnie, Panie. Pokaż mi drogę, którą mam iść”. Ale nie zawsze
poddajemy się Jego prowadzeniu. Poświęcamy raczej czas na to, aby
ocenić: „Czyja dobrze słyszałem?
A może się przesłyszałem? Może to było tylko moje ciało? Dlaczego nie odbyło się to tak, jak sobie to wyobrażałem?” Jesteśmy tak bardzo zainteresowani tym, żeby „wszystko było prawidłowo,” że w końcu wcale nie ufamy Duchowi Świętemu! Nie wierzymy, że On mieszka w nas, że ma wieczny cel i że, jeżeli tylko poddamy się Jemu, -wprowadzi nas w Boży plan.
A może się przesłyszałem? Może to było tylko moje ciało? Dlaczego nie odbyło się to tak, jak sobie to wyobrażałem?” Jesteśmy tak bardzo zainteresowani tym, żeby „wszystko było prawidłowo,” że w końcu wcale nie ufamy Duchowi Świętemu! Nie wierzymy, że On mieszka w nas, że ma wieczny cel i że, jeżeli tylko poddamy się Jemu, -wprowadzi nas w Boży plan.
Mam
pytanie: Po co zostały dane manifestacje i dary Ducha? Paweł
powiedział, że dla naszego pożytku: „A w każdym różnie
przejawia się Duch ku wspólnemu pożytkowi” (I Koryntian
12:7). Dar mądrości nie ma nic wspólnego
z mądrością tego świata. Jest to raczej mądrość dotycząca tego, co pochodzi od Chrystusa. Wiara, uzdrawianie, cuda, proroctwo rozróżnianie duchów, języki, tłumaczenia - jaki jest pożytek z tych darów „w nas”? Mają doprowadzić nas, Oblubienicę, do Chrystusa.
z mądrością tego świata. Jest to raczej mądrość dotycząca tego, co pochodzi od Chrystusa. Wiara, uzdrawianie, cuda, proroctwo rozróżnianie duchów, języki, tłumaczenia - jaki jest pożytek z tych darów „w nas”? Mają doprowadzić nas, Oblubienicę, do Chrystusa.
Wszystko,
co czyni Duch Święty, zmierza w jednym kierunku i chociaż my
możemy o tym zapomnieć, Duch tego nie zapomni. Żaden z tych darów
nie ma większego znaczenia, jeżeli zostanie oddzielony od
wiecznego celu Ducha Świętego. Staje się wtedy tylko „cymbałem
brzmiącym.” Działanie darów duchowych ma znaczenie tylko
wtedy, kiedy czynią nas bardziej podobnymi do Jezusa Chrystusa.
Czy
byłeś już kiedyś na nabożeństwie cudów czy uzdrawiania? Czy
to, co widziałeś, spowodowało twoje uniżenie przed Bogiem? Czy
pokazało ci to „przerażającą okropność grzechu?” Czy zalało
twoją duszę miłością do Jezusa? Czy wzbudziło
w tobie tęsknotę za Jego powrotem? Jeżeli nie, to Duch Święty nie był tam obecny, ponieważ takie jest Jego zadanie. Jego celem jest pociągnięcie Oblubienicy bliżej Oblubieńca. Jeżeli tak się nie działo, to to, co widziałeś, pochodziło z ciała. Duch Święty nie przychodzi po to, aby nas zabawić, dostarczyć znaków i cudów dla naszej rozrywki, czy spowodować, że będziemy się dobrze czuć. Nie; każde Jego działanie ma jeden Boży cel: „Przygotować Oblubienicę”.
w tobie tęsknotę za Jego powrotem? Jeżeli nie, to Duch Święty nie był tam obecny, ponieważ takie jest Jego zadanie. Jego celem jest pociągnięcie Oblubienicy bliżej Oblubieńca. Jeżeli tak się nie działo, to to, co widziałeś, pochodziło z ciała. Duch Święty nie przychodzi po to, aby nas zabawić, dostarczyć znaków i cudów dla naszej rozrywki, czy spowodować, że będziemy się dobrze czuć. Nie; każde Jego działanie ma jeden Boży cel: „Przygotować Oblubienicę”.
Dzieło,
służba i misja Ducha Świętego jest prosta: Aby oddzielać nas od
tego świata... aby wytworzyć w nas pragnienie szybkiego powrotu
Jezusa... aby przekonać nas o wszystkim, co powoduje w nas
skażenie... aby odwrócić nasze oczy od wszystkiego, oprócz
Jezusa... aby odziać nas w gorące pragnienie przebywania
z Nim, jako Jego Oblubienica.
z Nim, jako Jego Oblubienica.
Jakże
Duch Święty musi smucić się, kiedy widzi pastorów i
ewangelistów, którzy zamieniają swoją służbę w cyrk! Duch
nie może znieść manipulacji
i cielesnych widowisk, które są czynione w Jego imieniu. Niedawno słyszałem
o niesamowitych sztuczkach, do jakich się uciekano, by wytworzyć poczucie Jego obecności. Jakże musi to boleć Boże serce! Ponadto, jest to bluźnierstwo przeciwko Duchowi Bożemu.
i cielesnych widowisk, które są czynione w Jego imieniu. Niedawno słyszałem
o niesamowitych sztuczkach, do jakich się uciekano, by wytworzyć poczucie Jego obecności. Jakże musi to boleć Boże serce! Ponadto, jest to bluźnierstwo przeciwko Duchowi Bożemu.
Jeżeli
Duch Święty działa w kościele, to każda pieśń, słowo
uwielbienia, każdy dźwięk instrumentu, otrzymuje namaszczenie
od Ducha, aby uwielbić Chrystusa. Duch wykonuje to, do czego
został powołany.- przedstawia naszego Oblubieńca
w całej Jego chwale i majestacie. W każdym uzdrowieniu, proroctwie i manifestacji Jego chwały w Jego domu, działa Duch Święty i mówiąc do nas: „To jest miłość twojego Oblubieńca, On taki właśnie jest. Czyż nie jest wspaniały, uprzejmy, łagodny, troskliwy, miłosierny? A widzisz tylko odrobiną Tego, do którego ciebie prowadzę!”
w całej Jego chwale i majestacie. W każdym uzdrowieniu, proroctwie i manifestacji Jego chwały w Jego domu, działa Duch Święty i mówiąc do nas: „To jest miłość twojego Oblubieńca, On taki właśnie jest. Czyż nie jest wspaniały, uprzejmy, łagodny, troskliwy, miłosierny? A widzisz tylko odrobiną Tego, do którego ciebie prowadzę!”
Chciałbym
ci teraz pokazać jedno z najbardziej chwalebnych dzieł Ducha
Świętego.
Jego
działanie
Duch
Święty został posłany, aby dać nam przedsmak Chrystusa.
«Przedsmak»
- to wcześniejsze skosztowanie tego, co ma być zrealizowane
później. Biblia nazywa to rękojmią - „rękojmią naszego
dziedzictwa” (Efezjan 1:14). Oznacza to zakosztowanie całości,
zanim ją zdobędziemy. Naszym dziedzictwem jest sam Chrystus - a
Duch Święty wprowadza nas przed Jego oblicze, jako przedsmak
przyjęcia nas, Jego Oblubienicy, która cieszy się wieczną
miłością i społecznością
z Nim.
z Nim.
Paweł
mówi o ludziach, którzy są „zapieczętowani Duchem” (Efezjan
1:13). Jest tu mowa o ludziach oznaczonych w szczególny sposób
poprzez działanie Ducha. Duch Święty wytworzył w nich znak
wyróżniający, chwalebne wewnętrzne działanie; coś
nadprzyrodzonego, co zmieniło ich na wieki. Nie są już więcej
normalnymi wierzącymi. Już więcej „nie należą do tego świata,”
ponieważ skierowali swoje uczucia ku rzeczom w górze, a nie ku
temu, co na ziemi. Nie poruszają ich wydarzenia tego świata; są
raczej nieporuszeni. Nie są letni ani połowiczni. Ich serca wołają
w dzień i w nocy: „Przyjdź, Panie Jezu...”
Co
ich tak zmieniło? Co Duch Święty uczynił w tych wierzących?
Co ich oznaczyło i zapieczętowało na wieki jako własność Pana?
Po prostu: Duch Święty dal im przedsmak chwały Jego obecności!
Przyszedł do nich, otworzył niebo
i doświadczyli nadprzyrodzonej manifestacji Jego niezmiernej wielkości.
i doświadczyli nadprzyrodzonej manifestacji Jego niezmiernej wielkości.
Dlaczego
jest to tak konieczne, aby dom Boży był święty - dlaczego
nasze serca i ręce muszą być czyste i nie może być w nas nic, co
przeszkadza w działaniu Ducha? Ponieważ Duch Święty pragnie
odsłonić zasłonę i dać nam przedsmak tego, co przed nami.
W
tej chwili Duch Święty odkrywa oczy Jego wybranych - „Oświecił
oczy serca naszego” (Efezjan 1:18). Duch Święty przychodzi do
kościoła, który pragnie Jego
i modli się; do pasterzy, którzy są skruszeni przed Bogiem; do wierzących, których interesuje tylko to, aby Ciało Chrystusa było podobne do obrazu nieba. Bóg pieczętuje teraz takich ludzi! Możecie pójść na nabożeństwa, gdzie Jezus jest tak realny, że będziecie mogli odczuwać w waszej duszy smak nieba. Wyjdziecie z takim poczuciem wiecznej rzeczywistości, że nie będą was już martwiły wasze problemy, nie wzruszy was niepewna sytuacja ekonomiczna, a co najważniejsze, nie będziecie się już bali diabła. Bóg wkłada święty ogień w waszą duszę i powiecie: „To jest nadprzyrodzone; nie pochodzi ze mnie, ale to Duch Boży działa we mnie!”
i modli się; do pasterzy, którzy są skruszeni przed Bogiem; do wierzących, których interesuje tylko to, aby Ciało Chrystusa było podobne do obrazu nieba. Bóg pieczętuje teraz takich ludzi! Możecie pójść na nabożeństwa, gdzie Jezus jest tak realny, że będziecie mogli odczuwać w waszej duszy smak nieba. Wyjdziecie z takim poczuciem wiecznej rzeczywistości, że nie będą was już martwiły wasze problemy, nie wzruszy was niepewna sytuacja ekonomiczna, a co najważniejsze, nie będziecie się już bali diabła. Bóg wkłada święty ogień w waszą duszę i powiecie: „To jest nadprzyrodzone; nie pochodzi ze mnie, ale to Duch Boży działa we mnie!”
On
nam daje zakosztować „troszkę nieba”, zanim do niego
dojdziemy,
i pobudza nasze apetyty. Otwiera okna nieba i pozwala nam wejrzeć do chwały, która będzie naszym udziałem. Otrzymujemy przedsmak Jego świętości, Jego pokoju, Jego odpocznienia, Jego miłości i już na zawsze będziemy niezadowoleni
z tej ziemi, ponieważ pragniemy pełni tego, czego skosztowaliśmy.
i pobudza nasze apetyty. Otwiera okna nieba i pozwala nam wejrzeć do chwały, która będzie naszym udziałem. Otrzymujemy przedsmak Jego świętości, Jego pokoju, Jego odpocznienia, Jego miłości i już na zawsze będziemy niezadowoleni
z tej ziemi, ponieważ pragniemy pełni tego, czego skosztowaliśmy.
Jego
zakończona misja
Misja
Ducha nie jest zakończona dotąd, aż wytworzy w nas gorące i
ciągle wzrastające pragnienie Chrystusa.
Jak
myślicie, jaką Oblubienicę Duch przedstawi Jezusowi Chrystusowi
w tym dniu Objawienia? Czy taką, która jest Mu połowicznie
oddana; której miłość jest letnia, czy nawet zimna; która nie
jest oddana Jezusowi i nie chce intymnej społeczności z Nim?
Jeżeli
naprawdę kochasz Jezusa, to nigdy nie przestajesz o Nim myśleć. On
jest obecny cały czas. Niektórzy chrześcijanie myślą tak: „To
będzie dopiero wtedy, kiedy umrę. Kiedy dojdę do nieba, to
wszystko się zmieni. Stanę się wtedy szczególną oblubienicą
Pana”. Nie - śmierć nikogo nie uświęci! Duch Święty jest tu
dzisiaj; On żyje i działa, aby wytworzyć w tobie gorącą miłość
do Chrystusa po tej stronie śmierci.
List
do Rzymian 8:26 opisuje jedno z najpotężniejszych działań Duch
Świętego w sercu wierzącego: „Podobnie i Duch wspiera nas w
niemocy naszej; nie wiemy bowiem o co się modlić, jak należy, ale
sam Duch wstawia się za nami
w niewysłowionych westchnieniach.” Czym są te westchnienia Ducha Świętego głęboko w naszych sercach? Co to za uczucie, tak głębokie, że nie można go wyrazić słowami?
w niewysłowionych westchnieniach.” Czym są te westchnienia Ducha Świętego głęboko w naszych sercach? Co to za uczucie, tak głębokie, że nie można go wyrazić słowami?
Hebrajskie
słowo przetłumaczone jako westchnienia oznacza „pragnienie” -
tęsknotę za Chrystusem. Możesz tak tęsknić za Chrystusem,
że będziesz siedział
w Jego obecności i nie mówił nic; słychać będzie tylko westchnienia, których nie można wyrazić słowami: „Jezu, Ty jesteś jedynym szczęściem na tym świecie. Skosztowałem i zobaczyłem, że jesteś dobry - i chcę Ciebie całego."
w Jego obecności i nie mówił nic; słychać będzie tylko westchnienia, których nie można wyrazić słowami: „Jezu, Ty jesteś jedynym szczęściem na tym świecie. Skosztowałem i zobaczyłem, że jesteś dobry - i chcę Ciebie całego."
To
jest głębokie, wewnętrzne wołanie kogoś, kto pragnie świętości
i boleje
z powodu swojej grzeszności. Przyznaje przy tym: „Nie wiem jak się modlić. Nie wiem o co, ani jak się modlić.” Jego serce woła: „Duchu Święty, przyjdź! Ty znasz myśli Boże. Ty wiesz jak się modlić zgodnie z wolą Ojca. Bądź ze mną - przejmij kontrolę!”
z powodu swojej grzeszności. Przyznaje przy tym: „Nie wiem jak się modlić. Nie wiem o co, ani jak się modlić.” Jego serce woła: „Duchu Święty, przyjdź! Ty znasz myśli Boże. Ty wiesz jak się modlić zgodnie z wolą Ojca. Bądź ze mną - przejmij kontrolę!”
Oznaką
człowieka, który chodzi według Ducha jest to, że ma
niezaspokojone pragnienie Jezusa. Nie jest tak tylko dlatego, że
ma już dosyć brudu, który widzi na świecie - przestępstw,
grzechu, narkotyków i bezrobocia. Nie; jest to raczej coś
pozytywnego. Tak jak Paweł, po prostu pragnie odejść i być z
Panem. Duch Święty pobudza go do naśladowania Chrystusa z taką
pasją i emocją że cały jest tym pochłonięty. Jego serce tak
bardzo pragnie Chrystusa, że żadne słowa nie mogą wyrazić
jego głodu i miłości. Jest to wspaniałe, potężne przeżycie
- a z drugiej strony również bolesne, ponieważ nie może jeszcze
wejść do pełni tego, co na niego oczekuje!
Smutne
jest to, że tak niewielu dzisiaj ma takie pragnienie Chrystusa.
Istnieje trochę pragnienia czy głodu, a tak mało pasji. Każdej
niedzieli kościoły są wypełnione chrześcijanami, którzy nigdy
nie kwestionują ani nie sprawdzają swojej miłości do Chrystusa.
Ale
Duch Święty znalazł takich ludzi. Oni pozwalają Mu przejąć
kontrolę. Zaczynają się Jemu poddawać i czym więcej to czynią
tym więcej słychać wewnętrzne wzdychanie. Pytam: Co stało się w
twoim życiu od czasu, kiedy przyjąłeś zbawienie? Czy wykonujesz
tylko pewne gesty? Czy jesteś letni? Czy boisz się „zapalić”
dla Pana, bo uznają cię za fanatyka?
Poproś
Ducha Świętego, aby objawił w twoim sercu Chrystusa w taki sposób,
byś został całkowicie oddzielony od tego świata. Tak było w
przypadku Abrahama, który powiedział: „Jestem tu tylko
przechodniem”. „Wyglądał on miasta, którego twórcą i
budowniczym jest sam Bóg”. Miał wizję i jego oczy ujrzały
wieczność.
Czy
możesz teraz powiedzieć, że jesteś gotowy, aby pójść i być z
Nim; że bardziej niż własnego życia pragniesz Jego? Możesz to
mówić często, ale czy naprawdę tak myślisz, śpiewając:
„Chrystus jest życiem mym?” Czy bardziej gorąco kochasz Jezusa
teraz, niż wtedy, kiedy spotkałeś Go po raz pierwszy?
Duch
Święty może teraz dotknąć ledwie żarzącego się węgielka
twojej miłości. Uczyni to dlatego, że pragnie zapalić twoje serce
dla Oblubieńca. Czy pozwalasz, aby Duch Boży przekonywał cię o
grzechu i niewierze? Jeżeli tak, to raduj się! On chce
oczyścić ciebie z każdej plamki i zmarszczki w przygotowaniu do
tego dnia, kiedy spotkasz się ze swoim Oblubieńcem. Poddaj się
Jego prowadzeniu. Pozwól Mu wykonać w tobie Swoje dzieło do końca,
a poznasz naprawdę co to znaczy chodzić według Ducha.
Gdybyś
zapytał jakiegoś chrześcijanina: „Czy kochasz Jezusa?”, to
najprawdopodobniej usłyszałbyś: „Oczywiście, że tak!” Który
wierzący odpowiedziałby inaczej?
Ale
same słowa nie ostoją się w świętym świetle Bożego Słowa.
Jezus powiedział, że naszą miłość do Niego potwierdzają dwie
rzeczy. Jeżeli nie widać ich w twoim życiu, to twoja miłość
do Jezusa to tylko słowa, a nie w czyny i prawda. Te dwa dowody to:
- Twoje posłuszeństwo każdemu przykazaniu Jezusa,
- Jego obecność w twoim życiu.
Ten
werset mówi nam wszystko: „Kto ma przykazania moje i przestrzega
ich, ten mnie miłuje... i ja go miłować będę i objawię mu
samego siebie” (Ew. Jana 14:21). Wiemy, co to znaczy przestrzegać
przykazań Chrystusa. Ale co oznacza, że On „objawi” nam samego
Siebie?
Objawić
to „zajaśnieć” lub „przebić się.” Innymi słowy oznacza
to, że stajemy się narzędziem lub kanałem, który przekazuje
obecność Chrystusa. Kościół często modli się: „Panie,
ześlij nam Swoją obecność. Przyjdź do nas, zstąp na nas, porusz
nas, objaw nam samego Siebie!” Ale Boża obecność nie
zstępuje tak sobie. Nie spada nagle, aby zadziwić i ogarnąć
zgromadzenie. My mamy chyba jednak takie wyobrażenie, że
obecność Chrystusa jest niewidzialnym obłokiem, który Bóg
rozpyla w atmosferze tak jak starotestamentowy obłok chwały, który
wypełnił świątynię do tego stopnia, że kapłani nie mogli
ustać i pełnić swojej służby.
Zbyt
szybko zapominamy, że teraz nasze ciała są świątynią Pana: „Czy
nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego,
który jest w was?” (1 Koryntian 6:19). Jeżeli Jego chwała
zstępuje, to musi ukazać się w naszych sercach i wypełnić nasze
ciała. Chrystus nie mieszka w budynkach, czy w jakiejś części
atmosfery; właściwie całe niebo nie może Go ogarnąć. On
manifestuje się w naszych posłusznych, poświęconych ciałach,
które są Jego świątynią: „Myśmy bowiem świątynią Boga
żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się
przechadzał pośród nich i będę Bogiem ich, a oni będą ludem
moim” (II Koryntian 6:16).
Ale
dlaczego tak mało albo w ogóle nie ma obecności Jezusa w Jego
kościele? Dlaczego tak wiele zborów jest martwych? Ponieważ
pastor, czy też ludzie - albo oboje - są duchowo martwi!
Przeżywanie obecności Jezusa w zborze nie jest właściwie
sprawą wspólnoty, ale indywidualną. To prawda, że bez
duchowego życia
i modlitwy pasterz może rozsiewać w zgromadzeniu śmierć. Pomimo tego jednak, każdy członek jest nadal świątynią i pozostaje osobiście odpowiedzialny za to czy jest posłuszny Bogu i dostępny jako narzędzie Jego obecności. Twój zbór może być martwy, ale ty możesz być pełny obecności Chrystusa.
i modlitwy pasterz może rozsiewać w zgromadzeniu śmierć. Pomimo tego jednak, każdy członek jest nadal świątynią i pozostaje osobiście odpowiedzialny za to czy jest posłuszny Bogu i dostępny jako narzędzie Jego obecności. Twój zbór może być martwy, ale ty możesz być pełny obecności Chrystusa.
Zaledwie
kilka lat temu czterech nastoletnich chłopców powiedziało do
mnie: „W ubiegłym roku głosiłeś w naszym Zborze, ale nasz
kościół był martwy. Dlatego my czterej zaczęliśmy spotykać się
na modlitwie. Chcieliśmy pojednać się z Bogiem, pokutować i
zostać zapalonymi dla Jezusa. Nasza grupa rozrosła się do
dziesięciu osób i pomogliśmy innym przyjąć zbawienie. Teraz
zapraszamy diakonów
i pastorów, aby modlili się z nami. Mamy naprawdę zmieniony kościół. Teraz jest tam obecny Pan!”
i pastorów, aby modlili się z nami. Mamy naprawdę zmieniony kościół. Teraz jest tam obecny Pan!”
Według
mojego poznania, prawdziwe przebudzenie to odnowienie tego
rodzaju intensywnej miłości do Jezusa. Ta miłość odznacza się
nowym pragnieniem posłuszeństwa każdemu Jego słowu, a serce
mówi: „Uczynię wszystko, co On powie”. W istocie, przebudzenie
jest to powrót do posłusznej miłości wśród tych, którzy
osobiście wyznali i odrzucili wszelki grzech i pragną stać się
kanałami obecności Chrystusa. Prawdziwe przebudzenie jest
ucieleśnione w takich ludziach. Niosą w sobie chwałę i obecność
Chrystusa, ponieważ cały czas przepływa przez nich Jego
życie.
Pastorzy
dużych zborów powiedzieli do mnie: „Musisz przyjechać i
zobaczyć co Bóg czyni u nas. Przychodzi tysiące ludzi - nasz
kościół jest przepełniony. Nasze uwielbianie to naprawdę coś,
co warto zobaczyć!” Pojechałem do niektórych z tych zborów z
wielkim oczekiwaniami, ale rzadko na tych masowych nabożeństwach
odczuwałem czy przeżywałem prawdziwą obecność Jezusa.
Zborownicy nie doświadczali prawdziwej pokuty. Wydaje mi się, że
gdyby stanął wśród nich prorok
i wyjawił rozwody, cudzołóstwo, wszeteczeństwo i muzykę pochodzącą od złego, to połowa zboru chyba by wyszła.
i wyjawił rozwody, cudzołóstwo, wszeteczeństwo i muzykę pochodzącą od złego, to połowa zboru chyba by wyszła.
Odjeżdżałem
z takich nabożeństw, wiedząc w swoim sercu, że nie było wśród
nich Jezusa. Było jasne, że nie żyli w posłuszeństwie dla Niego
i dlatego nie mogli Go naprawdę kochać. Jezus nie objawi się
tym, którzy mówią, że Go kochają, a nie są Mu posłuszni. Tam,
gdzie jest obecność Jezusa, znajdziesz co najmniej pięć
manifestacji Jego obecności.
Tam
gdzie święte naczynia zawierają w sobie żywą obecność Jezusa,
a Jego święta obecność wypływa z posłusznych serc, osoba, która
ukrywa w swoim życiu grzech, zrobi jedną z dwóch rzeczy: albo
upadnie i wyzna Jezusa Panem, albo ucieknie i ukryje się! Nadchodzi
dzień, kiedy Jezus w pełni objawi się bezbożnemu rodzajowi
ludzkiemu. Kiedy to nastąpi, jak mówi Księga Objawienia, ludzie
będą próbowali w desperacji ukryć się przed Jego przenikającą
obecnością: „Ukryli się
w jaskiniach i w skałach górskich. I mówili do gór i skał: Padnijcie na nas
i zakryjcie nas przed obliczem tego, który siedzi na tronie” (Objawienie 6:15-16).
w jaskiniach i w skałach górskich. I mówili do gór i skał: Padnijcie na nas
i zakryjcie nas przed obliczem tego, który siedzi na tronie” (Objawienie 6:15-16).
Na
pewnym wieczorowym nabożeństwie wtorkowym w Kościele Times
Square byłem oszołomiony, kiedy obecność Jezusa stała się tak
realna dzięki bogobojnym wielbicielom, którzy naNiego oczekiwali.
Ludzie wychodzili do przodu, niektórzy płakali. Panowała
niesamowita bojaźń Pańska. Czułem się jak Izajasz, który
powiedział: „Biada mi! Jestem człowiekiem o nieczystych
wargach i mieszkam wśród ludzi nieczystych warg” (Izajasza
6:5). W naszym Zborze często występujemy przeciwko grzechowi i
wielu może powiedzieć: Odrzuciłem wszystko, co Duch mi
objawił i pokazał, że nie podoba się Jezusowi. Ale samo słuchanie
kazań przekonywujących o grzechu nie spowoduje nienawiści do
grzechu, której tak wielu potrzebuje w tych ostatecznych dniach.
Potrzebna jest do tego głęboka, przenikająca manifestacja
obecności świętego Boga. Kiedy przebywamy w tej świętej
obecności, uczymy się nienawidzić grzech, chodzić w bojaźni.
Słyszę
jak chrześcijanie chlubią się: „W dniu sądu nie będę musiał
upadać na swoją twarz. Będę stał odważnie i godnie, bo ufam
Jego zbawieniu, a nie moim uczynkom!” To prawda, że nie jesteśmy
zbawieni z uczynków. Ale jeżeli nie jesteśmy posłuszni
przykazaniom Chrystusa, to tak naprawdę nigdy Go nie kochaliśmy
i On nie objawił się w nas (patrz Ew. Jana 14:21).
Apostoł
Jan, nasz „brat i współuczestnik w ucisku” (Objawienie 1:9);
ten, który kiedyś kładł głowę na piersi Jezusa, zobaczył
Chrystusa w Jego chwalebnej świętości. Jan powiedział wtedy:
„I
obróciłem się aby zobaczyć... i ujrzałem kogoś podobnego do
Syna Człowieczego... oczy jego jak płomień ognisty... głos jego
jak szum wielu wód... oblicze jego jaśniało, jak słońce w pełnym
swoim blasku. Toteż, gdy go ujrzałem, padłem do nóg jego
jakby umarły. On zaś położył na mnie swoją prawicę i rzekł:
Nie lękaj się.” (Objawienie 1:12-17)
Możesz
być jak Jan - sprawiedliwym bratem czy siostrą w Panu; sługą
który zniósł wiele prześladowań. Ale czy ktoś z nas może
stanąć przed Obecnością, która świeci jak słońce w
pełnym swoim blasku? Nie będziemy w stanie patrzeć na tę
świętość, tak jak teraz nie możemy patrzeć na słońce bez
okularów przeciwsłonecznych. On będzie musiał nas wtedy uzdolnić,
dotknąć i na nowo zapewnić, że nie musimy się bać. „On jest w
stanie ustrzec nas od upadku i stawić nieskalanych przed obliczem
swojej chwały z radością” (Judy 24).
„Powstaje
Bóg, a pierzchają wrogowie jego i uciekają przed obliczem
jego ci, którzy go nienawidzą. Jak się rozprasza dym, tak ich
rozpraszasz; jak się rozpływa wosk od ognia, tak giną przed Bogiem
bezbożni.” (Psalm 68:1-2)
Ten
fragment jest obrazem tego, co powinno się dziać, kiedy znajdujesz
się
w swojej komorze sam na sam z Bogiem. Jego potężna, objawiona obecność, jest jak huragan, który zdmuchuje brud i dym pożądliwości. Jak pałający ogień topi wszelką zatwardziałość. W Jego obecności ginie bezbożność.
w swojej komorze sam na sam z Bogiem. Jego potężna, objawiona obecność, jest jak huragan, który zdmuchuje brud i dym pożądliwości. Jak pałający ogień topi wszelką zatwardziałość. W Jego obecności ginie bezbożność.
„Góry
jak wosk topnieją przed obliczem Pana” (Psalm 97:5). Góry w tym
Psalmie reprezentują twierdze szatańskie i góry upartości, które
topnieją przed tymi, którzy przebywają z Bogiem sam na sam. Możemy
modlić się aż do wyczerpania sił: „Boże, poślij do naszych
zborów moc, która będzie ujawniała grzech i niszczyła go!” Nic
to jednak nie pomoże, dopóki Duch nie obudzi w tych zborach
modlącej się, świętej resztki, której czyste serca zaproszą
Jego obecność do świątyni. Nie doświadczysz prawdziwej obecności
Jezusa dotąd, aż będziesz miał rosnącą nienawiść do grzechu,
bolesne przekonanie o swoich słabościach i pogłębiające się
uczucie niezmiernego zła, jakim jest grzech. Ludzie bez obecności
Chrystusa mają coraz mniejsze przekonanie o grzechu. Czym więcej
oddalają się od Jego obecności, tym odważniej wzrastają w
arogancji i kompromisie.
Nie
wystarczy, abyśmy tylko pili w Jego obecności. Musimy również
być przemieniani i oczyszczani poprzez przebywanie z Nim.
„Wówczas
zaczniecie mówić: Jadaliśmy i pijaliśmy przed Tobą i na ulicach
naszych nauczałeś. A On powie wam: nie wiem skąd jesteście,
odstąpcie ode mnie wszyscy, którzy czynicie nieprawość.” (Ew.
Łukasza 13:26-27)
Ci,
którzy wyznają, że jedli i pili przed Jego obliczem, będą mówić
w ten sposób: „Przebywaliśmy w Twojej obecności, słuchaliśmy
Twojego nauczania”. Tak więc będą sądzeni na podstawie swojego
wyznania. Przyznają, że przebywali w Jego obecności, ale nie
zmienili się. Pozostali ślepi na swój grzech i zatwardziałość;
obecność Chrystusa nic im nie dała. Jezus im odpowie: „Nie
znam was, odstąpcie ode mnie!”
Jakże
niebezpieczne jest przebywać wśród świętych Bożych dzieci,
którzy promieniują Jego chwałą i obecnością; którym Jezus
objawia samego Siebie w tak potężny sposób, i nie zmienić
się! Jakże śmiercionośne jest nie zauważenie okropności
grzechu, który plami serce! Czy odważysz się powiedzieć Panu:
„Chodziłem do kościoła, w którym była naprawdę Twoja obecność
- przebywałem
w Twojej świętej obecności?” To przypieczętuje twoją zgubę. Lepiej byłoby dla ciebie, gdybyś nigdy nie poznał Jego obecności.
w Twojej świętej obecności?” To przypieczętuje twoją zgubę. Lepiej byłoby dla ciebie, gdybyś nigdy nie poznał Jego obecności.
3.
Boży lud manifestuje ducha świętości.
„(Jezus)
według ducha uświęcenia został ustanowiony Synem Bożym”
(Rzymian 1:4).
Za
prawdziwą świętością stoi duch. Gdziekolwiek znajdujemy obecność
Jezusa, działającą w Jego ludzie, stwierdzamy, że jest w nich
dużo więcej niż tylko posłuszeństwo, oddzielenie od świata i
abstynencja od tego, co bezbożne. Zobaczymy tam ducha
posłuszeństwa.
Dla
tych ludzi posłuszeństwo nie jest już tylko sprawą wykonywania
tego, co właściwe i unikania zła. Na wierzącym, który pragnie
podobać się Panu, spoczywa duch, który automatycznie pociąga
go do światłości.
„Każdy
bowiem, kto źle czyni nienawidzi światłości i nie zbliża się do
światłości, aby nie ujawniono jego uczynków. Lecz kto postępuje
zgodnie z prawdą, dąży do światłości, aby wyszło na jaw, że
uczynki jego są dokonane w Bogu”.
(Ew.
Jana 3:20-21)
Ci,
którzy pielęgnują ukryty grzech, mają w sobie ducha fałszu. Jest
to ukryty duch, który nienawidzi napominania i stara się przykryć
utajnione zepsucie.
Święta
osoba nie boi się światła Bożej obecności. Raczej zaprasza
to jasne światło, ponieważ duch uświęcenia woła w niej: „Chcę,
aby wszystkie ukryte rzeczy wyszły na jaw! Chcę być podobnym do
Jezusa w takim stopniu, jak jest to możliwe dla człowieka na
ziemi”. Taki sługa biegnie do światła i kiedy podda się
mu, wtedy światło obecności Chrystusa staje się dla niego
czystą chwałą.
Kiedy
manifestuje się obecność Jezusa, ujawnia ona wszelkie tajemnice
i wyprowadza na światło wszystkie ukryte rzeczy. Boży lud porzuca wszelką ciemność i staje się otwartą księgą, którą każdy może czytać (II Koryntian 3:2). Posłuchaj słów ducha uświęcenia: „Przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego” (1 Jana 3:22). W tłumaczeniu greckim słowa te mają bardzo mocny wydźwięk: “Przestrzegamy Jego przykazań, trzymając się ich z wielką ekscytacją, ponieważ wiemy, że to się Jemu podoba!”
i wyprowadza na światło wszystkie ukryte rzeczy. Boży lud porzuca wszelką ciemność i staje się otwartą księgą, którą każdy może czytać (II Koryntian 3:2). Posłuchaj słów ducha uświęcenia: „Przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego” (1 Jana 3:22). W tłumaczeniu greckim słowa te mają bardzo mocny wydźwięk: “Przestrzegamy Jego przykazań, trzymając się ich z wielką ekscytacją, ponieważ wiemy, że to się Jemu podoba!”
Wierzę,
że duch uświęcenia działa w zborach, w których manifestuje
się obecność Jezusa w następujący sposób:
Po
pierwsze, bracia i siostry przychodzą do takiego zboru w
zwycięstwie
i z uśmiechem zwycięzców. Składają świadectwo: „Jestem przemieniany! Pan wkłada w moje serce pragnienie, aby być Jemu posłusznym i chodzić bez nagany przed Jego obliczem”. Kiedy słyszysz takie świadectwa, twój duch raduje się, mówiąc: „Dzięki Bogu, ci słudzy sprawiają Jemu radość! Moi bracia i siostry sprawiają w niebie radość!” Twoja radość wychodzi ponad wolność, jaką cieszymy się obecnie i ponad ratunek z mocy diabła. Wynika ona z faktu, że ponad wszystko stajecie się Ciałem, które uczy się tego, jak się Jemu podobać. Jesteście posłuszni nie z poczucia obowiązku, ani ze strachu, ale dlatego, że żyje w was duch posłuszeństwa. Kiedy raduje się Jego serce, rozkoszujecie się radością Chrystusa! To jest prawdziwe uświęcenie.
i z uśmiechem zwycięzców. Składają świadectwo: „Jestem przemieniany! Pan wkłada w moje serce pragnienie, aby być Jemu posłusznym i chodzić bez nagany przed Jego obliczem”. Kiedy słyszysz takie świadectwa, twój duch raduje się, mówiąc: „Dzięki Bogu, ci słudzy sprawiają Jemu radość! Moi bracia i siostry sprawiają w niebie radość!” Twoja radość wychodzi ponad wolność, jaką cieszymy się obecnie i ponad ratunek z mocy diabła. Wynika ona z faktu, że ponad wszystko stajecie się Ciałem, które uczy się tego, jak się Jemu podobać. Jesteście posłuszni nie z poczucia obowiązku, ani ze strachu, ale dlatego, że żyje w was duch posłuszeństwa. Kiedy raduje się Jego serce, rozkoszujecie się radością Chrystusa! To jest prawdziwe uświęcenie.
4.
Boży lud manifestuje udział w brzemieniu Pana.
Każdy
prawdziwy ciężar, który nałożył na mnie Pan, został zrodzony
z głębokiego, przemieniającego życie spotkania z Jezusem. Prawie 35 lat temu Duch Boży zstąpił na mnie w postaci ducha płaczu. Sprzedałem swój telewizor, który dominował w chwilach mojego wolnego czasu i przez rok trwałem sam na sam
z Panem w modlitwie. Spędzałem całe miesiące w modlitwie w moim pokoju
i w lesie, i kiedy przebywałem w Jego obecności, On otworzył przede mną Swoje serce i pokazał mi cierpiący świat. Z tego przeżycia powstało polecenie: Pojedź do Nowego Jorku. Byłem posłuszny i kiedy tak chodziłem ulicami, On podzielił się ze mną brzemieniem dotyczącym gangów, narkomanów i alkoholików.
z głębokiego, przemieniającego życie spotkania z Jezusem. Prawie 35 lat temu Duch Boży zstąpił na mnie w postaci ducha płaczu. Sprzedałem swój telewizor, który dominował w chwilach mojego wolnego czasu i przez rok trwałem sam na sam
z Panem w modlitwie. Spędzałem całe miesiące w modlitwie w moim pokoju
i w lesie, i kiedy przebywałem w Jego obecności, On otworzył przede mną Swoje serce i pokazał mi cierpiący świat. Z tego przeżycia powstało polecenie: Pojedź do Nowego Jorku. Byłem posłuszny i kiedy tak chodziłem ulicami, On podzielił się ze mną brzemieniem dotyczącym gangów, narkomanów i alkoholików.
Kilka
lat temu Bóg powołał mnie do życia w głębszej społeczności
z Nim. Spędzałem całe miesiące sam na sam z Jezusem; byłem wtedy
oczyszczany, odrzucałem swoją ambicję i chciałem podobać się
tylko Jemu. Wtedy doszło mnie takie polecenie: Jedź z powrotem do
Nowego Jorku. Teraz nasza służba polega na modlitwie i przebywaniu
w Jego obecności. Brzemiona, jakie nosimy, muszą być Jego
brzemionami, bo inaczej to wszystko jest daremne.
Kiedy
byłem dzieckiem, popularne były nabożeństwa namiotowe. Wtedy
nie było jeszcze żadnych ośrodków chrześcijańskich z polami
namiotowymi; zbory mogły sobie pozwolić jedynie na małe namioty
czy baraki. Później wraz z Gwen jeździłem na obóz pod nazwą
„Living Waters Camp” („Obóz Żywych Wód” - przyp. tłum.) w
Cherry Tree, w Pensylwanii. Ludzie przyjeżdżali na nie pełni
Bożej obecności. Nie mieliśmy telewizji i nikt nie odważył
się nawet pomyśleć o pójściu do kina. Jezus był dla nas
wszystkim!
Nabożeństwa
trwały do późnej nocy. To na jednym z takich nabożeństw,
kiedy miałem około osiem lat, światło Jezusa było tak mocne, że
wszyscy pobiegliśmy do przodu, aby się modlić. Pamiętam, jak
klęczałem na słomie, i kiedy tak przebywałem w Bożej obecności,
On stał się moim życiem. Przemówił do mnie: Daj mi swoje życie!
Przez wiele godzin leżałem, płakałem i drżałem przed tym
obozowym ołtarzem. Kiedy wstałem, odczułem na sobie Bożą rękę,
a w mojej duszy Jego brzemię. Wątpię, czy dzisiaj głosiłbym
Słowo Boże, gdyby nie ci święci Boży ludzie, którzy
przyjeżdżali na te obozy tak pełni Jezusa, manifestując Jego
chwałę.
Nikt
nie podzielał brzemienia Pana bardziej niż Apostoł Paweł. Jezus
złożył na jego barki jarzmo Swojego serca. Ale w jaki sposób
Paweł otrzymał to brzemię? Podczas spotkania ze światłością
obecności Chrystusa: „Olśniła go nagle światłość
z nieba i upadł na ziemię” (Dzieje Apostolskie 9:3-4). Była to obecność Jezusa,
a służba Pawła to wynik tego spotkania. Zwróć uwagę, że polecenie: „Wstań i idź” (werset 6) nastąpiło dopiero potem. Kiedy masz żywą obecność Jezusa, to nie potrzebujesz komisji, strategii czy seminariów na temat kierunku, jaki powinieneś obrać. Duch Święty przychodzi i mówi: „Idź tu... idź tam... zrób to...” On nam mówi kiedy, gdzie i jak.
z nieba i upadł na ziemię” (Dzieje Apostolskie 9:3-4). Była to obecność Jezusa,
a służba Pawła to wynik tego spotkania. Zwróć uwagę, że polecenie: „Wstań i idź” (werset 6) nastąpiło dopiero potem. Kiedy masz żywą obecność Jezusa, to nie potrzebujesz komisji, strategii czy seminariów na temat kierunku, jaki powinieneś obrać. Duch Święty przychodzi i mówi: „Idź tu... idź tam... zrób to...” On nam mówi kiedy, gdzie i jak.
