"Jezus Chrystus – Drzewo życia" ~ Charles Spurgeon
Kazanie
wygłoszone 25 maja 1911 roku w zborze Metropolitan Tabernacle w
Newington
„Na
środku ulicy jego i na obydwu brzegach rzeki drzewo żywota, rodzące
dwanaście razy, wydające co miesiąc swój owoc, a liście drzewa
służą do uzdrawiania narodów”.
Objawienie
Jana 22.2
Przypominacie
sobie, że w pierwszym raju, pośrodku ogrodu rosło drzewo życia.
Po tym jak Adam zgrzeszył czytamy: „Byleby tylko nie wyciągnął
teraz swojej ręki i nie zerwał owocu także z drzewa życia i nie
zjadł, a potem żył na wieki”. Dlatego wygnał Bóg człowieka z
raju.
Niektórzy
z was zapewne przypuszczają, że drzewo życia rosnące pośrodku
ogrodu Eden, musiało zawierać w sobie jakiś środek, który
powodował że człowiek po spożyciu go stał się nieśmiertelny,
coś co miało moc zatrzymać młodość i ochronić przed utratą
sił. Mnie nic o tym nie wiadomo. Rozumiem jednak dlaczego Bóg nie
chciał, aby ten pierwszy upadły człowiek Adam, stał się
nieśmiertelny. Jego stara natura musiała umrzeć – tak zarządził
Bóg po to, by dać człowiekowi nową, nieśmiertelną naturę,
która miała się utworzyć pod wpływem i prowadzeniem innego
Ducha.
Z
naszego tekstu wynika, że pośrodku nowego raju, doskonałego Bożego
Raju, z którego święci nigdy nie zostaną wyrzuceni, gdyż
odziedziczą go na zawsze, również stoi drzewo życia. Ten obraz
należy jednak wytłumaczyć, gdyż nie należy go tak dosłownie
rozumieć. My wierzymy oczywiście, że naszym drzewem życia,
którego liście służą do uzdrawiania narodów, nie może być
nikt inny, jak tylko nasz Pan Jezus Chrystus. Nie jesteśmy w stanie
inaczej sobie tego wyobrazić, gdyż tylko takie znaczenie daje nam
niewysłowione zaspokojenie i zadowolenie.
W
każdym razie kochani, w tym widzimy sens pokazanej Janowi wizji,
gdyż taka jest prawda, że Jezus przeszedł z śmierci do życia i
jest życiem dla swojego żyjącego ludu. On jest wszystkim i we
wszystkim dla swojego ludu, który tylko przez Niego i dla Niego
otrzymuje duchowe życie.
Mamy
całkowicie rację, gdy mówimy, że Chrystus jest drzewem życia.
Mam nadzieję, że gdy będę o Nim mówił, niektórzy z was zechcą
zerwać i skosztować tego owocu i żyć dzięki niemu wiecznie.
Naszym życzeniem jest tak posłużyć się tą świętą alegorią,
aby jakąś biedną umierającą duszę zachęcić do sięgnięcia po
życie wieczne, którym jest Pan Jezus Chrystus. Aby zachęcona mocno
uchwyciła się Pana Jezusa.
Popatrzmy
najpierw na drzewo życia w zimie, kiedy nie ma owoców. Po drugie
chciałbym pokazać wam drzewo życia wtedy, gdy wypuszcza pąki i
zaczyna kwitnąć. Po trzecie chcę szukać i pokazać wam drogę, na
której moglibyście skosztować tego owocu.
Najpierw
chciałbym porozmawiać z wami o Jezusie Chrystusie – drzewie życia
w zimie. Na
pewno przypuszczacie, że mam na myśli obraz cierpiącego Jezusa w
Jego ciemnych zimowych dniach, kiedy wisiał na krzyżu, kiedy
krwawił i umierał. Wtedy gdy nie doznawał chwały od ludzi, gdy
nikt nie zwracał na Niego uwagi, gdy nawet Bóg, Jego Ojciec zakrył
na krótki czas swoje oblicze przed Nim. Jezusa, który stał się
przeklęty za nas, abyśmy w Nim dostąpili usprawiedliwienia, gdyż
tylko takie liczy się przed Bogiem.