Możesz
posłuchać dwóch kaznodziejów - obu szczerych i zwiastujących
to samo poselstwo. Doktryna obu może być prawidłowa i każdy może
usługiwać
z wyczuciem. Jednak słowa jednego z nich mogą być martwe i docierać do martwych uszu, nie przynosząc żadnych rezultatów, natomiast słowa drugiego przenikają serce jak miecz. Ten drugi kaznodzieja może objawiać prawdziwe brzemię Pana, ponieważ przebywał sam na sam z Jezusem i może mówić o tym, co znajduje się w Bożym sercu. Boża obecność przynosi poprzez niego zarówno przekonanie o grzechu, jak
i życie.
z wyczuciem. Jednak słowa jednego z nich mogą być martwe i docierać do martwych uszu, nie przynosząc żadnych rezultatów, natomiast słowa drugiego przenikają serce jak miecz. Ten drugi kaznodzieja może objawiać prawdziwe brzemię Pana, ponieważ przebywał sam na sam z Jezusem i może mówić o tym, co znajduje się w Bożym sercu. Boża obecność przynosi poprzez niego zarówno przekonanie o grzechu, jak
i życie.
Pokaż
mi kaznodzieję, który przebywa w swojej komorze z Chrystusem,
oczekuje w Jego obecności, a ja ci udowodnię, że jest to człowiek,
który nigdy nie rozmija się z Bożą wolą. Jeżeli zrobi jeden
krok w złą stronę, to Pan sprowadza go
z powrotem. Albo pokaż mi Zbór, który jest posłuszny Bożemu Słowu i manifestuje Jego obecność, a ja ci udowodnię, że słucha Boga, zna Jego brzemię i robi tylko to, co się Jemu podoba. Taki Zbór pozwala, aby mijał go niezadowolony tłum. Będzie słyszeć tysiące głosów w dobrej sprawie i próśb mówiących: „Przyjdźcie i pomóżcie nam!” Oni jednak nie będą szli dotąd, aż On powie „Idźcie.” Taki Zbór nie pójdzie tam, gdzie nie ma Jego obecności.
z powrotem. Albo pokaż mi Zbór, który jest posłuszny Bożemu Słowu i manifestuje Jego obecność, a ja ci udowodnię, że słucha Boga, zna Jego brzemię i robi tylko to, co się Jemu podoba. Taki Zbór pozwala, aby mijał go niezadowolony tłum. Będzie słyszeć tysiące głosów w dobrej sprawie i próśb mówiących: „Przyjdźcie i pomóżcie nam!” Oni jednak nie będą szli dotąd, aż On powie „Idźcie.” Taki Zbór nie pójdzie tam, gdzie nie ma Jego obecności.
5.
Boży lud manifestuje wielką radość.
„Dałeś
mi poznać drogi żywota, napełnisz mnie błogością przez obecność
twoją” (Dzieje Apostolskie 2:28). Czy zastanawiałeś się kiedyś
jaki był Jezus na co dzień - jakie były Jego pragnienia i
nastawienie? Czy wyglądał na przybitego niesionymi
brzemionami? Czy dużo płakał? Czy w Jego obecności można było
odczuwać wielki ciężar?
On
rzeczywiście płakał i niósł wielki ciężar. W Getsemane
wystąpił u Niego krwawy pot, a innym razem smucił się i
wzdychał z powodu niewiary. Ale Słowo Boże mówi jasno, że
Chrystus był pełen radości i zadowolenia: „Dawid bowiem mówi o
nim: Miałem Pana zawsze przed oczami mymi, gdyż jest po prawicy
mojej, abym się nie zachwiał. Przeto rozweseliło się serce moje i
rozradował się język mój... Dałeś mi poznać drogi żywota,
napełnisz mnie błogością przez obecność twoją.” (Dzieje
Apostolskie 2:25-28)
Mówiąc
to do rady żydowskiej, Szczepan cytował proroctwo z Psalmu 16. Była
to wizja Chrystusa, który miał radosne serce, język
wypowiadający zadowolenie,
a Jego oblicze pełne radości z powodu obecności Jego Ojca. Podobnie i my powinniśmy radować się i być pełni zadowolenia z tych samych powodów, z których raduje się Jezus - szczególnie czterech.
a Jego oblicze pełne radości z powodu obecności Jego Ojca. Podobnie i my powinniśmy radować się i być pełni zadowolenia z tych samych powodów, z których raduje się Jezus - szczególnie czterech.
Pierwszym
powodem jest to, że On wiedział, iż było niemożliwe, aby mogła
Go zatrzymać śmierć. To samo dotyczy nas. Ta świadomość
niszczy bezbożną doktrynę, która mówi, że Jezus został
złożony w rękach diabła i musiał walczyć, aby się
wydostać z piekła. Jezus wiedział już na ziemi, że śmierć
nie może Go zatrzymać - my też to wiemy.
Po
drugie, Pan jest po naszej prawicy we wszystkich naszych problemach.
Możemy odpoczywać z pełną nadzieją i oczekiwaniem, wiedząc, że
On jest z nami zawsze.
Po
trzecie, „Nie zostawisz duszy mojej w piekle (śmierci)!”
Powstaniemy do nowego życia, w nowym ciele, w nowym świecie.
I
po czwarte, Jego obecność wypełnia nas radością! Jak moglibyśmy
się nie radować i nie być wdzięcznymi, skoro zostaliśmy
wybawieni z piekła, mamy obiecane wieczne życie, otrzymaliśmy
zapewnienie Jego pomocy we wszystkich ziemskich problemach, a Jego
obecność manifestuje się przed naszymi oczami?
Czasami
musimy uciszyć się i uznać, że On jest Bogiem. Czasami Duch
daje nam słodką, melodyjną pieśń miłości do Jezusa. Ale w
całym Bożym Słowie, kiedykolwiek On sprawił zwycięstwo nad
wrogiem, ludzie zawsze wydawali wielki okrzyk uwielbienia dla Pana. W
siódmym dniu marszu wokoło Jerycha, wśród ludu pojawiło się
polecenie: „Cały lud wzniesie głośny okrzyk bojowy, a wtedy mur
miasta rozpadnie się w miejscu” (Jozuego 6:5). „Gdy lud wzniósł
potężny okrzyk bojowy, mur rozpadł się w miejscu” (werset 20).
W
księdze Ezdrasza czytamy o innym okrzyku, który miał miejsce
z chwilą położenia fundamentów świątyni.
„Gdy
zaś budowniczowie położyli fundament świątyni Pańskiej...
zanucili pieśń pochwalną i dziękczynną Panu... Także cały lud
wznosił głośne okrzyki radości, chwaląc Pana za to, że
został położony fundament świątyni Pana... tak, że lud nie
odróżniał głosu radosnych okrzyków od donośnego płaczu ludu,
gdyż lud wznosił głośne okrzyki, a głos ten było słychać
daleko.” (Ezdrasza 3:10-11,13)
Użyte
tu hebrajskie słowo okrzyk oznacza „odgłos rozdzierający uszy”.
Płacz Izraelitów był tak radosny, a uwielbianie tak głośne, że
uszy pękały!
Bóg
chce, abyśmy znali Jego Słowo w tej sprawie. Hałas w języku
hebrajskim sugeruje „grzmot, iskry, ogień”. Psalmy dają nam
polecenie: „Radośnie wysławiajcie Boga, wszystkie ziemie!”
(Psalm 66:1). „Radośnie śpiewajcie Bogu, mocy naszej,
wykrzykujcie Bogu Jakuba” (Psalm 81:2).
„Wznoście
Panu radosne okrzyki, wszystkie ziemie; Weselcie się, cieszcie się
i grajcie... Na trąbach i głośnych rogach grajcie przed Królem,
Panem... Niech rzeki klaszczą w dłonie, a góry niech się radują
razem.” (Psalm 98:4;6;8)
Lud
Boży przeżywa niezmierną radość, kiedy objawia się wśród
niego obecność Jezusa. Jeżeli nie będziemy wykrzykiwać Jego
chwały, zrobią to za nas drzewa. W słowach pieśni
uwielbiającej możemy „śpiewać dotąd, aż zstąpi na nas moc
Pana!”
Jeżeli
pragniesz tylko Jezusa, to będziesz przeżywał manifestację Jego
obecności.
CZĘŚĆ
II
Cena
Pragnienia
Jednym
z najszybszych sposobów na stracenie przyjaciół jest pójście za
Bogiem bez reszty. Jeżeli zaczniesz poważnie podchodzić do
spraw duchowych - zostawiając bałwany, odwracając oczy od rzeczy
tego świata, zwracając się do Jezusa całym sercem i pragnąc
Go coraz mocniej - to nagle zostaniesz uznany za „fanatyka
religijnego”. Wkrótce doświadczysz największego odrzucenia w
swoim życiu.
Skąd
ta zmiana?
Kiedy
byłeś letnim chrześcijaninem, nikomu to nie przeszkadzało -
nawet diabłu. Nie byłeś zbyt grzeszny, ani zbyt święty ale po
prostu jednym z wielu połowicznie wierzących, a twoje życie
przebiegało spokojnie, bez większych problemów. Byłeś
akceptowany. Ale nagle zmieniłeś się. Powstało w tobie pragnienie
Jezusa i nie mogłeś już więcej bawić się w kościelnictwo.
Pokutowałeś
i nawróciłeś się do Pana całym sercem. Runęły twoje bożki, którymi były pieniądze, sława, przyjemności, sport - wszystko, co było dotąd ważniejsze od Jezusa. Zacząłeś zagłębiać się w Boże Słowo. Przestałeś gonić za rzeczami materialnymi,
a skoncentrowałeś się na Chrystusie. Wszedłeś w nową sferę poznania i zacząłeś dostrzegać w kościele rzeczy, które ci przedtem nie przeszkadzały. Z kazalnicy usłyszałeś słowa, które spowodowały ból twojego serca. Widziałeś innych chrześcijan, którzy idą na kompromis tak jak i ty kiedyś, i zabolało cię to. Krótko mówiąc, obudziłeś się, odwróciłeś, zostałeś skruszony w duchu i Bóg położył ci na sercu brzemię dotyczące Jego Kościoła.
i nawróciłeś się do Pana całym sercem. Runęły twoje bożki, którymi były pieniądze, sława, przyjemności, sport - wszystko, co było dotąd ważniejsze od Jezusa. Zacząłeś zagłębiać się w Boże Słowo. Przestałeś gonić za rzeczami materialnymi,
a skoncentrowałeś się na Chrystusie. Wszedłeś w nową sferę poznania i zacząłeś dostrzegać w kościele rzeczy, które ci przedtem nie przeszkadzały. Z kazalnicy usłyszałeś słowa, które spowodowały ból twojego serca. Widziałeś innych chrześcijan, którzy idą na kompromis tak jak i ty kiedyś, i zabolało cię to. Krótko mówiąc, obudziłeś się, odwróciłeś, zostałeś skruszony w duchu i Bóg położył ci na sercu brzemię dotyczące Jego Kościoła.
A
rezultat? Teraz twoi przyjaciele i rodzina myślą, że zwariowałeś.
Zamiast radować się z tobą, czy zachęcać cię, wyśmiewają się
z ciebie, szydzą i nazywają fanatykiem. „Co się z tobą stało?”
- pytają. „Nie wiemy już nawet kim jesteś. Dlaczego nie
będziesz taki jak kiedyś?”
Jeżeli
przeżywasz takie rzeczy, nie zniechęcaj się - jesteś w dobrym
towarzystwie. Popatrzmy na kilku wiernych ludzi w Starym i Nowym
Testamencie, którzy dobrze wiedzieli co teraz przeżywasz.
Na
przykład, Mojżesz został w cudowny sposób dotknięty przez Boga
i przebudzony w swoim sercu odnośnie niewoli Bożego ludu. Mojżesz był tak podekscytowany tym wielkim objawieniem o wybawieniu, że pośpieszył się: „Postanowił w swoim sercu odwiedzić swoich braci. ...Przypuszczał, że jego bracia zrozumieją, jak Bóg ich chce wyratować poprzez jego ręce: ale oni nie zrozumieli” (Dzieje Apostolskie 7:23,25).
i przebudzony w swoim sercu odnośnie niewoli Bożego ludu. Mojżesz był tak podekscytowany tym wielkim objawieniem o wybawieniu, że pośpieszył się: „Postanowił w swoim sercu odwiedzić swoich braci. ...Przypuszczał, że jego bracia zrozumieją, jak Bóg ich chce wyratować poprzez jego ręce: ale oni nie zrozumieli” (Dzieje Apostolskie 7:23,25).
Wizja
Mojżesza została odrzucona. Ale dlaczego? Mojżesz był
najpokorniejszym człowiekiem na ziemi, oddanym całkowicie Bogu. Nie
udawał bardziej świętego, niż był; działał proroczo zgodnie z
Bożą wolą. Chciał tylko, aby jego bracia i siostry usłyszeli i
zobaczyli, co Bóg ma zamiar uczynić. Ale jego duchowość ich
zgorszyła. Odrzucili go mówiąc: „Kto ciebie uczynił władcą
i sędzią nad nami? Za kogo się uważasz?”
Kilka
lat temu Duch Święty obudził mnie i wezwał do uświęcenia.
Zacząłem poważnie traktować chodzenie w Bożej prawdzie, a Jego
Słowo stało się dla mnie życiem. Zacząłem dostrzegać rzeczy,
których przedtem nie widziałem i chciałem podzielić się tym ze
wszystkimi. Dzwoniłem do kaznodziejów i wyjaśniałem, co Bóg do
mnie mówił. Wielu przyszło do mojego biura, żeby się ze mną
zobaczyć.
Z płaczem otwierałem przed nimi swoją Biblię i wskazywałem chwalebną prawdę
o pełnym poddaniu się Bogu w czystości serca.
Z płaczem otwierałem przed nimi swoją Biblię i wskazywałem chwalebną prawdę
o pełnym poddaniu się Bogu w czystości serca.
Myślałem,
że ci kaznodzieje Słowa również zobaczą tę prawdę - że
pokochają Słowo i upadną ze mną na kolana, żeby się modlić o
nowe Boże dotknięcie. Ale wielu z nich tylko patrzyło na mnie
zagadkowo. Mówili coś takiego: „Czy jesteś pewny, że nie
posuwasz się trochę za daleko?”, albo „Dla mnie to jest
trochę za ciężkie”. Im więcej szukałem Boga, tym mniej
ich oglądałem. Wyglądało na to, że wylewali na mnie kubeł
zimnej wody. Nie chcieli słyszeć tego, co Pan mi powiedział.
Czego możemy się spodziewać
Pragnę
jeszcze raz podkreślić, że jeżeli rozpoczęło się to od czasu,
kiedy Bóg ciebie obudził, to nie jesteś sam. Boże Słowo
wyraźnie informuje czego się możesz spodziewać, jeżeli
zdecydujesz się iść za Nim bez zastrzeżeń. Możesz spodziewać
się którejś z wymienionych, albo wszystkich trzech reakcji:
- Będziesz odrzucony,
- Będziesz wyrzucony,
- Będziesz kamienowany.
Jezus
ostrzegał: „Gdybyście byli z tego świata, świat by miłował
to, co jest jego, ale ponieważ ja was wybrałem z tego świata,
dlatego świat was nienawidzi” (Ew. Jana 15:19). Pokażcie mi
wierzącego, który kocha i czyni prawdę, a ja wam udowodnię, że
został odrzucony i jest prześladowany przez cały letni
kościół. Możesz być spokojny; jeżeli zrezygnujesz z tego
świata, to świat szybko zrezygnuje z ciebie.
Jezus
miał wielu naśladowców - to znaczy dotąd, aż zwiastowane
przez Niego Słowo zostało uznane za zbyt trudne i wymagające. Tłum
kochający cuda słyszał Jego wezwanie, ale opuścił go, mówiąc:
„To jest zbyt trudne! Któż to może przyjąć?” „Wtedy Jezus
zwrócił się do swoich uczniów i zapytał: Czy i wy chcecie
odejść?” Innymi słowy: „Czy moje słowo jest dla was zbyt
trudne?” Piotr odpowiedział: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty
masz słowa żywota wiecznego” (Ew. Jana 6:68). Nie, Piotr i inni
uczniowie nie chcieli odejść. Kochali Słowo, które większość
uważała za zbyt trudne i wymagające; wiedzieli, że wytwarza w
nich wieczne wartości. Chcieli naśladować prawdę, bez względu na
cenę.
Jest
to pytanie, na które musi odpowiedzieć każdy chrześcijanin w
obecnym czasie: Czy chcemy odwrócić się od prawdy, która nas
przekonuje, wskazuje na grzech i rozkazuje nam zburzyć bałwany? Czy
zignorujemy prawdę, która mówi, że mamy odwrócić oczy od
materializmu, rzeczy tego świata i od nas samych? Czy pozwolimy, aby
Duch Święty nas zbadał i odkrył?
Każdy,
kto jest miłośnikiem i wykonawcą prawdy, pragnie przyjść do
światłości, aby został ujawniony każdy jego ukryty czyn. Jezus
powiedział: „Każdy, kto źle czyni, nienawidzi światłości i
nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków.
Lecz kto postępuje zgodnie z prawdą, dąży do światłości,
aby wyszło na jaw, że jego uczynki są dokonane w Bogu” (Ew. Jana
3:20-21).
Szczera
prawda wyjawia każdy ukryty czyn. Kiedy Jezus zaczął mówić
o ukrytych grzechach religijnych Żydów, chcieli Go zabić. Jezus powiedział: „Wiem, że jesteście potomkami Abrahama, lecz chcecie mnie zabić, ponieważ moje słowo nie ma do was przystępu” (Ew. Jana 8:37). „Chcecie mnie zabić, człowieka, który wam mówił prawdę” (werset 40). „Kto z Boga jest, słów Bożych słucha; wy dlatego nie słuchacie, bo z Boga nie jesteście” (werset 47).
o ukrytych grzechach religijnych Żydów, chcieli Go zabić. Jezus powiedział: „Wiem, że jesteście potomkami Abrahama, lecz chcecie mnie zabić, ponieważ moje słowo nie ma do was przystępu” (Ew. Jana 8:37). „Chcecie mnie zabić, człowieka, który wam mówił prawdę” (werset 40). „Kto z Boga jest, słów Bożych słucha; wy dlatego nie słuchacie, bo z Boga nie jesteście” (werset 47).
1
dzisiaj mnóstwo chrześcijan nie kocha prawdy. Bóg mówi, że
dzieje się tak dlatego, ponieważ ukrywają swój grzech i skrycie
biorą udział w niesprawiedliwości. Ci ludzie, idący na
kompromis i kochający przyjemności, padli ofiarą zwiedzenia, ale
tak jak Żydzi w czasach Jezusa, przekonani są, że dobrze widzą.
Wierzą, że są dziećmi Bożymi, ale bezwzględnie odrzucają każde
słowo, które wykazuje ich głębokie wewnętrzne tajemnice i
pożądliwości. Ich serca trzyma coś innego, niż prawda; Słowo
Boże nie jest dla nich tą bezcenną perłą. Pielęgnują takie
rzeczy jak ukryte przyjemności, bałwany, grzech, czy fałszywe
nauki, które karmią ich ciało.
Ale
nadchodzi dzień rozrachunku. Biblia mówi, że nie poszczęści
się tym, którzy odwracają ucho od prawdy: „A wtedy objawi się
ów niegodziwiec, którego Pan Jezus zabije tchnieniem ust
swoich i zniweczy blaskiem przyjścia swego. A ów niegodziwiec
przyjdzie za sprawą szatana z wszelką mocą, wśród znaków
i rzekomych cudów i wśród wszelkich podstępnych oszustw wobec tych, którzy mają zginąć, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, która mogła ich zbawić. I dlatego zsyła Bóg na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu, aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli upodobanie w nieprawości.”
(II Tesaloniczan 2:8-12)
i rzekomych cudów i wśród wszelkich podstępnych oszustw wobec tych, którzy mają zginąć, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, która mogła ich zbawić. I dlatego zsyła Bóg na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu, aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli upodobanie w nieprawości.”
(II Tesaloniczan 2:8-12)
Musisz
zrozumieć, że ci, którzy ciebie odrzucają i opuszczają z powodu
prawdy, mają ku temu dobre powody. Widzą w tobie zagrożenie
dla tego, co jest im drogie. Twoje życie w oddzieleniu stanowi
napomnienie ich kompromisu i letniości.
Paweł
przeżywał to wiele razy. Do Tymoteusza pisał: „Odwrócili
się ode mnie wszyscy, którzy są w Azji” (II Tymoteusza 1:15).
Apostoł poświęcił dla tych ludzi wszystko co miał,
przedstawiając im całą Bożą wolę. Był przed nimi bez nagany,
święty i niewinny. Pomimo tego, zbory w Azji odrzuciły go, a jego
duchowe dzieci unikały go. Dlaczego? Ponieważ Paweł znajdował się
wtedy w więzieniu. Cierpiał wielki ucisk, związany
łańcuchami, jako „więzień Pana”. W międzyczasie zyskał
popularność nowy nauczyciel, który zwiastował poselstwo, łechcące
ucho ludzi, których uczył Paweł. „Aleksander, kotlarz, wyrządził
mi wiele złego” - pisał Apostoł. „Odda mu Pan według jego
uczynków” (II Tymoteusza 4:14).
Aleksander
i Hymeneusz byli nauczycielami fałszywej ewangelii, która
troszczyła się o ciało. Ich nauka odrzucała wszelkie cierpienie
i trud. Aleksander oznacza „zadowalający ludzi.” Hymeneusz
otrzymał imię boga wesela; reprezentował ewangelię miłości,
błogosławieństw, radości, ucztowania
i zadowalania człowieka bez uświęcenia. Słowo Boże mówi, że Paweł wydał tych mężów szatanowi, aby zostali pouczeni, że nie wolno bluźnić (I Tymoteusza 1:20). Nie miało to na celu zniszczenie ich ciał, ale ich cielesnych nauk.
i zadowalania człowieka bez uświęcenia. Słowo Boże mówi, że Paweł wydał tych mężów szatanowi, aby zostali pouczeni, że nie wolno bluźnić (I Tymoteusza 1:20). Nie miało to na celu zniszczenie ich ciał, ale ich cielesnych nauk.
Paweł
powiedział, że ci dwaj byli rozbitkami w wierze, gdyż
usprawiedliwiali grzech, sami nie mając czystego sumienia, a
rezultatem była nauka polegająca na dogadzaniu człowiekowi.
Aleksander i Hymeneusz odrzucili Pawła, ponieważ był
w więzieniu, które oni uważali za utratę duchowej wolności. Jego łańcuchy poczytywali za brak wiary; uważali, że Paweł był więźniem diabła. Myśleli tak: Jeżeli Paweł jest taki święty i głosi wszechmogącego Boga, to dlaczego cierpi? Dla tych, którzy wierzyli, że chrześcijanie nie muszą cierpieć, więzienie Pawła było krępujące.
w więzieniu, które oni uważali za utratę duchowej wolności. Jego łańcuchy poczytywali za brak wiary; uważali, że Paweł był więźniem diabła. Myśleli tak: Jeżeli Paweł jest taki święty i głosi wszechmogącego Boga, to dlaczego cierpi? Dla tych, którzy wierzyli, że chrześcijanie nie muszą cierpieć, więzienie Pawła było krępujące.
Obecnie
również mamy wśród siebie takich ludzi, którzy chcą podobać
się człowiekowi. Wielu chrześcijan odrzuci cię i będą się za
ciebie wstydzić, kiedy będziesz przechodził przez doświadczenia,
uciski i choroby. Uważają bowiem, iż to wszystko dzieje się
dlatego, że~nie masz dosyć wiary, albo że nie otrzymałeś
„objawienia”, które oni mają w odniesieniu do choroby i
cierpienia.
2.
Będziesz wyrzucony.
Jezus
ostrzegał Swoich uczniów o dalszym odrzuceniu, z jakim się
spotkają: „Wyłączać was będą z synagog, więcej, nadchodzi
godzina, gdy każdy, kto was zabije, będzie mniemał, że
spełnia służbę Bożą” (Ew. Jana 16:2). Jezus mówił: „Mówię
wam o tym, abyście się nie potknęli. Nie bądźcie zaskoczeni,
kiedy letni kościół was wyrzuci, ponieważ nie znają Mojego
Ojca.”
Pewnego
razu Chrystus uzdrowił młodego człowieka, który urodził się
ślepy. Kiedy otworzyły się jego oczy, bardzo uradował się tym,
że widzi! Religijni faryzeusze zawołali go do siebie, aby zadawać
mu pytania. On im jednak powiedział tylko tyle: „Wiem jedno, że
byłem ślepy, a teraz widzę” (Ew. Jana 9:25).
W
odpowiedzi na ich natarczywe pytania o Jezusa, dodał jeszcze jedno
dalsze objawienie: „Gdyby ten nie był od Boga, nie mógłby
czynić takich rzeczy” (Ew. Jana 9:33). Czy ci przywódcy
religijni radowali się z tego, że ten człowiek został uzdrowiony?
Nie! Uważali to za absurd, żeby ten, który „urodził się cały
w grzechu,” mógł ich uczyć swoim świadectwem i wyrzucili
go z synagogi (Ew. Jana 9:34).
Ten
młody człowiek, który został uzdrowiony ze ślepoty,
reprezentuje świętą resztkę, której oczy są teraz
otwierane na świętość Boga. Idź i składaj świadectwo tak jak
on to robił, oddając chwałę Bogu: „Kiedyś byłem ślepy, a
teraz widzę!” Ale przyjmij ostrzeżenie: Ci, którzy nie chcą
słyszeć o twojej nowej wizji, wyrzucą również ciebie,
mówiąc: „Kto cię ustanowił naszym nauczycielem?”
Jeżeli
zdecydujesz się iść za Chrystusem bez reszty, musisz być
przygotowany, aby znosić Jego cierpienia: „Jeżeli świat was
nienawidzi, wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził...
A to wszystko uczynią wam dla imienia mego, bo nie znają tego,
który mnie posłał” (Ew. Jana 15:18,21). Kto pogardzał Jezusem,
naśmiewał się z Niego i oczerniał Go? Religijny tłum
skoncentrowany na człowieku! Tak jak Chrystus chodził po tej
ziemi i był narażony na odrzucenie, również i my możemy
spotkać się z tym samym. Jeżeli świat prześladował Go i
pogardzał Nim, to zrobi to samo z tymi, którzy ze względu na Niego
umierają dla własnego «ja.»
Jest
to jeden rodzaj reakcji ze strony „religijnego tłumu.” Ale
możesz stwierdzić, że odwrotność tej prawdy jest faktem w
odniesieniu do innego segmentu życia kościoła: Jeżeli jesteś
w letnim kościele, to prawdopodobnie ludzie nie będą krytykować
tego, co ktoś myśli. ^
Słyszałem
jak głodni chrześcijanie mówili: „Mój zbór jest martwy.
Co mam robić?” Odpowiedź znajdujemy w księdze Dziejów
Apostolskich. Apostoł Paweł poszedł do wszystkich synagog, jakie
spotkał i z nadzieją, że będą słuchać, próbował usilnie
przekonywać letnich ludzi o Chrystusie. Ich odpowiedzią było
jednak wyrzucenie Pawła z tego regionu.
Posłuchaj
ostrzeżenia: Zrób tak, jak zrobił Paweł, i odejdź! On „otrząsnął
na nich proch z nóg swoich” (Dzieje Apostolskie 13:51). Paweł
powiedział do tych religijnych Żydów: „Wam to najpierw miało
być opowiadane Słowo Boże, skoro jednak je odrzuciliście...
zwracamy się do pogan” (Dzieje Apostolskie 13:46).
Jeżeli
znajdziesz się w społeczności czy zborze, który słyszał prawdę
i odwrócił się od niej, to możesz tam niewiele zdziałać. Nic
tam nie zmienisz - ale oni mogą zmienić ciebie! „Co za
społeczność światłości z ciemnością??.. Wyjdźcie
spośród nich i odłączcie się, mówi Pan i nieczystego się nie
dotykajcie, a ja was przyjmę” (II Koryntian 6:14,17).
3.
Będziesz kamienowany.
Jeżeli
trzymasz się mocno twojego oddania Jezusowi, nawet w obliczu
odrzucenia, to ta sama większość, skoncentrowana na człowieku,
będzie gotowa cię ukamienować: „I kamienowali Szczepana,
który się modlił tymi słowy: Panie Jezu, przyjmij ducha mego”
(Dzieje Apostolskie 7:59). Kto kamienował Szczepana? Najbardziej
prestiżowa rada religijna tamtych czasów (patrz Dzieje Apostolskie
6:12). Szczepan wystąpił przeciwko całemu systemowi religijnemu!
Oto
Szczepan, którego wzrok był skupiony na Jezusie, został
znienawidzony przez ludzi, którzy mówili, że kochają Boga.
Posłuchajcie jadu tych przywódców religijnych: „A słuchając
tego wpadli we wściekłość i zgrzytali zębami” (Dzieje
Apostolskie 7:54). „Oni... zatkali swoje uszy i razem rzucili się
na niego” (werset 57). Co takiego w tym sprawiedliwym
człowieku tak bardzo rozgniewało ten religijny tłum? Była to
prawda, którą im głosił, a która przenikała do ich serc:
„Ludzie twardego karku i opornych serc i uszu! Wy zawsze
sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu; jak wasi ojcowie, tak i wy”
(werset 51). „Wy otrzymaliście zakon... a nie przestrzegaliście
go” (werset 53).
Serca
tych przywódców były nadal przywiązane do tego świata i związane
pożądliwościami. Znali oni Boży Zakon, ale nie byli mu posłuszni.
Teraz obusieczny miecz prawdy przenikał głębokości ich serc.
Świadectwo Szczepana o otwartym niebie spowodowało wreszcie ich
gniew: „On zaś będąc pełen Ducha Świętego, utkwiwszy wzrok w
niebo, ujrzał chwałę Bożą i Jezusa stojącego po prawicy Bożej
i rzekł: Oto widzę niebiosa otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Bożej. Oni zaś podnieśli wielki krzyk, zatkali swoje uszy i rzucili się na niego.
A wypchnąwszy go poza miasto, kamienowali.” (Dzieje Apostolskie 7:55-58)
i rzekł: Oto widzę niebiosa otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Bożej. Oni zaś podnieśli wielki krzyk, zatkali swoje uszy i rzucili się na niego.
A wypchnąwszy go poza miasto, kamienowali.” (Dzieje Apostolskie 7:55-58)
Prawdopodobnie
dosłowne kamienowanie nie będzie miało miejsca w twoim życiu.
Ale pomyśl o tym w ten sposób: Dzisiaj, w okresie łaski,
jeżeli mężczyzna patrzy na kobietę z pożądaniem, to w oczach
Bożych popełnia cudzołóstwo. Jeżeli ktoś nienawidzi, jest
mordercą. Jeżeli spadają na ciebie złośliwe słowa dlatego, że
idziesz za Bogiem całym sercem, to w tym znaczeniu jesteś
kamienowany: „Ostrzą swoje języki, jak miecze i napinają łuki,
aby wypuścić strzały - gorzkie słowa” (Psalm 64:3).
Jezus
opowiedział historię o gospodarzu, który zasadził winnicę. W
czasie zbioru posłał swoich sług, aby przynieśli owoc, ale ten,
który nadzorował winnicę, wziął jego sługi, jednego pobił,
innego zabił, a jeszcze innego ukamienował (patrz Ew. Mateusza
21:35). Dzisiaj jest podobnie. Bóg wysłał swoich świętych
strażników, aby zebrali owoc z Jego winnicy. Ale zamiast
wysłuchania i przyjęcia, strażnicy spotykają się ze słownym
znieważaniem, nienawiścią i kamienowaniem ostrymi słowami.
To
samo spotkało Jozuego i Kaleba w historii o wywiadowcach, zapisanej
w IV Księdze Mojżeszowej 13-14. Izraelici chcieli ukamienować
ich za to, że wzywali lud do pójścia za Bogiem bez zastrzeżeń,
do ziemi kaananejskiej. Jozue i Kaleb odważnie oświadczyli:
„Chodźmy zaraz i weźmy w posiadanie tę ziemię, bo jesteśmy w
stanie ją zdobyć!” Ale inni wywiadowcy nie chcieli tego słuchać.
Powiedzieli: “Jest tam zbyt dużo olbrzymów, zbyt dużo miast
obwarowanych wysokimi murami. Wybierzmy sobie wodza i wracajmy
do Egiptu”.
Kiedy
Mojżesz upadł na twarz, smucąc się z powodu takiego wyrażenia
niewiary, Jozue i Kaleb ostrzegali lud, by nie buntowali się
przeciwko Panu, ani nie bali się ludzi żyjących w tej ziemi.
Mówili z zapewnieniem, że Pan będzie z nimi. Reakcja ludzi
była jednak następująca: „A gdy cały zbór zamierzał ich
ukamienować, chwała Pana ukazała się w namiocie Zgromadzenia
wszystkim synom izraelskim. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Jak długo
znieważać mnie będzie ten lud?” (IV Mojżeszowa 14:10-11).
Dlaczego
wezwanie do posłuszeństwa sprowokowało w nich taką reakcję?
Ponieważ kompromis i niewiara idą ręka w rękę. Jeżeli serce
zostanie uwikłane przez bożka lub pożądliwość, rodzi się w nim
niewiara. Kiedy tak się stanie, to wszelkie zwiastowanie przeciwko
kompromisowi dotyka sumienia człowieka, tak że zaczyna walczyć z
Bogiem, chociaż może przy tym ślepo wyznawać Jego imię.
Wierzę,
że tak jak Szczepan, możemy powiedzieć: „Widzę otwarte niebo!”
Jak Jozue, Kaleb i Mojżesz, możemy ostrzegać: „Nie buntujcie
się przeciwko Panu!” Możemy mieć wyraźną wizję Jezusa -
przenikające słowo prawdy - i być pewni, że spowoduje to gniew u
tych, którzy mają nieobrzezane serca.
Co
na to odpowiemy?
Jak
mamy reagować, kiedy będziemy odrzucani, wyrzucani i kamienowani?
Musimy naśladować przykład naszego Mistrza, Jezusa, Baranka, który
„nie otworzył ust Swoich”. Jego czyny mówią nam: Nie wzywajcie
ognia z nieba na tych, którzy was znieważają. „Módlcie się
za tymi, którzy złośliwie o was mówią” (Ew. Mateusza 5:44).
„Spotwarzają nas, my błogosławimy, prześladują nas, my
znosimy”
(1 Koryntian 4:12).
(1 Koryntian 4:12).
Nie
mam współczucia dla aroganckich, samozwańczych proroków,
którzy walczą, grożą albo rzucają klątwy. W Starym Testamencie
Szymei stał na wzgórzu
i rzucał kamieniami w Dawida, kiedy król uciekał z Jerozolimy przed zbuntowanym Absalomem. Dowódca armii Dawida powiedział: „Dlaczego ten zdechły pies ośmiela się złorzeczyć mojemu panu, królowi? Pozwól, że podejdę do niego i odetnę mu głowę!” Ale Dawid odpowiedział: „Zostaw go, niech złorzeczy... Może Pan wejrzy na moją nędzę i przywróci mi szczęście w zamian za jego dzisiejsze złorzeczenie”
(II Samuela 16:9-12).
i rzucał kamieniami w Dawida, kiedy król uciekał z Jerozolimy przed zbuntowanym Absalomem. Dowódca armii Dawida powiedział: „Dlaczego ten zdechły pies ośmiela się złorzeczyć mojemu panu, królowi? Pozwól, że podejdę do niego i odetnę mu głowę!” Ale Dawid odpowiedział: „Zostaw go, niech złorzeczy... Może Pan wejrzy na moją nędzę i przywróci mi szczęście w zamian za jego dzisiejsze złorzeczenie”
(II Samuela 16:9-12).
Słowo
Boże mówi, że kiedy Mojżesz poszedł na górę i przebywał
sam na sam
z Bogiem, jego twarz lśniła. Chociaż widzieli to inni, Mojżesz o tym nie wiedział. Potem jednak nakładał zasłonę na swoją twarz, chociaż sam nawet nie wiedział, że na jego twarzy widniało odbicie Bożej świętości. I tak jak Szczepan, Mojżesz nie obnosił się z Bożym dotknięciem. Ci mężowie nie zadzierali nosa, nie chwalili się, że są prorokami, ani nie grozili. Nie mówili, że mają „nowe” czy „szczególne” objawienie. Nie wystawiali na pokaz fałszywej pobożności. Pokora jest oznaką duszy, która całkowicie spolega na Chrystusie. Taki człowiek nie ma w sobie pychy duchowej, ani poczucia wyższości.
z Bogiem, jego twarz lśniła. Chociaż widzieli to inni, Mojżesz o tym nie wiedział. Potem jednak nakładał zasłonę na swoją twarz, chociaż sam nawet nie wiedział, że na jego twarzy widniało odbicie Bożej świętości. I tak jak Szczepan, Mojżesz nie obnosił się z Bożym dotknięciem. Ci mężowie nie zadzierali nosa, nie chwalili się, że są prorokami, ani nie grozili. Nie mówili, że mają „nowe” czy „szczególne” objawienie. Nie wystawiali na pokaz fałszywej pobożności. Pokora jest oznaką duszy, która całkowicie spolega na Chrystusie. Taki człowiek nie ma w sobie pychy duchowej, ani poczucia wyższości.
Jeżeli
chcemy iść za Jezusem bez zastrzeżeń, to nie tylko poniesiemy
pewien koszt, ale również otrzymamy nagrodę: Jest nią
błogosławieństwo polegające na tym, że Chrystus będzie
przy nas. Istnieje również wiele innych nagród (zobacz Ew.
Mateusza 19:29), aleja wspomniałem tę jedną, bo ona nam wystarczy.
Kiedy
Paweł został uwięziony w Jerozolimie, cały system religijny
chciał go zabić. Oskarżyli go o to, że zanieczyścił święte
miejsce i zwiastował fałszywą naukę. Jego życie znalazło się w
niebezpieczeństwie; nawet żołnierze „bali się, że Paweł
może zostać zamordowany”. Wzięli go więc siłą i zamknęli
w zamku. Następnej nocy sam Pan przemówił do Pawła takimi
słowami: „Nie bój się! To jeszcze nie koniec kłopotów!”
Cena
naśladowania Chrystusa była wyraźnie widoczna w życiu tych mężów
Bożych - jeżeli mamy być tacy jak nasz Mistrz, to musimy
również liczyć się
z kosztami. Stanie się to dla nas radością, ponieważ Jezus obiecał, że będzie z nami w każdej sytuacji. Jeżeli mamy świadomość tego, że Jezus jest z nami, możemy stawić czoła każdej rzeczy.
z kosztami. Stanie się to dla nas radością, ponieważ Jezus obiecał, że będzie z nami w każdej sytuacji. Jeżeli mamy świadomość tego, że Jezus jest z nami, możemy stawić czoła każdej rzeczy.
Tak
więc zważ na koszt i wiedz o tym, że twoją nagrodą we wszystkim
jest drogocenna obecność Jezusa Chrystusa.
Możemy
być pewni tego, że jeżeli chcemy chodzić przed Panem
w sprawiedliwości, to będziemy przeżywać doświadczenia. Właściwie czym głębiej chodzimy za Chrystusem, tym gorętszy będzie nasz piec doświadczenia. Słowo Boże podaje nam tego powody. Ponieważ Pan chce wypalić w naszych sercach zanieczyszczenia i przekształcić nas na obraz Swojego Syna.
w sprawiedliwości, to będziemy przeżywać doświadczenia. Właściwie czym głębiej chodzimy za Chrystusem, tym gorętszy będzie nasz piec doświadczenia. Słowo Boże podaje nam tego powody. Ponieważ Pan chce wypalić w naszych sercach zanieczyszczenia i przekształcić nas na obraz Swojego Syna.
„Lud
tych, którzy znają swojego Boga umocni się i będą działać. A
roztropni wśród ludu doprowadzą wielu do właściwego poznania,
lecz przez pewien czas padać będą od miecza i ognia, od
uprowadzenia i rabunku. A gdy będą padać, doznają małej
pomocy... nawet niektórzy z roztropnych upadną, aby wśród
nich nastąpiło oczyszczenie i wybielenie, aż do czasu
ostatecznego, gdyż to jeszcze potrwa pewien czas.” (Daniela
11:32-35)
To
proroctwo mówi nam, że „na tych, którzy są roztropni,”
przyjdzie wielki czas próby. A kim są ci roztropni, którzy
będą doświadczani? Są to sprawiedliwi - ci, którzy znają
swojego Boga, działają, chodzą z Panem i posiadają mądrość
Chrystusową.
Może
obecnie znajdujesz się w okolicznościach, które powodują, że
zastanawiasz się: „Dlaczego moja wiara jest wystawiana na próbę?
Dlaczego to wszystko mi się przydarzyło?”
Aby
lepiej zrozumieć dlaczego Bóg dopuszcza doświadczenia, spróbuj
przypomnieć sobie swoje szkolne czasy. Kiedy robiono sprawdzian,
twoje odpowiedzi ujawniały ile rzeczywiście się nauczyłeś.
W Nowym Testamencie Paweł mówi o innej szkole, w której „uczymy
się Chrystusa” i Jesteśmy uczeni przez Niego, gdyż prawda
jest w Jezusie” (Efezjan 4:20-21). Jeżeli należysz do Jezusa, to
znajdujesz się w Jego szkole. Może myślisz, że już ją
ukończyłeś - ale nikt z nas nie ukończy jej dotąd, aż
znajdziemy się w chwale!
Kiedy
chodziłem jeszcze do szkoły, nie lubiłem sprawdzianów i tych
denerwujących, nie zapowiadanych kartkówek. Jednak Pan mówi nam,
że mamy być gotowi na sprawdzian w każdej chwili - i że będą
one trwały aż do Jego powrotu. Ci, którzy pragną więcej Jezusa,
będą przechodzili przez ogniste próby, w celu oczyszczenia od
wszystkiego, co nie jest podobne do Chrystusa, przygotowując się do
nadchodzącego dnia Wesela Barankowego.