Moi
kochani, nigdy nie zobaczycie drzewa życia, jeśli najpierw nie
popatrzycie na krzyż, gdyż to właśnie tam nasze drzewo życia
nabrało mocy, aby potem wydać wspaniały owoc. Stało się to
właśnie tam, gdzie Jezus zakończył swoje dzieło,dopełnił swoją
służbę i tam otrzymał moc zbawienia naszych dusz. Stał się
Księciem naszego błogosławieństwa.
Pójdźcie
teraz ze mną przez moc wiary do stóp góry zwanej Oliwną i
popatrzmy, zobaczmy co tam się wydarzyło. Pójdźmy na Golgotę jak
Mojżesz na górę, gdzie palił się krzak. To jest największym
cudem jaki kiedykolwiek oglądała ziemia, niebo i piekło.
Zechciejmy chociaż kilka minut zatrzymać się tu.
Nasz
Pan Jezus, ten zawsze żyjący, nieśmiertelny, wieczny, stał się
człowiekiem i uniżył się Sam aż do śmierci krzyżowej, chociaż
nie zasłużył sobie na taką śmierć. Jego człowieczeństwo nie
miało potrzeby aby umrzeć. On mógł dalej żyć i nigdy nie
oglądałby śmierci gdyby tylko zechciał. On nie popełnił żadnego
grzechu, ani przestępstwa i dlatego żadna kara nie mogła być na
Niego położona.
Każdy
ból na krzyżu był w zastępstwie za was dzieci. Pan chwały
krwawił za was, Sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby przyprowadzić
was do Boga. On nie zasłużył na żadną karę. Jego Ojciec miłował
Go niewysłowioną miłością i nie zasłużył On na to, aby być
bitym ręką Ojca. On cierpiał za grzechy swoich nieprzyjaciół, za
twoje i za moje grzechy. Jego ranami zostaliśmy uleczeni, przez Jego
mękę zostaliśmy pojednani z Bogiem.
Pomyślcie
więc o naszym Zbawicielu na krzyżu. Zauważcie, że taka śmierć
była przeklęta. Ludzie umierali w różny sposób, ale była tylko
jedna śmierć, którą Bóg przeklął. Bóg nie powiedział
„przeklęty, który umiera przez ukamienowanie, albo od miecza,
albo przez zawieszenie na szyi kamienia młyńskiego”. Bóg nie
przeklął też tego, który zostanie zjedzony przez robaki. W słowie
Bożym zostało napisane „przeklęty jest każdy, który zawisł na
drzewie”. Jezus nie mógł umrzeć inną śmiercią, jak tylko tą
wyznaczoną jako przeklęty.
Podziwiajcie
to, że Jezus stał się dla was przeklęty. Podziwiaj i kochaj Go,
pozwól, aby twoja wiara i twoja wdzięczność stopiły się w
jedno.
To
była śmierć wyrażająca największe potępienie i poniżenie.
Prawo rzymskie mówiło, że taką śmiercią umierali najwięksi
przestępcy i niewolnicy. Taką śmiercią nie mógł być ukarany
żaden rzymianin, ani też żaden z poddanych królewskich. Na taką
karę śmierci mógł być skazany tylko niewolnik kupiony na rynku,
a potem znowu sprzedany.
Izraelici
uważali,
że zasłużył sobie na to, aby został sprzedany jak niewolnik. Do
przekleństwa takiej śmierci, jakby jeszcze było mało, dołożyli
własne szyderstwo i urąganie. Kpili sobie z Niego i szydzili.
Niektórzy przechodząc kręcili głowami, inni stali cicho i
pokazywali język, jeszcze inni pluli na Niego. Byli też tacy,
którzy usiadłszy pod krzyżem zadowalali się wyśmiewaniem Go i
znieważaniem.
Nasz
Pan wystawiony został na hańbę i pośmiewisko. Urągano Mu i
kpiono z Niego, nawet ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani wyśmiewali
się z Niego. To wszystko znosił za nas. Znieważony był z naszego
powodu, nasze grzechy Go zhańbiły. Poza tym, taka śmierć
połączona jest ze strasznymi cierpieniami. Nie wolno nam zapomnieć
jakie bóle i cierpienia przechodził nasz Pan i Zbawiciel. Myślę,
że jeśli nie będziemy doceniać tych cielesnych cierpień, również
te duchowe zaczniemy pomniejszać.
To
musi być straszna śmierć, gdy się umiera w taki sposób, że
delikatne dłonie i stopy zostają przebite, kiedy wszystkie stawy
zostają zwichnięte poprzez mocny wstrząs przy ustawianiu krzyża.
Kiedy gorączka rozpala ciało, a w ustach robi się gorąco jak w
rozpalonym piecu. Kiedy język w ustach staje się obrzęknięty, a
jedynym napojem jaki jest podawany to ocet wymieszany z żółcią.
Ach
kochani! Nikt z nas nie zna takich cierpień i bólu, jakie znał Pan
Jezus. To było powolne umieranie. Gdy śmierć jest bolesna, ulgę
przynosi myśl, że to cierpienie zaraz się skończy. Kiedy
człowiek zostaje powieszony, lub gdy głowa zostaje odcięta od
reszty ciała, to ból w takim momencie może być bardzo wielki, ale
wkrótce przemija. Umieranie na krzyżu jest długie. Człowiek wisi
tak długo! Gdy Piłat usłyszał, że nasz Zbawiciel już umarł,
bardzo się zdziwił, że tak szybko.
Przypominam
sobie jak jeden misjonarz z Birmy opowiadał o człowieku, którego
tak ukrzyżowano, że żył on jeszcze dwa dni po tym, jak go
ukrzyżowali. Słyszałem o ludziach, którzy wisieli na krzyżu
jeszcze przez 48 godzin po tym, jak zostali ukrzyżowani, a gdy ich
zdjęto jeszcze żyli. Żyli, ich rany zagoiły się, a oni żyli
jeszcze długie lata. To była powolna śmierć, jaką nasz Zbawiciel
musiał umierać.
Kochani,
jeśli to wszystko podsumujemy, dojdziemy do jednego – nasze serca
powinny uniżyć się w pokorze – jeśli zaliczani jesteśmy do
wierzących – okazać dziękczynną miłość. Jeśli jesteśmy
niewierzący, powinno wzbudzić się w nas zawstydzenie z tego
powodu, że tak mało Go kochaliśmy, my dzieci ludzkie, które On
tak bardzo ukochał.
Jezus
Chrystus umierał nie mając ani jednego własnego grzechu. Ukarany
został karą śmierci, ponieważ nasze grzechy zostały na Niego
włożone.
Wszystkie
nasze grzechy Pan Jezus wziął na siebie jakby były jego własnymi
grzechami. On zajął miejsce, na które każdy grzesznik sobie
zasłużył – zajął nasze miejsce, za nas znosił Boży gniew.
Kochani,
bardzo chciałbym mieć moc pokazać wam Chrystusa ukrzyżowanego
tak, aby On stał się dla was widoczny na krzyżu. O, jakże bym
chciał Go wam namalować, abyście ujrzeli Go oczami waszego serca!
Chciałbym, abyście poczuli Jego cierpienie, abyście słyszeli Jego
ciche westchnienia, abyście posmakowali z kielicha tę gorycz, którą
musiał wypić. Jeśli nie będę w stanie tego uczynić, powinno
wystarczyć gdy ci powiem, że taka śmierć to jedyna nadzieja dla
grzesznika. Jego rany stały się bramami do nieba. Ból i cierpienia
Immanuela są jedyną pokutną ofiarą za ludzkie winy.