Oznacza
to, że nie mamy uciekać od doświadczeń. Zamiast tego, powinniśmy
znajdować się na kolanach i prosić Boga, aby był w nas
kształtowany Chrystus. Nasze dusze muszą chcieć stać się
prawdziwymi naśladowcami Boga. Musimy usilnie pragnąć tego,
by być mężem czy niewiastą Bożą. Nasze serca i usta powinny
wołać: „Jezu, uczyń mnie podobnym do Ciebie. Pozwól mi się
stać Twoim sługą!”
Jednej
rzeczy pragnę więcej, niż jakiejkolwiek innej na tym święcie,
a mianowicie stać się prawdziwym mężem Bożym. Chcę, aby moje życie i śmierć przynosiły chwalę Jezusowi. Czy ty też masz takie pragnienie? Wobec tego musimy być przygotowani, by pobierać nauki w Jego szkole.
a mianowicie stać się prawdziwym mężem Bożym. Chcę, aby moje życie i śmierć przynosiły chwalę Jezusowi. Czy ty też masz takie pragnienie? Wobec tego musimy być przygotowani, by pobierać nauki w Jego szkole.
Nie
potrafię nawet wyliczyć wszystkich sposobów, jakimi posługuje
się Bóg, gdy doświadcza Swoje dzieci, ale chciałbym się skupić
na takich czterech testach, dobrze znanych nam wszystkim. Najpierw
jednak chciałbym zwrócić się do tych, którzy znoszą ucisk może
z innego powodu. Niektórzy ludzie przechodzą przez doświadczenia
nie dlatego, że Pan tak chciał, ale cierpią z własnego wyboru.
Jednym z powodów jest grzech, a innym podejmowanie niewłaściwych
decyzji.
Jeżeli
pragniesz Jezusa, a wiesz, że w twoim życiu jest grzech, to każde
jego pojawienie się może być przez ciebie odczuwane jako
nieoczekiwane fale oceanu, które przelewają się przez twoją duszę
i nie możesz zrozumieć dlaczego jesteś zalewany ciągle na nowo.
Wołasz: „Boże, to już zbyt wiele. Już dłużej tego nie
zniosę”. Jesteś zraniony, widząc w sobie duchowe zepsucie, które
tak przytłacza twój umysł, że zaczyna to wywierać wpływ na
twoje ciało. Jesteś przybity przez depresję
i strach.
i strach.
Wiedz
o tym, że ponieważ Bóg ciebie kocha, będzie działał w kierunku
twojego oczyszczenia. On sprowadza Swój gniew i karę na uporczywą
bezbożność. Ale dla tych, którzy pokutują i powracają do
Niego, jest to kara wymierzana miłością. Może odczuwasz w swojej
duszy Boże strzały z powodu twoich dawnych
i obecnych grzechów, ale jeżeli pokutujesz w sercu i chcesz odwrócić się od błędu, możesz poprosić o Jego karzącą miłość. Zostaniesz skorygowany - ale z Jego wielką miłością i współczuciem. Nie będziesz odczuwał Jego gniewu tak, jak poganie, ale raczej rózgę Jego dyscypliny, wymierzaną Jego kochającą ręką.
i obecnych grzechów, ale jeżeli pokutujesz w sercu i chcesz odwrócić się od błędu, możesz poprosić o Jego karzącą miłość. Zostaniesz skorygowany - ale z Jego wielką miłością i współczuciem. Nie będziesz odczuwał Jego gniewu tak, jak poganie, ale raczej rózgę Jego dyscypliny, wymierzaną Jego kochającą ręką.
A
może twoje cierpienie jest spowodowane niewłaściwymi decyzjami.
Ileż kobiet cierpi dlatego, że wyszły za mąż za człowieka,
przed którym ostrzegał ich Bóg? Są maltretowane i Wydaje im się,
że żyją w piekle. Ile dzieci łamie serca swoich rodziców,
doprowadzając ich do granic wytrzymałości? Jednak wiele razy
dzieje się tak z powodu rodziców, żyjących przez wiele lat w
grzechu, zaniedbaniu
i kompromisie.
i kompromisie.
Wiesz,
że doszedłeś do najniższego punktu. Nadszedł czas, aby szukać
Pana w skrusze, pokucie i z wiarą. Już czas, aby otrzymać nowe
napełnienie mocą Ducha Świętego. Już czas, aby zostać
odnowionym, odświeżonym i poczuć w sobie duchową siłę.
Kiedy
wołasz do Boga, On wlewa w ciebie na nowo Swoją siłę: „W dniu,
gdy cię wzywałem, wysłuchałeś mnie, dodałeś mocy duszy mojej.
...Choćbym się znalazł w niedoli, Ty mnie zachowasz przy życiu.
Przeciwko złości nieprzyjaciół moich wyciągniesz rękę, a
prawica Twoja wybawi mnie. Pan dokona tego dla mnie. Panie,
łaska Twoja trwa na wieki.” (Psalm 138:3,7-8)
Załóżmy
teraz, że oczyściliśmy nasze życie na tyle, ile byliśmy w stanie
to zrobić. Nie kroczymy drogą znanego nam grzechu i ufamy
Panu, że będzie współdziałał z nami i przez nas w kłopotach,
jakie może sami sprowadziliśmy na siebie. Kiedy dochodzimy już do
granicy naszych możliwości, wtedy dopiero oddajemy się całkowicie
w ręce Pana i jesteśmy gotowi na naukę w szkole Ducha Świętego.
A oto cztery testy, których On może użyć, by oczyścić Swoje
dzieci.
1.
Jesteśmy sprawdzani poprzez uciski - zarówno nasze własne, jak i
innych.
Dla
chrześcijanina jedną z najtrudniejszych rzeczy do przyjęcia, jest
cierpienie sprawiedliwych. Aż do czasów Chrystusa Żydzi
utożsamiali powodzenie materialne
i dobre zdrowie z pobożnością. Wierzyli, że jeżeli człowiek jest zdrowy i bogaty, albo błogosławiony w jeszcze inny sposób, to dzieje się tak dlatego, że Bóg okazuje w ten sposób Swoje zadowolenie. Dlatego też uczniom Jezusa trudno było zrozumieć Jego stwierdzenie, że „łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu do Królestwa Bożego” (Ew. Mateusza i 9:24). Zapytali więc: „Kto tedy może być zbawiony?”
i dobre zdrowie z pobożnością. Wierzyli, że jeżeli człowiek jest zdrowy i bogaty, albo błogosławiony w jeszcze inny sposób, to dzieje się tak dlatego, że Bóg okazuje w ten sposób Swoje zadowolenie. Dlatego też uczniom Jezusa trudno było zrozumieć Jego stwierdzenie, że „łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu do Królestwa Bożego” (Ew. Mateusza i 9:24). Zapytali więc: „Kto tedy może być zbawiony?”
Podobnie
i dzisiaj głoszona jest błędna nauka, która zakłada, że jeżeli
trwasz we właściwym przymierzu z Bogiem, to nigdy nie będziesz
cierpiał. Wystarczy tylko wezwać partnera tego przymierza, Boga, a
On przybiegnie szybko i natychmiast zaradzi trudnej sytuacji.
Ale to nie jest Ewangelia! Wszyscy bohaterowie wiary, wymienieni
w 11 rozdziale Listu do Hebrajczyków, kroczyli we właściwym
przymierzu z Bogiem, a jednak znosili kamienowanie, szyderstwa,
tortury i umierali w okrutny sposób (wersety 36-38). Sam Paweł,
który chodził w bliskiej społeczności z Bogiem, przeżył
rozbicie statku; był kamienowany, biczowany, pozostawiony jako
martwy, atakowany, uwięziony i prześladowany. Znosił utratę
wszystkiego. Dlaczego? Było to oczyszczenie i doświadczenie
jego wiary ku Bożej chwale.
Nie
wiem w jakiej dziedzinie jesteś doświadczany. Wiem, że wielu
wspaniałych dzieci Bożych modliło się przez wiele lat o
uwolnienie, a szczególnie
o fizyczne uzdrowienie, i nadal na nie oczekują. Wierzę, że będziemy znosić uciski
i wierzę też w uzdrowienie. Ale wierzę również, że Bóg dopuszcza uzdrawiający ucisk. Dawid powiedział: „Zanim zostałem upokorzony, błądziłem, ale teraz strzegę twego słowa” (Psalm 119:67).
o fizyczne uzdrowienie, i nadal na nie oczekują. Wierzę, że będziemy znosić uciski
i wierzę też w uzdrowienie. Ale wierzę również, że Bóg dopuszcza uzdrawiający ucisk. Dawid powiedział: „Zanim zostałem upokorzony, błądziłem, ale teraz strzegę twego słowa” (Psalm 119:67).
Czasami
i ja musiałem przez wiele lat znosić fizyczny ból. Za każdym
razem modliłem się, aby Bóg mnie uzdrowił. Ale poprzez ten ból
odczuwałem, że Bóg działa w moim życiu, przyciąga mnie do
Jezusa i trzyma mnie na kolanach. Kiedy minął każdy z tych
bolesnych epizodów, mogłem powiedzieć, że było to dla
mojego dobra. Czy chcesz być mężem lub niewiastą Bożą? Czy
chcesz, aby Boża ręka czuwała nad twoim życiem? W takim razie
wypij swój kielich bólu i zroś swoje łoże łzami. Proś Boga nie
tylko o uzdrowienie, ale o to czego On chce ciebie nauczyć
poprzez to doświadczenie.
Być
może twój ból nie jest fizyczny; inny rodzaj bólu jest czasem
jeszcze gorszy. Może to być ból zranienia i odrzucenia przez
przyjaciół; ból, który odczuwają rodzice, kiedy nastoletnie
dzieci depczą ich miłość i stają się dla nich obcymi. Jest to
ból, który napełnia serca mężów i żon, kiedy powstaje pomiędzy
nimi mur milczenia, a znika pierwsza miłość. Jakże tragiczny może
się wydawać wewnętrzny ból, trudności w domu, bezsenne
noce, kiedy wiemy, że Bóg jest realny; że chodzimy w Duchu i
kochamy Jezusa z całego serca, a pomimo tego znosimy takie uciski.
Chcę ci powiedzieć: Trzymaj się, Bóg obiecuje wybawienie.
Apostoł
Piotr zapisał zachęcające słowa odnoszące się do naszych
doświadczeń i prób: „Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś
niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy
doświadczeniu waszemu. Ale w tej mierze, jak jesteście
uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i
podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili.” (1
Piotra 4:12-13)
„Weselcie
się z tego, mimo, że teraz na krótko, gdy trzeba, zasmuceni
bywacie różnorodnymi doświadczeniami, ażeby wypróbowana wiara
wasza okazała się cenniejsza, niż znikome złoto, w ogniu
wypróbowane, ku chwale i czci i sławie, gdy się objawi Jezus
Chrystus.” (1 Piotra 1:6-7)
Wierzę,
że będziemy musieli nauczyć się tej lekcji, zanim zostanie
zabrany ból. Sami wprowadzamy to w czyn, kiedy dyscyplinujemy
nasze dzieci. Jednąz najgorszych rzeczy, jaką rodzic może zrobić
dla dziecka, które jest karane, jest oferowanie mu współczucia,
pocieszenia i ulgi, zanim dziecko nauczy się tej lekcji. To może je
zniszczyć! Jeżeli oszczędza się rózgi, a lekcja nie zostanie
zapamiętana, to zakorzeni się bunt. Dziecko będzie wierzyć,
że może zrobić coś złego i nie poniesie za to konsekwencji.
Będzie to miało wpływ nie tylko na jego relacje z rodzicami, ale
rozszerzy się na każdą dziedzinę życia - włączając w to
jego wiarę.
Jezus
jest naszym godnym zaufania rodzicem i kiedy jesteśmy karani, możemy
w każdej chwili wołać do Niego. On jednak nie pójdzie dalej
dotąd, aż nauczymy się tego, czego chce nas nauczyć. On nie
pozwoli, aby zagnieździł się
w naszych sercach niszczący grzech - dlatego nie podniesie Swojej rózgi dotąd, aż się poddamy.
w naszych sercach niszczący grzech - dlatego nie podniesie Swojej rózgi dotąd, aż się poddamy.
Nie
możemy jednak zapomnieć, że przez cały czas, kiedy jesteśmy
doświadczani i dyscyplinowani, znajdujemy się pod Bożą ochroną.
Piotr mówi dalej, że ci, którzy są doświadczani wieloma próbami
i pokusami, są „strzeżeni mocą Bożą przez wiarę” (1 Piotra
1:5). Kiedy Jezus dopuszcza w naszym życiu cierpienie
i doświadczenie, chodzi Mu o jedną rzecz - o to samo, o co chodziło Mu, kiedy prosił Abrahama o złożenie na ofiarę swojego umiłowanego syna, Izaaka. Bóg pozwolił Abrahamowi poprowadzić Izaaka aż na górę i podnieść nad nim rękę z nożem. Dopiero wtedy Pan powiedział: „Stop!” O co chodziło Bogu? Po prostu: „Abrahamie, czy Ja znaczę dla ciebie więcej niż jakakolwiek ziemska rzecz, którą darzysz najgłębszym uczuciem?” Abraham udowodnił, że był gotowy oddać wszystko, co było mu bliskie i drogie - nawet syna, stanowiącego wypełnienie obietnicy, jaką otrzymał od Boga - i oddać swoją przyszłość całkowicie w ręce Boga. Oddał Panu wszystko.
i doświadczenie, chodzi Mu o jedną rzecz - o to samo, o co chodziło Mu, kiedy prosił Abrahama o złożenie na ofiarę swojego umiłowanego syna, Izaaka. Bóg pozwolił Abrahamowi poprowadzić Izaaka aż na górę i podnieść nad nim rękę z nożem. Dopiero wtedy Pan powiedział: „Stop!” O co chodziło Bogu? Po prostu: „Abrahamie, czy Ja znaczę dla ciebie więcej niż jakakolwiek ziemska rzecz, którą darzysz najgłębszym uczuciem?” Abraham udowodnił, że był gotowy oddać wszystko, co było mu bliskie i drogie - nawet syna, stanowiącego wypełnienie obietnicy, jaką otrzymał od Boga - i oddać swoją przyszłość całkowicie w ręce Boga. Oddał Panu wszystko.
W
czasie takiej próby dobrze jest sprawdzić nasze nastawienie. Czy
nasze serca są nadal wdzięczne Bogu za Jego miłość i łaskę?
Czy
nadal wielbimy Jego doskonałą dobroć? Albo czy może szemrzemy
i narzekamy, że o nas zapomniał, że tak naprawdę nie troszczy się o nas?
i narzekamy, że o nas zapomniał, że tak naprawdę nie troszczy się o nas?
Nic
tak nie odkryje zawartości serca, jak cierpienie. Zwróć uwagę
na to, byś pokutował, jeżeli zostanie w tobie ujawniony duch
narzekania! Bóg nienawidzi szemrania i narzekania. On pozwolił, aby
naród izraelski znosił różne trudy na pustyni dlatego, że stale
szemrał. Cierpienia, jakie przeżywali, były spowodowane ich
językami!
Szemrali,
bo nie mieli wody, więc Bóg dał im wodę ze skały. Narzekali, bo
nie mieli chleba, więc Bóg dał im chleb z rosy na ziemi. Potem
narzekali, bo nie mieli mięsa, więc Bóg dal im mięso z nieba. Pan
dał im te wszystkie rzeczy, a jaka była ich reakcja? Biblia mówi,
że wszystko to im obrzydło. Nadal narzekali, nawet kiedy otrzymali
to, czego chcieli!
I
obecnie mamy takich chrześcijan, którzy, gdyby Bóg odpowiedział
na ich modlitwy, narzekaliby na to, co otrzymali, bo szemrzący nigdy
nie są zadowoleni. Gdybyś zrobił to, co według nich powinieneś
zrobić, wysuną tuzin innych wymagań. Ich lista nigdy się nie
wyczerpie, ponieważ nad ich duchem nie ma kontroli - nie poddaje się
on kierownictwu mocy Ducha Świętego. Biblia mówi o nich: „Są to
ludzie biadający nad swoim losem, kierujący się swoimi
pożądliwościami” (Judy 16).
Szemranie
rozpoczyna się w myślach - myślach niezadowolenia, że jesteś źle
traktowany przez Pana i nie zrozumiany przez Boży lud. Słowo Boże
ostrzega nas: „Ani nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali i
poginęli z ręki niszczyciela”
(1 Koryntian 10:10).
(1 Koryntian 10:10).
Innym
sposobem doświadczenia w tej dziedzinie jest widok cierpienia
sprawiedliwych, świętych sług Bożych. Ten rodzaj doświadczenia
jest prawdopodobnie najtrudniejszy do zrozumienia. Czytamy w
Słowie Bożym, że „wiele nieszczęść spotyka sprawiedliwego,
ale Pan wyzwala go ze wszystkich” (Psalm 34:20). Widzimy jednak
wielu oddanych Bogu chrześcijan, którzy umierają na naszych
oczach. Niektórzy z nich znoszą straszny ból.
Właściwie
nie powinniśmy być zaskoczeni, kiedy widzimy, że cierpią ludzie
pobożni. Piotr powiedział: „Chrystus cierpiał za was,
zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w Jego ślady” (1
Piotra 2:21) i „Przeto ci, którzy cierpią według woli Bożej,
niech dobrze czyniąc powierzają wiernemu Stwórcy dusze swoje” (1
Piotra 4:19).
Sam
Jezus powiedział: „Na świecie ucisk mieć będziecie” (Ew. Jana
16:33). Użyte tutaj greckie słowo thlipsis, przetłumaczone jako
ucisk, oznacza „męczarnie, brzemiona, prześladowanie, kłopot”.
Ponadto Jezus ostrzegał nas, abyśmy byli przygotowani na trudności
w czasach ostatecznych: „Wtedy wydawać was będą na udrękę i
zabijać was będą i wszystkie narody pałać będą nienawiścią
do was dla imienia mego” (Ew. Mateusza 24:9). Zwróć uwagę, że
jest tu powiedziane, „wszystkie narody.” Niektórzy myślą, że
Ameryka jest wyjątkiem z tej reguły, ponieważ „wracamy do Boga;”
chcemy zewangelizować świat i wspieramy Izrael.
Siostra
mojej sekretarki, Faith, spędziła ostatnie 25 lat pomagając
dzieciom
w Getcie. Była bogobojną troskliwą i pokorną uczennicą Jezusa Chrystusa, która wykonywała wszystko, czego od niej oczekiwał. Niedawno zmarła na raka kości
i kiedy modliłem się 0 nią tuż przed śmiercią odczułem, jak Jezus bierze ją za rękę
i prowadzi na spokojne, zielone pastwiska.
w Getcie. Była bogobojną troskliwą i pokorną uczennicą Jezusa Chrystusa, która wykonywała wszystko, czego od niej oczekiwał. Niedawno zmarła na raka kości
i kiedy modliłem się 0 nią tuż przed śmiercią odczułem, jak Jezus bierze ją za rękę
i prowadzi na spokojne, zielone pastwiska.
Wiem,
że niektórzy są zgorszeni i zdenerwowani takim stwierdzeniem,
ale jak powiedział to Dawid: „Drogocenna jest w oczach Pana śmierć
wiernych jego” (Psalm 116:15). Drogocenna w języku hebrajskim
oznacza „cenna, konieczna”. Oznacza to, że On tego potrzebuje,
że ich śmierć jest konieczna dla Jego wiecznego celu. Paweł
powiedział odważnie: „Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele,
czy to przez życie, czy przez śmierć” (Filipian 1:27-28). Paweł
mówi nam, że chociaż dla świata cierpienie i śmierć oznaczają
stratę, ruinę lub nieszczęście, to dla tych, którzy znają
Boga, są one wybawieniem.
Jestem
przekonany, że nie do końca rozumiemy tego rodzaju wspaniałe
wybawienie, jakie Pan zamierzył dla Swoich dzieci. Jego drogi
przewyższają nasze drogi. Odwiedzałem cierpiących chrześcijan
w szpitalach, którzy mieli więcej wiary
i nadziei, niż wszyscy chrześcijanie, którzy modlili się o ich uzdrowienie.
W niektórych przypadkach kończyło się to tym, że ci cierpiący modlili się o innych. Jeżeli posiadasz w sobie ten rodzaj nadziei, to nie żyjesz już dla tego świata, lecz dla wieczności. Ci, którzy cierpieli i umarli trzymając się mocno wiary, otrzymali prawdziwe uzdrowienie; to oznaczał dla nich Chrystus. Piotr powiada, że „stali się uczestnikami cierpienia Chrystusowego, aby i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili” (1 Piotra 4:13). Ich wiara, demonstrowana tutaj na ziemi, przyniesie wielki honor dla Boga w chwale.
i nadziei, niż wszyscy chrześcijanie, którzy modlili się o ich uzdrowienie.
W niektórych przypadkach kończyło się to tym, że ci cierpiący modlili się o innych. Jeżeli posiadasz w sobie ten rodzaj nadziei, to nie żyjesz już dla tego świata, lecz dla wieczności. Ci, którzy cierpieli i umarli trzymając się mocno wiary, otrzymali prawdziwe uzdrowienie; to oznaczał dla nich Chrystus. Piotr powiada, że „stali się uczestnikami cierpienia Chrystusowego, aby i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili” (1 Piotra 4:13). Ich wiara, demonstrowana tutaj na ziemi, przyniesie wielki honor dla Boga w chwale.
Poprzez
te wszystkie próby i doświadczenia, Bóg chce coś w nas
zaszczepić. Chce, abyśmy byli w stanie powiedzieć: „Panie Jezu,
Ty jesteś moim obrońcą i wierzę, że kierujesz każdym
wydarzeniem mojego życia. Jeżeli coś się ze mną dzieje, to
dlatego, że Ty na to pozwoliłeś i wiem, że masz w tym cel. Pomóż
mi zrozumieć lekcję, którą mi w ten sposób przekazujesz. Jeżeli
chodzę w sprawiedliwości,
a w moim sercu mam Twoją radość, to moje życie, czy też śmierć, będą dla Ciebie chwałą. Ufam, że przygotowałeś chwałę, masz jakiś wieczny cel, którego nie rozumie mój ograniczony umysł. Jednak bez względu na wszystko, mówię: «Jezu, czy żyję, czy umieram, należę do Ciebie!»”
a w moim sercu mam Twoją radość, to moje życie, czy też śmierć, będą dla Ciebie chwałą. Ufam, że przygotowałeś chwałę, masz jakiś wieczny cel, którego nie rozumie mój ograniczony umysł. Jednak bez względu na wszystko, mówię: «Jezu, czy żyję, czy umieram, należę do Ciebie!»”
Większość
z nas modli się tak jak Dawid: „Odpowiedz mi w dniu, kiedy wołam
do ciebie” (Psalm 102:3). „Kiedy jestem strapiony, rychło
mnie wysłuchaj” (Psalm 69:18). Hebrajskie słowo rychło oznacza
„teraz; uczyń to w godzinie, kiedy wołam do Ciebie!” Dawid
mówił: „Panie, ufam Tobie, ale proszę Cię, pośpiesz się!”
Bóg
się nie spieszy. On nie reaguje na nasz rozkaz. Właściwie
czasem może nam się wydawać, że On chyba nigdy nie odpowie.
Być może wołasz, płaczesz, pościsz i masz nadzieję - ale mijają
dni, tygodnie, miesiące, a nawet lata, a nie widzisz nawet
najmniejszego dowodu na to, że Bóg ciebie słyszy. Najpierw
kwestionujesz samego siebie: „Musi być jakaś przeszkoda w mojej
modlitwie, jakiś ukryty grzech. Może źle proszę. Może moja wiara
jest zbyt słaba”. Jesteś zakłopotany i z biegiem czasu twoje
nastawienie do Boga wygląda mniej więcej tak: „Panie, co mam
zrobić, aby uzyskać odpowiedź na tę modlitwę? W Swoim
Słowie obiecałeś, że dasz odpowiedź, więc modliłem się z
wiarą. Ile mam jeszcze wylać łez?”
Dlaczego
Bóg odwleka odpowiedź na szczere modlitwy? Na pewno nie
dlatego, że brak Mu mocy. Mógłby tylko mrugnąć okiem, albo
pomyśleć, a już by się stało. Przecież On pragnie bardziej niż
my, abyśmy otrzymywali od Niego to, o co prosimy. Odpowiedź
znajdujemy raczej w tym wersecie: „Powiedział do nich
podobieństwo, że się trzeba zawsze modlić i nie tracić
serca” (Ew. Łukasza 18:1).
Greckie
słowo przetłumaczone jako tracić serce czy słabnąć oznacza
„zrelaksować się, stać się słabym lub zmęczonym w wierze,
zrezygnować z walki, nie oczekiwać już na wypełnienie”. W
Liście do Galacjan 6:9 jest napisane: „A dobrze czynić nie
ustawajmy, bo we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia,
jeżeli nie stracimy serca”. Pan szuka ludzi modlitwy, którzy nie
będą odpoczywać ani nie będą zmęczeni przychodzeniem do Niego.
Tacy ludzie będą oczekiwać na Pana i nie zrezygnują dotąd,
aż Jego dzieło zostanie zakończone. Kiedy On pośle
odpowiedź, będą na nią oczekiwać.
Kiedyś
myślałem, że posiadam niezachwianą wiarę i całkowicie ufam
Panu. Przez długi czas jednak nie otrzymywałem odpowiedzi na kilka
bardzo ważnych modlitw; właściwie na niektóre z nich dotąd
nie mam odpowiedzi. Sprzeczałem się
z Panem i mówiłem: „Jeżeli odpowiesz na moje modlitwy, to podbudujesz moją wiarę. Będę mógł pójść do kościoła i chlubić się Twoją wiernością tak, jak czynił to Dawid. Pomyśl tylko jak inni będą przez to zachęceni”. Jednak Pan mówił do mnie cały czas: Nie budują twojej wiary na Moich odpowiedziach - budują ją na opóźnionych odpowiedziach!
z Panem i mówiłem: „Jeżeli odpowiesz na moje modlitwy, to podbudujesz moją wiarę. Będę mógł pójść do kościoła i chlubić się Twoją wiernością tak, jak czynił to Dawid. Pomyśl tylko jak inni będą przez to zachęceni”. Jednak Pan mówił do mnie cały czas: Nie budują twojej wiary na Moich odpowiedziach - budują ją na opóźnionych odpowiedziach!
Każdy
jest w stanie wierzyć, otrzymując szybką odpowiedź na modlitwy.
Ale kto będzie wierzył po roku czy dwóch latach bez odpowiedzi?
Z upływem czasu porzucamy nasze modlitwy i wiarę, że On na nie
odpowie i przechodzimy do czegoś innego. Mówimy do Boga: „Pozostanę
Ci wierny, ale nie oczekuj ode mnie, że będę miał dość wiary,
by jeszcze dłużej czekać na odpowiedź na moją modlitwę.” Bóg
chce się tylko upewnić, że nie zniechęciłeś się w swojej
modlitwie. On chce, aby twoje serce było wytrwałe, bez względu na
to jak długo będziesz musiał czekać na odpowiedź.
Jezus
powiedział pewne podobieństwo, aby pokazać nam, że czeka,
byśmy głęboko kopali i nie rezygnowali. Jest to podobieństwo o
wdowie, która przychodziła do sędziego szukając sprawiedliwości
(zobacz Ew. Łukasza 18:2-8). Sędzia spełnił jej życzenie tylko
dlatego, że miał już dosyć jej ustawicznego proszenia: „Ponieważ
naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, by w końcu nie
przyszła i nie uderzyła mnie w twarz” (werset 5). Jezus dodaje do
tego podobieństwa: „A czyżby Bóg nie wziął w obronę swoich
wybranych, którzy wołają do Niego w dzień i w nocy, chociaż
zwleka w ich sprawie? Powiadam wam, że szybko weźmie ich w obronę”
(wersety 7-8).
Może
powiesz: „Czy ten werset nie stanowi pewnego paradoksu? Jezus
mówi najpierw, że Bóg zwleka w naszej sprawie, a potem stwierdza,
że szybko weźmie nas w obronę”. Większość z nas mylnie
interpretuje ten fragment. Jezus nie mówi tu
o długim zwlekaniu. Bóg chce szybko odpowiedzieć, ale zwleka. Bóg odwleka coś, co wymaga cierpliwości z Jego strony. Nie pogodzą się z tym, co widzą w twoim sercu - będą czekał dotąd, aż będziesz gotowy uchwycić się Mnie tak, jak tego pragną. ’’
o długim zwlekaniu. Bóg chce szybko odpowiedzieć, ale zwleka. Bóg odwleka coś, co wymaga cierpliwości z Jego strony. Nie pogodzą się z tym, co widzą w twoim sercu - będą czekał dotąd, aż będziesz gotowy uchwycić się Mnie tak, jak tego pragną. ’’
Kiedy
spoglądam wstecz na niektóre rzeczy, o które modliłem się przez
dłuższy czas, słyszę Pana mówiącego: Dawidzie, trzymam przed
tobą twoją prośbą tak jak lustro. Chcą ci przez to pokazać, co
znajduje się w twoim sercu. W tym lustrze zobaczyłem odbicie
zwątpienia... strachu... niewiary... i takie rzeczy, które
spowodowały, że upadłem do stóp Jezusa i zawołałem:
„Panie, nie jestem już zainteresowany odpowiedzią, ale tym,
abyś zabrał ode mnie tego ducha. Nie chcę
w Ciebie wątpić; nie chcę modlić się o odpowiedź, posiadając w sercu nasiona niewiary!”
w Ciebie wątpić; nie chcę modlić się o odpowiedź, posiadając w sercu nasiona niewiary!”
To
prawda, że najtrudniejszą częścią wiary jest ostatnie pół
godziny. Kiedy wydaje się, że Bóg nie odpowie, rezygnujemy,
odchodzimy od danej sprawy
i przechodzimy do czegoś innego. Czyniąc tak uważamy, że poddajemy się Bożemu prowadzeniu i Jego suwerennej woli, Mówimy: „Panie, zrób to, co uważasz za najlepsze,” albo: „Boże, Ty tego chyba nie chciałeś”. Bóg tego nie chce! Kiedy modlimy się o to, co jest oczywistą wolą Boga - na przykład o zbawienie członków rodziny - mamy wszelkie prawo, aby trzymać się i nie rezygnować dotąd, aż Jezus odpowie. Mamy wszelkie powody, aby nie słuchać tego, co mówi diabeł. Mamy też wszelkie prawo do tego, aby prosić Boga, by zaszczepił w nas wiarę Jezusa Chrystusa i nie pozwolił spocząć dotąd, aż zobaczymy wypełnienie.
i przechodzimy do czegoś innego. Czyniąc tak uważamy, że poddajemy się Bożemu prowadzeniu i Jego suwerennej woli, Mówimy: „Panie, zrób to, co uważasz za najlepsze,” albo: „Boże, Ty tego chyba nie chciałeś”. Bóg tego nie chce! Kiedy modlimy się o to, co jest oczywistą wolą Boga - na przykład o zbawienie członków rodziny - mamy wszelkie prawo, aby trzymać się i nie rezygnować dotąd, aż Jezus odpowie. Mamy wszelkie powody, aby nie słuchać tego, co mówi diabeł. Mamy też wszelkie prawo do tego, aby prosić Boga, by zaszczepił w nas wiarę Jezusa Chrystusa i nie pozwolił spocząć dotąd, aż zobaczymy wypełnienie.
Jednak
zbyt często słabniemy i nie zdajemy egzaminu. Gdybyśmy nie
osłabli, trzymalibyśmy się jeszcze mocniej i z większym
zdecydowaniem, by oglądać odpowiedź. Pan jednak widzi nasze
słabnące serce. Podaje nam nawet ilustrację takiego
słabnącego serca w II Księdze Królewskiej, rozdziały 6-7.
Samaria
była oblężona przez Ben Hadada i jego wielką armię syryjską.
Miasto umierało z głodu. Głowa osła była sprzedawana za
osiemdziesiąt srebrników,
a miarka gnoju gołębiego za pięć. Prorok Elizeusz prorokował królowi Samarii, że Bóg w nadprzyrodzony sposób wybawi jego lud. Powiedział mu, żeby trzymał się dzielnie - oczekiwał, modlił się, pokutował i ufał Bogu, bez względu na to jak źle wyglądają okoliczności.
a miarka gnoju gołębiego za pięć. Prorok Elizeusz prorokował królowi Samarii, że Bóg w nadprzyrodzony sposób wybawi jego lud. Powiedział mu, żeby trzymał się dzielnie - oczekiwał, modlił się, pokutował i ufał Bogu, bez względu na to jak źle wyglądają okoliczności.
Kiedy
król przechadzał się po murze miasta, może myślał sobie: „Jak
długo to musi jeszcze trwać? Już dłużej nie wytrzymamy. Jeżeli
Bóg szybko nie odpowie, będziemy musieli wyjść z białą flagą i
poddać się”. Wtedy pewna niewiasta zobaczyła króla i zawołała:
„Wczoraj wraz z sąsiadką ugotowałyśmy i zjadłyśmy moje
dziecko. Uzgodniłyśmy, że dzisiaj zjemy jej niemowlę, ale ona
schowała swoje dziecko. Królu, to jest niesprawiedliwe - powiedz
jej, żeby oddała również i swoje dziecko!”
Tego
było już za wiele! Król rozdarł swoje szaty pokutne i zawołał
w gniewie: „Elizeuszu, nie uratujesz już swojej głowy! Chciałeś,
żebyśmy wierzyli, że Bóg odpowie na twoje modlitwy. Powiedziałeś
nam, że wydarzy się cud”. Kiedy król znalazł Elizeusza,
modlącego się ze starszymi, wykrzyknął: „Dlaczego miałbym
jeszcze czekać na Pana?” Inaczej mówiąc: „Już ża późno!
Wybiła ostania godzina,
a Bóg nie dotrzymał Swojego słowa. Modlitwa nic nie pomoże. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce!”
a Bóg nie dotrzymał Swojego słowa. Modlitwa nic nie pomoże. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce!”
Kiedy
król słabnął - rezygnował z wiary - odpowiedź była już u
bram. Elizeusz mu odpowiedział: „Jutro o tym czasie miara
przedniej mąki (około 40 litrów) będzie sprzedawana za
sykiel, a dwie miary jęczmienia też za sykiel w bramie Samarii”
(II Królewska 7:1). Szkoda, że król nie poczekał jeszcze 24
godzin, zanim wybuchnął. Nie wiedział, że Bóg działa i
przygotowuje cud. W obozie syryjskim powietrze wypełniło się
cudownym dźwiękiem - był to odgłos potężnej armii i wozów
wojennych, które zbliżały się do nich. Syryjczyków ogarnęła
panika, więc porzucili wszystko i uciekali z życiem. Tak więc
mieszkańcy Samarii sprowadzili z obozu syryjskiego całe
transporty żywności. Jarzyny, przednia mąka i beczki jęczmienia
wlewały się poprzez bramy miasta. Król, oglądając to
wybawienie, musiał się dobrze czerwienić, kiedy przypomniał
sobie swoje słowa: „Bóg nie dotrzymał słowa!”
Coś
podobnego przydarzyło mi się przynajmniej tuzin razy. Rezygnowałem
i mówiłem: „To nie było chyba Bożą wolą. Ta sytuacja jest niemożliwa”. Czasami odpowiedź przyszła w ciągu godziny po wypowiedzeniu przeze mnie takich słów! Czy i tobie przydarzyło się coś podobnego? Czy zrezygnowałeś i przestałeś się modlić? Musisz uznać, że Bóg już działa, a Jego odpowiedź jest tuż u drzwi. Kiedy oczekujemy z wiarą i oglądamy odpowiedź, nasza wiara wzrasta i przynosi Bogu jeszcze większą chwałę.
i mówiłem: „To nie było chyba Bożą wolą. Ta sytuacja jest niemożliwa”. Czasami odpowiedź przyszła w ciągu godziny po wypowiedzeniu przeze mnie takich słów! Czy i tobie przydarzyło się coś podobnego? Czy zrezygnowałeś i przestałeś się modlić? Musisz uznać, że Bóg już działa, a Jego odpowiedź jest tuż u drzwi. Kiedy oczekujemy z wiarą i oglądamy odpowiedź, nasza wiara wzrasta i przynosi Bogu jeszcze większą chwałę.
3.
Jesteśmy doświadczani poprzez nasze upadki.
Mówiąc
to nie mam na myśli, że doświadczani są chrześcijanie, którzy
wracają z powrotem do świata i swoich dawnych grzechów. Nie, tacy
wierzący są rozbitkami. Piotr posyła ostrzeżenie do wierzących,
którzy wzrastają w uświęceniu i całym sercem idą za Panem:
„Miejcie się na baczności, abyście zwiedzeni przez błędy
ludzi nieprawych, nie dali się wyprzeć z mocnego swego
stanowiska” (II Piotra 3:17).
Jesteśmy
doświadczani poprzez nasze upadki, kiedy upadamy pomimo postępu,
jaki robimy w Panu. Przyczyną takiego upadku może być kilka rzeczy
- na przykład korzeń gniewu. Gdybyś zapytał kogoś, co
spowodowało jego gniew, to może by odpowiedział: „Sprowokowała
mnie moja rodzina i nie wytrzymałem. Nie mogę tego zrozumieć -
myślałem, że jestem coraz bardziej słodki, coraz bardziej
podobny do Jezusa. Ale ktoś nacisnął niewłaściwy przycisk i
straciłem panowanie!”
Jeżeli
Bóg pracuje w twoim życiu nad korzeniem gniewu, goryczy, pychy
czy nad jakąś inną dziedziną, to nasz dom stanie się polem
doświadczalnym. Ciągle na nowo będziemy prowokowani dotąd,
aż wszystkie ukryte wady zostaną wyprowadzone na światło i
wykorzenione przez Ducha Świętego.
Możemy
pomyśleć tak: Jestem przecież tylko człowiekiem. Ile mogą
znieść? Nie ma znaczenia, że zostaliśmy sprowokowani, ani nawet
to, że może racja jest po naszej stronie. Prowokacja ukazuje po
prostu potrzebę wyzwolenia w danej dziedzinie. Słowo Boże mówi:
„Wszelka gorycz i zapalczywość i gniew i krzyk
i złorzeczenie niech będą usunięte spośród was wraz z wszelką złością” (Efezjan 4:31). Bóg będzie nas doświadczał dotąd, aż powiemy: „Ten duch musi odejść!” Nie będziemy oglądali wzrostu w Chrystusie, nie będziemy mieli pokoju w domu ani
w pracy dotąd, aż powiemy: „Masz rację Panie - zabierz to!”
i złorzeczenie niech będą usunięte spośród was wraz z wszelką złością” (Efezjan 4:31). Bóg będzie nas doświadczał dotąd, aż powiemy: „Ten duch musi odejść!” Nie będziemy oglądali wzrostu w Chrystusie, nie będziemy mieli pokoju w domu ani
w pracy dotąd, aż powiemy: „Masz rację Panie - zabierz to!”
Czasami,
kiedy jesteśmy kuszeni, możemy czuć się niegodni. Możemy nawet
zastanawiać się, czy Pan nas jeszcze kocha. Chciałbym cię
zapewnić, że jeżeli naprawdę pokutowaliśmy, to Bóg obejmuje
każdego z nas Swoim ramieniem, mówiąc: „Pozwoliłem na to, żebyś
zobaczył co jest w twoim sercu. Robisz jednak postępy i wzrastasz
w tych dziedzinach, które mają dla Mnie znaczenie. Mówiłeś, że
chcesz chodzić ze Mną, więc uczę ciebie. Wiem co jest w tobie i
pozwolę, abyś był prowokowany dotąd, aż pozbędziesz się tych
rzeczy. Ważne jest jednak to, że Ja jestem z tobą. Będę z tobą
wpośród twoich doświadczeń!”
Odpowiadamy:
„Panie, położyłeś Swój palec na pewnej dziedzinie mojego
życia. Wyrwij to z mojego serca. Dodaj mi zachęty Panie, abym
nie cofał się, ale szedł
z Tobą do przodu.”
z Tobą do przodu.”
Wiem,
co to znaczy stawiać czoła boskiemu milczeniu i nie słyszeć
Bożego głosu przez długi czas. Przeżywałem okresy całkowitego
załamania, bez żadnego widocznego kierunku, kiedy ten cichy i
łagodny głos zupełnie milczał. Były takie chwile, kiedy nie
miałem w pobliżu żadnego przyjaciela, który mógłby ukoić moje
serce jakąś radą. Wszystkie wzory Bożego prowadzenia z
przeszłości działały odwrotnie i znajdowałem się w całkowitej
ciemności. Nie widziałem drogi
i popełniałem jeden błąd za drugim. Chciałem powiedzieć: „Boże, co się stało? Nie wiem w którą stronę mam iść!”
i popełniałem jeden błąd za drugim. Chciałem powiedzieć: „Boże, co się stało? Nie wiem w którą stronę mam iść!”
Może
powiesz: „To nie jest pozytywne wyznanie!” Wszyscy jednak
będziemy to przeżywać, kiedy Bóg zacznie sprawdzać nasze oddanie
się Jemu. Dzięki Bogu, że jest to tylko „ciemna noc duszy,”
która przeminie, gdyż Pan pragnie, aby nasze drogi były czyste. Z
ust Jezusa, Syna Bożego, pochodzą następujące słowa: „Boże
mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Ew. Mateusza 27:46).
Godzina
izolacji nadchodzi wtedy, kiedy wydaje się, że Bóg ukrył Swoją
twarz, a nikt z twoich przyjaciół nie rozumie tego, co przeżywasz.
Zapytasz może, czy Bóg naprawdę skrywa Swoją twarz przed tymi,
których kocha? Czy nie jest tak, że On podnosi Swoją rękę na
krótką chwilę, aby nas nauczyć ufności i spolegania na Nim?
Biblia odpowiada wyraźnie: „Bóg odstąpił od Hiskiasza, aby go
wypróbować, aby poznał, co jest w jego sercu” (II Kronik
32:31).
Mogę
szczerze powiedzieć, że Jezus nigdy nie był dla mnie bardziej
realny, niż dzisiaj. Ale mogę również powiedzieć, iż miewam
takie chwile, kiedy wydaje mi się, że nie mogę zrobić nic, aby
przebić się do nieba; gdy klękam i stwierdzam, że niebo jest
z żelaza. Moja modlitwa nie dociera. Odczuwam tylko pustkę i
pobicie. Moje serce woła: „Boże, gdzie jesteś?”
Bóg
mówi: „W przystępie gniewu zakryłem swoją twarz na chwilę
przed tobą (Izajasza 54:8). Ale to również On „ratuje od zguby
życie twoje, On wieńczy cię łaską i litością” (Psalm 103:4).
On obiecał, że w czasie naszej izolacji, rozciągnie nad nami
Swoją łaskę i miłosierdzie.
Pewnego
razu, po jednym z moich nabożeństw ewangelizacyjnych w San
Francisco, do pokoju modlitwy wszedł młody człowiek. Spotkałem go
wiele lat wcześniej, kiedy uczestniczył w ewangelizacji i
wołał w pokucie, modląc się
o zbawienie. Wtedy wyszedł z pokoju modlitwy z prawdziwą radością w sercu. Teraz jednak wyglądał na całkowicie załamanego. Nigdy nie widziałem tak smutnej twarzy młodego człowieka. Zwrócił się do mnie: „Panie Wilkerson, nie wiem w którą stronę się udać. Nie mam radości i wydaje mi się, że Bóg jest bardzo daleko. Przeżywam pokusy i boję się, że upadnę i stracę kontakt z Bogiem. Odczuwam tylko strach
i trwogę!”
o zbawienie. Wtedy wyszedł z pokoju modlitwy z prawdziwą radością w sercu. Teraz jednak wyglądał na całkowicie załamanego. Nigdy nie widziałem tak smutnej twarzy młodego człowieka. Zwrócił się do mnie: „Panie Wilkerson, nie wiem w którą stronę się udać. Nie mam radości i wydaje mi się, że Bóg jest bardzo daleko. Przeżywam pokusy i boję się, że upadnę i stracę kontakt z Bogiem. Odczuwam tylko strach
i trwogę!”
Położyłem
rękę na ramieniu tego młodego człowieka i powiedziałem:
„Synu, to jest twoja godzina próby. Bóg ciebie doświadcza,
aby zobaczyć, co jest w twoim sercu. Czy chcesz pokutować, przyjąć
Jego przebaczenie i podążać do Światła? Bóg ciebie nie
opuścił.”
Nagle
łzy zaczęły spływać po jego policzkach.
- „Mówisz, że Bóg nie jest na mnie rozgniewany?”
- „Nie” - odpowiedziałem.
Wtedy
zapytał:
- „Czy mój niepokój i rozpacz są wynikiem jakiegoś strasznego nałogu w moim życiu?” Powiedziałem mu, że tylko on może sobie odpowiedzieć na to pytanie. Odpowiedział więc:
- „Nie, chyba nie.”
Potem
nagle zaczął dostrzegać światło. To nie była Boża wina!
Powodem było zaniedbanie modlitwy i czytania Słowa Bożego w chwili
doświadczenia i to przyniosło strach i niepokój. W tym momencie
Duch Pański zaczął wlewać w jego serce nadzieję i wtedy
podniósł ręce i zaczął uwielbiać Pana: „Panie, przeprowadź
mnie przez to wszystko. Przywróć mi wiarę!” Kiedy wychodziłem,
dziękował Bogu za to, że dał mu na nowo przeżyć Jego
obecność. Duch Święty zaczynał świecić w jego życiu”.
Wiem,
co to znaczy modlić się i otrzymać fundusze potrzebne do
prowadzenia służby. Wiem, co to znaczy chodzić przez cały rok i
odczuwać prowadzenie Jezusa na każdym kroku i słyszeć Jego głos,
mówiący: Dawidzie, to jest ta droga, idź nią. Wiem, co to znaczy
brać kartkę i długopis, zapisywać pytania i otrzymywać na nie
odpowiedź. Wiem również, że kiedy potem nagle wszystko się
zmieniło i musiałem przeżywać noce głębokiego, ciemnego
zamieszania, nie wiedziałem w którą stronę się zwrócić.
Popełniłem mnóstwo błędów, które doprowadzały mnie do
rozpaczy
i wołałem: „Boże, gdzie jesteś?” Spędzałem w mojej komorze modlitwy trzy, cztery tygodnie i mówiłem: „Boże, muszę Ciebie dotknąć. Muszę się złamać”. Odczuwałem jednak tylko smutek, zimne serce i ciężkie milczenie nieba. Jednak poprzez to wszystko odczuwałem, że Bóg działa. Sły- sżałem jak Duch mówił: Trzymaj się. Podnieś się ponad ten sztorm. Kiedy nieprzyjaciel nadciągnie jak powódź, Duch Pański postawi przed nim zaporę (patrz Izajasza 59:19).
i wołałem: „Boże, gdzie jesteś?” Spędzałem w mojej komorze modlitwy trzy, cztery tygodnie i mówiłem: „Boże, muszę Ciebie dotknąć. Muszę się złamać”. Odczuwałem jednak tylko smutek, zimne serce i ciężkie milczenie nieba. Jednak poprzez to wszystko odczuwałem, że Bóg działa. Sły- sżałem jak Duch mówił: Trzymaj się. Podnieś się ponad ten sztorm. Kiedy nieprzyjaciel nadciągnie jak powódź, Duch Pański postawi przed nim zaporę (patrz Izajasza 59:19).
Wiedz
komu uwierzyłeś
Może
teraz przechodzisz przez powódź doświadczeń. Wiesz, co mam na
myśli, kiedy mówię, że niebo jest z żelaza. Wiesz, co to znaczy
powtarzające się niepowodzenia. Czekałeś długo na odpowiedź
na modlitwy. Podano ci kubek ucisku. Nic i nikt nie może zaspokoić
tej potrzeby, jaką masz w swoim sercu!
Pewnego
razu po moim kazaniu na temat doświadczeń i przeżyć podeszła do
mnie pewna kobieta i powiedziała: „Kiedy wchodziłam dzisiaj do
tego kościoła, udawałam szczęśliwą i wolną od trosk. Ale kiedy
mówiłeś o kubku bólu, zaczęłam płakać. Uświadomiłam sobie,
że zakładam maskę. Mąż mnie opuścił i cały dom legł w
gruzach. Musiałam to ukrywać. Ale teraz wiem - jestem
doświadczana!” Ta niewiasta była złamana przed Panem.
Modliłem się z nią, aby Bóg wzmocnił jej wiarę i wyszła
stamtąd z prawdziwą radością Pana w sercu.
Kiedy
człowiek pragnie Boga, nieprzyjaciel zacznie go atakować z całą
furią. Trudny jest dla dzieci Bożych czas przesiewania. Ale dziecko
Boże może stanąć
i powiedzieć: „Chociaż jestem doświadczany i wystawiany na próby; chociaż wszystkie moce zostały skierowane przeciwko mnie, «wiem, komu zawierzyłem
i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia»” (II Tymoteusza 1:2).
i powiedzieć: „Chociaż jestem doświadczany i wystawiany na próby; chociaż wszystkie moce zostały skierowane przeciwko mnie, «wiem, komu zawierzyłem
i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia»” (II Tymoteusza 1:2).
To
jest czas, kiedy musisz stanąć na nogi! Nie musisz się śmiać i
radować, bo w tym momencie możesz nie odczuwać szczęścia. Możesz
przeżywać tylko zamęt
w swojej duszy. Wiedz jednak, że Bóg jest nadal z tobą, ponieważ Pismo mówi: „Pan zasiadł na tronie nad wodami potopu, Pan zasiadać będzie jako król na wieki” (Psalm 29:10).
w swojej duszy. Wiedz jednak, że Bóg jest nadal z tobą, ponieważ Pismo mówi: „Pan zasiadł na tronie nad wodami potopu, Pan zasiadać będzie jako król na wieki” (Psalm 29:10).
Wkrótce
usłyszysz Jego głos: Nie wpadaj w paniką, tylko patrz na Mnie.
Powierz Mi wszystko. Poznasz wtedy, że jesteś obiektem Jego
niezmiennej miłości.
„Wy
zaś jesteście tymi, którzy wytrwali przy mnie w pokuszeniach
moich, A Ja przekazuję wam Królestwo, jak i mnie Ojciec Mój
przekazał, Abyście jedli i pili przy stole moim w Królestwie
moim i zasiadali na tronach, sądząc dwanaście plemion
Izraela. Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, żeby
was przesiać jak pszenicę. Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie
ustała wiara twoja, a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj
braci twoich.” „On zaś rzekł do niego: Panie, z Tobą jestem
gotów iść i do więzienia i na śmierć. A On rzekł: Powiadam
ci Piotrze, nie zapieje dzisiaj kur, a ty się trzykroć zaprzesz, że
mnie znasz.” (Ew. Łukasza 22:28-34)
Może
słyszeliście o Kathryn Kuhlman z Pittsburga, którą Bóg używał
w potężny sposób w służbie uzdrawiania. Z łaski Pana mogłem usługiwać z nią w jej mieście przez ponad pięć lat i wspólnie z moją żoną, Gwen, bardzo dobrze ją wtedy poznaliśmy.
w potężny sposób w służbie uzdrawiania. Z łaski Pana mogłem usługiwać z nią w jej mieście przez ponad pięć lat i wspólnie z moją żoną, Gwen, bardzo dobrze ją wtedy poznaliśmy.
Bardzo
wyraźnie pamiętam to, że kiedy rozmawialiśmy o szatanie i
mocach ciemności, Kathryn mówiła przyciszonym głosem. Pewnego
razu zacząłem jej opowiadać o naszej pracy z narkomanami i
alkoholikami w Nowym Jorku. Chyba pomyślała, że jestem zbyt
nonszalancki w tym temacie, dotyczącym działalności demonicznej,
bo kiedy mówiłem, sposępniała. Wreszcie powiedziała do mnie
cichym głosem: „Dawidzie, nigdy nie traktuj lekko tematu walki
duchowej czy mocy szatańskich. Jest to bardzo otrzeźwiający
temat.”
Na
ile orientuję się, Kathryn nigdy nie bała się szatana ani
demonów. Jednak temat zwierzchności i władców ciemności
nigdy nie był dla niej lekką sprawą. Bóg dał jej duchowe oczy,
żeby mogła zobaczyć choć część wojny, jaka rozgrywa się
w okręgach niebieskich o dusze ludzkie.
w okręgach niebieskich o dusze ludzkie.
Kiedy
Jezus chodził po ziemi, dobrze znał moc wściekłości szatana,
który wykorzystuje wszelką piekielną broń, aby przesiać
wierzących. Wydaje mi się, że nikt z nas tak naprawdę nie
rozumie tego, jak wielki konflikt rozgrywa się w świecie duchowym.
Nie zdajemy sobie też sprawy z tego, jak bardzo szatan jest
zdecydowany zniszczyć wszystkich wierzących, którzy
skierowali swoje spragnione serca w stronę Chrystusa, bez reszty.
Prawdą jest również to, że kiedy idziemy za Panem,
przekraczamy pewną linię - „linię posłuszeństwa”, o
której mówiłem wcześniej w historii o Rut - która włącza
wszystkie systemy alarmowe w piekle. Kiedy przekroczymy tę linię,
by żyć w posłuszeństwie Słowu Bożemu i polegać tylko na
Jezusie, stajemy się zagrożeniem dla królestwa ciemności i
głównym celem ataku demonicznych mocy i zwierzchności. Świadectwo
każdego wierzącego, który nawraca się do Pana z całego serca,
obejmuje nagły przypływ dziwnych
i zwielokrotnionych kłopotów i doświadczeń.
i zwielokrotnionych kłopotów i doświadczeń.
Jeżeli
przekroczyłeś tę linię posłuszeństwa, to zataczasz fale w
świecie niewidzialnym. Wszyscy doświadczyliśmy już jakiegoś
rodzaju ataków z piekła.
Zbór
Times Square, znajdujący się w środkowej części największego
miasta
w USA, reprezentuje szeroki przekrój ludzi, z których każdy przeżywa tego rodzaju ataki. W pewną niedzielę wieczorem musiałem przerwać uwielbienie, aby podać takie ogłoszenie: „Ktoś próbuje się włamać do żółtego mercedesa zaparkowanego przed naszymi drzwiami. Jeżeli jest to samochód kogoś z was, to niech jego właściciel szybko tam idzie!” Złodzieje ukradli już radio, a teraz próbowali ukraść samochód. Dzięki Bogu, że uciekli i samochód został uratowany.
w USA, reprezentuje szeroki przekrój ludzi, z których każdy przeżywa tego rodzaju ataki. W pewną niedzielę wieczorem musiałem przerwać uwielbienie, aby podać takie ogłoszenie: „Ktoś próbuje się włamać do żółtego mercedesa zaparkowanego przed naszymi drzwiami. Jeżeli jest to samochód kogoś z was, to niech jego właściciel szybko tam idzie!” Złodzieje ukradli już radio, a teraz próbowali ukraść samochód. Dzięki Bogu, że uciekli i samochód został uratowany.
Właścicielką
okazała się niewiasta, bardzo oddana pracy dla Pana. Później w
ciągu tygodnia zadzwoniła do mnie do biura i powiedziała:
„Pastorze, od razu wiedziałam, że jest to atak szatana. Chciał
mi przeszkodzić w słuchaniu ewangelii. Aleja się nie dam!”
Innej
kobiecie z New Jersey wgięto błotnik, a innym razem ukradziono
cały samochód. Wiedziałem dlaczego tak się działo. Ta kobieta
również wzrastała w Panu i zmieniała się. Przekroczyła linię
dla Jezusa i teraz atakował ją szatan, próbując zniechęcić do
przychodzenia do kościoła.
„Szymonie,
Szymonie!... Szatan prosił, aby mógł was przesiać, jak pszenicę”.
Jezus porusza tu temat przesiewania świętych. Wczasach
Chrystusa młócący przesiewali zboże, zanim wsypali je do worków.
Wsypywali pszenicę do kwadratowej skrzyni przykrytej sitem, potem
przewracali ją do góry dnem
i gwałtownie potrząsali. Piasek i brud przechodziły przez sito dotąd, aż pozostało tylko ziarno.
i gwałtownie potrząsali. Piasek i brud przechodziły przez sito dotąd, aż pozostało tylko ziarno.
Przesiewanie
w tym wersecie oznacza potrząsanie i oddzielanie - wstrząs poprzez
wzbudzenie nagłego doświadczenia. Jezus użył tej analogii, aby
powiedzieć do Piotra: „Szatan wierzy, że jesteś tylko brudem i
pyłem, i że kiedy położy ciebie na sito i potrząśnie tobą,
przelecisz przez nie i spadniesz na ziemię!”
Istnieją
doświadczenia i próby, ale jest też i przesiewanie. Przesiewanie
postrzegam jako jeden wielki gwałtowny atak szatana. Jest on
zazwyczaj skompresowany
w jednym krótkim, ale bardzo intensywnym okresie czasu. W przypadku Jezusa było to czterdzieści dni i czterdzieści nocy na pustyni, kiedy to przyszedł do Niego szatan z każdym możliwym podstępem, pochodzącym prosto z królestwa ciemności. W przypadku Piotra przesiewanie trwało tylko kilka dni. Były to jednak najbardziej wstrząsające, szokujące i bezlitosne dni jego życia.
w jednym krótkim, ale bardzo intensywnym okresie czasu. W przypadku Jezusa było to czterdzieści dni i czterdzieści nocy na pustyni, kiedy to przyszedł do Niego szatan z każdym możliwym podstępem, pochodzącym prosto z królestwa ciemności. W przypadku Piotra przesiewanie trwało tylko kilka dni. Były to jednak najbardziej wstrząsające, szokujące i bezlitosne dni jego życia.
Zwróć
uwagę, że Jezus nie modlił się, aby Piotr został zachowany
od przesiewania przez szatana. Modlił się raczej o to, aby wiara
Piotra nie zawiodła. Głównym celem ataku szatana jest bowiem
nasza wiara. Przyglądnijmy się temu przykładowi w odniesieniu
do naszej wiary i przesiewania naszego życia przez diabła.
Kiedy
przychodzi przesiewanie
Z
tej historii dowiadujemy się, że przesiewanie Piotra nastąpiło
natychmiast po wielkim objawieniu.
Piotr,
i inni uczniowie, otrzymali właśnie od Jezusa obietnicę owocnej
służby. „Oto daję wam królestwo” - powiedział, by mogli jeść
i pić u Jego stołu i zasiadać na tronach, sądząc dwanaście
pokoleń izraelskich.
Greckie
słowo dają pochodzi od podstawowego słowa oznaczającego
„przekazywanie poprzez”. Jezus dał swoim uczniom niesamowitą
obietnicę. Powiedział do nich: „Poprzez was będę przekazywał
Swoje królestwo, tak jak mój Ojciec uczynił Mnie kanałem Swojej
chwały.” Mężowie ci mieli nie tylko stać się kanałami
majestatu Chrystusa, ale również zasiadać przy stole Pańskim
i rozkoszować się bliską społecznością z Nim. Staną się
książętami, panującymi razem
z Nim!
z Nim!
Piotr
jednak nie wiedział, że kiedy Jezus wypowiadał te wspaniałe
obietnice, Jego serce modliło się w agonii o to, co widział w
niewidzialnym świecie duchów. Szatan stanął przed tronem
Ojca, oskarżał Piotra i prosił o pozwolenie, aby mógł
położyć na nim swoją rękę, j ak zrobił to z Jobem. Mógł
powiedzieć coś takiego: „Syn Boży nazywa tego człowieka Piotrem
- ‘Skałą’ - i twierdzi, że zbuduje Swój kościół na takim
wyznaniu wiary. Ja twierdzę, że on nie jest skałą wiary - jest
plewą, niegodnym człowiekiem, by być kanałem Twojej chwały!
Pozwól mi nim potrząsnąć; pozwól mi go wypróbować. Piotr
ma w sobie złe pragnienia i nie wytrwa. Upadnie!”
Musicie
zrozumieć, że szatan stara się przesiewać tylko tych, którzy
zagrażają jego działalności. Stara się dotknąć drzewa, które
ma w sobie największy potencjał przynoszenia owocu. Ale dlaczego
szatan pragnął przesiać Piotra? Dlaczego tak bardzo mu się
rozchodziło o jego wypróbowanie? Przez trzy lata Piotr
wyganiał demony i uzdrawiał chorych. Szatan słyszał też jak
Jezus obiecał uczniom inny chrzest - chrzest Duchem Świętym i
ogniem - i to go wystraszyło! Teraz diabeł usłyszał
ostateczny Boży plan dla Piotra, że będzie rządził w nowym
Królestwie. Zdawał sobie sprawę z tego, że ostatnie trzy
lata życia Piotra były jakby preludium
w porównaniu z dziełami, których będzie dokonywał potem wspólnie z innymi uczniami. Pociągnął już Judasza, a teraz chciał znaleźć jakieś korzeń zepsucia
w Piotrze, na którym mógłby budować, łamiąc wiarę Piotra.
w porównaniu z dziełami, których będzie dokonywał potem wspólnie z innymi uczniami. Pociągnął już Judasza, a teraz chciał znaleźć jakieś korzeń zepsucia
w Piotrze, na którym mógłby budować, łamiąc wiarę Piotra.
Może
tak jak Piotr znajdujesz się teraz na sicie - potrząsany i
przesiewany. Może pytasz: „Dlaczego ja? Dlaczego teraz?” Po
pierwsze, powinieneś się radować, że cieszysz się taką
reputacją w piekle! Szatan nigdy by nie prosił Boga o pozwolenie na
przesianie ciebie, gdybyś nie przekroczył linii posłuszeństwa.
Dlaczego miałby wytężać swoje siły, by ciebie niepokoić,
kłopotać, straszyć i potrząsać wszystkim co masz? Przesiewa
ciebie dlatego, że w tych ostatecznych dniach odgrywasz ważną
rolę w Kościele Bożym. Bóg ponownie czyni coś nowego w tym
ostatnim, wielkim przebudzeniu i zostałeś przez Niego oddzielony,
by być potężnym świadkiem dla wielu. On uwolnił ciebie i
przygotowuje do Swoich wiecznych celów. Czym większe są twoje
dary, czym większy masz potencjał, czym większe twoje poddanie się
woli Bożej - tym poważniejsze będzie twoje przesiewanie.
Przesiewanie
może usunąć pychę
Piotr
nie był świadomy jakichś swoich szczególnych słabości.
Posłuchajcie jego świadectwa: „Panie, jestem gotów pójść za
Tobą! Przeszedłem trzy najwspanialsze lata najlepszego szkolenia.
Wiem już dużo. Zdobyłem doświadczenie. Widziałem, jak uciekają
demony i przyprowadzałem do Boga tłumy ludzi. Tak bardzo
urosłem! Nie jestem już tym człowiekiem, jakim byłem trzy lata
temu. Chwała Bogu, jestem gotowy i pójdę za Tobą aż do
końca.”
Nawet
ostrzeżenie Pana nie pozbawiło Piotra zaufania do samego
siebie. Jezus próbował potrząsnąć tym uczniem, obudzić go przed
czyhającym na niego niebezpieczeństwem, ale wydaje się, że Piotr
tego nie usłyszał. Nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia,
ponieważ nie miał poznania. Piotr znalazł się w śmiertelnym
niebezpieczeństwie i od popełnienia niewiarygodnego grzechu
dzieliło go tylko kilka godzin. On jednak, pewny siebie, chlubił
się: „Jestem gotów - ja nie upadnę. Jeżeli ktokolwiek miałby
być z Tobą do końca, to właśnie ja!”
Może
i ty znajdowałeś się kiedyś w takim miejscu jak Piotr. Bóg
ciebie prowadzi, wzrastasz w Panu i kochasz Go całym sercem - ale
nie dopuszczasz takiej możliwości, że mógłbyś upaść. Nie
jesteś świadomy tego, że szatan chce ciebie przesiać; że
zostaniesz boleśnie zraniony zniewagami szatana.
Przychodzi
mi tu na myśl jeden przykład - dotyczy on młodego, wielkiego
ewangelisty, którego Bóg używał w potężny sposób do
uzdrawiania chorych. Spoczywało na nim szczególne namaszczenie i
objawienie w Słowie. Boża ręka była wyciągnięta nad nim w
szczególny sposób.
Potem
zaczęły się nieporozumienia w jego małżeństwie, aż wreszcie
rozstał się z żoną. Mniej więcej w tym czasie oko tego
ewangelisty spoczęło na pewnej młodej kobiecie. Wiedział, że
złą rzeczą byłoby zadawanie się z nią więc postanowił,
że będą „tylko przyjaciółmi”. Zaczął wydzwaniać do
niej dwa, trzy razy dziennie, także wieczorem, „aby rozmawiać z
nią o Jezusie” - jak mówił. Wreszcie rozwiódł się
z żoną i poślubił tę kobietę.
z żoną i poślubił tę kobietę.
Nadal
głosi Słowo Boże, ale jest tylko cząstką tego, czym miał być.
Nie oszukujmy się - ten człowiek rozminął się z Bogiem. Jego
przykład powinien posłużyć każdemu z nas za trzeźwe
ostrzeżenie. Niech Bóg wypędzi z naszych serc wszelką duchową
pychę i sprawi, abyśmy uważnie słuchali Jego ostrzeżeń.
Jeżeli
chodzi o Piotra, to w ciągu 24 godzin od chlubienia się, stał się
moralnym kaleką - miotany tchórzostwem, zaparł się Chrystusa
trzy razy. Zrobił coś tak złego i bezbożnego, że nigdy by nie
pomyślał, iż jest to możliwe. Jednak Jezus nie mógł i nie
chciał przerwać procesu przesiewania Piotra. W tym uczniu
pozostało coś takiego, czego nie potrafiły zmienić trzy lata
najlepszego nauczania, cuda i znaki, ani ostrzeżenie Chrystusa.
Jezusowi pozostała tylko jedna rzecz, a mianowicie pozwolić, aby
Piotr wszedł w ogień, prosto w ręce szatana i niesamowitego
pokuszenia.
Piotr
musiał zostać złamany i upokorzony. Musiał zobaczyć pychę
swojego serca. Kiedy stwierdzi się taki brak rozeznania i ślepotę
polegającą na zaufaniu samemu sobie, to przesiewająca ręka
szatana pozostaje jedyną alternatywą aby naczynie zostało
oczyszczone i ponownie przeznaczone do użytku dla Chrystusa.
Rola
modlitwy
Kiedy
ktoś przechodzi przez ogień przesiewania, co powinni robić
ci, którzy go otaczają? Co zrobił Pan w sprawie zbliżającego się
upadku Piotra? Jezus powiedział: „Ja modliłem się za tobą aby
nie zachwiała się twoja wiara.”
Kiedy
patrzę na ten wspaniały przykład miłości Chrystusa, to zdaję
sobie sprawę, że prawie nic nie wiem o tym jak należy kochać
tych, którzy upadają. Z pewnością Jezus jest „przyjacielem,
który jest bliższy niż brat” (Przypowieści Salomona 18:24). On
widział w Piotrze zarówno to dobre jak i to złe i doszedł do
takiego wniosku: „Ten człowiek jest wart uratowania. Szatan
go chce, ale Ja chcę go jeszcze bardziej”. Judasza nie udało się
uratować; nie miał on serca dla Pana. Zaprzedał się chciwości,
co stało się otwartym zaproszeniem dla szatana. Ale Piotr
naprawdę miłował Pana, więc Jezus powiedział do niego: „Ja
modliłem się za tobą”. Jezus wiedział od dłuższego czasu co
nadchodziło, i prawdopodobnie spędził wiele godzin przed
Swoim Ojcem, rozmawiając o Piotrze - jak go kocha, jak bardzo
Piotr jest potrzebny w Królestwie Bożym i jak go ceni, jako
przyjaciela.
Panie,
daj nam wszystkim taką miłość! Kiedy widzimy braci i siostry,
którzy idą na kompromis, albo zmierzają do katastrofy i kłopotu,
kochajmy ich do tego stopnia, aby ich tak stanowczo ostrzegać
jak Jezus ostrzegł Piotra. Wtedy będziemy mogli powiedzieć: „Modlę
się o ciebie”.
Musimy
to mówić z miłością a nie oskarżającym tonem. Zbyt często
reagujemy w taki sposób: „Jesteś zły, bo idziesz na taki
kompromis. W tej sytuacji potrzebujesz naprawdę dużo siły”
Albo: „Będę się o ciebie modlił, bo widzę, że tego
potrzebujesz.” Jezus nie robił Piotrowi wykładu. Nie powiedział:
„Gdybyś tylko posłuchał; gdybyś tylko czuwał i modlił
się ze Mną w ogrodzie; gdybyś nie był taki dumny.” Zamiast
tego, Jezus powiedział prosto: „Ja się modliłem za tobą”. My
również musimy przynosić takich braci i siostry przed Boży Tron i
błagać za nimi, aby przeszli zwycięsko poprzez doświadczenia,
a ich wiara nie zachwiała się. Wtedy oni również tak zareagują
kiedy my znajdziemy się w podobnej sytuacji.
W
oryginale greckim słowo ty jest tu użyte w liczbie mnogiej i
oznacza „my wszyscy”. Jezus mówił o modlitwie nie tylko za
Piotrem, ale wszystkimi uczniami -
a dzisiaj i za nami wszystkimi: „Ja za nimi proszę, nie za światem proszę, ale za tymi, których mi dałeś, ponieważ oni są Twoi. ...Ojcze święty, zachowaj w imieniu twoim tych, których mi dałeś... Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachowa! od złego.” (Ew. Jana 17:9,11,15)
a dzisiaj i za nami wszystkimi: „Ja za nimi proszę, nie za światem proszę, ale za tymi, których mi dałeś, ponieważ oni są Twoi. ...Ojcze święty, zachowaj w imieniu twoim tych, których mi dałeś... Nie proszę, abyś ich wziął ze świata, lecz abyś ich zachowa! od złego.” (Ew. Jana 17:9,11,15)
Kiedy
Jezus został skonfrontowany na pustyni z podstępami diabła,
zwyciężył je poprzez Słowo Boże: „Napisano, ‘Nie samym
Chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z
ust. Boga”’ (Ew. Mateusza 4:4). „Znowu napisano: ‘Nie
będziesz kusił Pana, Boga twego’” (Ew. Mateusza 4:7). „Idź
precz ode mnie szatanie, albowiem napisano: ‘Panu Bogu pokłon
oddawać będziesz i tylko jemu służyć będziesz’ (Ew. Mateusza
4:10).
Dzisiaj
mamy jeszcze jedno „Napisano”, przy pomocy którego możemy
walczyć z szatanem. Jest to słowo: „Ja się modliłem za tobą,
aby twoja wiara się nie zachwiała”. Możesz powiedzieć diabłu:
„Być może otrzymałeś pozwolenie, aby mnie przesiać i chcesz
zburzyć moją wiarę. Wiedz jednak o tym, że mój Jezus modli się
za mną!”
Po przesianiu
Piotr
nędznie zawiódł w momencie przesiewania - ale nie zawiódł w
wierze. Może pomyślisz sobie: „Jak to możliwe? Ten człowiek
zaparł się Jezusa aż trzy razy, mówiąc, że Go nie zna. Zaklinał
się przy tym i zarzekał!”
Ale
gdyby Piotr zawiódł w wierze, to modlitwa Jezusa nie zdałaby
się na nic. Wiem, że wiara Piotra nie zawiodła, bo kiedy tylko
zaparł się Jezusa i wszystko wyglądało na to, że Pan stracił
przyjaciela i namaszczonego ucznia, Piotr spojrzał
w oczy Jezusa i rozpłakał się. Przypomniał sobie, jak Pan powiedział: „Zaprzesz się mnie trzy razy” i wtedy „Piotr wyszedł i gorzko płakał” (Ew. Łukasza 22:61 -62). Gorzko płakał w języku greckim oznacza, że był to przenikający i gwałtowny płacz. Wyobrażam sobie Piotra, który idzie ku wzgórzom Judei, pada na twarz
z wyciągniętymi w górę rękami i woła: „Ojcze, On miał rację, aja nie słuchałem. Ostrzegał mnie, że szatan będzie próbował zniszczyć moją wiarę. Nie jestem gotowy! Umierać dla Jezusa? Przecież nawet nie potrafiłem stanąć odważnie przed służącą. Przebacz mi, Panie - ja nadal Go kocham. Do kogo pójdę?” Wreszcie wiara Piotra uchwyciła się czegoś, co powiedział Jezus: „A ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich” (Ew. Łukasza 22:32). Ileż razy Piotr musiał sobie to odtwarzać w swoim umyśle i zastanawiać się: „Czy Jezus nie powiedział, że wrócę do Niego? Czyż On nie powiedział, że jeszcze będę Mu służył? Czy po tym, op zrobiłem, mogę jeszcze pomagać innym?”
w oczy Jezusa i rozpłakał się. Przypomniał sobie, jak Pan powiedział: „Zaprzesz się mnie trzy razy” i wtedy „Piotr wyszedł i gorzko płakał” (Ew. Łukasza 22:61 -62). Gorzko płakał w języku greckim oznacza, że był to przenikający i gwałtowny płacz. Wyobrażam sobie Piotra, który idzie ku wzgórzom Judei, pada na twarz
z wyciągniętymi w górę rękami i woła: „Ojcze, On miał rację, aja nie słuchałem. Ostrzegał mnie, że szatan będzie próbował zniszczyć moją wiarę. Nie jestem gotowy! Umierać dla Jezusa? Przecież nawet nie potrafiłem stanąć odważnie przed służącą. Przebacz mi, Panie - ja nadal Go kocham. Do kogo pójdę?” Wreszcie wiara Piotra uchwyciła się czegoś, co powiedział Jezus: „A ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich” (Ew. Łukasza 22:32). Ileż razy Piotr musiał sobie to odtwarzać w swoim umyśle i zastanawiać się: „Czy Jezus nie powiedział, że wrócę do Niego? Czyż On nie powiedział, że jeszcze będę Mu służył? Czy po tym, op zrobiłem, mogę jeszcze pomagać innym?”
Tak,
Bóg odpowiedział na modlitwę Swojego Syna. Wyobrażam sobie
Piotra, który wstaje z kolan, Duch Boży przepływa przez niego,
ręce ma wyciągnięte
w stronę nieba i woła: „Szatanie, precz! Zawiodłem Go, ale nadal Go kocham. On obiecał, a w gruncie rzeczy przepowiedział, że wrócę i będę posileniem dla innych, skałą. Wracam z powrotem do swoich braci i sióstr!” I rzeczywiście, Piotr był pierwszym uczniem, który przyszedł do grobu, kiedy otrzymali wiadomość, że Jezus zmartwychwstał. Był również później wśród innych uczniów, kiedy Jezus stanął wpośród nich. Był też obecny, kiedy Jezus odchodził do chwały. To Piotr stanął
w dzień pięćdziesiąty jako rzecznik Boga i wygłosił takie wspaniałe kazanie!
w stronę nieba i woła: „Szatanie, precz! Zawiodłem Go, ale nadal Go kocham. On obiecał, a w gruncie rzeczy przepowiedział, że wrócę i będę posileniem dla innych, skałą. Wracam z powrotem do swoich braci i sióstr!” I rzeczywiście, Piotr był pierwszym uczniem, który przyszedł do grobu, kiedy otrzymali wiadomość, że Jezus zmartwychwstał. Był również później wśród innych uczniów, kiedy Jezus stanął wpośród nich. Był też obecny, kiedy Jezus odchodził do chwały. To Piotr stanął
w dzień pięćdziesiąty jako rzecznik Boga i wygłosił takie wspaniałe kazanie!
Obecnie
powracają do Pana masy nowych ludzi narodzonych na nowo, zarówno
Żydzi jak i Poganie, a również wielu tych, którzy odeszli od
Boga. Gdzie znajdą siłę w czasach zamętu, które są przed nimi?
U powracających, przesianych świętych, którzy będą mogli
powiedzieć z autorytetem: „Nie ufaj sobie. Uważaj, abyś nie
upadł, kiedy wydaje ci się, że stoisz.” (Patrz 1 Koryntian
10:12).
Czy
odczuwasz w swoim życiu zwodnicze pokusy? Czy dojrzewa w twoim
sercu jakiś głęboki problem? Wobec tego posłuchaj słów Jezusa i
uświadom sobie, że być może szatan otrzymał pozwolenie, aby
cię przesiać. Nie traktuj tego lekko. Nie musisz zawieść tak, jak
zawiódł Piotr; właściwie powinniśmy czytać tę historię po to,
aby była dla nas ostrzeżeniem. Nawet jeżeli zawiodłeś i
zasmuciłeś Pana Jezusa, to możesz nadal spoglądać w Jego twarz
tak jak Piotr i pamiętać, że On modli się za tobą. Pokutuj,
wróć, a potem dziel się swoim przeżyciem z innymi, którzy są
obecnie przesiewani.
Prosiłem
Pana, aby pomógł mi przekazać słowa nadziei dla upadłych
wierzących, tak jak czynił to Jezus. On nie powiedział: „ Jeżeli
wrócisz, ’’ albo „Jeżeli się nawrócisz, ” ale „Kiedy
wrócisz. ” Będziesz mógł spojrzeć na płaczące,
upadające owce i powiedzieć z ufnością: „Kiedy skończy się to
przesiewanie, twoja wiara będzie mocniejsza, zostaniesz odnowiony, a
Bóg ciebie użyje!”
Jeżeli
więc jesteś jednym z „przesiewanych dzieci Bożych”, nie
załamuj się. Ja wiem to jedno i ty również musisz o tym pamiętać:
Szatan nie walczyłby z tobą, gdyby nie zobaczył w twoim sercu
świętości i posłuszeństwa.
14.
Szkoła współczucia
Mój
przyjaciel, lekarz, powiedział mi kiedyś o sposobie, jakiego Bóg
użył, aby zapisać go do szkoły współczucia. Lekarze widzą
wokół siebie tyle bólu, że często stają się na niego obojętni.
Kiedyś i mój przyjaciel miał właśnie bardzo mało współczucia
dla ludzi cierpiących. Nie mógł na przykład zrozumieć dlaczego
pacjenci z kamicą nerkową przeraźliwie krzyczeli z bólu. To nie
może być aż tak straszne - myślał. Chyba trochę udają aby
dostać zwiększoną dawkę lekarstwa. Ale pewnego dnia sam obudził
się z kamicą nerkową, a ból był gorszy niż opisywali to
pacjenci. To było straszne! Musiał brać tabletki przeciwbólowe,
aby przeżyć kolejny dzień. Dzisiaj mój przyjaciel okazuje
cierpiącym pacjentom prawdziwe współczucie.
Moja
żona podzieliła się ze mną kilkoma listami, jakie otrzymała od
kobiet, które przeszły mastektomię, albo poddały się badaniom z
powodu guza piersi. Wiedziały, że Gwen miała kilka operacji na
raka i zna agonię obudzenia się z tym strasznym poczuciem
zniekształcenia ciała. Kobiety, które piszą do Gwen, wołają
o współczucie i nadzieję, a moja żona strzeże tych listów jak złota. Te cierpiące kobiety są dla niej jak studenci cierpienia. Gwen przeszła Bożą szkołę współczucia
i może teraz zaoferować im pociechę, nadzieję i siłę.
o współczucie i nadzieję, a moja żona strzeże tych listów jak złota. Te cierpiące kobiety są dla niej jak studenci cierpienia. Gwen przeszła Bożą szkołę współczucia
i może teraz zaoferować im pociechę, nadzieję i siłę.
W
podobny sposób i obecnie Duch Święty prowadzi „szkołę
współczucia”, która składa się z doświadczanych i
przesiewanych dzieci Bożych. Byli oni rzucani we wszystkie strony,
kuszeni, doświadczani, źle traktowani. Biblia mówi
o „uczestnictwie w Jego cierpieniu” (Filipian 3:10). Jest to społeczność z Jezusem, dzielenie Jego głębokich, tajemnych, niepojętych doświadczeń. On również znosił wielki ból, zarówno psychiczny, jak i fizyczny. Jezus był odrzucony, wyśmiewany, wyszydzany i znienawidzony; samotny, głodny, biedny, niekochany, spotwarzany; uczyniono zeń przedmiot drwin. Nazwano Go kłamcą, oszustem, fałszywym prorokiem. Był poniżany przez innych. Jego rodzina nie rozumiała Go. Najbardziej zaufani przyjaciele stracili wiarę w Niego. Jego uczniowie opuścili Go i uciekli. Wreszcie pluto na Jezusa, szydzono z Niego i został zamordowany. Tak, Jezus współczuje nam we wszystkich naszych zranieniach i cierpieniach, bo Sam przez nie wszystkie przeszedł. „Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my,
z wyjątkiem grzechu” (Hebrajczyków 4:15).
o „uczestnictwie w Jego cierpieniu” (Filipian 3:10). Jest to społeczność z Jezusem, dzielenie Jego głębokich, tajemnych, niepojętych doświadczeń. On również znosił wielki ból, zarówno psychiczny, jak i fizyczny. Jezus był odrzucony, wyśmiewany, wyszydzany i znienawidzony; samotny, głodny, biedny, niekochany, spotwarzany; uczyniono zeń przedmiot drwin. Nazwano Go kłamcą, oszustem, fałszywym prorokiem. Był poniżany przez innych. Jego rodzina nie rozumiała Go. Najbardziej zaufani przyjaciele stracili wiarę w Niego. Jego uczniowie opuścili Go i uciekli. Wreszcie pluto na Jezusa, szydzono z Niego i został zamordowany. Tak, Jezus współczuje nam we wszystkich naszych zranieniach i cierpieniach, bo Sam przez nie wszystkie przeszedł. „Nie mamy bowiem arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my,
z wyjątkiem grzechu” (Hebrajczyków 4:15).
Możesz
być pewny, że w każdym doświadczeniu jakie przeżywasz, Bóg
ma Swój cel. Wierzę w to, że Jego najważniejszym celem jest
wzbudzenie w Ciele Chrystusa prawdziwych pocieszycieli.
Cierpienie wykształca pocieszycieli
Może
nie rozumiesz dlaczego przechodziłeś przez takie głębokie
doświadczenia. Może twoje życie było czasami tak trudne, że
jeszcze trochę, a byś się poddał. Wtedy jednak przyszedł
Duch Święty i wlał w twoje serce pokój.