O,
wy wszyscy,którzy chcecie dostąpić błogosławieństwa, zwróćcie
swoje oczy na Niego! Twoje życie to patrzenie na Niego, nic innego.
Zginiesz jeśli nie będziesz na Niego patrzył.
Przyjmijcie
Go, a nigdy nie umrzecie, moce piekielne was nie przemogą.
Przyjdźcie, wszystkie obciążone winą dusze. Jezus nie potrzebuje
ani waszych łez ani waszej krwi. Jego łzy mogą was oczyścić,
Jego krew może obmyć was z waszych grzechów. Wasze serca nie są
tak złamane jakbyście chcieli, to Jego złamane serce, a nie wasze
otwiera wam niebo. Nie możecie być takimi jakbyście chcieli: Jezus
zajął wasze miejsce, był tam zamiast was, tak jak chciał Bóg, że
On ma tam być. Bóg jest z Niego zadowolony, wy też bądźcie
zadowoleni. Przyjdźcie i zaufajcie Mu. Chcielibyście, aby wasze
problemy i troski miały swój koniec - przyjdźcie do Waszego
Niebiańskiego Ojca tacy, jacy jesteście! Nic nie powinno być dla
was tak ważne jak to, że Zbawiciel krwawił i zostaliście
„przyjęci
w Umiłowanym”. (ang.
tłum. He has made us accepted in the Beloved) – Efezjan 1.6
Tak
zawisł Jezus Chrystus na krzyżu – drzewo życia w zimie.
Pozwólcie
teraz, że wam pokażę, na tyle na ile jestem w stanie to uczynić,
to samo drzewo życia jak ono kwitnie i przynosi owoc. Tam
stoi On - Jezus – ciągle jeszcze Jezus – ten sam, ale jakże
zmieniony. Ten sam Jezus – ubrany w chwałę, a nie w hańbę, Ten
przez którego błogosławieni są ci, którzy przychodzą do Boga.
Mój
tekst mówi o drzewie rodzącym dwanaście razy, wydającym co
miesiąc swój owoc. Myślę, że należy rozumieć to tak, że w
Chrystusie mamy wszystko. On jest wystarczający i doskonały, w Nim
zgromadzone są zapasy wszystkiego, co jest potrzebne człowiekowi. W
Chrystusie znajduje się w obfitości łaska dla różnego rodzaju
grzeszników i różnego rodzaju błogosławieństwa dostosowane do
różnego rodzaju potrzeb.
O
drzewie palmowym (o palmie) czyta się, że jest całkowicie
wykorzystywane przez człowieka dla jego potrzeb, począwszy od
korzeni, kończąc na owocach. Tak samo jest z Panem Jezusem. Nie ma
w Nim niczego, co byłoby zbędne. Nie ma w Nim nic zbytecznego lub
bez znaczenia. Potrzebujecie Go we wszystkim co czynicie, w każdym
względzie.
Drzewo
życia daje nam pokarm. Niektóre drzewa przynoszą obfite owoce.
Adam żył w ogrodzie dzięki owocom, które tam znajdował. Jezus
Chrystus jest pokarmem dla swojego ludu. Co za wyśmienity i
smakowity pokarm, On jest wystarczający i bogaty we wszystko. Pokarm
dostosowany do potrzeb każdej zgłodniałej duszy to Jezus. Manna
była pokarmem anielskim, a co mam powiedzieć o Jezusie Chrystusie?
Aniołowie nigdy nie skosztowali jaka słodycz jest w zbawiennej
łasce i miłości Jezusa, który umarł za nas.
Jakże
możecie zostać nakarmieni! Ciało jedynego Syna Boga jest duchowym
pokarmem każdego dziedzica niebios. Głodne dusze, przyjdźcie do
Jezusa, jeśli chcecie się posilić.
Jezus
daje swojemu ludowi również napój. Niektóre tropikalne drzewa
zawierają w sobie płyny, które są słodkie i tłuste jak mleko.