Jako
nasz Pocieszyciel, przychodzi do nas w chwili najgłębszego smutku,
posila nas, pomaga i podnosi naszego ducha. Jego działaniu
towarzyszy wieczny cel: „Abyśmy mogli pocieszać tych, którzy są
w przeżyciu, taką pociechą, jaką my zostaliśmy pocieszeni przez
Boga. Kiedy cierpienia Chrystusowe obfitują w nas, to
i nasza pociecha również obfituje przez Chrystusa” (II Koryntian 1:4-5). Paweł mówi wyraźnie, że niektórzy ludzie przechodzą wiele cierpień nie tylko po to, aby się czegoś nauczyli, ale żeby było to korzyścią dla innych, kiedy będą się od nich uczyć: „Jeśli tedy utrapienie nas spotyka, jest to dla waszego pocieszenia i zbawienia” (II Koryntian 1:6).
i nasza pociecha również obfituje przez Chrystusa” (II Koryntian 1:4-5). Paweł mówi wyraźnie, że niektórzy ludzie przechodzą wiele cierpień nie tylko po to, aby się czegoś nauczyli, ale żeby było to korzyścią dla innych, kiedy będą się od nich uczyć: „Jeśli tedy utrapienie nas spotyka, jest to dla waszego pocieszenia i zbawienia” (II Koryntian 1:6).
Kto
jednak spośród nas może spojrzeć na to, co przeżywa i
powiedzieć: „Dzięki moim doświadczeniom będę mógł
pocieszać, błogosławić i wskazać drogę tym, którzy będą
przeżywać to samo co ja?” Chyba nikt! Chociaż jest to trudne do
przyjęcia i zaakceptowania w momencie doświadczenia, prawdą
jest jednak Słowo Boże, które mówi: „Ucisk wywołuje
cierpliwość” (Rzymian 5:3).
W
Swojej szkole cierpienia Bóg szkoli współczujących. On widzi
to wielkie prześladowanie, które czeka Kościół - trudne do
opisania cierpienia
i prześladowania. W tym ostatecznym czasie Bóg nie pozostawi Swojego ludu bez doświadczonych i prawdziwych świadków. Znalazłeś się w szkole współczucia Ducha Świętego, ponieważ Bóg ma dla ciebie służbę pocieszania. Uczy cię tam wielkich lekcji po to, abyś mógł dawać nadzieję i pociechę tym, którzy wchodzą teraz w ogień.
i prześladowania. W tym ostatecznym czasie Bóg nie pozostawi Swojego ludu bez doświadczonych i prawdziwych świadków. Znalazłeś się w szkole współczucia Ducha Świętego, ponieważ Bóg ma dla ciebie służbę pocieszania. Uczy cię tam wielkich lekcji po to, abyś mógł dawać nadzieję i pociechę tym, którzy wchodzą teraz w ogień.
Ciało
Chrystusa potrzebuje obecnie ludzi, którzy nie zgorszyli się i nie
załamali swoim cierpieniem; ludzi, którzy nie są pokonani,
rozczarowani czy pełni pytań, ale trzymają się mocno Bożej
miłości i widzą we wszystkim Jego wierność. Muszą być
cierpliwi i mocni w wierze. Powinni być przykładem dla słabych i
źródłem prawdziwej pociechy i podpory. Ludzie, którzy nie
cierpieli, łatwo rzucają słowa pociechy. Ale jeżeli nie przeszli
przez ogień i me umarli dla swojej własnej mądrości i doktryn,
ich słowa są martwe. Nie mogą zaoferować prawdziwego pocieszenia
tym którzy tego potrzebują.
Mamy wybór
Nasze
cierpienie albo nas wykształci, albo zniszczy. Popatrz na słowa
Listu do Hebrajczyków: „Bo kogo Pan miłuje, tego karze i
chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje. Jeśli znosicie
karanie, to Bóg obchodzi się z wami, jak z synami; bo gdzie jest
syn, którego by ojciec nie karał? A jeśli jesteście bez
karania, które jest udziałem wszystkich, tedy jesteście dziećmi
nieprawymi, a nie synami. Ponadto, szanowaliśmy naszych ojców
według ciała, chociaż nas karali; czy nie daleko więcej winniśmy
poddać się Ojcu duchów, aby żyć? Tamci bowiem karcili nas według
swego uznania na krótki czas, ten zaś czyni to dla naszego dobra,
abyśmy mogli uczestniczyć w jego świętości. Żadne karanie nie
wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne, później jednak
wydaje błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali
wyćwiczeni. Dlatego opadłe ręce i omdlałe kolana znowu
wyprostujcie
i prostujcie ścieżki dla nóg swoich, aby to co chrome, nie zboczyło, ale raczej uzdrowione zostało. Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana, bacząc, żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej, żeby jakiś gorzki korzeń, rosnący w górę nie wyrządził szkody i żeby przezeń nie pokalało się wielu.” (Hebrajczyków 12:6-15)
i prostujcie ścieżki dla nóg swoich, aby to co chrome, nie zboczyło, ale raczej uzdrowione zostało. Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana, bacząc, żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej, żeby jakiś gorzki korzeń, rosnący w górę nie wyrządził szkody i żeby przezeń nie pokalało się wielu.” (Hebrajczyków 12:6-15)
Wszystko
zależy od nas. Możemy pozwolić na to, aby nasze cierpienie
stało się szkołą współczucia, prowadzącą do pomocy innym,
albo obozem śmierci, który zniszczy nas i zanieczyści tych, którzy
na nas patrzą.
Jeżeli
znosimy wielkie cierpienia, bo jesteśmy karani przez Pana, to naszą
pociechą może być świadomość, że On karze nas w wielkiej
miłości, aby wykształtować w nas Swoją świętość. On mówi,
że dzieje się tak dla naszego pożytku i jeżeli zgodzimy się na
taką szkołę, wytworzy w nas później owoc sprawiedliwości
w pokoju.
w pokoju.
Jeżeli
jednak nasienie goryczy zapuści korzeń, to zniszczy nas i zepsuje.
Istnieje jednak pewien sposób, aby zatrzymać ten korzeń zepsucia:
zachęcajmy siebie nawzajem w Panu! Ponośmy omdlałe ręce,
wzmacniajmy nasze słabe kolana
i prostujmy nasze ścieżki, aby to, co chrome nie ustąpiło z drogi, ale zostało uzdrowione. Jest to wezwanie dla nas do podniesienia się, otrząśnięcia z apatii i powrócenia do służby i zaufania Bogu, byśmy zostali uzdrowieni z naszego zwątpienia. Musimy odrzucić wszelką myśl o rezygnacji. Musimy ujarzmiać każdą myśl
o poddaniu się i być całkowicie posłuszni Panu.
i prostujmy nasze ścieżki, aby to, co chrome nie ustąpiło z drogi, ale zostało uzdrowione. Jest to wezwanie dla nas do podniesienia się, otrząśnięcia z apatii i powrócenia do służby i zaufania Bogu, byśmy zostali uzdrowieni z naszego zwątpienia. Musimy odrzucić wszelką myśl o rezygnacji. Musimy ujarzmiać każdą myśl
o poddaniu się i być całkowicie posłuszni Panu.
Same
uciski i cierpienia mogą nas niczego nie nauczyć. Wielu dobrych
ludzi niczego się nie nauczyło przechodząc różne doświadczenia;
niektórzy nawet stracili łączność z Bogiem. Pożytek możemy
odnieść tylko ze zrozumianego cierpienia
i ucisku przyjętego jako z Jego ręki. Nasze ciało jest podrażnione i przygnębione każdym cierpieniem i uciskiem. Dlatego dzisiaj rozpowszechniło się tyle fałszywych nauk, które mówią, że chrześcijanie nie powinni nigdy cierpieć (ani nawet umrzeć!). Troszczą się tylko o ciało. Jeżeli nie zrozumiemy, że Bóg dopuszcza na nas cierpienia i ma cel we wszystkich naszych utrapieniach, to zahamują one nasz duchowy wzrost. Dawid powiedział: „Szukam Pana w dniu mojej niedoli” (Psalm 77:3). To jest Boży cel - odciągnąć nas od miłości tego świata i pociągnąć do Jezusa, całkowicie uzależniając od Jego pomocy.
i ucisku przyjętego jako z Jego ręki. Nasze ciało jest podrażnione i przygnębione każdym cierpieniem i uciskiem. Dlatego dzisiaj rozpowszechniło się tyle fałszywych nauk, które mówią, że chrześcijanie nie powinni nigdy cierpieć (ani nawet umrzeć!). Troszczą się tylko o ciało. Jeżeli nie zrozumiemy, że Bóg dopuszcza na nas cierpienia i ma cel we wszystkich naszych utrapieniach, to zahamują one nasz duchowy wzrost. Dawid powiedział: „Szukam Pana w dniu mojej niedoli” (Psalm 77:3). To jest Boży cel - odciągnąć nas od miłości tego świata i pociągnąć do Jezusa, całkowicie uzależniając od Jego pomocy.
Bóg
nas zna! On dopuszcza nasze cierpienia i mówi: „Jesteś tym, który
zapomina o Mnie w dobrych chwilach. Zaniedbujesz Mnie, kiedy wszystko
idzie dobrze. Aleja zbyt mocno ciebie kocham, aby pozostawić cię
diabłu. Obudzę cię przez cierpienia, aby ci przypomnieć jak
krótkie jest życie, i abyś mógł polegać tylko na Mnie.”
Oto
kilka dobrych argumentów, których możesz użyć, kiedy diabeł
mówi ci, że bogobojni ludzie nie cierpią:
- Chrystus cierpiał w ciele - a był doskonały.
- Paweł i wszyscy Ojcowie Kościoła znosili wielkie uciski, ale Bóg ich kochał i używał w potężny sposób.
- Dla bogobojnych cierpienie nie jest oznaką niezadowolenia Boga, ale znakiem synostwa. On karze tego, kogo miłuje.
- Każdy ucisk ma na celu mój duchowy pożytek i wzrost i ma mnie wyposażyć we współczucie w stosunku do tych, którzy są w potrzebie.
- Moje cierpienie może być bolesne i smutne, ale jeżeli przyjmę je, to później przyniesie owoc świętości i czystej miłości do Boga.
Dzień
wybawienia
Już
wcześniej rozważaliśmy ten werset: „Wiele nieszczęść spotyka
sprawiedliwego” (Psalm 34:19). Użyte w tym fragmencie hebrajskie
słowo „nieszczęście” to takie, które oznacza „zło,
nieszczęście, rozczarowanie, krzywdę, smutek, kłopot,
nędzę”. Obejmuje to prawie wszystko, co może przydarzyć się
człowiekowi. Ucisków jest wiele - i rzeczywiście dotykają
sprawiedliwych, co jest bardzo wyraźnie opisane w Bożym
Słowie.
Ale
Słowo mówi również: „Wołają, a Pan wysłuchuje ich i ocala
ich ze wszystkich udręk” (Psalm 34:18). Ocalać oznacza „wyrywać,
wyciągać, ratować.”
Jak
możemy rozumieć wybawienie, skoro wydaje się, że doświadczenie
nie ma końca? Na pewno nikt nie wątpi, że Bóg może
zainterweniować i przerwać nasze wszelkie cierpienie, ból i
rozpacz. Jednym słowem może wysłać nam na pomoc legion aniołów
z nieba. (Wiemy już, że On ma aniołów, którzy zakładają
obóz wokół każdego wierzącego). Ale wiemy też, że tak jak
dobry ojciec, który karze swoje dzieci, mądry Bóg nie wkłada nas
do pieca doświadczenia w celu oczyszczenia, po to by przerwać
w połowie drogi i wypuścić tylko dlatego, że jest Mu
przykro. On nie zrezygnuje z nas zanim nie osiągnie Swojej woli,
gdyż inaczej wszystko było by na daremno!
Nie
zawsze jesteśmy wybawieni poprzez ulgę w cierpieniu, ale raczej
przez nasilenie cierpienia, ponieważ Bóg chce przyspieszyć nasze
wybawienie dzięki naszej śmierci dla świata. Zostajemy wybawieni
nie wtedy, gdy jesteśmy zwolnieni od cierpienia, ale kiedy
umieramy dla ciała! Czy przeżyłeś coś takiego, że kiedy wołałeś
do Pana o wybawienie, zauważyłeś, że twoje kłopoty jeszcze
bardziej się wzmogły? Czy zamiast być lepiej, było gorzej? W
takim razie możesz się radować, bo jesteś wydawany na śmierć.
Znajdujesz się w takim punkcie, kiedy przegrywasz walkę i
umierasz dla swojej woli. To jest twój ratunek - umrzeć dla własnej
woli.
Wybawienie
przychodzi nie przez rezygnację, ale przez zmartwychwstanie.
W jaki sposób Bóg wyratował Izraela kiedy doszli do Morza Czerwonego, a armia faraona była tuż za nimi? Czy usunął ich kłopot? Nie, nie otrzymali ratunku dotąd, aż weszli do Morza Czerwonego. Był to obraz śmierci dla tego świata - to znaczy śmierci dla swojego ciała.
W jaki sposób Bóg wyratował Izraela kiedy doszli do Morza Czerwonego, a armia faraona była tuż za nimi? Czy usunął ich kłopot? Nie, nie otrzymali ratunku dotąd, aż weszli do Morza Czerwonego. Był to obraz śmierci dla tego świata - to znaczy śmierci dla swojego ciała.
Nie
jest to wielkie świadectwo, kiedy mówimy: „Bóg dał mi
szczególną wiarę. Wypowiedziałem słowo i zniknęły
wszystkie moje kłopoty, cierpienia i choroby. Chwała Bogu,
jestem wolny od wszelkie go bólu i utrapienia!” O wiele większym
świadectwem jest to, kiedy możemy powiedzieć: „Bez względu na
to, co jest przede mną, bez względu na to, jakie to będą
doświadczenia i utrapienia - Bóg jest wierny. On wytworzył we mnie
życie ze śmierci. Żadne z tych utrapień nie jest w stanie
mnie poruszyć. Teraz mogę powiedzieć z pełną ufnością w
Jego miłość: Uważam, że cierpienia obecnego wieku nie są godne
porównania z chwałą która będzie objawiona w nas”.
Wtedy
też, nawet wśród bólu, będziemy mogli zaoferować prawdziwą
pociechę innym - ofiarne pocieszenie, które sprawia Chrystusowi
radość.
Nie
moglibyśmy mówić o cierpieniach i próbach, ani nawet prawdziwym
albo fałszywym pocieszeniu, bez przyjrzenia się życiu
najbardziej doświadczanego, strapionego i zrozpaczonego wierzącego
człowieka wszech czasów. Był to mąż sprawiedliwy i miłujący
Boga - a pomimo tego, kiedy ogarnęły go smutek
i utrapienie, przemawiał jak ateista. W chwili największego cierpienia, wypowiedział takie słowa: „Choćbym go wzywał, a On by mi odpowiedział, jeszcze nie uwierzyłbym, że mnie wysłuchał. Uderza na mnie w nawałnicy i mnoży moje rany bez przyczyny.”
i utrapienie, przemawiał jak ateista. W chwili największego cierpienia, wypowiedział takie słowa: „Choćbym go wzywał, a On by mi odpowiedział, jeszcze nie uwierzyłbym, że mnie wysłuchał. Uderza na mnie w nawałnicy i mnoży moje rany bez przyczyny.”
Prawdopodobnie
domyślacie się już, że mówię o Jobie. To właśnie on
stracił wszystko - rodzinę, zdrowie, dobrą wolę i nadzieję.
Powyższy cytat zaczerpnięty jest z dziewiątego rozdziału księgi
noszącej jego imię i jest to zaledwie jedna z wielu
rozpaczliwych uwag, które wyszły z jego ust. w chwili ogromnego
bólu.
Wszystkie
tragedie Joba przyszły na niego nagle, („Bóg mi nawet nie
pozwala odetchnąć pomiędzy moimi gorzkimi doświadczeniami”
- patrz 9:18), i w swojej najgłębszej desperacji wypowiedział
takie beznadziejne słowa: „Bóg szydzi
z rozpaczy niewinnych” (9:23).
z rozpaczy niewinnych” (9:23).
W
wielu słowach Job stwierdzał: „Nie opłaca się być świętym
chodzić
w uczciwości. Bóg traktuje na równi bezbożnego i bogobojnego; obaj cierpią. Po co się więc trudzić, aby być sprawiedliwym?”
w uczciwości. Bóg traktuje na równi bezbożnego i bogobojnego; obaj cierpią. Po co się więc trudzić, aby być sprawiedliwym?”
„Byłem
mężem modlitwy, kochałem Boga z całego serca. Byłem pokorny,
sprawiedliwy i uczciwy; dzieci wychowywałem w bojaźni Pańskiej.
Starałem się być uprzejmy i współczujący; troszczyłem się o
biednych i przyodziewałem nagich. Zobaczcie jednak co się ze mną
stało. Moje życie jest pełne smutku, kłopotów
i trudu. Nikomu na mnie nie zależy, nikt mi nie może doradzić. Nie mam nikogo, kto by się za mną ujął. Niechże Bóg zdejmie ze mnie Swoją rózgę i przestanie mnie dręczyć! To wszystko jest zbyt ciężkie! Jeżeli w tym wszystkim jest Bóg, to ja Go na pewno nie widzę. Moje życie jest właściwie żartem, a Bóg szydzi sobie z mojego smutku”.
i trudu. Nikomu na mnie nie zależy, nikt mi nie może doradzić. Nie mam nikogo, kto by się za mną ujął. Niechże Bóg zdejmie ze mnie Swoją rózgę i przestanie mnie dręczyć! To wszystko jest zbyt ciężkie! Jeżeli w tym wszystkim jest Bóg, to ja Go na pewno nie widzę. Moje życie jest właściwie żartem, a Bóg szydzi sobie z mojego smutku”.
Przykład
Joba powinien być wielkim pocieszeniem dla wielu z nas, bo wierzę,
że reprezentuje on wierzących w dniach ostatecznych, którzy
będą przechodzili przez wielkie doświadczenia. Wierzę, że w
dniach, które są tuż przed nami, wielu bogobojnych, świętych
wierzących, będzie wchodziło w ten sam ogień, który palił Joba.
Nie wiem, czy już weszliśmy w ten czas, ale wiem, że bardzo
szybko zbliżamy się do okresu utrapień, jakich świat dotąd
nie oglądał i których nie potrafimy sobie jeszcze wyobrazić.
Wielu
wspaniałych, sprawiedliwych chrześcijan straciło już swoją
prace, albo są od wielu tygodni czy miesięcy bez pracy. Niektórzy,
tak jak Job, stracili wszystko
i wielu mówi, że jeszcze nigdy dotąd nie przeżywali takich trudności. Małżeństwa są wystawiane na próbę, rodziny przeżywają wielki ból. Problemy nakładają się na siebie. Tracimy młodzież z powodu zwariowanych trendów. Nasze narodowe
i osobiste bogactwo znika. Pogarsza się zdrowie, kiedy nowe choroby dotykają zarówno młodych jak i starszych. Kiedy tak spoglądamy wokoło, widzimy, że znaleźliśmy się na hałdach popiołu i rozpaczy.
i wielu mówi, że jeszcze nigdy dotąd nie przeżywali takich trudności. Małżeństwa są wystawiane na próbę, rodziny przeżywają wielki ból. Problemy nakładają się na siebie. Tracimy młodzież z powodu zwariowanych trendów. Nasze narodowe
i osobiste bogactwo znika. Pogarsza się zdrowie, kiedy nowe choroby dotykają zarówno młodych jak i starszych. Kiedy tak spoglądamy wokoło, widzimy, że znaleźliśmy się na hałdach popiołu i rozpaczy.
Spoglądanie
w przyszłość może być przerażające, ponieważ zobaczymy
może tylko jeszcze większą niepewność, strach i kryzys. Nasze
serca mogą wołać: „Co zrobimy? Dlaczego to wszystko dzieje
się tym, którzy byli wierni Bogu? Dlaczego Bóg nie interweniuje i
nie przerwie tego doświadczenia?”
Rozważ
taką myśl: Z Jobem działo się to, co obecnie dzieje się z naszym
pokoleniem. Z jego historii możemy się wiele nauczyć.
Oskarżyciel
Kłamałbym,
stwierdzając, że w czasach, które są przed nami, chrześcijanie
będą widzieli wszędzie wokół siebie kłopoty, ale sami pozostaną
bezpieczni
w wygodnych kokonach zdrowia i bogactwa. Tak nie będzie. Jednak tak jak Bóg wybawił Joba z jego utrapienia, wybawi również i nas.
w wygodnych kokonach zdrowia i bogactwa. Tak nie będzie. Jednak tak jak Bóg wybawił Joba z jego utrapienia, wybawi również i nas.
Słyszę,
jak z kazalnic w całym kraju wygłaszane jest takie poselstwo
przez wielu z tych, których Bóg wzbudził jako prawdziwy głos
proroczy. Przygotowują oni Jego lud na to, co nas czeka. Setki
kaznodziejów zbiera się na modlitwy w różnych miastach i
słyszą to samo wyznanie: „Nigdy jeszcze tak wielu ludzi nie było
tak głęboko doświadczanych. W ciągu ostatnich miesięcy coś
zostało uwolnione w kraju. Bogobojnych zalewa potop kłopotów,
trudności, głębokiego smutku i cierpienia.”
Potop
ten ma osobowość szatana. On był tym, który dręczył Joba i
teraz dręczy nas. Czy jest to możliwe, że znowu stoi przed Bogiem
i oskarża kościół ostatecznych czasów? Czy może stawiać Bogu
wyzwanie: „To prawda, że jest już ostatnia godzina, ale Ty nie
masz jeszcze prawdziwego kościoła. Nie masz Oblubienicy bez skazy.
To nie są mądre panny. Właściwie większość z nich śpi!
Popatrz na nich - skoncentrowani na sobie materialiści; uganiają
się za bogactwami i dobrym życiem. Posłuchaj, jak ich
nauczyciele mówią że nie muszą cierpieć, że mogą mieć
wszystko, o co poproszą. Usuń, Boże, Swój ochraniający mur i
pozwól mi ich wypróbować. Nie pozostanie ani resztka świętych!
Uderzę ich smutkiem, zaleję pokusami i wyleję na nich ducha
strachu i uzależnienia. Doprowadzę ich do ubóstwa. Zobaczysz, że
to nadęte pokolenie załamie się i zrezygnuje. W tym Kościele
nie ma Jobów - są tam tylko duchowe włóczęgi!”
O
takiej scenerii Słowo Boże mówi: „Biada mieszkańcom ziemi i
morza! Zstąpił bowiem do was szatan z wielkim gniewem, wiedząc,
że ma krótki czas” (Objawienie 12:12).
Możemy
tak jak Job wołać w zamieszaniu. Nawet nie zdajemy sobie sprawy
z tego, jak ważne jest dla Boga to, abyśmy Mu zaufali we wszystkich cierpieniach, które na nas przychodzą. Wiemy, że diabeł nie może nas dotknąć, jeżeli Bóg nie usunie najpierw muru i nie pozwoli na atak szatana - a wierzę, że ten mur usuwa się teraz od nas wszystkich. Słowo Boże mówi bardzo wyraźnie, że w ostatecznych czasach Bóg przeprowadzi nas przez oczyszczający ogień.
z tego, jak ważne jest dla Boga to, abyśmy Mu zaufali we wszystkich cierpieniach, które na nas przychodzą. Wiemy, że diabeł nie może nas dotknąć, jeżeli Bóg nie usunie najpierw muru i nie pozwoli na atak szatana - a wierzę, że ten mur usuwa się teraz od nas wszystkich. Słowo Boże mówi bardzo wyraźnie, że w ostatecznych czasach Bóg przeprowadzi nas przez oczyszczający ogień.
Job
oczywiście nie usłyszał takiej rady. Kiedy znalazł się
najgłębszej rozpaczy, został otoczony przez krytyków,
udających doradców. Jeszcze bardziej go zniechęcili,
zmuszając do przyznania się do ukrytego grzechu w swoim życiu. Bóg
później powiedział do Joba, że wszystkie ich słowa były
głupotą.
Mam
ostrzeżenie dla tych, którzy może sami nie cierpią ale znają
drogiego brata czy siostrę, która cierpi. Być może masz
wierzącego przyjaciela, który jest bezrobotny i nie ma szans
na znalezienie pracy, albo jego dom dotknęła nagła tragedia, czy
też zwala się na niego problem za problemem. Tylko Bóg zna jego
serce i wie, czy jest tam jakiś grzech, czy nie. Obejmij go swoim
ramieniem i powiedz mu: „Troszczę się o ciebie”. Płaczcie
z płaczącymi, smućcie się z zasmuconymi. To jest dobra rada,
ponieważ pochodzi prosto ze Słowa Bożego.
Bardzo
złą rzeczą jest mylne przedstawianie Boga tym, którzy cierpią.
Nie dodawaj do cierpień swojego brata; podnieś raczej jego brzemię,
ulżyj mu, płacz
z nim i dziel jego smutek. Módl się, aby Bóg dał ci Swoje współczujące i wyrozumiałe serce, bo być może jako następny w kolejce będziesz musiał przechodzić przez podobne utrapienie.
z nim i dziel jego smutek. Módl się, aby Bóg dał ci Swoje współczujące i wyrozumiałe serce, bo być może jako następny w kolejce będziesz musiał przechodzić przez podobne utrapienie.
Jeżeli
cierpisz, a powodem nie jest to, że Bóg rozprawia się z twoim
grzechem, to rozpoznasz prawdziwą radę, która pochodzi od ludzi
modlitwy, których Bóg powołał, aby nieśli współczucie Jezusa
Chrystusa. Tacy słudzy pocieszenia przyjdą do ciebie z
zachęcającym, budującym Słowem Bożym i potwierdzą to, co
Bóg już do ciebie powiedział. Będziesz się radował i powiesz:
„Dziękuję Ci Boże! Tak, to potwierdza to, co sam odczuwam w
swoim sercu. Wy potwierdziliście to, że Bóg mnie wysłuchał!”
Objawienie
Nasze
obecne cierpienie wykształtuje w nas jedną z dwóch rzeczy:
zatwardziałe serce i ducha niewiary, albo chwalebną wizję Bożej
kontroli nad wszystkim, co nas dotyczy. Job odkrył pośród swojego
cierpienia, że pomimo całej wiedzy o Bogu, tak naprawdę nie znał
Pana. Wyznał to w ten sposób: „Wiedziałem
o tobie ze słyszenia, lecz teraz moje oko ujrzało cię. Dlatego odwołuję moje słowa
i kajam się w prochu i popiele” (Joba 42:5-6).
o tobie ze słyszenia, lecz teraz moje oko ujrzało cię. Dlatego odwołuję moje słowa
i kajam się w prochu i popiele” (Joba 42:5-6).
Job
miał wtedy co najmniej siedemdziesiąt lat, a słyszał o Bogu przez
całe swoje życie. Spędził wiele uświęconych godzin uwielbiając
Boga i oddając Mu pokłon przed ołtarzem, który dla Niego
zbudował. Jego przyjaciele - pocieszyciele głosili mu głębię
Bożych tajemnic. Pouczali go na temat Bożej rady, świętości;
mówili o Jego charakterze, naturze, gniewie, majestacie Jego mocy i
mądrości.
W tym niepojętym dla ludzkiego umysłu kryzysie, Job wcale nie widział Boga! Bóg stał się zawiłym zwrotem teologicznym, serią kazań, martwym słowem, wiedzą która nie miała w sobie życia ani mocy. Job słyszał o Bogu swoimi uszami, ale nie widział Go oczami swojego serca.
W tym niepojętym dla ludzkiego umysłu kryzysie, Job wcale nie widział Boga! Bóg stał się zawiłym zwrotem teologicznym, serią kazań, martwym słowem, wiedzą która nie miała w sobie życia ani mocy. Job słyszał o Bogu swoimi uszami, ale nie widział Go oczami swojego serca.
Właśnie
to Bóg musiał wyprowadzić na światło u Joba. Pan Bóg chce
czegoś więcej niż świętego człowieka, który klęczy przed
ołtarzem, leży twarzą do ziemi, śpiewa i ogłasza Jego
chwałę. Bóg chce mieć takich wierzących, którzy we wszystkim,
co będą zmuszeni przeżywać, zauważą Jego; nie Boga martwej
litery
z księgi, ale tego, który wszystko wie i jest zawsze blisko; tego, który ma wszystko pod kontrolą.
z księgi, ale tego, który wszystko wie i jest zawsze blisko; tego, który ma wszystko pod kontrolą.
Niestety,
wielu chrześcijan buduje obecnie swój dom wiary na piasku wygody i
powodzenia. Kiedy przyjdą burze doświadczeń, zostaną zdmuchnięci.
Już widzę takich chrześcijan, którzy są zdmuchiwani w
ostatecznych dniach. Nie rozumieją prób i doświadczeń Pana.
Wierzą że ponieważ szukają kochają i pragną Pana
z całego serca, to powinni być uprawnieni do materialnego powodzenia
i bezbolesnego życia. Uważają że powinni otrzymywać natychmiastową odpowiedź na każdą modlitwę, bez żadnych doświadczeń.
z całego serca, to powinni być uprawnieni do materialnego powodzenia
i bezbolesnego życia. Uważają że powinni otrzymywać natychmiastową odpowiedź na każdą modlitwę, bez żadnych doświadczeń.
Tak
jak już zauważyliśmy, Biblia nie stwierdza, że Pan zachowa nas od
ucisków; mówi natomiast, że On nas z nich wybawi. Właśnie to Bóg
uczynił dla Joba. Wśród zawieruchy (reprezentującej
doświadczenie i ucisk), Bóg ukazał się Jobowi, aby mu
pokazać, jak ma się podnieść ponad swoje kłopoty. Kazał Jobowi
spojrzeć w oczy dwóch olbrzymich potworów - potężnemu
hipopotamowi
i krokodylowi (Joba 40:15,25).
i krokodylowi (Joba 40:15,25).
Dlaczego
Bóg rozpoczął Swoje objawienie każąc Jobowi zastanowić się
nad tymi dwoma potworami?
Po
pierwsze, uzmysławia ten problem Jobowi: „Oto pojawia się
hipopotam. Co zrobisz? Czy będziesz się z nim bił? Może zechcesz
przekonać go słowami? Albo spójrz na krokodyla. Czy możesz
skrępować jego język powrozem? Czy pobawisz się z nim i
ujarzmisz go jak domowe zwierzątko; czy zwiążesz go o swoich
siłach? Czy rozewrzesz mu szczękę i odsłonisz jego zęby? On ma
kamienne serce i nie okaże miłosierdzia. Jest królem
wszystkich dumnych zwierząt.”
To
było coś więcej, niż tylko lekcja poglądowa na temat siły i
srogości tych dwóch strasznych stworzeń. Bóg mówił Jobowi coś
na temat „potworów” życia - że hipopotam i krokodyl
reprezentują potworne problemy, jakie piętrzą się w życiu
Joba. „Jeżeli spróbujesz walczyć z tymi dwoma stworzeniami,
to nigdy nie zapomnisz tej walki!”
Hipopotam
depcze wszystko, co znajduje na swojej drodze. Jest zbyt wielkim
potworem, żeby można było sobie z nim poradzić. Jak walczy się z
hipopotamem? Czy łapie się go na lasso, albo czy można go
przekupić korcem kukurydzy? Nie, nie jesteś dla niego równym
przeciwnikiem. Tylko Pan wie jak ujarzmić hipopotama.
Krokodyl
reprezentuje demoniczne zęby, które pokazuje ci diabeł. Żaden
człowiek przy użyciu tylko swojej siły, nie może go pozbawić
zbroi. Tylko Bóg może wygrać z nim walkę.
Bóg
mówi do Joba i wszystkich, którzy Go dzisiaj słuchają: Zrozum
prawdą
o olbrzymach w twoim życiu. Sam ich nie pokonasz. Tylko Ja mogą tego dokonać.
o olbrzymach w twoim życiu. Sam ich nie pokonasz. Tylko Ja mogą tego dokonać.
Wyobrażam
sobie, że nagle w umyśle Joba pojawiło się małe światełko: „Te
potwory, o których mówi Bóg - olbrzymie, przerażające i
nieustraszone - to moje kłopoty. Sam ich nigdy nie pokonam! Siedzę
na tej hałdzie popiołu i próbuję zrozumieć dlaczego Bóg
pozwolił, aby zaatakowały mnie te olbrzymie problemy. Jak mogę z
nimi walczyć i odpędzić je? Zapomniałem, że mój Bóg może
wszystko”. Teraz w słowach Joba wyczuwa się inny ton.
„Odpowiedział Panu i rzekł: ‘Wiem, że Ty wszystko możesz
i że żaden Twój zamysł nie jest dla Ciebie niewykonalny’”
(Joba 42:1-2).
Nagle
Job zobaczył wyraźnie: „Bóg jest wszechmocny. Moje życie
nie jest
w nieporządku. Bóg ma plan w tych wszystkich cierpieniach. On stoi nade mną
z wyciągniętym mieczem, aby uratować mnie w momencie, który uzna za właściwy. Żaden człowiek, ani potwór, nie może zmienić Jego zamysłów, czy wpłynąć na Jego plany. Mój Bóg postąpi po swojemu. Nie mogę wystąpić przeciwko hipopotamowi, czy krokodylowi - ale mogę stać i przyglądać się wybawieniu Pana!”
w nieporządku. Bóg ma plan w tych wszystkich cierpieniach. On stoi nade mną
z wyciągniętym mieczem, aby uratować mnie w momencie, który uzna za właściwy. Żaden człowiek, ani potwór, nie może zmienić Jego zamysłów, czy wpłynąć na Jego plany. Mój Bóg postąpi po swojemu. Nie mogę wystąpić przeciwko hipopotamowi, czy krokodylowi - ale mogę stać i przyglądać się wybawieniu Pana!”
Nauczyłem
się tej lekcji wiele lat temu, pracując w Teen Challenge,
kiedy zachorowałem zmęczony i wyczerpany pracą na ulicach Nowego
Jorku. Znalazłem się w szpitalu, gdzie musiałem przebywać
przez sześć tygodni, a w gardle zaczął mi rosnąć guz. Nie
mogłem pić ani połykać, a czasem nie byłem nawet w stanie
złapać oddechu. W krótkim czasie spadłem na wadze poniżej 50 kg.
Ponieważ nie mogłem podróżować, w niedługim czasie
skończyły się pieniądze. Wyglądało to na koniec Teen
Challenge. Krokodyl pokazywał swoje zęby! Leżałem więc na
łóżku szpitalnym i byłem bardziej niż trochę zirytowany na
Boga. Odwiedzali mnie ludzie, ale to mnie tylko denerwowało.
Przyszło do mnie więcej niż trzech doradców, aby przekazać mi
„słowo od Pana”, które jeszcze bardziej mnie przygniotło.
Pamiętam
jednak tę noc, kiedy w przygnębieniu powiedziałem „Panie,
poddaję się, bo nie mogę z tym wygrać. Teraz oddaję Tobie
wszystko - będę ufał tylko Tobie. Jeżeli chcesz zamknąć drzwi
Teen Challenge, to Twoja sprawa. Ale proszę Boże, usuń tę narośl
z mojego gardła!” W ciągu godziny wykaszlałem guza
wielkości dużego orzecha włoskiego - i w krótkim czasie
powróciłem do zdrowia. Niedługo po tym wyszedłem ze szpitala i
odzyskiwałem siły. Co ważniejsze, stwierdziłem, że kiedy mnie
nie było, Teen Challenge przetrwało. Nie wiem jak Pan tego dokonał;
nie był to cud polegający na tym, że ktoś wysłał czek na
ogromną kwotę! Kiedy mnie nie było, personel zaczął ufać Panu,
zamiast polegać na mnie. Bóg chciał tego dokonać przez cały
czas.
Nasze
kłopoty nie są Jakimiś nieprzewidzianymi zdarzeniami. Bez względu
na to co przeżywamy i jak głęboko jesteśmy zranieni, Bóg nad
wszystkim czuwa i nie spóźni się w walce z naszymi olbrzymami.
Może się nam wydawać, że przyszedł diabeł i przerwał Boże
plany, ale nie jest tak. Jeżeli słuchamy Jego prowadzenia,
pragniemy społeczności z Nim i pozbędziemy się z naszego
życia tego, co się Jemu nie podoba, to On weźmie wszystko, co
miało na celu wyrządzenie nam krzywdy
i obróci ku naszemu dobru.
i obróci ku naszemu dobru.
Nie
oglądaj się wstecz. Nie koncentruj się na błędach przeszłości.
Odwróć oczy od olbrzymów! Nie pozwól, aby zniszczyła cię
gorycz i użalanie się nad sobą. Dodawaj sobie zachęty tymi
słowy: „Mój Bóg może wszystko. On nie zapomniał
o mnie. Nikt nie może zmienić Jego planów. Bez względu na to jak źle wszystko wygląda, Bóg nad wszystkim czuwa.”
o mnie. Nikt nie może zmienić Jego planów. Bez względu na to jak źle wszystko wygląda, Bóg nad wszystkim czuwa.”
Może
zapytasz: „Czy wydostanę się kiedykolwiek z tego pieca
doświadczenia? Czy nastąpi szczęśliwe zakończenie, czy też moje
cierpienie będzie trwało dotąd, aż przyjdzie Jezus? Czy będę
się jeszcze kiedyś radował?”
Oto
Boża odpowiedź dla ciebie: „Słyszeliście o wytrwałości Joba i
oglądaliście zakończenie, które zgotował Pan, bo wielce
litościwy i miłosierny jest Pan” (Jakuba 5:11). „Pan zmienił
los Joba, gdy wstawiał się za swoimi przyjaciółmi. I
rozmnożył Pan Jobowi w dwójnasób wszystko, co posiadał” (Joba
42:10).
Być
może nigdy nie otrzymasz podwójnie tego, co miałeś, ale
posiądziesz coś
o wiele cenniejszego: twoje serce zdobędzie prawdziwe poznanie tego, że to Bóg kieruje twoim życiem. Nie będziesz już bal się przeciwnika, ani trudności, bo zostaniesz posadzony w okręgach niebieskich z Jezusem Chrystusem, jako więcej niż zwycięzca. Może tak jak Job znasz Boga ze słyszenia. To dobrze, bo w ten sposób rośnie wiara. Ale teraz Bóg chce, abyś Go zobaczył i otrzymał absolutną pewność, że On ma plan dla twojego życia, i że Jego odwieczny plan nie może być zmieniony przez żadnego demona z piekła, ani jakiegokolwiek potwora, który pojawi się na twojej drodze.
o wiele cenniejszego: twoje serce zdobędzie prawdziwe poznanie tego, że to Bóg kieruje twoim życiem. Nie będziesz już bal się przeciwnika, ani trudności, bo zostaniesz posadzony w okręgach niebieskich z Jezusem Chrystusem, jako więcej niż zwycięzca. Może tak jak Job znasz Boga ze słyszenia. To dobrze, bo w ten sposób rośnie wiara. Ale teraz Bóg chce, abyś Go zobaczył i otrzymał absolutną pewność, że On ma plan dla twojego życia, i że Jego odwieczny plan nie może być zmieniony przez żadnego demona z piekła, ani jakiegokolwiek potwora, który pojawi się na twojej drodze.
Wśród
największych doświadczeń twojego życia możesz cytować z
ufnością jeszcze jeden werset z Księgi Joba: „Chociaż mnie
uderzył, jednak będę w nim pokładał ufność” (13:15).
CZĘŚĆ
III
Bóg
wychodzi naprzeciw naszemu pragnieniu
16.
Bóg wynagrodzi nasze zmarnowane lata
„I
wynagrodzę wam szkody lat, których plony pożarła szarańcza,
konik polny, larwa i gąsienica, moje wielkie wojsko, które na was
wyprawiłem.” (Joela 2:25)
Chociaż
pragnienie Jezusa otwiera nas na doświadczenia, to z drugiej strony
dostarcza wielkich błogosławieństw, pochodzących z Jego ręki.
Kiedy przybliżamy się coraz bardziej do Pana, będziemy słyszeć
coraz wyraźniej Jego głos ostrzeżenia, prowadzenia, karcenia
i znajdziemy radość, jakiej dotąd nie znaliśmy.
Być
może zastanawiamy się w tej chwili ile czasu zajęło nam dojście
do tego momentu? Ile lat zmarnowaliśmy, zanim opamiętaliśmy
się i oddaliśmy wszystko Jezusowi? Ile z naszej przeszłości
zostało zjedzone przez larwy grzechu i buntu? Wiemy, że
otrzymaliśmy przebaczenie i że nasza przeszłość została
zapomniana, ponieważ to wszystko znajduje się pod przykryciem
krwi Chrystusa. Ale czy nie byłoby wspaniale odzyskać te stracone
lata, aby przeżyć je dla chwały Pana?
W
swoich ostatnich dniach apostoł Paweł wspominał swoje życie
i złożył takie świadectwo: „Dobry bój bojowałem, wiarę
zachowałem. Teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości”.
Kiedy czytałem niedawno ten fragment świadectwa Pawła, przeniknął
on głęboko do mojego wnętrza. Przez wiele tygodni nie mogłem
pozbyć się go z mojego serca.
Wreszcie
musiałem przyznać w modlitwie: „Panie, ja nie mogę chyba
powiedzieć tego co Paweł, bo nie wydaje mi się, żebym toczył
dobry bój wiary!” Może mógłbym tak powiedzieć o pierwszych
piętnastu latach swojej służby i może ostatnich dziesięciu, ale
gdzieś pośrodku jest okres, który uważam za zmarnowany czas. Nie
chodzi o to, że wpadłem w jakiś grzech, ale dryfowałem, nie
oddając Jezusowi wszystkiego co najlepsze.
Również
na moje małżeństwo spoglądam z uczuciem wstydu, bowiem
zmarnowałem wiele cennych godzin, nie pielęgnując właściwych
relacji z Gwen. Od prawie czterdziestu lat jestem szczęśliwym
małżonkiem i obecnie kochamy się bardziej, niż na początku
małżeństwa. Jednak w ostatnich latach musiałem prosić Gwen o
przebaczenie za ten środkowy okres, kiedy byłem arogancki,
nieuprzejmy
i brakowało mi łagodności i delikatności mężczyzny, jakiego Bóg chciał we mnie widzieć.
i brakowało mi łagodności i delikatności mężczyzny, jakiego Bóg chciał we mnie widzieć.
Być
może i ty spoglądasz wstecz ze wstydem i żałujesz straconych
lat. Przychodzi mi na myśl pewien biznesmen w naszym zborze,
który zmarnował wiele lat, pijąc alkohol i zażywając narkotyki.
Był cudzołożnikiem, który porzucał swoją żonę wiele razy na
kilka tygodni; dzikim człowiekiem, którym kierowały pożądliwości
i chciwość. Dzisiaj jest gorliwy dla Boga, wzrasta w
Chrystusie i chce wynagrodzić żonie swoje poprzednie postępowanie.
Nadal jednak odczuwa wstyd
z powodu tych lat, które zniszczyła szarańcza.
z powodu tych lat, które zniszczyła szarańcza.
Wydaje
mi się, że czym bardziej zbliżamy się do Jezusa, tym większy
odczuwamy smutek z powodu zmarnowanych lat. Czym bardziej
pragniesz Chrystusa, tym więcej wołasz do Niego z głębi serca:
„Drogi Panie, jak mogłem Ciebie tak długo ranić? Jak mogłem dać
się tak oszukiwać? Zabrałem lata, które należały do Ciebie i
zmarnowałem je! Boże, Twoje Słowo jest teraz dla mnie tak cenne i
raduje mnie to, że mogę wzrastać w poznawaniu Ciebie. Ile
straciłem wzrostu w Chrystusie, ile objawienia! Zaprzepaściłem
błogosławieństwo
i namaszczenie!”
i namaszczenie!”
Zadziwiające
jednak jest to, że nie ma znaczenia, czy chodzisz za Chrystusem
trzydzieści lat, czy trzydzieści dni; Bóg może i chce przywrócić
ci wszystkie zmarnowane lata! Proroctwo Joela, które cytowałem
na początku tego rozdziału, było skierowane do narodu
izraelskiego, ale ma również zastosowanie do Ciała
Chrystusowego i poszczególnych wierzących ludzi. Poprzez to
proroctwo Bóg chce dzisiaj do nas powiedzieć wiele odnośnie
Swojego charakteru, jak i naszej przyszłości.
Życie
przed upamiętaniem
Cały
drugi rozdział księgi Joela mówi o wielkiej armii i o Tym, który
nią dowodzi. Ponieważ Joel identyfikuje dowodzącego jako Boga -
„Pan wydaje swój donośny głos przed swoim wojskiem” (Joela
2:11)- wielu interpretuje ten fragment w ten sposób, że wielka
liczba bogobojnych żołnierzy pójdzie walczyć z Panem przeciwko
wrogowi.
Nie
w tym przypadku. Ta armia jest złożona z niszczących duchów,
które Joel porównuje do szarańczy, koników polnych, larw i
gąsienicy - wszystko to pożerające owady. Ta wielka, ciemna armia
została zaangażowana przez Pana jako rózga egzekwująca Jego
Słowo, gdyż to On ją wzywa, aby ogłosiła Jego gniew i sąd. Joel
powiedział o tej demonicznej armii: „Zatrąbcie na rogu na
Syjonie! Ostrzegajcie ich! Ostrzegajcie Boży lud, że ta armia
przychodzi, aby przynieść ciemność
i zniszczenie!” (patrz Joela 2:1).
i zniszczenie!” (patrz Joela 2:1).
Joel
przedstawia tu obraz niepokutującego ludu, który za Bożym
pozwoleniem ma być zaatakowany przez nieprzyjaciela. Tak więc złe
duchy szaleją jak płomienie i palą wszystko, co znajdzie się w
zasięgu ich wzroku. Ta szarańcza to agenci wojny, którzy wdrapują
się na każdy ludzki mur oporu, wchodzą przez każde okno umysłu
i serca. Nic nie może ich zniszczyć. Ludzie są bezbronni; mogą
tylko drżeć ze strachu; ich oblicza są pełne smutku.
Każdy,
kto był kiedyś związany przez szatańskie nałogi, wie jak to
jest. Twój dom, kiedyś ogród życia, pełen pokoju i miłości,
został w krótkim czasie zniszczony
i pozostała z niego tylko wyschnięta pustynia. Chciałeś powstrzymać ten atak, ale skoczyli na ciebie potężni jeźdźcy, te niszczące duchy - zbyt silne, abyś mógł z nimi wygrać. Twoje życie pożerała jedna larwa szatańska za drugą: „Co zostało po gąsienicy, pożarła szarańcza, a co zostało po szarańczy, pożarł konik polny, co zaś zostało po koniku polnym, pożarła larwa” (Joela 1:4).
i pozostała z niego tylko wyschnięta pustynia. Chciałeś powstrzymać ten atak, ale skoczyli na ciebie potężni jeźdźcy, te niszczące duchy - zbyt silne, abyś mógł z nimi wygrać. Twoje życie pożerała jedna larwa szatańska za drugą: „Co zostało po gąsienicy, pożarła szarańcza, a co zostało po szarańczy, pożarł konik polny, co zaś zostało po koniku polnym, pożarła larwa” (Joela 1:4).
Szarańczą
i larwą staje się każdy grzeszny film, torebka kokainy, butelka
wina, sensacyjna powieść, pożądliwa myśl. Czy nie jest to opis
tego, co dzieje się z każdą niepokutującą duszą? Szatan
zacisnął na niej swoje zęby, a „jego zęby są jak zęby
lwa” (Joela 1:6). Powoduje on zniszczenie, ruinę i narzekanie.
Wszystko jest pożarte. „Uschła latorośl, a drzewo figowe
zwiędło, wszystkie drzewa polne uschły, u synów ludzkich znikła
radość” (werset 12).
Pomyśl
o swoim życiu przed przyjęciem zbawienia. Czy przypominasz
sobie to samo straszne zniszczenie? Umierałeś zarówno fizycznie
i duchowo; byłeś całkowicie bezradny, aby walczyć z hordami
piekła. Wtedy spotkałeś Jezusa.
Pełne odnowienie
„I
wynagrodzę wam szkody lat, których plony pożarła szarańcza”
(2:25). Inne tłumaczenie ujmuje to tak: „Ja nadrobię wam te
lata... zjedzone”. Jakaż wspaniała obietnica!
Kiedy
zobaczyłem, jak bardzo zawiodłem Pana, chciałem nadrobić
Bogu te lata, naprawić szkody i wszystko wynagrodzić. Ale On mi
powiedział: Nie, nie możesz Mi wynagrodzić ani jednej straconej
godziny. Ja je tobie wynagrodzą! Zostaną ci wynagrodzone wszystkie
te lata, w których byłeś ogołocony, obdarty
i nękany przez diabła. Chodź przede mną w sprawiedliwości i odwróć się od grzechu, a Ja wynagrodzą wszystkie straty, bez względu na to, czy były twoje, twojej rodziny, czy Moje.
i nękany przez diabła. Chodź przede mną w sprawiedliwości i odwróć się od grzechu, a Ja wynagrodzą wszystkie straty, bez względu na to, czy były twoje, twojej rodziny, czy Moje.
Nie
musimy wstydzić się naszych zmarnowanych lat, bo kiedy Bóg usunie
od nas złą armię, będziemy jeść i nasycimy się. On oznajmia
wszystkim pokutującym grzesznikom: „Nie bój się! Raduj się i
ciesz, bo Pan dokona wielkich rzeczy. Już nigdy nie doznasz
zawstydzenia” (patrz Joela 2:19-21, 26-27).
Teraz,
w Chrystusie, wszystko jest nowe, włączając w to kalendarz!
Pan wraca do tego dnia, kiedy przyszła szarańcza, usuwa wszystkie
zmarnowane lata i zaczyna liczyć od nowa, od momentu naszej pokuty.
Wszystkie błogosławieństwa, które nas ominęły, zostały
zmagazynowane. Wszelka radość, pokój i użyteczność, które
wydawały się martwe i należące do przeszłości, były zatrzymane
u Pana. Potępieni ludzie w piekle będą przeżywać męczarnie,
oglądając wizję tego, czym mogło być ich życie. Jezus
mówi, że będą widzieli to, co stracili (patrz Ew. Łukasza
16:19-31). Nie dotyczy to jednak tych, którzy pokutują, bo zostanie
im wszystko przywrócone. Nie musimy już nigdy mówić: „Ach,
co też mnie ominęło; kim mógłbym teraz być! Bóg miał dla mnie
tak wiele, aleja to wszystko straciłem”. Bóg może przywrócić
wszystkie zmarnowane błogosławieństwa!
W
Starym Testamencie czytamy, że Bóg rozkazał, aby co siódmy rok w
Izraelu był rokiem sabatowym. W tym roku Izraelici mieli pozostawić
ziemię, aby odpoczęła i nie była uprawiana. Ludzie jednak
zastanawiali się co będą jeść. Bóg powiedział:
„A jeżeli mówicie, Co będziemy jeść w siódmym roku, ponieważ nie będziemy siać, ani zbierać z pola? To Ja ześlę takie moje błogosławieństwo dla was w szóstym roku, iż wyda plon na trzy lata (III Mojżeszowa 25:20-21). Wystarczy, aby przemówił Pan żniwa, a potrzeby będą zaspokojone w obfitości.
„A jeżeli mówicie, Co będziemy jeść w siódmym roku, ponieważ nie będziemy siać, ani zbierać z pola? To Ja ześlę takie moje błogosławieństwo dla was w szóstym roku, iż wyda plon na trzy lata (III Mojżeszowa 25:20-21). Wystarczy, aby przemówił Pan żniwa, a potrzeby będą zaspokojone w obfitości.
To
samo dotyczy dzisiaj każdego wierzącego. Wystarczy, że Bóg powie
słowo, a przywrócona zostanie wszelka obfitość. Bóg przywraca
stracone lata, dając nam daleko większą radość, objawienie,
pokój i zwycięstwo, niż jesteśmy w stanie to pojąć. On może
zrobić dla nas, w nas i przez nas daleko więcej, niż uważaliśmy
za możliwe. Możemy dzisiaj stać przed Nim tak, jakbyśmy
nigdy nie zgrzeszyli, nie stracili czasu, jakbyśmy znajdowali
się w takim momencie naszego życia, w którym bylibyśmy,
gdyby nie przyszedł pożerający ogień. Bóg umiejscawia nas z
powrotem w Swoim boskim planie. Jego wieczny cel i plan są
dokładnie tam, gdzie On je umieścił. U Niego nic nie jest
bezpowrotnie stracone. Nie musimy już więcej o tym myśleć.
Podążając
do przodu
Paweł
mówi o tym w taki sposób: „Zapominając o tym, co za mną i
zdążając do tego, co przede mną, zmierzam do celu, do nagrody
w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie
Jezusie” (Filipian 3:13-14). Innymi słowy Paweł poucza nas:
„Zapominajcie o swojej przeszłości i zdążajcie naprzód w
Jezusie!”
Ta
instrukcja jest o tyle ważna, że ulubionym narzędziem udręki,
stosowanym przez szatana, jest straszenie nas szkieletami
przeszłości, wydobywanymi z naszej szafy. Diabeł będzie
starał się przekonać ciebie, że odnowi się stary nałóg,
uzależnienie, czy pożądliwość, i sprowadzą na nowo zniszczenie.
Możesz na to zareagować w jeden z trzech sposobów. Możesz
poddać się i wpaść na nowo w stare pokusy. Możesz myśleć, że
nie upadniesz i w ten sposób otworzysz drogę pysze
(a wtedy już upadłeś!). Albo wreszcie możesz uczynić to, co jest właściwe - i jeżeli zrobisz to, nic ci nie zaszkodzi. W ciągu całego życia możesz odczuwać ból, czy żal
z powodu straconego czasu. Tak, te wspomnienia będą cię trzymały w pokorze. Jednak w oczach Boga twoja przeszłość jest już zakończoną sprawą. Jeżeli chodzi
o potępienie i winę, to Bóg mówi: „Zapomnij o przeszłości - Ja się tym zająłem. Zdążaj do tego, co ci obiecałem!”
(a wtedy już upadłeś!). Albo wreszcie możesz uczynić to, co jest właściwe - i jeżeli zrobisz to, nic ci nie zaszkodzi. W ciągu całego życia możesz odczuwać ból, czy żal
z powodu straconego czasu. Tak, te wspomnienia będą cię trzymały w pokorze. Jednak w oczach Boga twoja przeszłość jest już zakończoną sprawą. Jeżeli chodzi
o potępienie i winę, to Bóg mówi: „Zapomnij o przeszłości - Ja się tym zająłem. Zdążaj do tego, co ci obiecałem!”
Być
może w tej chwili twoje życie pożerają robaki diabła. Jeżeli
tak, to możesz zacząć wszystko od nowa. Boże prawo odnowy może
rozpocząć się w tej chwili. Twoja przeszłość może zostać
wymazana i dzisiaj będzie pierwszy dzień twojego nowego życia
w Chrystusie. Biblia przedstawia nam obraz takiego przywrócenia
w Nowym Testamencie, kiedy Jezus uzdrowił człowieka z uschłą
ręką. „Powiedział do tego człowieka: ‘wyciągnij swoją
rękę’. A on wyciągnął i stała się znów zdrowa, jak
druga” (Ew. Mateusza 12:13).
Możesz
być pewny tego, że kiedy zostajemy odnowieni w Jezusie, nasze
stare rany nie będą nawet widoczne. Zanieś więc dzisiaj do Boga
wszelkie swoje zmartwienia i wyrzuty sumienia z powodu zmarnowanych
lat, i pozwól, aby On rozpoczął dzieło przywracania. Idź
naprzód, do celu twojego powołania w Nim,
a potem przyglądaj się w zdumieniu na błogosławieństwa, które kiedyś zabrane, będą ci przywracane w obfitości.
a potem przyglądaj się w zdumieniu na błogosławieństwa, które kiedyś zabrane, będą ci przywracane w obfitości.
Kiedyś
pewna nierozsądna kobieta napisała do mnie takie słowa: „Jestem
przerażona! Uważam, że byłoby wspaniale, gdyby nagle spadła
bomba wodorowa - szczególnie na mnie i moją rodzinę. Wtedy bowiem
wszystko by się skończyło i już bylibyśmy z Jezusem! Jestem
wdową na emeryturze i nie mam w rodzinie mężczyzny. Mąż zmarł
na raka. Właśnie wróciłam ze szpitala i dochodzę do siebie po
złamaniu kręgosłupa. Mam dwie niezamężne córki, z których
jedna ma problemy ze zdrowiem i nie pracuje od dwóch lat. Od
szesnastu lat ogromnie cierpimy. Bardzo cierpią również moi
przyjaciele, a członkowie naszej społeczności są prześladowani.
Moim działem jest strach i niepewność. Panie Wilkerson, jesteśmy
zbolałe! Czy nie ma nadziei dla Oblubienicy Chrystusa? Proszę o
odpowiedź!”
Ta
niewiasta jest tylko jedną z tysięcy, które piszą do nas w
rozpaczy
i beznadziejności. Otrzymujemy listy od wielu ludzi, którzy prawdziwie kochają Pana, ale żyją w sytuacji i warunkach, które wyglądają na beznadziejne. Listy te mówią o rozpadających się małżeństwach, konfliktach rodzinnych i problemach zdrowotnych. Ich autorzy używają takich zwrotów:
i beznadziejności. Otrzymujemy listy od wielu ludzi, którzy prawdziwie kochają Pana, ale żyją w sytuacji i warunkach, które wyglądają na beznadziejne. Listy te mówią o rozpadających się małżeństwach, konfliktach rodzinnych i problemach zdrowotnych. Ich autorzy używają takich zwrotów:
„Nie
ma wyjścia!”
„Sam
to na siebie sprowadziłem. Przez całe życie będę siedział w tym
więzieniu.”
„Bóg
mnie chyba nie słyszy, bo moja sytuacja się nie zmienia, a jeżeli
już coś się zmienia, to tylko na gorsze.”
„Czasami
zastanawiam się czy w ogóle warto. Chciałbym, żeby przyszedł Pan
i wyciągnął mnie z tej przepaści.”
i wyciągnął mnie z tej przepaści.”
„Czasem
miewam kilka dobrych dni, ale wtedy przygniata mnie uczucie, że
jestem bezwartościowy(-a), że tak naprawdę nie robię nic
pożytecznego.”
Ktoś
powiedział, że jest tylko jedna rzecz gorsza od obłędu, a jest
nią rozpacz. Służymy jednak Bogu, który napełnia nas nadzieją!
Greckie słowo nadzieja to elpo,
i oznacza „spodziewać się; oczekiwać z ufnością która daje przyjemność”. Apostoł Paweł pisał do Rzymian: „A Bóg nadziei niechaj was napełni wszelką radością
i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadzieję przez moc Ducha Świętego” (Rzymian 15:13).
i oznacza „spodziewać się; oczekiwać z ufnością która daje przyjemność”. Apostoł Paweł pisał do Rzymian: „A Bóg nadziei niechaj was napełni wszelką radością
i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadzieję przez moc Ducha Świętego” (Rzymian 15:13).
Paweł
wprowadza w ten fragment niesamowitą myśl - abyśmy „obfitowali
w nadzieję ”, Mówi przez to, że „możemy mieć tyle, aby nam zbywało, przelewało się, było w nadmiarze i ponad miarę”. Może niektórzy z was myślą teraz w ten sposób: „To brzmi jak okrutny żart. W mojej obecnej sytuacji pragnę tylko promyka nadziei - tylko jednego małego dowodu na to, że Bóg słyszy moje modlitwy!” Ten fragment Bożego Słowa jest taką samą prawdą jak każdy inny. On jest Bogiem nadziei - nadziei, która przewyższa jakąkolwiek naszą miarę. Paweł modli się
o wszystkich wierzących, żeby Bóg „wypełnił nas wszelką radością i pokojem
w wierze”. To ma być normalny stan wszystkich chrześcijan - nie tylko tych dobrze ułożonych i radośnie nastawionych, ale wszystkich! Bóg nie szydzi dzisiaj ze Swoich poranionych dzieci. On jest teraz Bogiem nadziei, gotowym zalać nasze dusze niezmierną przelewającą się radością i pokojem.
w nadzieję ”, Mówi przez to, że „możemy mieć tyle, aby nam zbywało, przelewało się, było w nadmiarze i ponad miarę”. Może niektórzy z was myślą teraz w ten sposób: „To brzmi jak okrutny żart. W mojej obecnej sytuacji pragnę tylko promyka nadziei - tylko jednego małego dowodu na to, że Bóg słyszy moje modlitwy!” Ten fragment Bożego Słowa jest taką samą prawdą jak każdy inny. On jest Bogiem nadziei - nadziei, która przewyższa jakąkolwiek naszą miarę. Paweł modli się
o wszystkich wierzących, żeby Bóg „wypełnił nas wszelką radością i pokojem
w wierze”. To ma być normalny stan wszystkich chrześcijan - nie tylko tych dobrze ułożonych i radośnie nastawionych, ale wszystkich! Bóg nie szydzi dzisiaj ze Swoich poranionych dzieci. On jest teraz Bogiem nadziei, gotowym zalać nasze dusze niezmierną przelewającą się radością i pokojem.
Paweł
powiedział: „W tej bowiem nadziei zbawieni jesteśmy, a nadzieja,
którą się ogląda, nie jest nadzieją, bo jakże kto może
się spodziewać tego, co widzi? A jeśli spodziewamy się tego,
czego nie widzimy, oczekujemy żarliwie, z cierpliwością.”
(Rzymian 8:24-25)
Jednak
nasza reakcja jest zazwyczaj taka, że żądamy zmiany: „Miałbym
nadzieję, gdybym tylko zobaczył choć niewielki dowód na to, że
Bóg działa dla mojego dobra - coś, czego mógłbym się uchwycić.
Potrzebuję widzieć zmianę. Jak mogę mieć nadzieję, skoro mijają
miesiące, a wszystko wygląda coraz gorzej?” ((Obfitować w
nadzień) oznacza posiadać w nadmiarze przelewającą się
wytrwałość i cierpliwość - to więcej niż potrzeba do
oczekiwania na Bożą odpowiedź. Radość
i pokój przychodzą tylko wtedy, gdy wiesz, że Bóg nad wszystkim czuwa.
i pokój przychodzą tylko wtedy, gdy wiesz, że Bóg nad wszystkim czuwa.
Źle ulokowana ufność
Beznadziejność
jest rezultatem zaufania człowiekowi: „Tak mówi Pan: Przeklęty
mąż, który na człowieku polega i z ciał czyni swoje oparcie, a
od Pana odwraca się jego serce! Jest on jak jałowiec na stepie i
nie widzi tego, że przychodzi dobre; mieszka na zwietrzałym gruncie
na pustyni, w glebie słonej, nie zaludnionej. Błogosławiony
mąż, który polega na Panu, którego ufnością jest Pan! Jest on
jak drzewo zasadzone nad wodą, które nad potok zapuszcza swoje
korzenie, nie boi się, gdy upał nadchodzi, lecz jego liść
pozostaje zielony i w roku posuchy się nie frasuje
i nie przestaje wydawać owocu.” (Jeremiasza 17:5-8)
i nie przestaje wydawać owocu.” (Jeremiasza 17:5-8)
Jeremiasz
wprowadza tu dwa niezmienne prawa dotyczące życia duchowego. Jedno
prowadzi do śmierci i beznadziejności, drugie do życia i nadziei.
Te prawa są kluczem do zrozumienia faktu dlaczego niektórzy
chrześcijanie cieszą się ustawicznym pokojem i radością w
Panu, a inni utyskują w rozpaczy.
Użyte
przez Jeremiasza hebrajskie słowo, przetłumaczone jako przeklęty,
oznacza „całkowicie nędzny.” Innymi słowy, osoba, która
odchodzi od Boga
i zaczyna ufać człowiekowi, jest dla Niego nędzna. Skąd jednak możemy wiedzieć, czy ufamy bardziej człowiekowi, czy też Bogu? Jeżeli załamujemy się, kiedy ktoś nas zawiedzie, albo jeżeli postępowanie innych ma wpływ na nasze chodzenie z Bogiem, to wiemy, że ufamy człowiekowi - to znaczy czemuś albo komuś innemu niż Bogu. Chrześcijanie, którzy pokładają swoją ufność w człowieku dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa, zostaną z pewnością zranieni. W jakimś momencie ktoś ich zawiedzie i głęboko rozczaruje. „Podstępne jest serce bardziej niż wszystko inne
i zepsute, któż może je poznać?” (Jeremiasza 17:9). Kiedy wydaje się człowiekowi, że już kogoś zna, wtedy przeżyje szok. Skończy się na tym, że powie: „Nigdy bym się tego po nim nie spodziewał.”
i zaczyna ufać człowiekowi, jest dla Niego nędzna. Skąd jednak możemy wiedzieć, czy ufamy bardziej człowiekowi, czy też Bogu? Jeżeli załamujemy się, kiedy ktoś nas zawiedzie, albo jeżeli postępowanie innych ma wpływ na nasze chodzenie z Bogiem, to wiemy, że ufamy człowiekowi - to znaczy czemuś albo komuś innemu niż Bogu. Chrześcijanie, którzy pokładają swoją ufność w człowieku dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa, zostaną z pewnością zranieni. W jakimś momencie ktoś ich zawiedzie i głęboko rozczaruje. „Podstępne jest serce bardziej niż wszystko inne
i zepsute, któż może je poznać?” (Jeremiasza 17:9). Kiedy wydaje się człowiekowi, że już kogoś zna, wtedy przeżyje szok. Skończy się na tym, że powie: „Nigdy bym się tego po nim nie spodziewał.”
Na
przykład kobieta może spierać się: „Mój mąż naprawdę mnie
zranił. Zaniedbuje mnie przez cały czas i nawet nie próbuje
zrozumieć. Jego słowa ranią mnie głęboko, co zabija
moją miłość do niego. Gdyby tylko zmienił się, byłabym na
pewno szczęśliwa!”
Obawiam
się, że ta żona nie byłaby szczęśliwa. Kiedy Biblia mówi
o tym, aby „nie pokładać ufności w ciele” (Filipian 3:3), to
ma na myśli nasze własne ciało. Nawet gdyby jej mąż stał się
doskonałym partnerem, wypowiadał uprzejme słowa
i traktował ją jak królową, nie zmieniło by to jej samej. Nie widziałaby w tym nic dobrego, ponieważ nie zmieniłoby siąjej serce. Nadal by rozpaczała; właściwie czuła by się jeszcze gorzej, bo jej problemem nie jest mąż, ani nikt inny. Problem tkwi
w niej. Jest to problem stosunku do Boga. Ta kobieta zaufała jakiemuś człowiekowi, że da jej szczęście i nadzieję, nie ufając Bogu.
i traktował ją jak królową, nie zmieniło by to jej samej. Nie widziałaby w tym nic dobrego, ponieważ nie zmieniłoby siąjej serce. Nadal by rozpaczała; właściwie czuła by się jeszcze gorzej, bo jej problemem nie jest mąż, ani nikt inny. Problem tkwi
w niej. Jest to problem stosunku do Boga. Ta kobieta zaufała jakiemuś człowiekowi, że da jej szczęście i nadzieję, nie ufając Bogu.
Jeremiasz
opisuje to zjawisko w postaci jałowca na stepie, który nie widzi
rzeki, bo zamieszkuje tylko spieczone miejsca na pustyni. Jest on
odcięty od prawdziwego źródła szczęścia i nadziei. Opuszczając
Pana, ta kobieta i jej podobni nie czerpią z Jego żywej wody. Stali
się podobni do krzewu na wyschłej pustyni - bezowocnego i
bezpłodnego!
Jednym
z wielkich cudów dokonanych przez człowieka w Ameryce, jest
niesamowity system wodny Nowego Jorku. Budowała go cała armia
emigrantów
z Włoch. Zbudowany z cegły, ciągnie się przez wiele mil pod ziemią, doprowadzając wodę do Nowego Jorku z górnej części stanu Nowy Jork. Co by się stało, gdyby ten wodociąg został odcięty i nagle woda przestałaby docierać do miasta? Nowy Jork stałby się wtedy jednym z tych „zwietrzałych miejsc... słoną, nie zaludnioną ziemią.”
z Włoch. Zbudowany z cegły, ciągnie się przez wiele mil pod ziemią, doprowadzając wodę do Nowego Jorku z górnej części stanu Nowy Jork. Co by się stało, gdyby ten wodociąg został odcięty i nagle woda przestałaby docierać do miasta? Nowy Jork stałby się wtedy jednym z tych „zwietrzałych miejsc... słoną, nie zaludnioną ziemią.”
Może
się tak stać w naszym życiu. Obecnie wielu chrześcijan traci
nadzieję, zwracając się ku człowiekowi, zamiast uciekać do Pana.
Ale Bóg mówi do Swojego ludu: „Jesteście zrozpaczeni dlatego,
że Mi nie ufacie. Zwracacie się do innych - do lekarzy, lekarstw,
przyjaciół, doradców, pieniędzy. Nie podnoszą was Moje
obietnice, ale pozwalacie, aby dobijały was ludzkie słowa. Sami
staliście się dla siebie przekleństwem, ponieważ nie
przychodzicie do Mnie. Jesteście wyschnięci, puści i osamotnieni,
gdyż nie czerpiecie wody z Mojego źródła”.
Jeremiasz
opisuje dalej „grzech Judy”(17:l). Boży lud zgrzeszył w
trudnych czasach przez to, że nie zwrócił się do Niego z wiarą,
a zamiast tego zaczął szukać pomocy w swoim ciele: „Rzeczy nader
wstrętnej dopuściła się panna izraelska. Czy znika biały śnieg
ze skalistego Hermonu? Czy wysychają chłodne wody stale płynące
od wschodu?” (Jeremiasza 18:13-14)
Tak
jak te chłodne, orzeźwiające wody, które spływają z
topniejącego śniegu, Bóg daje Swojemu ludowi nieskończone
źródło mocy. W tym fragmencie woda
z Hermonu jest stałym strumieniem siły, która jest zawsze dostępna i nigdy nie zawiedzie. Ale Boży lud często trwa w suchej ziemi i mówi w smutku: „Pozostawiono nas samych sobie. Pójdziemy sobie w naszą stronę, bo nikt nas nie chce.” Jest to obraz zrozpaczonych chrześcijan, którzy zapomnieli o Bożych obietnicach, siedzą zniechęceni koło płynącego strumienia Bożej miłości i myślą: “Pan nie działa
w moim życiu. Muszę więc zacisnąć zęby i robić to, co mogę. Jeżeli będę musiał, będę walczył sam. Po co mieć nadzieję? Muszę zrobić tyle, ile mogę, żeby przetrwać.” Jakże Bóg musi się dzisiaj smucić, kiedy słyszy słowa beznadziejności, wypowiadane przez tak wielu przybitych chrześcijan! Wzdrygam się, słysząc wierzących używających takich słów rozpaczy: „To nie ma sensu. Nie ma nadziei!” Jest to ten sam język, którego używali zrozpaczeni Izraelici: „I powiedzieli: Nie ma nadziei” (Jeremiasza 18:12).
z Hermonu jest stałym strumieniem siły, która jest zawsze dostępna i nigdy nie zawiedzie. Ale Boży lud często trwa w suchej ziemi i mówi w smutku: „Pozostawiono nas samych sobie. Pójdziemy sobie w naszą stronę, bo nikt nas nie chce.” Jest to obraz zrozpaczonych chrześcijan, którzy zapomnieli o Bożych obietnicach, siedzą zniechęceni koło płynącego strumienia Bożej miłości i myślą: “Pan nie działa
w moim życiu. Muszę więc zacisnąć zęby i robić to, co mogę. Jeżeli będę musiał, będę walczył sam. Po co mieć nadzieję? Muszę zrobić tyle, ile mogę, żeby przetrwać.” Jakże Bóg musi się dzisiaj smucić, kiedy słyszy słowa beznadziejności, wypowiadane przez tak wielu przybitych chrześcijan! Wzdrygam się, słysząc wierzących używających takich słów rozpaczy: „To nie ma sensu. Nie ma nadziei!” Jest to ten sam język, którego używali zrozpaczeni Izraelici: „I powiedzieli: Nie ma nadziei” (Jeremiasza 18:12).
Trwanie
w beznadziejności jest bardzo niebezpieczne: „Lecz mój lud
zapomniał o mnie, ofiarując kadzidła nicościom, które sprawiły,
że się potknęli na swoich drogach... aby chodzić po manowcach,
po drodze nie utorowanej.” (Jeremiasza 18:15)
Ulice
naszego miasta i bary są wypełnione zrozpaczonymi ludźmi. Są
to zranieni ludzie, odrzucający swoje własne życie w próbie
zemszczenia się na kimś, kto ich zranił. Niektórzy gniewają się
na Boga za to, że nie pomógł im w jakiś sposób, kiedy Go o to
prosili.
Znam
żonę jednego kaznodziei, która wpadła w głęboką depresję.
Miała dosyć tych wszystkich plotek i kłopotów w kościele, i
uważała, że Bóg nie pomaga im
w tych problemach. Wreszcie powiedziała do męża: „Ja dłużej tego nie wytrzymam.” Zostawiła go i odeszła z nie zbawionym mężczyzną. Teraz przesiaduje w knajpach.
w tych problemach. Wreszcie powiedziała do męża: „Ja dłużej tego nie wytrzymam.” Zostawiła go i odeszła z nie zbawionym mężczyzną. Teraz przesiaduje w knajpach.
Mógłbym
napisać książkę o tragedii znanych mi ludzi, którzy popadli w
taką depresję i beznadziejność, że zaczęli lekkomyślnie
podchodzić do swojego życia. Jeżeli ludzie pozwolą, by diabeł
przekonał ich, że są bezradnymi, bezwartościowymi ofiarami,
to może również sprawić, że będą robili rzeczy, o których
nigdy by nie pomyśleli (na przykład samobójstwo). Depresja
może również prowadzić do duchowego lenistwa. Ludzie
znajdują sobie wymówki, aby nie robić nic w sprawie swojej
sytuacji. „Zostaw mnie w spokoju”, mówią. „Sam to załatwię”.
Uważają, że Bóg o nich zapomniał. Ale Słowo Boże mówi, że
ich problemy biorą się z tego, że „lud Boży zapomniał o Bogu”.
Depresja,
susza i beznadziejność są bezpośrednim wynikiem odcięcia od
codziennego dopływu żywej wody. Kiedy zaniedbamy wiarę, modlitwę
i Słowo - nasz dostęp do spływających z Karmelu wód,
wypływających z topniejących śniegów - rezultatem będzie zawsze
samotność, bezowocność i pustka.
Ten, który ma nadzieję
Dzięki
Bogu za to, że jest jeszcze inne nieodwracalne prawo - prawo nadziei
i życia! „Będzie jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód” (Psalm 1:3). Ten werset zawiera sekret życia w ciągłej nadziei i jest przewodnikiem dla tych, którzy pragną Jezusa. Nie polega on na ciągłych próbach przemiany, na wysiłku podejmowanym, by podobać się ludziom, czy na składaniu Bogu obietnic, których nie możemy dotrzymać. Człowiek, który doświadczy tej obietnicy nie może zostać zraniony przez ludzi, ponieważ nie pokłada w nich nadziei. Oczekuje tylko na Pana. Nie obchodzi go to co mówią albo robią ludzie; jego oczy są skierowane tylko na Pana. Pan go nigdy nie zawiedzie.
i życia! „Będzie jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód” (Psalm 1:3). Ten werset zawiera sekret życia w ciągłej nadziei i jest przewodnikiem dla tych, którzy pragną Jezusa. Nie polega on na ciągłych próbach przemiany, na wysiłku podejmowanym, by podobać się ludziom, czy na składaniu Bogu obietnic, których nie możemy dotrzymać. Człowiek, który doświadczy tej obietnicy nie może zostać zraniony przez ludzi, ponieważ nie pokłada w nich nadziei. Oczekuje tylko na Pana. Nie obchodzi go to co mówią albo robią ludzie; jego oczy są skierowane tylko na Pana. Pan go nigdy nie zawiedzie.
„Będzie
jak drzewo zasadzone nad strumieniami wód”. W języku
hebrajskim zostało tu użyte zdumiewające słowo, przetłumaczone
jako zasadzone. Oznacza ono właściwie „przesadzone.” Wiara
wyrywa zeschnięty jałowiec z pustyni i przenosi nad strumień żywej
wody, spływającej z Hermonu. Dawid powiedział o Panu: „Nawiedzasz
ziemię, zraszasz ją i wzbogacasz obficie; strumień Boży jest
pełen wody... błogosławisz jej roślinom” (Psalm 65:10-11).
Rzeka
Boża uzdrawia wszystko, czego dotknie. Jeżeli zapuścimy swoje
korzenie głęboko do Jego rzeki, nie będziemy się obawiać, kiedy
nadejdzie susza. Nasze „liście (wygląd) będą zielone (świeże,
żywe)”. Nie będą na nas oddziaływały okresy suszy ale będziemy
stale wydawać owoc. Nie będziemy ustawicznie zmęczeni, samotni;
nie będziemy płakać i odczuwać, że jesteśmy opuszczeni.
Odpoczywając
w Jego Słowie, znajdziemy odświeżenie i odnowę.
w Jego Słowie, znajdziemy odświeżenie i odnowę.
Dlaczego
niektórzy wierzący zawsze radują się i mają ciągle nadzieję?
Dlaczego wyglądają na pełnych radości i pokoju i czemu
promienieje z nich duchowe życie i zdrowie. Czy dlatego, że nie
mają żadnych problemów? Nie - prawdopodobnie mają więcej
problemów, niż pozostali ludzie. Nauczyli się jednak tej
tajemnicy, by zapuścić swoje korzenie w Bożej rzece.
Jeżeli
jesteś zakorzeniony w rzece, to nie potrzebujesz ustawicznego
przebudzenia. Nie potrzebujesz „deszczu błogosławieństwa”,
szczególnego wylania, czy nagłego zalewu zwycięstwa. Jeżeli
przeżywasz ciągły przepływ życiodajnej wody, to nie
przechodzisz od błogosławieństwa do suszy; z nizin w góry; od
zimna do przebudzenia. Nie dotyka ciebie duchowy głód, ani nie
zbije cię z tropu piekący żar odstępstwa, ponieważ czerpiesz
wodę z ciągłego przepływu Bożej rzeki życia. Gdybym miał
wybierać pomiędzy przebudzeniem a korzeniami, to wybrałbym
korzenie, bo jeszcze długo po tym, kiedy minie przebudzenie,
moje korzenie dostarczałyby mi codziennie tego, czego, potrzebuję.
Prorok
Ezechiel otrzymał wizję Nowej Jerozolimy i widział strumień
wypływający ze świątyni (patrz rozdział 47). Kiedy tak
przyglądał się jak strumień powoli stawał się potężną
rzeką, zobaczył człowieka, który mierzył ten przybierający
strumień dotąd, aż stał się rzeką. Na jej brzegach rosło wiele
drzew, a wszystkie były zielone
i wydawały owoce: „Na obu brzegach potoku będą rosły różne drzewa owocowe; liść ich nie więdnie i owoc się nie wyczerpie; co miesiąc będą rodzić świeże owoce, gdyż woda dla nich płynie ze świątyni. Owoc ich jest na pokarm, a liście ich na lekarstwo.” (Ezechiela 47:12)
i wydawały owoce: „Na obu brzegach potoku będą rosły różne drzewa owocowe; liść ich nie więdnie i owoc się nie wyczerpie; co miesiąc będą rodzić świeże owoce, gdyż woda dla nich płynie ze świątyni. Owoc ich jest na pokarm, a liście ich na lekarstwo.” (Ezechiela 47:12)
Co
oznaczają te drzewa? Reprezentują tych wszystkich, którzy
zapuścili
w Panu korzenie ufności.
w Panu korzenie ufności.
„I
gdzie tylko potok popłynie, każda istota żywa i wszystko, od czego
się tam roi, będzie żyło; i będzie tam dużo ryb, bo gdy ta woda
tam dotrze, wtedy będzie zdrowa, a wszystko będzie żyć tam, dokąd
tylko dotrze potok.” (Ezechiela 47:9)
Tą
rzeką jest Jezus! Jego obecność odświeża i odnawia nas. W chwili
kiedy odrzucimy wszelki strach i zwątpienie, i zawołamy: „Panie,
w Tobie mam obfitą nadzieję”, zostaniemy przeniesieni mocą Ducha
Świętego na brzeg tej rzeki. Ważne jest, aby nasze korzenie były
teraz głęboko zapuszczone w podłożu Bożej nadziei, ponieważ
najgorsze jest jeszcze przed nami: „Jeżeli gdy biegłeś z
pieszymi, zmęczyło cię to, jakże pójdziesz w zawody z rumakami?
A jeżeli w kraju spokojnym nie czujesz się bezpieczny, cóż
poczniesz w zaroślach Jordanu?” (Jeremiasza 12:5)
Niedługo
przyjdzie na ziemię czas wielkiego ucisku, ale jeżeli pragniemy
Jezusa i pokładamy w Nim nadzieję, to będziemy zapuszczać
nasze korzenie do rzeki, kopiąc głęboko w tajemniczym zbiorniku
Jego życia. W ten sposób nasze serca pozostaną radosne i
zadowolone.
Do
tych, którzy oczekują cierpliwie na Boga, „za dnia wyznacza Pan
łaskę swoją! A w nocy śpiewam mu pieśń” (Psalm 42:9). Jeżeli
położymy naszą wiarę
i ufność, Chrystus zamieni naszą beznadziejność w radość i przyoblecze nas radością. „Zamieniłeś moją skargę w taniec, rozwiązałeś mój pokutny wór
i przepasałeś mnie radością” (Psalm 30:12).
i ufność, Chrystus zamieni naszą beznadziejność w radość i przyoblecze nas radością. „Zamieniłeś moją skargę w taniec, rozwiązałeś mój pokutny wór
i przepasałeś mnie radością” (Psalm 30:12).
Ponieważ
On nad wszystkim czuwa, a nasze korzenie sięgają do rzeki Jego
błogosławieństw, możemy obfitować w łasce.
Radujmy
się w Bogu nadziei - i żyjmy!
Wiem,
że jeżeli pragniemy Boga, będzie na nas wylewał Swoje
miłosierdzie, ale jest to taki aspekt charakteru Pana, o którym
wiem bardzo niewiele. Wydaje mi się, że jest bardzo niewielu
chrześcijan, którzy by dużo wiedzieli na ten temat. Sam
doświadczałem i zwiastowałem wiele o Bożych sprawiedliwych
sądach, bojaźni Bożej, Jego sprawiedliwości, świętości i
nienawiści do grzechu. Nie rozumiałem ani nie zwiastowałem
jednak zbyt wiele na temat Jego miłosierdzia.