Ci, którzy je piją zostają przez nie ożeźwieni. Krew Pana Jezusa
jest winem dla Jego ludu. Pojednanie, jakie Pan Jezus dokonał przez
swoje cierpienia na krzyżu, to jest złoty kielich, z którego
pijemy aż nasze zmęczone dusze się rozweselą, wzmocnią i ożywią.
Jezus daje nam wodę życia, wino i mleko. Wszystko bez pieniędzy,
za darmo. Co za Drzewo Życia, które daje jedno i drugie, pokarm i
napój.
Jezus
jest Drzewem Życia, które również nas przyodziewa. Adam udał się
do drzewa figowego, aby się okryć, a liście figowe, na ile mogły,
stały się dla niego okryciem. My przychodzimy do Chrystusa i co
znajdujemy – nie liście figowe, lecz szatę sprawiedliwości,
której piękności nie dorówna żadna inna. Piękny fason, który
nigdy się nie zużywa, doskonale dopasowana szata, całkowicie
zakrywająca naszą nagość, od stóp do głów. A gdy ją ubierzemy
nabieramy piękności samego Jezusa Chrystusa. O, życzcie sobie
takiej szaty, która gdy ją ubierzecie da wam prawo przebywania
wśród dworzan nieba. Przyjdźcie do Jezusa i weźcie szatę, którą
daje drzewo życia.
To
drzewo daje wam również lekarstwo. „A liście drzewa służą do
uzdrawiania narodów.” Połóż plaster na jakąkolwiek ranę,
jeśli to jest od króla Jezusa, to rana się wygoi. Tylko jedna
obietnica z Jego ust, tylko jeden liść z tego drzewa, jedno słowo
z Jego Ducha, tylko jedna kropla Jego krwi – to jest królewski
leczący plaster. Prawdą jest, że nie ma balsamu w Gilead, tam nie
było lekarza, dlatego winy córki Izraelskiej nie mogły być
wyleczone. Nasz balsam jest w Jezusie, mamy lekarza z Golgoty i
dlatego wszystkie winy córki
Bożego
ludu mogą być uleczone,
gdy tylko uda się ona do Jezusa i poprosi o wyleczenie.
Co
mam wam jeszcze powiedzieć? Czy jest coś, czego wasz duch bardziej
potrzebuje? O, Boże dzieci, Chrystus jest wszystkim! O, wy bezbożni,
przeszukaliście cały las, aby znaleźć drzewo, które zaradziłoby
waszym brakom – stójcie tu cicho. „Jabłoń pomiędzy leśnymi
drzewami”, („Pieśń nad pieśniami” 2.2) jest tym drzewem,
którego potrzebują wasze dusze. Pozostańcie tu, a otrzymacie
wszystko co jest wam potrzebne. Zauważcie, że to drzewo daje
schronienie podczas burzy. Inne drzewa nie są bezpieczne, gdy zbliża
się burza, lecz kto pod tym drzewem, którym jest Jezus Chrystus
szuka schronienia, tego nie dosięgną żadne Boże grzmoty i nie
wyrządzą mu żadnych szkód. Kto uchwycił się Jezusa nie może
być zraniony. Prędzej przeminie niebo i ziemia, niżby miała
zginąć dusza, która znalazła schronienie pod gałęziami tego
drzewa.
O,
pozwólcie, że jeszcze raz przypomnę wam, którzy znaleźliście w
Nim schronienie przed Bożym gniewem, że w Nim dane wam zostało
również schronienie przed różnymi rodzajami niebezpieczeństw.
Nawet gdy znajdujecie się w niebezpieczeństwie, On w tych gorących
dniach waszych trosk da wam wytchnienie. W Jego przyjemnym i chłodnym
cieniu znajdziecie ukojenie.
„W
Jego cieniu pragnę odpocząć, gdyż Jego owoc jest słodki dla mego
podniebienia” (PnP.2.3). Mając Chrystusa, macie pocieszenie,
radość, pokój i wolność, a gdy przyjdą cierpienia, w Nim
znajdziecie schronienie i pomoc, szukajcie tylko Jego bliskości. On
jest Drzewem Życia, które rodzi owoce dwanaście razy. Są one
zawsze dojrzałe i dobre do jedzenia, ponieważ dojrzewają co
miesiąc. Wszyscy, którzy pragną mogą z nich spożywać, a jego
liście nie uzdrawiają tylko nielicznych, lecz służą do
uzdrawiania całych narodów. O, jak wielkie jest to słowo! Liści
jest wystarczająco, aby uzdrowić wszystkie narody, które do Niego
przyjdą.
O,
niech Bóg chroni, aby żaden z was nie umarł na duchową chorobę,
kiedy mamy liście, które mogą nas wyleczyć. Niech żaden z was
nie spożywa z kwaśnych gron tego świata. Są one trujące i
wypełnione grzechem, podczas gdy słodkie owoce miłości Jezusa
czekają na was. One was orzeźwią i całkowicie zaspokoją.
A
teraz chcę wam pokazać w jaki sposób możecie zdobyć owoc z
drzewa życia. Ważną
rzeczą jest nie tylko wiedzieć, że jest taki owoc, ale jak mogę
po niego sięgnąć. O, jakże bym chciał, by choć niektórzy z was
mieli to pragnienie, aby poznać naprawdę tę drogę, lecz obawiam
się, że wielu nie będzie się o to troszczyć. Wiecie, dr Payson
był pewnego razu zaproszony na herbatę przez człowieka należącego
do jego zboru. Potem, odchodząc stamtąd powiedział: zostałem
przez panią dobrze potraktowany, chciałbym wiedzieć, jak
potraktowała pani mojego Mistrza?
To
jest pytanie, które chciałbym zadać niektórym z was: Jak
traktujecie mojego Mistrza? Czy potraktowaliście Go tak, jakby nie
był Chrystusem? Jakby nie był wam potrzebny? On jest wam bardzo
potrzebny. Zechciejcie Go szybko znaleźć, bo jak będziecie Go
szukać, gdy będziecie umierać na łożu śmierci, to wtedy
zaczniecie Go bardzo potrzebować i może okazać się, że Go nie
znajdziecie.
Tym
środkiem służącym do zdobycia owocu z Drzewa Życia jest wiara.
Wiara to ręka, którą posługujesz się, aby zerwać „złote
jabłko”. Czy możesz uwierzyć? W rzeczy samej, czy możesz
uwierzyć, że Jezus jest Synem Bożym, że zmarł na krzyżu? „Tak”,
powiesz, „ja wierzę”. Czy wierzysz, że Jego cierpienia są w
stanie uczynić cię błogosławionym? Czy chcesz oddać Mu się
cały, aby dostąpić błogosławieństwa? Jeśli tak, to jesteś
uratowany. Jeśli twoja dusza przyjdzie do Jezusa i powie: „Panie
mój, wierzę w Ciebie, wierzę że Ty możesz uczynić mnie
błogosławionym. Całkowicie Tobie się oddaję”. To jest wiara.
Fuller
jeździł konno do różnych miast, tam gdzie zapraszano go do
zgromadzenia, aby głosił. Gdy stanął nad rzeką, przez którą
miał się przeprawić, aby dostać się na drugi brzeg, to się
trochę wystraszył, ponieważ w ostatnim czasie padało i rzeka
nieco wezbrała. Musiał dostać się na drugą stronę, lecz nie
wiedział jak głęboka w tym miejscu może być rzeka. Niedaleko
stał pewien tutejszy człowiek, który powiedział do niego:
„wszystko w porządku, panie Fuller, niech pan spokojnie posuwa się
do przodu, w tym miejscu pana koń na pewno nie straci gruntu pod
nogami”. No i pan Fuller wjechał w wody rzeki, jednak woda sięgała
koniowi
aż
do pasa uprzęży, potem
aż do siodła, wtedy poczuł że jest mokry. Pomyślał: „chyba
lepiej będzie gdy zawrócę”. I już zawracał, gdy ten człowiek
zawołał: „niech pan jedzie dalej panie Fuller, wszystko w
porządku, niech pan spokojnie jedzie dalej”. Pan Fuller
odpowiedział „pojadę dalej, chcę jechać dalej wierząc”.
Widzisz
grzeszniku, podobnie jest i z tobą. Myślisz sobie, że twoje
grzechy są tak głębokie, że Chrystus nie da rady ciebie przez to
przeprowadzić, ale ja ci mówię, że tak jest grzeszniku, zaufaj
Jezusowi. Jeśli będzie taka potrzeba, On przeniesie ciebie przez
najgorsze piekło. Nawet gdybyś miał wszystkie grzechy wszystkich
ludzi, które zostałyby na ciebie złożone, Jezus mógłby
przenieść cię przez burzę tych grzechów, jeśli tylko byś Mu
zaufał. Człowieku, tylko zaufaj Jezusowi! Choćby ta rzeka grzechów
była głęboka, to miłość Jezusa do ciebie jest jeszcze głębsza.
Nie daj się oszukać przez diabła. On jest kłamcą i ojcem
kłamstwa, ale mój Mistrz jest wierny i prawdziwy. Zaufaj Mu,
polegaj na Nim, a wszystko będzie dobrze. Rzeka może wydawać się
głębsza a fale mocniejsze, lecz silne ramię Jezusa jest w stanie
poruszyć niebo i ziemię i jest w stanie podnieść cię, trzymać
mocno i przeprowadzić.
O
duszo, odpoczywaj w Jezusie, a będziesz uratowana!
Jeszcze
jedno. Gdyby wam się wydawało, że nie jesteście w stanie dostać
się do owoców tego Drzewa, musicie Nim mocno potrząsnąć. To
potrząsanie dokonuje się przez modlitwę. „O – powiesz – ja
się modliłem.” Tak, ale owoc nie spada z drzewa po pierwszym
lekkim potrząśnięciu. Potrząśnij nim jeszcze raz, człowieku
potrząśnij jeszcze raz! Gdy drzewo jest mocno rozrośnięte i
głęboko zakorzenione, musisz się mocno zaprzeć, mocno je uchwycić
ze wszystkich swoich sił i potrząsać tak mocno. Często potrzebny
jest wysiłek, nieraz musisz poczuć napięcie każdego mięśnia i
ścięgna, gdy potrząsasz wytrwale aż spadnie owoc. To jest sposób,
jak trzeba się modlić. Potrząsaj drzewem życia, aż otrzymasz dar
łaski. Pan Jezus chce i czeka, żeby ludzie żarliwie się modlili.
Nie będziecie dla Niego zbyt natarczywi. Wasi sąsiedzi mogą być
nieprzyjemni, gdy ich o coś poprosicie, lecz Pan Jezus zawsze jest
przyjemny.
O,
idźcie do swojej komory modlitwy wy, którzy jeszcze nie
znaleźliście Jezusa Chrystusa! Czy na krawędzi swojego łóżka,
czy w swojej komorze, wszystko jedno, „szukajcie Pana, dopóki
można Go znaleźć, wołajcie Go dopóki jest blisko”. Niech Duch
Boży prowadzi was do modlitwy i porusza was, abyście nie ustawali w
modlitwie. Jezus musi was słyszeć. Brama nieba jest otwarta dla
tych, którzy odważnie pukają, którzy nie chcą być odrzuceni.
Niech
Pan pomoże wam w waszych błaganiach, abyście mogli w końcu
powiedzieć „uwielbiam, kiedy Pan słucha mój głos i moje
błagania, kiedy nadstawia do mnie swoje ucho i dlatego będę wołał
do Niego przez całe moje życie.”
Niech
Pan pobłogosławi te przemyślenia. W Imieniu Pana Jezusa. Amen.
Komentarze
Prześlij komentarz