Kiedy
modliłem się, Duch Święty przemówił wyraźnie do mojego
serca na ten temat. Powiedział: „Dawidzie, droga, która prowadzi
do zbawienia, jest naprawdę prosta, a brama wąska. Nie próbuj
jednak czynić jej bardziej prostą i węższą niż jest to
przedstawione w Moim Słowie! "
Nie
trzeba mówić, jak bardzo mnie to uderzyło. Sięgnąłem po
konkordancję
i wkrótce odkryłem jak wiele Biblia mówi o miłosierdziu Pana. Ciągle na nowo możemy czytać te wspaniałe słowa, wypowiadane przez Mojżesza, proroków
i apostołów: „Twój Bóg jest Bogiem miłosiernym, łaskawym, dobrym, pragnącym przebaczać, pełnym miłosierdzia, nierychłym do gniewu” (zobacz II Mojżeszowa 34:6; V Mojżeszowa 4:31; Joela 2:13; Jonasza 4:2). Muszę wyznać, że nigdy nie przedstawiałem Pana w taki sposób. Wiedza o miłosiernym Bogu jest gdzieś w mojej głowie - zawsze tam była - ale tak naprawdę nigdy nie przeżywałem tego w moim sercu.
i wkrótce odkryłem jak wiele Biblia mówi o miłosierdziu Pana. Ciągle na nowo możemy czytać te wspaniałe słowa, wypowiadane przez Mojżesza, proroków
i apostołów: „Twój Bóg jest Bogiem miłosiernym, łaskawym, dobrym, pragnącym przebaczać, pełnym miłosierdzia, nierychłym do gniewu” (zobacz II Mojżeszowa 34:6; V Mojżeszowa 4:31; Joela 2:13; Jonasza 4:2). Muszę wyznać, że nigdy nie przedstawiałem Pana w taki sposób. Wiedza o miłosiernym Bogu jest gdzieś w mojej głowie - zawsze tam była - ale tak naprawdę nigdy nie przeżywałem tego w moim sercu.
Mojżesz
wypowiadał w stosunku do Izraela prorocze ostrzeżenia o wiszącym
nad nimi sądzie, ale posiadł również wielkie objawienie
miłosierdzia Pana.
W obłoku obecności Pańskiej, Bóg objawiał Mojżeszowi Swoją naturę: „I zstąpił Pan w obłoku, a on stanął tam przy nim i wezwał imienia Pańskiego. Wtedy Pan przeszedł obok niego, a on zawołał: Panie, Panie Boże miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący łaskę dla tysięcy, odpuszczający winę, występek i grzech.” (II Mojżeszowa 34:5-7)
W obłoku obecności Pańskiej, Bóg objawiał Mojżeszowi Swoją naturę: „I zstąpił Pan w obłoku, a on stanął tam przy nim i wezwał imienia Pańskiego. Wtedy Pan przeszedł obok niego, a on zawołał: Panie, Panie Boże miłosierny i łaskawy, nieskory do gniewu, bogaty w łaskę i wierność, zachowujący łaskę dla tysięcy, odpuszczający winę, występek i grzech.” (II Mojżeszowa 34:5-7)
Pomimo
wszystkich ostrzeżeń o sądzie, jakie wygłaszał Mojżesz, zawsze
pamiętał on o Bożej łaskawości. Powiedział tak: „Gdy
nawrócisz się do Pana swojego Boga i będziesz słuchał jego
głosu (gdyż Pan, twój Bóg jest Bogiem miłosiernym), nie opuści
cię, ani cię nie zniszczy” (V Mojżeszowa 4:30-31).
W
Starym Testamencie Boży lud wiele razy zapominał o Panu. Jednak On
zawracał ich za każdym razem i udzielał niewiarygodnych
błogosławieństw. Pan miał wszelkie prawo, by zrezygnować z
Izraela, ale On pozostał mu wierny. Nehemiasz podsumowuje to
wspaniałe objawienie: „Lecz gdy znów zażyli spokoju, zawrócili
do czynienia zła przed tobą. ...Wtedy znowu wołali do ciebie i Ty
wysłuchałeś ich z niebios i wyrwałeś ich wiele razy według
obfitego miłosierdzia twego. ...Dzięki obfitemu miłosierdziu
twojemu nie wygubiłeś ich i nie opuściłeś, gdyż Ty jesteś
Bogiem litościwym i miłosiernym.” (Nehemiasza 9:28,31)
Izajasz
również często zwiastował o Bożym gniewie spowodowanym
grzechem. Mówił o ciemnych dniach rozpaczy, jakie nadchodzą
na tych, którzy żyją w buncie przeciwko Bogu. Ale wśród swoich
najbardziej przerażających kazań
o dniach gniewu Pana, Izajasz zatrzymuje się i woła: „Wspominam dowody łaski Pana, chwalebne czyny Pańskie, zgodnie ze wszystkim, co nam Pan wyświadczył... według swojego miłosierdzia i obfitości swoich łask”. (Izajasza 63:7)
o dniach gniewu Pana, Izajasz zatrzymuje się i woła: „Wspominam dowody łaski Pana, chwalebne czyny Pańskie, zgodnie ze wszystkim, co nam Pan wyświadczył... według swojego miłosierdzia i obfitości swoich łask”. (Izajasza 63:7)
Wśród
całego grzechu, odstępstwa i buntu w Izraelu, Izajasz mógł
wejrzeć głęboko w swoje serce i przypomnieć sobie objawienie
tego, jaki Bóg jest naprawdę. Wołał więc: „Panie, to myśmy
się zbuntowali przeciwko Tobie i zasmucaliśmy Twojego Ducha.
Ale zbaw nas na nowo według litości Twojej. Okaż nam swoje
miłosierdzie, bo Ty jesteś pełen dobroci.”
Prorok
Joel również ostrzega przed nadchodzącymi dniami ciemności,
pełnymi pożerającego ognia, potężnych trzęsień ziemi, w
których zaćmi się słońce i księżyc. Ale potem tak jak
Izajasz, prorok zatrzymuje się i wśród poważnych ostrzeżeń o
gniewie i sądzie, wypowiada te słowa: „Wszakże jeszcze teraz
mówi Pan: nawróćcie się do mnie całym swym sercem, w poście,
płaczu i narzekaniu! Rozdzierajcie swoje serca, a nie swoje szaty i
nawróćcie się do Pana swojego Boga, gdyż On jest łaskawy i
miłosierny, nierychły do gniewu i pełen litości i żal mu
karania.” (Joela 2:12-13)
«Żal
mu» oznacza, że Bóg chce zmienić podjętą przez Siebie decyzję
o sądzie. On nie chce sądzić, ale ma nadzieję, że będziemy
żałować swoich grzechów
i zwrócimy się do Niego po przebaczenie.
i zwrócimy się do Niego po przebaczenie.
Jak
już powiedziałem, ja sam przez wiele lat przepowiadałem sąd dla
Ciała Chrystusowego i jeżeli On mi na to pozwoli, będę to czynił
dotąd, aż przyjdzie. Jednak w ostatnim czasie odczuwam, że Pan
mówi do mnie: Żaden prorok w Mojej Księdze nie mógł prorokować,
jeżeli nie otrzymał najpierw objawienia Mojego miłosierdzia.
Ty również musisz najpierw zrozumieć ten aspekt Mojego
charakteru.
Zrozumienie Jego miłosierdzia
„Tak
mówi Pan: Niech się nie chlubi mędrzec swoją mądrościąi niech
się nie chlubi mocarz swoją mocą, niech się nie chlubi bogacz
swoim bogactwem! Lecz kto chce się chlubić, niech chlubi się tym,
że jest rozumny i wie o mnie, iż Ja, Pan czynię miłosierdzie,
prawo i sprawiedliwość na ziemi, gdyż w nich mam upodobanie,
mówi Pan.” (Jeremiasza 9:22-23)
Nigdy
nie miałem problemów z wyznawaniem swoich grzechów. O ile wiem,
nie próbowałem usprawiedliwiać ani kryć swoich upadków i
zawsze uciekałem do Pana od razu, kiedy tylko objawił mi mój
grzech. Ale pomimo tego, za każdym razem, kiedy zawiodę Pana i
wiem, że Go zasmuciłem, napełnia mnie wstyd i czuję się winny,
potępiony i niegodny. Głoszę innym, że Pan jest łaskawy i
przebacza. Kiedy jednak to ja zawiodę Boga, nagle wszystko
wygląda inaczej.
Zapytasz
może: „Czy nie powinniśmy tak się czuć kiedy zgrzeszymy?”
Oczywiście, że tak. Ale nie powinniśmy w tym trwać przez całe
dnie i tygodnie myśląc, że Bóg się na nas gniewa. Poczucie winy
i potępienia powinno nas szybko opuścić. Jeżeli chodzi o mnie, to
nawet kiedy pokutuję, wydaje mi się, że muszę to jakoś nadrobić
przed Panem. Tak jak w przypadku syna marnotrawnego, ojciec może
mnie obejmować, całować, wkładać pierścień na mój palec i
szatę na mój grzbiet; może mi mówić, abym zapomniał o
przeszłości, wszedł do domu i radował się ucztą, jaką dla mnie
przygotował. Ja jednak mówię: „Nie mogę wejść - nie jestem
godny! Zgrzeszyłem przeciwko Tobie. Pozwól, że Ci za to zapłacę.
Pozwól mi smucić się
- nosić to poczucie winy jeszcze trochę dłużej”. Łatwo mi uwierzyć, że Bóg przebaczył Izraelowi, Niniwie, wielu poganom i umierającemu złoczyńcy. Ale trudno mi zrozumieć w jaki sposób w tym samym momencie, kiedy zwracam się do Niego
z całego serca, On może mnie szybko i z miłością przyjąć tak, jakbym wcale nie zgrzeszył.
„Kto
jest mądry, niechaj się tego trzyma i rozważa łaskawość Pana!”
(Psalm 107:43). Dawid otrzymał niesamowite objawienie Bożej
łaskawości i przebaczenia spoglądając na rejestr Jego
postępowania ze Swoimi dziećmi. Dawid przedstawia
w tym Psalmie klucz do zrozumienia Bożej łaskawości. Klucz ten jest prosty
i nieskomplikowany: „Wtedy wołali do Pana...”. W Psalmie 107 jest powtórzone aż cztery razy.
w tym Psalmie klucz do zrozumienia Bożej łaskawości. Klucz ten jest prosty
i nieskomplikowany: „Wtedy wołali do Pana...”. W Psalmie 107 jest powtórzone aż cztery razy.
Naród
izraelski odchodził od Pana na pustyni, głodny, spragniony i
zgubiony
z powodu grzechu. „Wtedy wołali do Pana w swoim utrapieniu, a On ich wybawiał
z ich ucisków” (w.6) Oni jednak nadal buntowali się i odchodzili. Upadli tak nisko, że byli już u bram piekła. „Wtedy wołali do Pana w swoim ucisku... On ich wyprowadzał z ciemności i cienia śmierci i rozrywał ich kajdany” (w.14). I znowu cierpieli bardzo, utrapieni i nie mogli jeść z powodu swoich przestępstw. „Wtedy wołali do Pana w swej niedoli... Posłał Słowo Swe, aby ich uleczyć (w.19-20). Kiedy lud boży dochodzi do granicy swoich możliwości, kiedy burze szalały, a problemy miażdżyły ich dusze, „Wtedy wołali do Pana w swoim ucisku a On ich wybawił
z utrapienia. Uciszył burze i uspokoiły się fale morskie” (wersety 28-29).
z powodu grzechu. „Wtedy wołali do Pana w swoim utrapieniu, a On ich wybawiał
z ich ucisków” (w.6) Oni jednak nadal buntowali się i odchodzili. Upadli tak nisko, że byli już u bram piekła. „Wtedy wołali do Pana w swoim ucisku... On ich wyprowadzał z ciemności i cienia śmierci i rozrywał ich kajdany” (w.14). I znowu cierpieli bardzo, utrapieni i nie mogli jeść z powodu swoich przestępstw. „Wtedy wołali do Pana w swej niedoli... Posłał Słowo Swe, aby ich uleczyć (w.19-20). Kiedy lud boży dochodzi do granicy swoich możliwości, kiedy burze szalały, a problemy miażdżyły ich dusze, „Wtedy wołali do Pana w swoim ucisku a On ich wybawił
z utrapienia. Uciszył burze i uspokoiły się fale morskie” (wersety 28-29).
Pan
uczył Dawida takiej lekcji: „Po prostu popatrz na Mój rejestr.
Przyglądnij się Mojemu postępowaniu z dziećmi Izraela. Ciągle
Mnie zasmucali. Ale kiedy wołali do Mnie, wysłuchiwałem ich. Moja
natura jest wrażliwa na łzy Moich dzieci i jestem zdjęty litością,
kiedy do Mnie wołają. Współczuję ich boleści.”
W
odpowiedzi na powyższe objawienie, Dawid mówi w tym psalmie:
„Popatrzcie , jak łatwo można poruszyć Boże serce; jak szybko
odpowiada na wołanie swoich dzieci. Jego miłosierdzie nie ma końca!
Nie musimy trwać w agonii
i poczuciu winy; nie musimy biegać do doradcy duchowego, ani dzwonić do przyjaciela. Możemy po prostu pójść do Pana i wołać do Niego w pokucie. On jest łaskawym Ojcem, którego obchodzą nasze potrzeby”.
i poczuciu winy; nie musimy biegać do doradcy duchowego, ani dzwonić do przyjaciela. Możemy po prostu pójść do Pana i wołać do Niego w pokucie. On jest łaskawym Ojcem, którego obchodzą nasze potrzeby”.
Uważam,
że Dawid bardzo cenił sobie to objawienie od Pana z powodu swojego
grzechu. Ponieważ miał miękkie serce przed Panem, musiał bardzo
przeżywać swoje cudzołóstwo i morderstwo. Myślę, że tej samej
nocy, kiedy popełnił cudzołóstwo, Dawid gorzko płakał.
Napełniony Duchem mąż Boży nie mógł żyć dzień po dniu nie
odczuwając przytłaczającego brzemienia wstydu, winy i strachu.
Przypominam
sobie takie chwile, kiedy znajdowałem się w pokoju, w którym
pastorzy, albo członkowie zboru, którzy naprawdę kochali Boga,
zostali skonfrontowani ze swoim grzechem. Ci, którzy byli
blisko Pana prawie zawsze wybuchali płaczem: „Tak, tak, to prawda!
Jak mogłem to zrobić? Mój grzech był zawsze przede mną. Boże,
przebacz mi - potrzebuję pomocy!” Niewątpliwie tak było i wtedy,
kiedy Natan stanął przed Dawidem. Bóg powiedział królowi
izraelskiemu przez proroka: „Zhańbiłeś moje imię”. Potem,
kiedy Dawid jeszcze płakał, Natan zapewnił go: „Twój
grzech został ci przebaczony.”
Ale
te słowa nie wystarczyły Dawidowi. Co innego było otrzymać
przebaczenie, a co innego stać się wolnym przed Panem. Dawid
wiedział, że przebaczenie było łatwą częścią. Teraz chciał
pojednać się z Bogiem, aby mógł odzyskać radość. Tak więc
po tym epizodzie wołał: „Nie odrzucaj mnie od oblicza swego i nie
odbieraj mi swego Ducha Świętego” (Psalm 51,13). Potem,
przez cały Psalm 51, Dawid rozpamiętuje cierpliwość i
miłosierdzie Pana.
Tak
jak Dawid, my również musimy znaleźć zwycięstwo nad grzechem
i mieć absolutną pewność co do jednego: bez względu na to jak
bardzo byśmy zgrzeszyli czy upadli, służymy Panu, który jest
gotowy przebaczać, pragnie uzdrawiać i ma dla nas więcej
miłosierdzia, niż tego potrzebujemy. Diabeł przyjdzie do nas
i będzie mówił: „Nie! Jeżeli łatwo ci przejdzie, to szybko
wpadniesz w grzech”. Będzie starał się sprawić, abyśmy czuli
się jak nędzarz, niegodny podnieść ręce w uwielbieniu do Boga,
albo nawet czytać Jego Słowo. Ale tu jest broń - Wołać! Musimy
wołać tak jak Dawid, z całego serca; wołać jak Izraelici, zdając
się całkowicie na łaskę Pana. Możemy pójść do Boga, wyznać
nasze grzechy i prosić o Jego miłosierdzie. Możemy powiedzieć:
„Panie, wiem, że mnie miłujesz, a Twoje Słowo mówi, że jesteś
gotowy, aby mi przebaczyć. Panie, wyznaję mój grzech!”
W
tym samym momencie zostajemy usprawiedliwieni przed Bogiem. Nie
musimy płacić za swoje grzechy. Bóg nas tak bardzo kocha, że dał
Swojego Syna, Jezusa, aby zapłacił za to wszystko. Miłosierny,
kochający Orędownik pragnie pomóc i wyratować nas: „Dzieci
moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto
zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest
sprawiedliwy” (1 Jana 2:1).
Niedawno
spacerowałem z moją małą wnuczką, która chciała iść po
niewysokim murze. Trzymałem jąz tyłu, żeby nie spadła, ale ona
odpychała moją rękę. Wreszcie puściłem ją i rzeczywiście
upadła, chociaż nic się jej nie stało. Kiedy upadła, nie
zostawiłem jej, mówiąc: „Popatrz co zrobiłaś. Nie jesteś
już moją wnuczką!”
Pan
przemówił do mnie poprzez tę sytuację: Pozwalasz sobie na taką
miłość do tego dziecka, a nie pozwolisz mi tak samo ciebie kochać.
Jesteś dumny ze swoich dzieci, ale nie pozwalasz Mi tak ciebie
traktować. Niedługo po tym Pan powiedział do mnie jeszcze coś:
Dawidzie, jesteś dla Mnie błogosławieństwem. Jesteś radością
dla Mojego serca! Nikt nigdy nie powiedział mi czegoś tak
wspaniałego. Jakaż to radość wiedzieć, że tak, jak mówi
Biblia, Bóg raduje się ze Swoich dzieci!
Ciesz się Jego miłosierdziem
Jonasz
był prorokiem, który dobrze rozumiał miłosierdzie Pana, ale nie
mógł się nim cieszyć, ani go przyjąć; było ono dla niego
ciężarem. Kiedy Bóg dał mu polecenie, aby poszedł do bezbożnego
miasta Niniwy i prorokował jego szybkie zniszczenie, Jonasz uciekł
w odwrotnym kierunku. Później wytłumaczył Panu, że uciekł ze
względu na Boże miłosierdzie!
Jonasz
podał taki argument: „Panie, poleciłeś mi, abym chodził ulicami
Niniwy i prorokował, że zostało im tylko czterdzieści dni życia.
Nie mogę tego jednak zrobić, ponieważ znam Ciebie. Tak łatwo
dajesz się przebłagać. Łzy i pokuta zmiękczają Twoje serce.
Dobrze wiem jak to będzie: Mieszkańcy Niniwy będą pokutować i
zmienisz Swoje zdanie. Zamiast kary, poślesz przebudzenie, a wtedy
to ja wyjdę na głupca”.
Jonasz
poszedł w końcu do Niniwy, ale przez żołądek olbrzymiej ryby,
która wypluła go na suchy ląd. Wreszcie prorok wypowiedział Boży
sąd - i rzeczywiście Niniwa pokutowała (chociaż poselstwo
proroka nie wspominało nic o pokucie, tylko o zniszczeniu).
Zatwardziali przez grzech mieszkańcy Niniwy płakali, pościli,
żałowali i włożyli na siebie, a nawet na swoje zwierzęta
wory pokutne! Było to jedno
z najszybciej rozszerzających się przebudzeń, jakie zostały opisane w Biblii.
z najszybciej rozszerzających się przebudzeń, jakie zostały opisane w Biblii.
Jonasz
rozgniewał się. Modlił się chyba w ten sposób: „Wiedziałem,
że tak będzie. Posłałeś mnie na te ulice, abym wołał: ‘ Sąd,
krew, ogień!’ Wtedy oni zaczęli wołać do Ciebie, a Ty, kiedy
tylko zobaczyłeś pierwszą łzę, zmieniłeś Swoje zdanie.
Wiedziałem, że tak będzie, bo znam Ciebie. Jesteś nierychły do
gniewu, szybki
w przebaczeniu i gotowy posłać pokój i błogosławieństwo zamiast nieszczęścia.”
w przebaczeniu i gotowy posłać pokój i błogosławieństwo zamiast nieszczęścia.”
Muszę
wyznać, że wiem jak czuł się Jonasz. Niedawno doświadczyłem
czegoś podobnego. Poprzez naszą usługę ostrzegaliśmy Amerykę,
że Bóg może nas osądzić na polach Kuwejtu i Iraku, przywołując
w ten sposób to, co powiedział Abraham Lincoln, że wojna jest
znakiem Bożego sądu. Głosiliśmy, że Ameryka nie pokutowała; że
ponieważ przywódcy naszego kraju nie wezwali do ogólnonarodowej
pokuty, boimy się wielkiego przelewu krwi. Podczas jednego z naszych
wieczorowych piątkowych nabożeństw modlitewnych, powiedziałem:
„Jak Bóg może być z naszą armią skoro mamy na rękach tyle
krwi? Biblia jest pełna opisów tego, jak Bóg odwrócił się od
Swojej armii, kiedy ludzie grzeszyli tak, jak my. Stoimy w obliczu
sądu!”
Zamiast
tego, w bardzo szybkim czasie odniesione zostało zwycięstwo.
Po zaledwie stu godzinach walk lądowych nastąpił koniec wojny, a
zarazem jednego
z najbardziej niebezpiecznych konfliktów w historii. Niedługo po tym otrzymałem list od kogoś, kto kiedyś uczęszczał do naszego kościoła. Pisał w nim tak: „Kłamałeś! Nie było kary. Bóg był z naszą armią i obyło się bez tysięcy zabitych. Twoje ostrzeżenie nie pochodziło od Boga.”
z najbardziej niebezpiecznych konfliktów w historii. Niedługo po tym otrzymałem list od kogoś, kto kiedyś uczęszczał do naszego kościoła. Pisał w nim tak: „Kłamałeś! Nie było kary. Bóg był z naszą armią i obyło się bez tysięcy zabitych. Twoje ostrzeżenie nie pochodziło od Boga.”
Ja
jednak uważam, że stało się tak, iż raz jeszcze poruszyło się
łaskawe serce Pana. Setki tysięcy żołnierzy i ludzi wierzących
na całym świecie, zaczęły wołać do Boga: „Pomóż nam, daj
nam jeszcze jedną szansę!” Kościoły na całym świecie
organizowały specjalne modlitwy i wołały: „Boże, przebacz
nam! Oczyść nas od grzechu!” Pewien sprawozdawca w Arabii
Saudyjskiej powiedział: „Nigdy w życiu nie słyszałem tylu
żołnierzy, którzy modlili się i śpiewali pieśni duchowe.
Nigdy nie widziałem tylu czytających Biblię. To było tak, jak w
Kościele!”
Wierzę,
że Bóg został zdjęty litością. Został poruszony i dotknięty,
ponieważ chce przebaczać. Tak jak Jonasz, powinienem był
wiedzieć, że On jest „Bogiem łaskawym i miłosiernym,
cierpliwym i pełnym łaski, który żałuje nieszczęścia”
(Jonasza 4:2). Zamiast wylać Swój gniew na Amerykę, użył
naszej armii, jako Swojej laski przeciwko Saddamowi Husajnowi. Bóg
stanął po stronie Ameryki! Nasz łaskawy Pan ulitował się nad
nami i zmienił Swoje zdanie tak, jak zrobił to
w stosunku do Niniwy. Wierzę, że łzy i pokuta wierzących ludzi doprowadziły do wielkiego miłosierdzia.
w stosunku do Niniwy. Wierzę, że łzy i pokuta wierzących ludzi doprowadziły do wielkiego miłosierdzia.
Modlę
się, aby kościół nie popełnił tego samego błędu, jaki
popełnił Jonasz, że nie mógł się radować z Bożego
miłosierdzia. Powinniśmy Mu dziękować za Jego miłosierdzie
dla nas, że wysłuchał wołanie naszego narodu - i
odpowiedział!
Radość i Jego miłosierdzie
Biblia
mówi, że radość Pana jest naszą siłą i bez niej nie mamy mocy,
aby się ostać. Musimy czuwać, bo poczucie winy i potępienia z
powodu grzechu niszczą całkowicie radość Pana.
Ci,
którzy nadal trzymają się grzechu i nie chcą powrócić do pełni
Pana, nie mają prawa do radości, pochodzącej od Niego. Właściwie
Biblia mówi, że będą mieli posępne oblicze. Kiedy Juda
zgrzeszył, Bóg powiedział: „Sprawię, że zamilknie
u nich głos radości i głos wesela” (Jeremiasza 25:10). Kara za grzech obejmuje utratę wszelkiej radości: „Ustała radość naszego serca, nasz taniec zamienił się
w pochód żałobny” (Treny 5:15). Chrześcijanin, który ma coś do ukrycia, nie może tak naprawdę nic ukryć, ponieważ zmiana spowodowana przez grzech, wypisana jest na jego twarzy. Widać to w jego rozmowie i wyglądzie. Jeżeli zapytalibyście go: „Jak się czujesz?”, to prawdopodobnie usłyszelibyście: „Tak sobie. Ledwie żyję”. Nie ma w nim żadnego okrzyku radości, ani oznaki zwycięstwa - tylko spojrzenie rozpaczy, smutku i przygnębienia. Tam, gdzie ukrywa się grzech, nie może być radości.
u nich głos radości i głos wesela” (Jeremiasza 25:10). Kara za grzech obejmuje utratę wszelkiej radości: „Ustała radość naszego serca, nasz taniec zamienił się
w pochód żałobny” (Treny 5:15). Chrześcijanin, który ma coś do ukrycia, nie może tak naprawdę nic ukryć, ponieważ zmiana spowodowana przez grzech, wypisana jest na jego twarzy. Widać to w jego rozmowie i wyglądzie. Jeżeli zapytalibyście go: „Jak się czujesz?”, to prawdopodobnie usłyszelibyście: „Tak sobie. Ledwie żyję”. Nie ma w nim żadnego okrzyku radości, ani oznaki zwycięstwa - tylko spojrzenie rozpaczy, smutku i przygnębienia. Tam, gdzie ukrywa się grzech, nie może być radości.
Jeżeli
w naszym pragnieniu Jezusa pokutowaliśmy z grzechu, to nie możemy
pozwolić diabłu, aby obrabował nas z prawa do radości i
zadowolenia. Kiedy przyjmujemy Boże przebaczenie, to możemy Mu
oddawać cześć i wielbić Go
z radością. Poprzez całe Swoje Słowo, Bóg wylewa olej radości na tych, którzy kochają Jego sprawiedliwość: „Weselcie się w Panu i radujcie się sprawiedliwi, śpiewajcie radośnie wszyscy prawego serca!” (Psalm 32:11). „Sprawiedliwi radują się i cieszą przed Bogiem i weselą się radośnie” (Psalm 68:4). „Niech się rozweselą
i rozradują w Tobie wszyscy, którzy cię szukają!” (Psalm 70:5). Słowo mówi
o Jezusie: „Umiłowałeś sprawiedliwość, a znienawidziłeś nieprawość, dlatego namaścił cię Boże, Bóg Twój olejkiem wesela, jak żadnego z twoich towarzyszy” (Hebrajczyków 1:9).
z radością. Poprzez całe Swoje Słowo, Bóg wylewa olej radości na tych, którzy kochają Jego sprawiedliwość: „Weselcie się w Panu i radujcie się sprawiedliwi, śpiewajcie radośnie wszyscy prawego serca!” (Psalm 32:11). „Sprawiedliwi radują się i cieszą przed Bogiem i weselą się radośnie” (Psalm 68:4). „Niech się rozweselą
i rozradują w Tobie wszyscy, którzy cię szukają!” (Psalm 70:5). Słowo mówi
o Jezusie: „Umiłowałeś sprawiedliwość, a znienawidziłeś nieprawość, dlatego namaścił cię Boże, Bóg Twój olejkiem wesela, jak żadnego z twoich towarzyszy” (Hebrajczyków 1:9).
Niektórzy
chrześcijanie wyobrażają sobie Jezusa jako człowieka płaczącego
w Ogrodzie, którego pot był jak krople krwi. Tak, On rzeczywiście spędzał noce
w agonii i modlił się w samotności. Wierzę jednak, że kiedy wracał po spędzeniu tych chwil z Bogiem, to w jego duszy była radość i wesele. Mógł klaskać, tańczyć
i uwielbiać swojego niebiańskiego Ojca!
w Ogrodzie, którego pot był jak krople krwi. Tak, On rzeczywiście spędzał noce
w agonii i modlił się w samotności. Wierzę jednak, że kiedy wracał po spędzeniu tych chwil z Bogiem, to w jego duszy była radość i wesele. Mógł klaskać, tańczyć
i uwielbiać swojego niebiańskiego Ojca!
Ludzie,
którzy porzucili swój grzech i chodzą z Panem, mogą nadal
prowadzić walkę. Jest w nich jednak takie pragnienie Pana, taki
głód Chrystusa, że wynik tej walki jest z góry przesądzony -
przeżywają nieopisaną radość! Prawdziwe wyznanie płynące z
serca i pragnienie Pana, otwierają rzeki uwielbienia i źródła
wdzięczności.
Może
następujący przykład pomoże ci bliżej zrozumieć miłosierdzie
Pana. Wyobraź sobie, że Jezus ukazuje się w ciele, ubrany jak
zwykły człowiek i siada koło ciebie
w kościele. Jesteś pokonanym chrześcijaninem, siedzisz zraniony, masz smutny wyraz twarzy i wymalowane na niej poczucie winy, potępienia i strachu. Nie poznajesz Pana, gdy zaczyna z tobą rozmawiać:
w kościele. Jesteś pokonanym chrześcijaninem, siedzisz zraniony, masz smutny wyraz twarzy i wymalowane na niej poczucie winy, potępienia i strachu. Nie poznajesz Pana, gdy zaczyna z tobą rozmawiać:
„Czy
naprawdę kochasz Pana”? - pyta.
„Bardzo!”
- odpowiadasz.
„Zgrzeszyłeś,
prawda”?
„T-tak”
- odpowiadasz (mając nadzieję, że nie jest to jakiś prorok,
który zna twoje myśli).
„A
czy wierzysz, że On przebacza wszystkim, którzy wyznają swój
grzech i odwrócą się od niego?”
„Tak,
ale... zraniłem mojego Zbawiciela. Naprawdę Go zraniłem”
„Dlaczego zatem nie poprosiłeś o Jego przebaczenie? Jeżeli
wyznałeś swój grzech, to dlaczego nie przyjąłeś
przebaczenia?”
„Ależ
robiłem to już wiele razy!”
„A
czy wierzysz, że On przebaczy i 490 razy, jeżeli tylko wyznasz
swój grzech
i pokutujesz?”
i pokutujesz?”
„Tak.”
„Nawet
morderstwo, cudzołóstwo, homoseksualizm, narkotyki, zazdrość
i nienawiść?”
i nienawiść?”
„Tak.”
„Czy
nienawidzisz tego grzechu? Czy nadal kochasz Boga?” „Tak!”
„Dlaczego
więc pozwalasz szatanowi okradać się ze zwycięstwa krzyża i mocy
krwi Baranka? Dlaczego nie przyjmujesz Jego radości?”
Mam
nadzieję, że przypominając sobie tę scenkę wszyscy zapamiętamy,
że nie musimy rezygnować z naszej radości w Panu. Mamy prawo Go
uwielbiać - śpiewać, krzyczeć i być szczęśliwymi!
Zwiastowanie
Jego miłosierdzia
Słowo
Boże mówi jasno, że mamy ogłaszać wszystkim ludziom miłosierdzie
Pańskie. Dawid powiedział: „Nie ukrywałem w sercu swoim
sprawiedliwości twojej, opowiadałem o wierności twojej i
zbawieniu twoim; nie zataiłem łaski i wierności twojej wobec
wielkiego zgromadzenia.” (Psalm 40:11)
Dawid
po prostu przyjął to wspaniałe poselstwo dla siebie. Wiedział
również, że było bardzo potrzebne dla całego zgromadzenia, jak i
cierpiącego świata. Był wdzięczny Bogu za tak wielką miłość,
ponieważ był świadomy swoich uchybień. Bez względu na to jak
bardzo ludzie zgrzeszyli - Bóg nadal kocha. Dlatego posłał swojego
Syna. I dlatego powinniśmy ogłaszać to światu. Czy możemy
powiedzieć wraz
z Dawidem: „Nie zataiłem łaski i wierności twojej wobec wielkiego zgromadzenia”? To jest Jego pragnienie w odniesieniu do nas wszystkich.
z Dawidem: „Nie zataiłem łaski i wierności twojej wobec wielkiego zgromadzenia”? To jest Jego pragnienie w odniesieniu do nas wszystkich.
Może
jednym z najczęściej cytowanych i śpiewanych wersetów Słowa
Bożego jest: “Lepsza jest łaska twoja niż życie, wargi moje
wysławiać cię będą” (Psalm 63: 4). Co jednak oznacza: „lepsza
jest łaska twoja niż życie”? Faktem jest, że życie jest
krótkie. Więdnie jak trawa, która jest tylko przez jeden sezon, a
potem ginie. Boże miłosierdzie będzie trwać na wieki. Za miliard
lat od tej chwili, Jezus będzie tak samo łagodny i kochający,
jak teraz. Ludzie mogą odebrać komuś życie, ale nie mogą odebrać
wiecznego Bożego miłosierdzia.
Pomyśl
o tym przez chwilę: Bóg nie jest już na nas zagniewany. Słowo
mówi, że nic nie może nas oddzielić od naszego Pana - ani nasza
wina, ani utrapienie, ani żadna potępiająca myśl. Możemy
powiedzieć: „Moje życie jest błogosławieństwem dla Pana i mogę
się radować i uwielbiać Go. Jestem czysty, wolny, otrzymałem
przebaczenie, zostałem usprawiedliwiony, poświęcony i
odkupiony!”
Mamy
kochającego Ojca, który troszczy się o nas. Kiedy zaczniemy
rozumieć jaki jest w stosunku do nas miłosierny, cierpliwy,
troskliwy, gotowy przebaczać
i błogosławić, to nie będziemy mogli ukryć tej radości. Będziemy wołać i uwielbiać dotąd, aż braknie nam tchu: „Naprawdę, Jego miłosierdzie jest lepsze niż życie!”
i błogosławić, to nie będziemy mogli ukryć tej radości. Będziemy wołać i uwielbiać dotąd, aż braknie nam tchu: „Naprawdę, Jego miłosierdzie jest lepsze niż życie!”
19.
On pomoże nam pozostać wiernymi
List
do Hebrajczyków oferuje takie mocne, żywe Słowo dla wszystkich
wierzących: „Przeto bracia, święci, współuczestnicy powołania
niebieskiego, zważcie na Jezusa, posłańca i arcykapłana naszego
wyznania, wiernego temu, który go ustanowił, jak i Mojżesz
był wiemy w całym domu Bożym”. (Hebrajczyków 3:1-2)
Zwrot
współuczestnicy powołania niebieskiego oznacza po prostu to,
że słyszymy, jak woła nas niebo. I w tej chwili niebo woła ludzi,
którzy nie żyją dla świata, ale budzą się każdego poranka i
słuchają, jak Jezus woła ich do Siebie. Patrzą na wszystko, co
ich otacza, i wołają w sercu: „Jezu, moje serce nie jest tutaj.
Nie satysfakcjonuje mnie nic na tym świecie. Tylko Ty, Panie,
jesteś moim życiem!”
Wierzę,
że wielu z tych, którzy znajdują się w ciele Chrystusowym,
nie są przywiązani do niczego na tej ziemi. Można by ich pozbawić
pracy, domów, rachunków bankowych, biznesu - wszystkiego
oprócz ubrania na grzbiecie - a nadal by kochali Boga z całego
serca. Ale wierność dla Boga nie oznacza tylko gotowości, aby
stracić dla Niego wszystko. Słowo Boże mówi nawet, że
możemy oddać ciało nasze na spalenie jako świadectwo, ale
bez właściwej motywacji - bez miłości
w naszych sercach - umieralibyśmy na daremno (patrz 1 Koryntian 13:3).
w naszych sercach - umieralibyśmy na daremno (patrz 1 Koryntian 13:3).
Niektórzy
myślą o wierności Bogu jako o życiu bez pożądliwości czy
zwycięstwie nad grzesznymi nałogami. Inni uważają, że oznacza
to ustawiczne czytanie Biblii, modlitwę, udzielanie się i
chodzenie do kościoła. Jeszcze inni myślą, że jest to
pełnienie dobrych uczynków, albo zachowanie się w czystości
poprzez unikanie wszelkiego zła. Te rzeczy same w sobie nigdy nie
uczynią nas wiernymi Bogu. Może zapytasz: „Czy chcesz przez to
powiedzieć, że moja walka przeciwko grzechowi, moja uświęcona
służba dla Boga i wołanie w modlitwie, nie są uważane za
wierność?”
Te
wszystkie wspaniałe rzeczy są rzeczywiście pochwalane przez Słowo
i będziemy je czynić, jeżeli jesteśmy wierni, ale same w sobie nie stanowią
o wierności. Wierność Bogu nie jest możliwa, jeżeli nie wypływa z ufnego, wierzącego serca. Oto z pozoru bardzo proste stwierdzenie, którego nie możemy przeoczyć, jeżeli mamy być wierni Bogu: Nie możemy pragnąć Jezusa, jeżeli pozwolimy, aby zakorzeniła się w naszych sercach niewiara.
i będziemy je czynić, jeżeli jesteśmy wierni, ale same w sobie nie stanowią
o wierności. Wierność Bogu nie jest możliwa, jeżeli nie wypływa z ufnego, wierzącego serca. Oto z pozoru bardzo proste stwierdzenie, którego nie możemy przeoczyć, jeżeli mamy być wierni Bogu: Nie możemy pragnąć Jezusa, jeżeli pozwolimy, aby zakorzeniła się w naszych sercach niewiara.
Niewiara,
nawet w najmniejszej formie, jest dla Boga odrażająca. Hamuje
ona Boże dzieło w nas i jest to grzech, który kryje się za każdym
odstępstwem od Pana. Możemy być całkowicie odcięci od wszelkich
majętności tego świata i tęsknić
w naszych sercach za przyjściem Jezusa; możemy słuchać mocnych kazań, śpiewać pieśni uwielbienia w domu Bożym i pochłaniać Słowo Boże każdego dnia. Jeżeli jednak nie będziemy modlić się: „Panie, pozwól mi słyszeć w moim wnętrzu Twoje Słowo; pozwól mi wierzyć, że mogę je zastosować i że stanie się dla mnie życiem”, to nie będzie to miało żadnego znaczenia. Słowo, które słyszysz, musi być połączone
z wiarą: „Tamtym Słowo usłyszane nie przydało się na nic, gdyż nie zostało powiązane z wiarą tych, którzy je słyszeli” (Hebrajczyków 4:2). Niech zakorzenią się w nas te słowa: Jeżeli to, co czytamy i słyszymy, nie zostanie połączone z wiarą, to nie będzie miało dla nas żadnego znaczenia!
w naszych sercach za przyjściem Jezusa; możemy słuchać mocnych kazań, śpiewać pieśni uwielbienia w domu Bożym i pochłaniać Słowo Boże każdego dnia. Jeżeli jednak nie będziemy modlić się: „Panie, pozwól mi słyszeć w moim wnętrzu Twoje Słowo; pozwól mi wierzyć, że mogę je zastosować i że stanie się dla mnie życiem”, to nie będzie to miało żadnego znaczenia. Słowo, które słyszysz, musi być połączone
z wiarą: „Tamtym Słowo usłyszane nie przydało się na nic, gdyż nie zostało powiązane z wiarą tych, którzy je słyszeli” (Hebrajczyków 4:2). Niech zakorzenią się w nas te słowa: Jeżeli to, co czytamy i słyszymy, nie zostanie połączone z wiarą, to nie będzie miało dla nas żadnego znaczenia!
Werset
na początku tego rozdziału stwierdza, że Jezus był wierny Bogu
tak jak Mojżesz. W jaki sposób mierzono ich wierność? Czy Jezus i
Mojżesz byli wierni we wszystkim? Zostali uznani za wiernych,
ponieważ nigdy nie zwątpili w słowo Ojca Niebiańskiego.
Wiedzieli, że Bóg uczyni to, co powiedział.
Wierność
to po prostu wiara w to, że Bóg dotrzyma danego Słowa. W tym
sensie Jezus i Mojżesz zachowali wiarę aż do końca. (Hebrajczyków
3:14). Nie znajdowali się w swojej wierze raz na górze, a za chwilę
w dolinie; dzisiaj tak, a jutro inaczej. Ich wiara aż do końca się
nie zachwiała. I tak jak Jezus okazał się wiernym w Swojej ufności
do Ojca, tak samo my, którzy jesteśmy Jego «do- mem,» możemy być
pewni, że nasza wierność będzie mierzona w taki sam sposób:
„Chrystus jako syn był ponad domem jego, a domem jego my jesteśmy,
jeśli tylko aż do końca zachowamy niewzruszenie ufność i
chwalebną nadzieję” (Hebrajczyków 3:6).
Kiedy
zwiększają się nasze doświadczenia, a walka staje się coraz
bardziej zacięta, nasze ciało może słabnąć. Kiedy mija czas,
wielu wierzących pozwala, aby wdarł się w nich strach i
zwątpienie, i tracą ufność i dziecięcą wiarę w Niego. Ich
serca zalewa ostrożność i znaki zapytania. Ja jednak nie chcę
dojść do końca mojego życia w taki sposób jak wielu znanych mi
wierzących ludzi, którzy zmarnowali wiele lat dlatego, że nie
wiedzieli gdzie stoją w Chrystusie. Kiedy nadszedł ich koniec,
myślałem, że będą mieli siłę; że znajdą odświeżenie w
myśli, iż są coraz bliżej spotkania z Panem. Oni jednak odeszli z
niepewnością, ponieważ nie wytrwali do końca. Kiedy
spoglądam nieraz na drogę, jaka mi jeszcze pozostała, widzę
ograniczony czas i dlatego chcę ponad wszystko radować się w
nadziei i trzymać do końca.
Pozwólcie,
że podzielę się z wami tym, jak możemy stać się wiernymi
Bogu
i trzymać mocno naszej ufności przez wszystkie dni życia. Jeżeli w Jego obecności chcemy być tak samo mocni w naszych ostatnich dniach, jak jesteśmy teraz, to powinniśmy wziąć sobie do serca dwie rzeczy.
i trzymać mocno naszej ufności przez wszystkie dni życia. Jeżeli w Jego obecności chcemy być tak samo mocni w naszych ostatnich dniach, jak jesteśmy teraz, to powinniśmy wziąć sobie do serca dwie rzeczy.
Oskarżyciel
Po
pierwsze, nie możemy nigdy słuchać kłamstw diabła. Musimy sobie
codziennie przypominać, że mamy wroga, który chce nas zniszczyć.
Jest on kłamcą, zwodzicielem i oszustem. Jezus powiedział:
„Diabeł... był mordercą od początku
i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Kiedy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (Ew. Jana 8:44).
i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Kiedy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (Ew. Jana 8:44).
Jezus
obnażył „ojca wszelkiego kłamstwa,” podżegacza wszelkiego
oszustwa
i fałszu. On powiedział, że wszystkie kłamstwa zrodziły się w łonie szatana. Bóg jasno ostrzega Swój kościół, że w czasach ostatecznych diabeł poświęci cały swój czas, by nas oskarżać. „I zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat... oskarżyciel braci naszych... który dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem” (Objawienie 12:9-10). Diabeł stoi przed Bogiem 24 godziny na dobę, oskarżając nas i obrzucając kłamstwem. Jego kłamstwa mają na celu przerwanie naszego pokoju i ufności w Bogu.
i fałszu. On powiedział, że wszystkie kłamstwa zrodziły się w łonie szatana. Bóg jasno ostrzega Swój kościół, że w czasach ostatecznych diabeł poświęci cały swój czas, by nas oskarżać. „I zrzucony został ogromny smok, wąż starodawny, zwany diabłem i szatanem, który zwodzi cały świat... oskarżyciel braci naszych... który dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem” (Objawienie 12:9-10). Diabeł stoi przed Bogiem 24 godziny na dobę, oskarżając nas i obrzucając kłamstwem. Jego kłamstwa mają na celu przerwanie naszego pokoju i ufności w Bogu.
Szatan
nie traci czasu okłamując grzeszników: ci już są w niewoli
jako więźniowie jego zwiedzenia. Pracuje natomiast nad wierzącymi,
których serca tęsknią do Boga. Zaszczepia kłamstwa w umysłach
tych, którzy szukają Pana
z całego serca i chcą żyć w świętości. Możemy to właściwie jeszcze bardziej zawęzić: Szatan okłamuje tych, którzy postanowili za wszelką cenę wejść do Bożego odpocz- nienia: „A tak pozostaje jeszcze odpocznienie dla ludu Bożego; kto bowiem wszedł do odpocznienia jego, ten sam odpoczął od dzieł swoich, jak Bóg od swoich. Starajmy się tedy usilnie wejść do owego odpocznienia, aby nikt nie upadł, idąc za tym przykładem nieposłuszeństwa”. (Hebrajczyków 4:9-11)
z całego serca i chcą żyć w świętości. Możemy to właściwie jeszcze bardziej zawęzić: Szatan okłamuje tych, którzy postanowili za wszelką cenę wejść do Bożego odpocz- nienia: „A tak pozostaje jeszcze odpocznienie dla ludu Bożego; kto bowiem wszedł do odpocznienia jego, ten sam odpoczął od dzieł swoich, jak Bóg od swoich. Starajmy się tedy usilnie wejść do owego odpocznienia, aby nikt nie upadł, idąc za tym przykładem nieposłuszeństwa”. (Hebrajczyków 4:9-11)
To
„odpocznienie” oznacza całkowitą ufność Bożemu Słowu. Jest
to miejsce wiary, gdzie nie ma walki, bojaini czy wątpliwości. Jest
to pewne odpocznienie, ustawiczna ufność, że Bóg jest z nami; że
On nie może zawieść; że Ten, który nas powołał, doprowadzi nas
do końca.
Kiedy
jednak wielu z nas myśli, że już niedługo wejdziemy do tego
nowego życia całkowitego odpocznienia i ufności w Panu; kiedy
myślimy, że nasze ciało jest już ukrzyżowane i nie ufamy więcej
naszym własnym uczynkom, ale polegamy na Panu, wtedy pojawia
się ten stary wąż z nowym pakietem kłamstw i oskarżeń.
Podchodzi do ucha naszego sumienia i przy pomocy okropnych
kłamstw z piekła oskarża wszystko, co robimy.
Jak
już wspominałem wcześniej, bezpośrednim celem ataku szatana
jest twoja wiara w Boga. On wie, że jeżeli twoja wiara będzie
wzrastać, to wszystkie jego kłamstwa nie odniosą żadnego skutku.
Jeżeli staniesz przed Bogiem i powiesz: „Nie chcę niczego, co
oferuje ten świat, ale pragnę tylko Jezusa”, to diabeł wie,
że tak uczynisz. Wie o tym nie tylko na podstawie twoich słów,
ale i twoich czynów, ponieważ nie jest to już tylko stwierdzenie
ale twój sposób życia. Jeżeli więc naprawdę postanowiłeś
robić tak, jak powiedziałeś, to miej się na baczności, bo
będzie z tobą walczyć całe piekło. Diabeł będzie ci podsuwał
kłamstwa w twojej komorze modlitwy, w zborze i w pracy. Możesz być
pewien, że takie ataki były oznaką życia wszystkich bogobojnych
mężów i niewiast. Czytałem o wielu dynamicznych dzieciach Bożych
i każde z nich przyznało, że szatan przychodził do nich w
najbardziej produktywnym i świętym czasie, próbując zniszczyć
ich kłamstwami. A oto trzy największe kłamstwa diabła:
Kłamstwo
numer jeden: „Nie robisz postępów duchowych”.
Głos
szepce: „Pomimo twojego pragnienia Boga, samozaparcia i wszystkich
kazań, jakie słyszałeś, wcale nie robisz postępów na drodze za
Jezusem. Jesteś nadal grzeszny, zatwardziały i pełen swojego
«ja.» Otrzymałeś tak wiele, ale tak niewiele się zmieniłeś.
Nie urośniesz duchowo, nawet gdybyś miał żyć sto lat. Coś jest
z tobą nie tak. Inni wzrastają i wyprzedzają ciebie. Ty tylko
udajesz; jesteś hipokrytą. Jesteś słaby, nie masz kręgosłupa. W
ogóle kiepski z ciebie chrześcijanin!”
Ile
razy diabeł przyszedł do ciebie z takimi kłamstwami? Po pierwsze,
chrześcijanie nie porównują swojego wzrostu z innymi. Po drugie,
diabeł nie ma prawa mówić ci, czy wzrastasz, czy nie. Tak naprawdę
nie przyszedł by do ciebie z takimi kłamstwami, gdybyś nie
wzrastał.
Kłamstwo
numer dwa: „Jesteś zbyt słaby do walki duchowej”.
Diabeł
mówi ci: „Walka duchowa to dla ciebie zbyt wiele. Jesteś
wyczerpany, zmęczony i wykończony. Nie masz siły, aby nadal
walczyć”. Cały czas szepce ci: „Wyczerpany, ...zmęczony,
...wykończony, ...doszedłeś do granicy swoich możliwości,
...poddaj się, ...zwolnij, ...zrezygnuj „..zmęczony, ...zmęczony,
...zmęczony.”
Daniel
ostrzegał, że diabeł będzie odnosił sukces w walce z świętymi:
„Będzie mówił zuchwałe słowa przeciwko Najwyższemu, będzie
męczył Świętych Najwyższego” (Daniela 7:25). Użyte tutaj
hebrajskie słowo oznacza „zmęczyć umysłowo, spowodować
zmęczenie umysłu”. Może słyszałeś ostatnio ten głos:
„Jesteś umysłowo zmęczony, całkowicie wypompowany”. To nie
jest język zwycięzcy. Tak, są takie chwile, kiedy jesteśmy
fizycznie zmęczeni i wyczerpani, ale diabeł chce użyć tych
słów, aby nas osłabić duchowo i obrabować ze zwycięstwa i
radości, którą mamy w Duchu Świętym.
Prawda
jest taka, że większość naszego duchowego zmęczenia jest
spowodowana zaszczepieniem w nas tego kłamstwa z piekła. Szatan
mówi nam: „Nie bądź taki gorliwy w Bożych rzeczach - w sprawie
zgubionych i zranionych; biednych i potrzebujących. Nie powinieneś
tak ciężko pracować. Odpręż się. Coś tu nie gra - powinieneś
odpocząć, a ty się wykańczasz. Na pewno pielęgnujesz w swoim
sercu jakiś grzech. Kryje się w tobie jakaś straszna rzecz!”
Ja
sam często słyszałem ten głos zwodziciela, który próbował
zakłócić moje życie, szepcąc mi takie słowa: „Nie jesteś
dobrym pasterzem. Nie masz w swojej duszy prawdziwego biblijnego
odpocznienia. Zobacz, ile czasu musisz poświęcać na przygotowanie
jednego kazania. Dawidzie, jesteś zmęczony, suchy. Gdybyś miał
wiarę, to twoja córka nie musiałaby poddawać się naświetlaniu i
chemoterapii. Twoje przeziębienia nie trwały by tak długo. Byłbyś
tak pełen mocy i objawienia, że całe tłumy przychodziłyby do
Boga. Jesteś po prostu wyczerpany. Masz tak mało wiary.”
Skąd
to wszystko pochodzi? Prosto z otchłani piekła, od ojca wszelkich
kłamstw! Szatan kwestionuje naszą wiarę, oskarża naszą wiarę i
kłamie na temat naszej wiary.
Szatan
szepce: „Bóg cię nadal kocha, ale nie ma Go teraz przy tobie.
Jest w tobie coś niewidzialnego i nie znanego nawet tobie. Nie
cieszysz się już Jego błogosławieństwem i przychylnością.”
Diabeł
będzie cię bombardował Bożym Słowem wyrwanym z kontekstu. Będzie
mówił: „Czyż Bóg nie opuścił Izraela, kiedy ten zgrzeszył?
Odstąpił od niego
i pozostawił go samemu sobie. Twój obecny okres suszy duchowej i twoje codzienne walki są tylko dowodem na to, że Boga nie ma już z tobą. Duch Święty cię opuścił!”
i pozostawił go samemu sobie. Twój obecny okres suszy duchowej i twoje codzienne walki są tylko dowodem na to, że Boga nie ma już z tobą. Duch Święty cię opuścił!”
Takie
kłamstwo diabeł zasiał w umyśle Gedeona. Izrael został wydany w
ręce Midianitów i wiele od nich wycierpiał. Wtedy Bóg posłał
anioła, który powiedział do Gedeona: „Pan z tobą, mężu
waleczny!” (Sędziów 6:12). Gedeon rozejrzał się i wtedy
usłyszał kłamstwo diabła. Odpowiedział więc: „Jeżeli
Pan jest z nami, to dlaczego przyszło na nas to wszystko? Gdzie
są cuda, o których opowiadali nam nasi ojcowie, mówiąc: Czyż
nie Pan wywiódł nas z Egiptu? Teraz zaś porzucił nas Pan i wydał
nas w rękę Midiańczyków” (Sędziów 6:13).
To
prawda, że Bóg wydał Izraela Midiańczykom - ale tylko po to, aby
ich ukarać. Tak jak nigdy nie opuścił Swojego umiłowanego ludu,
tak i dzisiaj nie opuści Swojego Kościoła. Pozwoli, aby karali nas
nieprzyjaciele, ale kiedy zakończy się Jego dyscyplina, powie:
„Ręce precz! To jest Mój lud.”
I
dzisiaj możemy polegać na podobnym słowie: „On sam powiedział
‘Nigdy cię nie opuszczę ani nie zostawię’. Tak więc z
ufnością możemy mówić: Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się
lękał; cóż może mi uczynić człowiek?” (Hebrajczyków
13:5-6). „Oto Ja jestem z wami zawsze, aż do skończenia świata”
(Ew. Mateusza 28:20). Jezus nas nigdy nie opuści i nie zostawi. Bóg
jest z nami zawsze.
Jeżeli
szukamy Pana, to On będzie z nami bez względu na to, jakie słyszymy
kłamstwa, jak się czujemy, i bez względu na okoliczności.
Musimy stanąć twarzą w twarz z diabłem, przed wszystkimi demonami
z piekła i powiedzieć: „Nie obchodzi mnie to co mówisz odnośnie
tego jak się czuję. Bóg jest ze mną! „Jeżeli Bóg jest ze mną
to któż może być przeciwko mnie?” (patrz Rzymian 8:31).
Najwyższy Kapłan
Drugim
słowem zachęty, które pomoże nam trzymać się mocno naszej
ufności, oprócz tego, byśmy nigdy nie słuchali kłamstw diabła,
jest to, że musimy być w pełni przekonani, że nasz Najwyższy
Kapłan troszczy się o nas, i że mamy pełny dostęp do Jego tronu.
„Mając
więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa,
Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. Nie mamy bowiem
arcykapłana, który by nie mógł współczuć ze słabościami
naszymi, lecz doświadczonego we wszystkim, podobnie jak my, z
wyjątkiem grzechu. Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski,
abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w
stosownej porze.”
(Hebrajczyków
4:14-16)
Zostaliśmy
zaproszeni do pokoju tronowego Pana wszechświata. On wie przez co
przeszliśmy, przez co obecnie przechodzimy, i co nas jeszcze czeka.
„Nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim,
przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego,
przed którym musimy zdać sprawę” (Hebrajczyków 4:13). Pan
oczekuje, że ze wszystkim, co nas dotyczy, przyjdziemy do Niego
z odwagą.
z odwagą.
On
Sam przeżył wszystko, co nas dotyka i współczuje nam i kocha
nas. Bóg jest pełen miłosierdzia i pragnie nam pomagać w każdej
potrzebie. Czy to jest twój czas potrzeby? Czy wiesz, że On jest
dostępny o każdej porze? Nie musimy mówić: „Muszę iść do
domu i wejść do mojej komory, aby dostać się do Bożej sali
tronowej”. Jego tron jest dostępny dla nas wszędzie i o każdej
porze. Bóg zaprasza nas, abyśmy przyszli do tego tronu z
odwagą i bez rezerwy, z ufnością, że On nam odpowie
i zawsze dotrzyma słowa. Nie musimy Mu wszystkiego wyjaśniać. Możemy tylko uklęknąć przed Nim i powiedzieć z odwagą: „Jezu, Ty wiesz co przeżywam. Nie umiem tego powiedzieć słowami. Ty też przez to przechodziłeś, dlatego proszę, pomóż mi!”
i zawsze dotrzyma słowa. Nie musimy Mu wszystkiego wyjaśniać. Możemy tylko uklęknąć przed Nim i powiedzieć z odwagą: „Jezu, Ty wiesz co przeżywam. Nie umiem tego powiedzieć słowami. Ty też przez to przechodziłeś, dlatego proszę, pomóż mi!”
Żyjemy
według Jego obietnic, a nie według tego, co widzimy. I jeżeli
mamy być wierni Bogu, to nie możemy siedzieć i pielęgnować
naszych obaw. Zamiast tego, powinniśmy codziennie zachęcać
samych siebie w Panu i rozprawiać się z wszelką niewiarą mówiąc:
„Panie, nie zgadzam się na nią!” Musimy odrzucić kłamstwa
diabła i budować naszą wiarę na Bożym Słowie: „Ale wy
umiłowani budujcie siebie samych w oparciu o najświętszą
wiarę waszą módlcie się w Duchu Świętym. Zachowajcie
samych siebie w miłości Bożej” (Judy 20-21).
20.
Obecna wielkość Chrystusa
„Nie
przestaję dziękować za was i wspominać was w modlitwach moich.
Aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam
ducha mądrości
i objawienia ku poznaniu jego i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego, jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie...” (Efezjan 1:17-20)
i objawienia ku poznaniu jego i oświecił oczy serca waszego, abyście wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której was powołał i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego, jaką okazał w Chrystusie, gdy wzbudził go z martwych i posadził po prawicy swojej w niebie...” (Efezjan 1:17-20)
Paweł
modlił się o kościół w ten sposób: „Niech Bóg objawi wam nie
tylko wielkość Chrystusa w czasach przeszłych, ale obecną Jego
wielkość”.
Co oznacza obecna wielkość Chrystusa?
Kościół
ma wielki szacunek dla Chrystusa, który chodził po ziemi,
Jezusa z Galilei, Syna Marii, nauczyciela i cudotwórcy. Nigdy nie
przykrzy nam się słuchanie
i opowiadanie o wielkości Jezusa z Nazaretu - jak wyganiał demony, przeciwstawiał się stanowczo wszelkim pokusom, otwierał oczy ślepych, otwierał uszy głuchych, sprawiał, że sparaliżowani skakali z radości, uzdrowił uschłą rękę, oczyszczał
z trądu, zamieniał wodę w wino, nakarmił tłumy ludzi kilkoma Chlebami i rybkami, i wzbudzał z martwych!
i opowiadanie o wielkości Jezusa z Nazaretu - jak wyganiał demony, przeciwstawiał się stanowczo wszelkim pokusom, otwierał oczy ślepych, otwierał uszy głuchych, sprawiał, że sparaliżowani skakali z radości, uzdrowił uschłą rękę, oczyszczał
z trądu, zamieniał wodę w wino, nakarmił tłumy ludzi kilkoma Chlebami i rybkami, i wzbudzał z martwych!
Ale
w tym samym czasie nakładamy pewne ograniczenia na wielkiego
Zbawiciela, który czyni cuda! Opracowaliśmy teologię, która czyni
Go Panem sfery duchowej, ale nie naturalnej. Wierzymy na przykład,
że On może przebaczyć nasze grzechy, uspokoić nasze nerwy, zdjąć
z nas poczucie winy, dać nam pokój i radość, zaoferować nam
życie wieczne - to wszystko w świecie niewidzialnym. Ale niewielu
z nas zna Go jako Boga sfery naturalnej, Boga codziennych spraw; Boga naszych dzieci, naszej pracy, naszych wydatków, naszych domów i małżeństw.
z nas zna Go jako Boga sfery naturalnej, Boga codziennych spraw; Boga naszych dzieci, naszej pracy, naszych wydatków, naszych domów i małżeństw.
Paweł
mówi, że potrzeba nam objawienia tej mocy Chrystusa, którą ma od
czasu, kiedy został wzbudzony z martwych. Nawet teraz Jezus
siedzi po prawicy Boga i ma wszelką moc na niebie i na ziemi: „I
wszystko poddał pod nogi jego” (Efezjan 1:22).
Kiedy
modliłem się ostatnio, Duch Święty przemówił do mojego serca
w bardzo wyraźny sposób: „Jezus nigdy nie miał więcej mocy, niż teraz!” Rzeczywiście, Słowo Boże mówi: „On jest ponad wszelką nadziemską władzą
i zwierzchnością i mocą i panowaniem i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym” (Efezjan 1:21). Jeżeli naprawdę w to wierzymy, to oznacza to dla nas coś niesamowitego.
w bardzo wyraźny sposób: „Jezus nigdy nie miał więcej mocy, niż teraz!” Rzeczywiście, Słowo Boże mówi: „On jest ponad wszelką nadziemską władzą
i zwierzchnością i mocą i panowaniem i wszelkim imieniem, jakie może być wymienione, nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym” (Efezjan 1:21). Jeżeli naprawdę w to wierzymy, to oznacza to dla nas coś niesamowitego.
Chrystus
z Galilei nigdy nie zrezygnował z umarłych!
Ten,
kto zwycięży śmierć, ma wszelką moc. Nie było większego dowodu
na moc Chrystusa na ziemi niż ci, których wzbudził z martwych.
„Albowiem jak Ojciec wzbudza z martwych i ożywia, tak i Syn ożywia
tych, których chce” (Ew. Jana 5:21). Jezus wyraźnie twierdził,
że ma moc nad śmiercią. Nawet o Sobie powiedział: „Jam jest
zmartwychwstanie i żywot” (Ew. Jana 11:25). On to również
udowodnił!
Czy
naprawdę wierzymy słowom Jezusa? On powiedział: „Zaprawdę,
zaprawdę powiadam wam, zbliża się godzina, owszem już nadeszła,
kiedy umarli usłyszą głos Syna Bożego i ci co usłyszą, żyć
będą. Jak bowiem Ojciec ma żywot sam w sobie, tak dał i Synowi,
by miał żywot sam w sobie” (Jan 5:25-26).
Jezus
nie mówi tu tylko o ostatecznym zmartwychwstaniu; opisuje
również swoją obecną moc do wzbudzania wszystkich, którzy umarli
- Swoją obecną moc do napełnienia nas Swoim życiem. My wszyscy
mamy taki ukryty cmentarz w swoim życiu —jest to coś, lub ktoś,
z kogo już dawno zrezygnowaliśmy. Pogrzebaliśmy to
i napisaliśmy na kamieniu nagrobnym datę śmierci!
i napisaliśmy na kamieniu nagrobnym datę śmierci!
Nasza
dobra znajoma opowiadała o tym, że była na uroczystości wręczania
dyplomów u swojego dziecka. Oprócz krewnych, którzy przyszli na tę
uroczystość, miał tam być również jej były mąż (który
zostawił ją wiele lat temu dla innej kobiety). Wskrzeszenie tego
małżeństwa było niemożliwe, ponieważ jego żoną była teraz
inna kobieta. Ale Bóg posłał naszą przyjaciółkę nad grób tego
małżeństwa, aby modlić się o zbawienie jej byłego męża i
jego obecnej żony! Ta niewiasta nie zrezygnowała z osób martwych
duchowo.
Inna
droga siostra w Chrystusie ma męża, który zostawił ją wiele lat
temu. Człowiek ten jest teraz zgubiony w wielkim grzechu. Tam, gdzie
kiedyś było dobre małżeństwo, stoi nagrobek. Ona również
musiała nauczyć się tego, że Jezus nigdy nie rezygnuje z
umarłych. Nie chodzi o to, że ona chce, aby do niej wrócił (może
już nigdy nie wrócić), ale pragnie, aby został wzbudzony ze
śmierci grzechu. Nie rezygnuje z umarłego, ponieważ służymy
Bogu, który ma moc wzbudzania
z martwych!
z martwych!
Pewien
pastor opowiedział mi swoją smutną historię. Przyjął do domu
człowieka, który został zwolniony z więzienia i nie miał się
gdzie udać - wyglądał na całkiem złamanego i żałującego
swojego postępowania. Któregoś dnia, po kilku miesiącach, pastor
wszedł niespodziewanie do domu i zastał swoją żonę i tego byłego
więźnia, plugawiących jego małżeńskie łoże. Mieli razem dwoje
dzieci, a teraz jego żona jest w ciąży z tym przestępcą,
który po tej sytuacji uciekł z ich domu.
Jaki
ból znosi ten pastor! Martwi się o AIDS. Trudno mu utrzymać
dwójkę dzieci, a jeżeli pozwoli żonie zostać, nie wie czy to
wytrzyma. „Jest to ślepa ulica
w każdą stronę. Sytuacja wydaje się absolutnie beznadziejna i bez wyjścia” - napisał.
w każdą stronę. Sytuacja wydaje się absolutnie beznadziejna i bez wyjścia” - napisał.
Znam
ojca, który boleje z powodu swojej 16-letniej córki, która kiedyś
tak niewinna
i kochająca, jest teraz zniszczona i uzależniona od narkotyków. Błąka się po ulicach, sprzedając swoje ciało jak dziki kot. Ojciec nadal bardzo ją kocha, ale w tej chwili jego dziecko jest na pół martwe - chyba bardziej martwe, niż żywe!
i kochająca, jest teraz zniszczona i uzależniona od narkotyków. Błąka się po ulicach, sprzedając swoje ciało jak dziki kot. Ojciec nadal bardzo ją kocha, ale w tej chwili jego dziecko jest na pół martwe - chyba bardziej martwe, niż żywe!
Ojciec
płacze nad jej fotografią ze szkoły średniej i przypomina sobie
długie spacery i rozmowy, które obojgu sprawiały tak wiele
radości. Niestety, stracił wszelką nadzieję. Teraz czeka tylko na
straszny telefon, który zerwie go o północy, żeby przyjechał
do kostnicy zidentyfikować ciało swojej młodej córki.
Wszystkie
ofiary wściekłości szatana mają usprawiedliwione powody, aby
zrezygnować ze swoich najbliższych i uznać ich za martwych. Ale
Jezus nigdy nie rezygnuje z umarłych! On wyprowadza życie ze
śmierci. Potrzebujemy tylko usłyszeć Jego Słowo, Jego tchnienie -
a to, co wydaje się być martwe i beznadziejne, powraca do życia.
Do
Jezusa przyszedł kiedyś inny zasmucony ojciec, Jair, aby prosić
o uzdrowienie swojej umierającej córki: „I przyszedł jeden z przełożonych Synagogi, imieniem Jair, a ujrzawszy Go, przypadł mu do nóg i błagał Go usilnie, mówiąc: Córeczka moja kona, przyjdź, włóż na nią ręce, żeby odzyskała zdrowie i żyła.
I poszedł z nim; i szedł za nim wielki tłum i napierali na niego” (Ew. Marka 5:22-24).
o uzdrowienie swojej umierającej córki: „I przyszedł jeden z przełożonych Synagogi, imieniem Jair, a ujrzawszy Go, przypadł mu do nóg i błagał Go usilnie, mówiąc: Córeczka moja kona, przyjdź, włóż na nią ręce, żeby odzyskała zdrowie i żyła.
I poszedł z nim; i szedł za nim wielki tłum i napierali na niego” (Ew. Marka 5:22-24).
Jair
reprezentuje większość chrześcijan. Tak jak Jair, wiemy, że
Jezus jest naszą jedyną nadzieją i w chwilach kryzysu biegniemy do
Niego, upadamy u Jego stóp i prosimy o łaskę i pomoc.
Jair
miał dosyć dużo wiary. Prosił Jezusa, aby „przyszedł, położył
na nią ręce, żeby odzyskała zdrowie i żyła” (wiersz 23). Było
to potwierdzenie prawdziwej wiary: „Panie, ona potrzebuje tylko
Ciebie. Ty masz wszelką moc! Ty możesz ją zachować od
śmierci!”
W
odpowiedzi na wiarę tego człowieka „Jezus poszedł z nim”
(wiersz 24). Złamane serce Jaira musiało się napełnić wielką
nadzieją. Ale może uderzyła go straszna myśl: „A co
będzie, jeżeli się spóźnimy? Wspaniale jest mieć Jezusa koło
siebie, ale potrzebujemy czasu! Potrzebujemy Jezusa i czasu!
Gdyby
Jair wiedział kim naprawdę jest Jezus - „zmartwychwstaniem i
życiem” - mógłby odpoczywać w duchu i powiedzieć swojemu
zatrwożonemu sercu - „Jezus przewyższa czas! Nie potrzebuję
więcej czasu - potrzebuję tylko Jego"
Nie wystarczy wiara tylko do punktu śmierci!
Jezus
pozwolił, aby upłynął pewien czas, ponieważ chciał, aby Jego
naśladowcy mieli wiarę w Jego moc do wzbudzania z martwych -
wiarę, która wychodzi poza beznadziejność, nawet poza śmierć!
Ci nominalni wierzący, którzy stali koło łóżka dziewczynki,
mieli taką ograniczoną wiarę: Jeżeli tylko jeszcze żyje, to jest
trochę nadziei i tylko wtedy Jezus będzie pożądany i potrzebny.
Najprawdopodobniej
ci ludzie rozumowali w taki sposób: „Tak, Jezu, wierzymy, że
jesteś wielkim lekarzem i uzdrowicielem. Dla ciebie nie ma nic
niemożliwego. Wiemy, że masz wszelką moc. Ale prosimy, pośpiesz
się — bo ona może umrzeć w każdej chwili! Wtedy nie
będziemy już Ciebie potrzebowali!”
Jaka
to wiara? Jest to wiara tylko do punktu śmierci. Wierzy tylko
do grobu. Kiedy okoliczności wskazują, że wszystko stracone, taka
wiara umiera.
Okazało
się, że dziewczynka umarła. Widzę ludzi, którzy sprawdzają jej
puls
i ogłaszają, że nie żyje. Opuściła ich również ta mała wiara, którą posiadali. Pierwszym punktem przygotowania do pogrzebu było powiadomienie Uzdrowiciela, że nie jest już potrzebny. Wysłali więc posłańca z takim poselstwem: „Córka twoja umarła, czemu jeszcze trudzisz nauczyciela?” (Ew. Marka 5:35).
i ogłaszają, że nie żyje. Opuściła ich również ta mała wiara, którą posiadali. Pierwszym punktem przygotowania do pogrzebu było powiadomienie Uzdrowiciela, że nie jest już potrzebny. Wysłali więc posłańca z takim poselstwem: „Córka twoja umarła, czemu jeszcze trudzisz nauczyciela?” (Ew. Marka 5:35).
Te
słowa brzmiały ostatecznie: „Twoja córka umarła!” Czy takie
słowa rozbrzmiewają również w twoich uszach: „Twoje małżeństwo
umarło - nie trudź Jezusa!” „Twoja służba umarła - nie trudź
Pana!” „Twoje dziecko jest martwe
w grzechu - nie trudź Chrystusa!” „Twoja relacja z ukochaną osobą umarła!”
w grzechu - nie trudź Chrystusa!” „Twoja relacja z ukochaną osobą umarła!”
Te
przeraźliwe słowa nie znaczyły dla Jezusa absolutnie nic. Jezus
nigdy nie rezygnuje z umarłych! On jest zmartwychwstałym życiem.
Najlepsze tłumaczenie wiersza 36 z języka greckiego brzmią jakby
tak: „Jezus, jakby nie słysząc tego, co zostało powiedziane,
rzekł do przełożonego synagogi: «Nie bój się, tylko wierz.»”
Posłuchajcie zwątpienia obecnego w słowach: „Czemu jeszcze
trudzisz Nauczyciela?” Inaczej mówiąc: „Po co się jeszcze
upierać, skoro wszystko skończone? Sprawa jest już skończona.
Pozostawcie ją w spokoju”. Ale żadna sprawa, ani żadna
osoba nie jest skończona u Jezusa!
Gdyby
Jair usłuchał tych wątpliwości, powiedziałby do Jezusa mniej
więcej tak: „Dzięki Ci, Panie. Wiem, że dobrze chciałeś. Może
wszystko by się dobrze skończyło, gdyby nie ta niewiasta z
krwotokiem, która dotknęła skraju Twojej szaty
i wszystko opóźniła. Ja naprawdę miałem wiarę; wiedziałem w swoim sercu, że gdybyś dotarł do mojego domu, kiedy jeszcze oddychała, to by nie umarła.” Kiedy umarł Łazarz, Maria powiedziała do Jezusa, „Panie, gdybyś tu był, nie umarłby brat mój” (Ew. Jana 11:32).
i wszystko opóźniła. Ja naprawdę miałem wiarę; wiedziałem w swoim sercu, że gdybyś dotarł do mojego domu, kiedy jeszcze oddychała, to by nie umarła.” Kiedy umarł Łazarz, Maria powiedziała do Jezusa, „Panie, gdybyś tu był, nie umarłby brat mój” (Ew. Jana 11:32).
Zobaczmy
jaką wiarę mieli sąsiedzi i przyjaciele Łazarza - wiarę, która
sięgała tylko do punktu śmierci: „Niektórzy z nich mówili, czy
ten, który otwierał oczy ślepych, nie mógł sprawić, żeby ten
nie umarł?” (Ew. Jana 11:37). Ani Maria, ani Marta, ani żadna
osoba przy tym grobie nie miała wiary w Chrystusa, jako
w Zmartwychwstanie. Jezus był potężny i bardzo potrzebny - ale tylko do punktu śmierci.
w Zmartwychwstanie. Jezus był potężny i bardzo potrzebny - ale tylko do punktu śmierci.
Jakże
okropna scena rozgrywała się w domu Jaira. Jestem głęboko
zgorszony, czytając co stało się, kiedy przyszedł tam Jezus. W
domu panował całkowity chaos, zwątpienie, strach i płacz.
Wszyscy zachowywali się tak, jakby Jezus był tylko jednym z
gości pogrzebowych, który przyszedł, aby złożyć ostatnie
kondolencje. Prawie słyszę, jak mówią: „No, przynajmniej
jest na tyle uczciwy, że przyszedł na pogrzeb. Lepiej późno, niż
wcale!” Ew. Marka 5:38-40 podaje: „I przyszli do domu
przełożonego synagogi, gdzie ujrzał zamieszanie i płaczących i
wielce zawodzących. A wszedłszy rzekł im: Czemu czynicie zgiełk i
plączecie. Dziecię nie umarło, ale śpi.
I wyśmiali Go.”
I wyśmiali Go.”
Umiłowani,
pozwólcie, że powiem wam dlaczego w waszym życiu jest tyle
zamieszania, smutku i płaczu. Dzieje się tak dlatego, że nie
wierzycie, iż Jezus może przywrócić do życia to, co umarło. Nie
wierzycie, że Jezus wie, co robi. Nie wierzycie, że Jezus ma plan,
który daje życie. Myślicie, że On się spóźnił i że sprawy
posunęły się już za daleko. Nie możecie uwierzyć, że Jezus
nadal działa - tam, gdzie ty już zrezygnowałeś.
Z
punktu, w którym stoję, patrzę na tych wątpiących ludzi i
chciałbym do nich krzyczeć: „Z czego się śmiejecie?
Dlaczego zrezygnowaliście? Trzymajcie się! Zaufajcie Mu! On
może ją wzbudzić z martwych! On chce ją wzbudzić z martwych!
Taki był Jego plan”. Zadaję sobie pytanie - czy to ten sam
modlący się tłum, który oczekiwał na przyjście Jezusa i
twierdził, że „On jest odpowiedzią”? Teraz naśmiewają
się z Niego i ignorują Go. Dla nich jest On tylko jednym z ludzi.
Ale
my jesteśmy tak samo winni, jak ci naśmiewcy. My również wołamy
do Boga w naszych kłopotach i żądamy odpowiedzi, zanim będzie za
późno. A kiedy odpowiedź nie przychodzi, zmieniamy się w
żałobników. Drżymy przed mocą diabła, jakby zwyciężyły
demony -jakby Jezus został pokonany, a demony odniosły
zwycięstwo!
Czasami
zło przechodzi w coś jeszcze gorszego i wreszcie mówimy: „To
już koniec! Już za późno. Wszystko skończone. Z jakiegoś
powodu Pan pozwolił, aby zaistniała taka sytuacja. On już nic nie
poradzi”.
Nie
wystarczy miłować, służyć i oddawać Mu cześć tylko do punktu
beznadziejności. A co z zaufaniem Mu teraz, kiedy wszystko wygląda
na to, że już nigdy nie dostaniesz pracy? Albo kiedy z każdej
strony szaleje burza — kiedy po ludzku wydaje się niemożliwe, aby
można przeżyć?
A
gdyby tak Jezus wszedł do twojej obecnej sytuacji? Co by tam
znalazł? Jak byś na Niego zareagował? Czy nadal byś się smucił?
Czy twoje serce nadal by się burzyło? Czy powiedziałbyś do Niego:
„Panie, wygląda to beznadziejnie. Już miałem zrezygnować - ale
Ty jesteś tym samym dzisiaj, jakim byłeś w domu Jaira. Ty możesz
uzdrowić ten problem. Ty możesz wyprowadzić życie ze
śmierci.”
Kiedy
Jezus wreszcie uczyni ten cud, czy będziesz wtedy na zewnątrz
z szydercami — czy wewnątrz z Jego wiernymi przyjaciółmi?
z szydercami — czy wewnątrz z Jego wiernymi przyjaciółmi?
„Ale
On (Jezus) usunąwszy wszystkich wziął z sobą ojca i matkę
dziecięcia i tych, którzy z Nim byli i wszedł tam, gdzie leżało
dziecię” (Ew. Marka 5:40).
Oni
byli z nim, aby widzieć Go w działaniu. Tam właśnie ja chcę być;
wewnątrz - po stronie wiary!
Jezus
nigdy nie miał więcej mocy, niż teraz. Nasza wiara musi wyjść
poza punkt śmierci. Musi spojrzeć w twarz wszystkiemu, co jest
martwe i ogłosić: „Jezus nigdy nie rezygnuje z umarłych!” Nie
powinniśmy nigdy rezygnować z niczego, ani nikogo, bez względu na
to, jak beznadziejnie wygląda dana sytuacja.
Zwróćcie
uwagę, że w przypadku Jaira Jezus nie był zainteresowany
pokazywaniem Swojej mocy przed niewierzącymi. Przykazał im nawet w
tym pokoju, „aby się o tym nikt nie dowiedział” (werset 43).
Innymi słowy: „Nie mówcie im, co widzieliście - ten cud jest dla
nas, którzy jesteśmy w tym pokoju.”
Ci,
którzy trzymają się niewzruszenie wiary, będą oglądać
chwalebną manifestację mocy zmartwychwstania Chrystusa. Tylko
ty i Pan będziecie znali to intymne działanie. On cię zadziwi; On
cię rozraduje. On ci pokaże Swoją chwałę!
Obecna
wielkość Chrystusa może być podsumowana jednym potężnym
wersetem: „W Nim było życie” (Ew. Jana 1:4). On był - i jest
teraz - siłą życia. On posiadał życie. Jezus był ustawicznie
odnawiany, kiedy czerpał z ukrytego źródła, które nigdy nie
wysycha. Nigdy Go nie męczyły tłumy, które na Niego
napierały. Nigdy nie był niecierpliwy.
Kiedy
polecił uczniom, aby odeszli na miejsce ustronne, żeby odpocząć,
oni odjechali na drugą stronę jeziora. Ale tłumy już tam czekały.
Jezus ani razu nie powiedział: „No nie! Znowu ten tłum z
problemami, z tymi głupimi skargami
i pytaniami. Czy to się nigdy nie skończy?” Zamiast tego czytamy, że kiedy zobaczył tłum, został ogarnięty współczuciem. Posilony przez Ducha, zaczął pracować.
i pytaniami. Czy to się nigdy nie skończy?” Zamiast tego czytamy, że kiedy zobaczył tłum, został ogarnięty współczuciem. Posilony przez Ducha, zaczął pracować.
Jego
dni były pełne znoju; noce zaś spędzał na modlitwie - i miał
jeszcze czas dla małych dzieci!
W
chwili zmęczenia zatrzymał się przy studni, aby odpocząć, ale i
tam zgubiona niewiasta potrzebowała pomocy. 1 znowu został
posilony. Kiedy uczniowie wrócili, znaleźli Mistrza
odprężonego i odświeżonego! „Ale On rzekł do nich: Ja mam
pokarm dojedzenia, o którym wy nie wiecie” (Ew. Jana 4:32).
To jest tajemna energia zmartwychwstałego życia!
Ja
sam często czuję się jak wyczerpany akumulator samochodowy;
jeżeli mam zbyt długo włączone światła, to na następny dzień
słychać tylko ten zgrzyt: Brr...brr! Taki zamierający odgłos
martwej maszyny.
Wiem,
że coś jest nie w porządku z dzisiejszymi wierzącymi, ponieważ
mamy obietnicę tego samego życia w mocy Jezusa Chrystusa. „A
jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych mieszka w was,
tedy ten, który Jezusa Chrystusa wzbudził z martwych, ożywi i
wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was”
(Rzymian 8:11).
Jakże
wyraźnie Słowo Boże mówi, że Duch Święty mieszka w nas, aby
ustawicznie dawać nam życie. Bóg udostępnił Swoją energię, aby
zamieszkała
w naszych śmiertelnych ciałach i dał nam fizyczną siłę. „I was, którzy umarliście
w grzechach i w nieobrzezanym ciele waszym, wespół z nim ożywił” (Kolosan 2:13).
w naszych śmiertelnych ciałach i dał nam fizyczną siłę. „I was, którzy umarliście
w grzechach i w nieobrzezanym ciele waszym, wespół z nim ożywił” (Kolosan 2:13).
„Ale
Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości
swojej, którą nas umiłował i nas, którzy umarliśmy przez
upadki, ożywił wraz z Chrystusem” (Efezjan 2:4-5). „Duch
ożywia” (Ew. Jana 6:36). Ostatni Adam stał się „Duchem
ożywiającym” (1 Koryntian 15:45).
Czy
jesteś pełny Ducha Świętego? W takim razie uchwyć się tego
nowego życia i energii, „aby twoja młodość odnawiała się, jak
u orła” (Psalm 103:5). Tytus również mówi o „odnowieniu Ducha
Świętego” (Tytusa 3:5).
Dzięki
Bogu za obecną wielkość naszego Pana Jezusa Chrystusa!
Przyjmij to wiarą - i chodź w zmartwychwstałym życiu i mocy!
KONIEC
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń