"Jezus Chrystus – Drzewo życia" ~ Charles Spurgeon


Kazanie wygłoszone 25 maja 1911 roku w zborze Metropolitan Tabernacle w Newington




Na środku ulicy jego i na obydwu brzegach rzeki drzewo żywota, rodzące dwanaście razy, wydające co miesiąc swój owoc, a liście drzewa służą do uzdrawiania narodów”.
Objawienie Jana 22.2



Przypominacie sobie, że w pierwszym raju, pośrodku ogrodu rosło drzewo życia. Po tym jak Adam zgrzeszył czytamy: „Byleby tylko nie wyciągnął teraz swojej ręki i nie zerwał owocu także z drzewa życia i nie zjadł, a potem żył na wieki”. Dlatego wygnał Bóg człowieka z raju.

Niektórzy z was zapewne przypuszczają, że drzewo życia rosnące pośrodku ogrodu Eden, musiało zawierać w sobie jakiś środek, który powodował że człowiek po spożyciu go stał się nieśmiertelny, coś co miało moc zatrzymać młodość i ochronić przed utratą sił. Mnie nic o tym nie wiadomo. Rozumiem jednak dlaczego Bóg nie chciał, aby ten pierwszy upadły człowiek Adam, stał się nieśmiertelny. Jego stara natura musiała umrzeć – tak zarządził Bóg po to, by dać człowiekowi nową, nieśmiertelną naturę, która miała się utworzyć pod wpływem i prowadzeniem innego Ducha.

Z naszego tekstu wynika, że pośrodku nowego raju, doskonałego Bożego Raju, z którego święci nigdy nie zostaną wyrzuceni, gdyż odziedziczą go na zawsze, również stoi drzewo życia. Ten obraz należy jednak wytłumaczyć, gdyż nie należy go tak dosłownie rozumieć. My wierzymy oczywiście, że naszym drzewem życia, którego liście służą do uzdrawiania narodów, nie może być nikt inny, jak tylko nasz Pan Jezus Chrystus. Nie jesteśmy w stanie inaczej sobie tego wyobrazić, gdyż tylko takie znaczenie daje nam niewysłowione zaspokojenie i zadowolenie.

W każdym razie kochani, w tym widzimy sens pokazanej Janowi wizji, gdyż taka jest prawda, że Jezus przeszedł z śmierci do życia i jest życiem dla swojego żyjącego ludu. On jest wszystkim i we wszystkim dla swojego ludu, który tylko przez Niego i dla Niego otrzymuje duchowe życie.

Mamy całkowicie rację, gdy mówimy, że Chrystus jest drzewem życia. Mam nadzieję, że gdy będę o Nim mówił, niektórzy z was zechcą zerwać i skosztować tego owocu i żyć dzięki niemu wiecznie. Naszym życzeniem jest tak posłużyć się tą świętą alegorią, aby jakąś biedną umierającą duszę zachęcić do sięgnięcia po życie wieczne, którym jest Pan Jezus Chrystus. Aby zachęcona mocno uchwyciła się Pana Jezusa.

Popatrzmy najpierw na drzewo życia w zimie, kiedy nie ma owoców. Po drugie chciałbym pokazać wam drzewo życia wtedy, gdy wypuszcza pąki i zaczyna kwitnąć. Po trzecie chcę szukać i pokazać wam drogę, na której moglibyście skosztować tego owocu.

Najpierw chciałbym porozmawiać z wami o Jezusie Chrystusie – drzewie życia w zimie. Na pewno przypuszczacie, że mam na myśli obraz cierpiącego Jezusa w Jego ciemnych zimowych dniach, kiedy wisiał na krzyżu, kiedy krwawił i umierał. Wtedy gdy nie doznawał chwały od ludzi, gdy nikt nie zwracał na Niego uwagi, gdy nawet Bóg, Jego Ojciec zakrył na krótki czas swoje oblicze przed Nim. Jezusa, który stał się przeklęty za nas, abyśmy w Nim dostąpili usprawiedliwienia, gdyż tylko takie liczy się przed Bogiem.

Moi kochani, nigdy nie zobaczycie drzewa życia, jeśli najpierw nie popatrzycie na krzyż, gdyż to właśnie tam nasze drzewo życia nabrało mocy, aby potem wydać wspaniały owoc. Stało się to właśnie tam, gdzie Jezus zakończył swoje dzieło,dopełnił swoją służbę i tam otrzymał moc zbawienia naszych dusz. Stał się Księciem naszego błogosławieństwa.

Pójdźcie teraz ze mną przez moc wiary do stóp góry zwanej Oliwną i popatrzmy, zobaczmy co tam się wydarzyło. Pójdźmy na Golgotę jak Mojżesz na górę, gdzie palił się krzak. To jest największym cudem jaki kiedykolwiek oglądała ziemia, niebo i piekło. Zechciejmy chociaż kilka minut zatrzymać się tu.

Nasz Pan Jezus, ten zawsze żyjący, nieśmiertelny, wieczny, stał się człowiekiem i uniżył się Sam aż do śmierci krzyżowej, chociaż nie zasłużył sobie na taką śmierć. Jego człowieczeństwo nie miało potrzeby aby umrzeć. On mógł dalej żyć i nigdy nie oglądałby śmierci gdyby tylko zechciał. On nie popełnił żadnego grzechu, ani przestępstwa i dlatego żadna kara nie mogła być na Niego położona.

Każdy ból na krzyżu był w zastępstwie za was dzieci. Pan chwały krwawił za was, Sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby przyprowadzić was do Boga. On nie zasłużył na żadną karę. Jego Ojciec miłował Go niewysłowioną miłością i nie zasłużył On na to, aby być bitym ręką Ojca. On cierpiał za grzechy swoich nieprzyjaciół, za twoje i za moje grzechy. Jego ranami zostaliśmy uleczeni, przez Jego mękę zostaliśmy pojednani z Bogiem.
Pomyślcie więc o naszym Zbawicielu na krzyżu. Zauważcie, że taka śmierć była przeklęta. Ludzie umierali w różny sposób, ale była tylko jedna śmierć, którą Bóg przeklął. Bóg nie powiedział „przeklęty, który umiera przez ukamienowanie, albo od miecza, albo przez zawieszenie na szyi kamienia młyńskiego”. Bóg nie przeklął też tego, który zostanie zjedzony przez robaki. W słowie Bożym zostało napisane „przeklęty jest każdy, który zawisł na drzewie”. Jezus nie mógł umrzeć inną śmiercią, jak tylko tą wyznaczoną jako przeklęty.

Podziwiajcie to, że Jezus stał się dla was przeklęty. Podziwiaj i kochaj Go, pozwól, aby twoja wiara i twoja wdzięczność stopiły się w jedno.
To była śmierć wyrażająca największe potępienie i poniżenie. Prawo rzymskie mówiło, że taką śmiercią umierali najwięksi przestępcy i niewolnicy. Taką śmiercią nie mógł być ukarany żaden rzymianin, ani też żaden z poddanych królewskich. Na taką karę śmierci mógł być skazany tylko niewolnik kupiony na rynku, a potem znowu sprzedany.

Izraelici uważali, że zasłużył sobie na to, aby został sprzedany jak niewolnik. Do przekleństwa takiej śmierci, jakby jeszcze było mało, dołożyli własne szyderstwo i urąganie. Kpili sobie z Niego i szydzili. Niektórzy przechodząc kręcili głowami, inni stali cicho i pokazywali język, jeszcze inni pluli na Niego. Byli też tacy, którzy usiadłszy pod krzyżem zadowalali się wyśmiewaniem Go i znieważaniem.

Nasz Pan wystawiony został na hańbę i pośmiewisko. Urągano Mu i kpiono z Niego, nawet ci, którzy byli z Nim ukrzyżowani wyśmiewali się z Niego. To wszystko znosił za nas. Znieważony był z naszego powodu, nasze grzechy Go zhańbiły. Poza tym, taka śmierć połączona jest ze strasznymi cierpieniami. Nie wolno nam zapomnieć jakie bóle i cierpienia przechodził nasz Pan i Zbawiciel. Myślę, że jeśli nie będziemy doceniać tych cielesnych cierpień, również te duchowe zaczniemy pomniejszać.

To musi być straszna śmierć, gdy się umiera w taki sposób, że delikatne dłonie i stopy zostają przebite, kiedy wszystkie stawy zostają zwichnięte poprzez mocny wstrząs przy ustawianiu krzyża. Kiedy gorączka rozpala ciało, a w ustach robi się gorąco jak w rozpalonym piecu. Kiedy język w ustach staje się obrzęknięty, a jedynym napojem jaki jest podawany to ocet wymieszany z żółcią.
Ach kochani! Nikt z nas nie zna takich cierpień i bólu, jakie znał Pan Jezus. To było powolne umieranie. Gdy śmierć jest bolesna, ulgę przynosi myśl, że to cierpienie zaraz się skończy. Kiedy człowiek zostaje powieszony, lub gdy głowa zostaje odcięta od reszty ciała, to ból w takim momencie może być bardzo wielki, ale wkrótce przemija. Umieranie na krzyżu jest długie. Człowiek wisi tak długo! Gdy Piłat usłyszał, że nasz Zbawiciel już umarł, bardzo się zdziwił, że tak szybko.

Przypominam sobie jak jeden misjonarz z Birmy opowiadał o człowieku, którego tak ukrzyżowano, że żył on jeszcze dwa dni po tym, jak go ukrzyżowali. Słyszałem o ludziach, którzy wisieli na krzyżu jeszcze przez 48 godzin po tym, jak zostali ukrzyżowani, a gdy ich zdjęto jeszcze żyli. Żyli, ich rany zagoiły się, a oni żyli jeszcze długie lata. To była powolna śmierć, jaką nasz Zbawiciel musiał umierać.

Kochani, jeśli to wszystko podsumujemy, dojdziemy do jednego – nasze serca powinny uniżyć się w pokorze – jeśli zaliczani jesteśmy do wierzących – okazać dziękczynną miłość. Jeśli jesteśmy niewierzący, powinno wzbudzić się w nas zawstydzenie z tego powodu, że tak mało Go kochaliśmy, my dzieci ludzkie, które On tak bardzo ukochał.

Jezus Chrystus umierał nie mając ani jednego własnego grzechu. Ukarany został karą śmierci, ponieważ nasze grzechy zostały na Niego włożone.
Wszystkie nasze grzechy Pan Jezus wziął na siebie jakby były jego własnymi grzechami. On zajął miejsce, na które każdy grzesznik sobie zasłużył – zajął nasze miejsce, za nas znosił Boży gniew.

Kochani, bardzo chciałbym mieć moc pokazać wam Chrystusa ukrzyżowanego tak, aby On stał się dla was widoczny na krzyżu. O, jakże bym chciał Go wam namalować, abyście ujrzeli Go oczami waszego serca! Chciałbym, abyście poczuli Jego cierpienie, abyście słyszeli Jego ciche westchnienia, abyście posmakowali z kielicha tę gorycz, którą musiał wypić. Jeśli nie będę w stanie tego uczynić, powinno wystarczyć gdy ci powiem, że taka śmierć to jedyna nadzieja dla grzesznika. Jego rany stały się bramami do nieba. Ból i cierpienia Immanuela są jedyną pokutną ofiarą za ludzkie winy.

O, wy wszyscy,którzy chcecie dostąpić błogosławieństwa, zwróćcie swoje oczy na Niego! Twoje życie to patrzenie na Niego, nic innego. Zginiesz jeśli nie będziesz na Niego patrzył.

Przyjmijcie Go, a nigdy nie umrzecie, moce piekielne was nie przemogą. Przyjdźcie, wszystkie obciążone winą dusze. Jezus nie potrzebuje ani waszych łez ani waszej krwi. Jego łzy mogą was oczyścić, Jego krew może obmyć was z waszych grzechów. Wasze serca nie są tak złamane jakbyście chcieli, to Jego złamane serce, a nie wasze otwiera wam niebo. Nie możecie być takimi jakbyście chcieli: Jezus zajął wasze miejsce, był tam zamiast was, tak jak chciał Bóg, że On ma tam być. Bóg jest z Niego zadowolony, wy też bądźcie zadowoleni. Przyjdźcie i zaufajcie Mu. Chcielibyście, aby wasze problemy i troski miały swój koniec - przyjdźcie do Waszego Niebiańskiego Ojca tacy, jacy jesteście! Nic nie powinno być dla was tak ważne jak to, że Zbawiciel krwawił i zostaliście „przyjęci w Umiłowanym”. (ang. tłum. He has made us accepted in the Beloved) – Efezjan 1.6
Tak zawisł Jezus Chrystus na krzyżu – drzewo życia w zimie.

Pozwólcie teraz, że wam pokażę, na tyle na ile jestem w stanie to uczynić, to samo drzewo życia jak ono kwitnie i przynosi owoc. Tam stoi On - Jezus – ciągle jeszcze Jezus – ten sam, ale jakże zmieniony. Ten sam Jezus – ubrany w chwałę, a nie w hańbę, Ten przez którego błogosławieni są ci, którzy przychodzą do Boga.


Mój tekst mówi o drzewie rodzącym dwanaście razy, wydającym co miesiąc swój owoc. Myślę, że należy rozumieć to tak, że w Chrystusie mamy wszystko. On jest wystarczający i doskonały, w Nim zgromadzone są zapasy wszystkiego, co jest potrzebne człowiekowi. W Chrystusie znajduje się w obfitości łaska dla różnego rodzaju grzeszników i różnego rodzaju błogosławieństwa dostosowane do różnego rodzaju potrzeb.

O drzewie palmowym (o palmie) czyta się, że jest całkowicie wykorzystywane przez człowieka dla jego potrzeb, począwszy od korzeni, kończąc na owocach. Tak samo jest z Panem Jezusem. Nie ma w Nim niczego, co byłoby zbędne. Nie ma w Nim nic zbytecznego lub bez znaczenia. Potrzebujecie Go we wszystkim co czynicie, w każdym względzie.

Drzewo życia daje nam pokarm. Niektóre drzewa przynoszą obfite owoce. Adam żył w ogrodzie dzięki owocom, które tam znajdował. Jezus Chrystus jest pokarmem dla swojego ludu. Co za wyśmienity i smakowity pokarm, On jest wystarczający i bogaty we wszystko. Pokarm dostosowany do potrzeb każdej zgłodniałej duszy to Jezus. Manna była pokarmem anielskim, a co mam powiedzieć o Jezusie Chrystusie? Aniołowie nigdy nie skosztowali jaka słodycz jest w zbawiennej łasce i miłości Jezusa, który umarł za nas.

Jakże możecie zostać nakarmieni! Ciało jedynego Syna Boga jest duchowym pokarmem każdego dziedzica niebios. Głodne dusze, przyjdźcie do Jezusa, jeśli chcecie się posilić.

Jezus daje swojemu ludowi również napój. Niektóre tropikalne drzewa zawierają w sobie płyny, które są słodkie i tłuste jak mleko. Ci, którzy je piją zostają przez nie ożeźwieni. Krew Pana Jezusa jest winem dla Jego ludu. Pojednanie, jakie Pan Jezus dokonał przez swoje cierpienia na krzyżu, to jest złoty kielich, z którego pijemy aż nasze zmęczone dusze się rozweselą, wzmocnią i ożywią. Jezus daje nam wodę życia, wino i mleko. Wszystko bez pieniędzy, za darmo. Co za Drzewo Życia, które daje jedno i drugie, pokarm i napój.


Jezus jest Drzewem Życia, które również nas przyodziewa. Adam udał się do drzewa figowego, aby się okryć, a liście figowe, na ile mogły, stały się dla niego okryciem. My przychodzimy do Chrystusa i co znajdujemy – nie liście figowe, lecz szatę sprawiedliwości, której piękności nie dorówna żadna inna. Piękny fason, który nigdy się nie zużywa, doskonale dopasowana szata, całkowicie zakrywająca naszą nagość, od stóp do głów. A gdy ją ubierzemy nabieramy piękności samego Jezusa Chrystusa. O, życzcie sobie takiej szaty, która gdy ją ubierzecie da wam prawo przebywania wśród dworzan nieba. Przyjdźcie do Jezusa i weźcie szatę, którą daje drzewo życia.

To drzewo daje wam również lekarstwo. „A liście drzewa służą do uzdrawiania narodów.” Połóż plaster na jakąkolwiek ranę, jeśli to jest od króla Jezusa, to rana się wygoi. Tylko jedna obietnica z Jego ust, tylko jeden liść z tego drzewa, jedno słowo z Jego Ducha, tylko jedna kropla Jego krwi – to jest królewski leczący plaster. Prawdą jest, że nie ma balsamu w Gilead, tam nie było lekarza, dlatego winy córki Izraelskiej nie mogły być wyleczone. Nasz balsam jest w Jezusie, mamy lekarza z Golgoty i dlatego wszystkie winy córki Bożego ludu mogą być uleczone, gdy tylko uda się ona do Jezusa i poprosi o wyleczenie.
Co mam wam jeszcze powiedzieć? Czy jest coś, czego wasz duch bardziej potrzebuje? O, Boże dzieci, Chrystus jest wszystkim! O, wy bezbożni, przeszukaliście cały las, aby znaleźć drzewo, które zaradziłoby waszym brakom – stójcie tu cicho. „Jabłoń pomiędzy leśnymi drzewami”, („Pieśń nad pieśniami” 2.2) jest tym drzewem, którego potrzebują wasze dusze. Pozostańcie tu, a otrzymacie wszystko co jest wam potrzebne. Zauważcie, że to drzewo daje schronienie podczas burzy. Inne drzewa nie są bezpieczne, gdy zbliża się burza, lecz kto pod tym drzewem, którym jest Jezus Chrystus szuka schronienia, tego nie dosięgną żadne Boże grzmoty i nie wyrządzą mu żadnych szkód. Kto uchwycił się Jezusa nie może być zraniony. Prędzej przeminie niebo i ziemia, niżby miała zginąć dusza, która znalazła schronienie pod gałęziami tego drzewa.



O, pozwólcie, że jeszcze raz przypomnę wam, którzy znaleźliście w Nim schronienie przed Bożym gniewem, że w Nim dane wam zostało również schronienie przed różnymi rodzajami niebezpieczeństw. Nawet gdy znajdujecie się w niebezpieczeństwie, On w tych gorących dniach waszych trosk da wam wytchnienie. W Jego przyjemnym i chłodnym cieniu znajdziecie ukojenie.
„W Jego cieniu pragnę odpocząć, gdyż Jego owoc jest słodki dla mego podniebienia” (PnP.2.3). Mając Chrystusa, macie pocieszenie, radość, pokój i wolność, a gdy przyjdą cierpienia, w Nim znajdziecie schronienie i pomoc, szukajcie tylko Jego bliskości. On jest Drzewem Życia, które rodzi owoce dwanaście razy. Są one zawsze dojrzałe i dobre do jedzenia, ponieważ dojrzewają co miesiąc. Wszyscy, którzy pragną mogą z nich spożywać, a jego liście nie uzdrawiają tylko nielicznych, lecz służą do uzdrawiania całych narodów. O, jak wielkie jest to słowo! Liści jest wystarczająco, aby uzdrowić wszystkie narody, które do Niego przyjdą.

O, niech Bóg chroni, aby żaden z was nie umarł na duchową chorobę, kiedy mamy liście, które mogą nas wyleczyć. Niech żaden z was nie spożywa z kwaśnych gron tego świata. Są one trujące i wypełnione grzechem, podczas gdy słodkie owoce miłości Jezusa czekają na was. One was orzeźwią i całkowicie zaspokoją.
A teraz chcę wam pokazać w jaki sposób możecie zdobyć owoc z drzewa życia. Ważną rzeczą jest nie tylko wiedzieć, że jest taki owoc, ale jak mogę po niego sięgnąć. O, jakże bym chciał, by choć niektórzy z was mieli to pragnienie, aby poznać naprawdę tę drogę, lecz obawiam się, że wielu nie będzie się o to troszczyć. Wiecie, dr Payson był pewnego razu zaproszony na herbatę przez człowieka należącego do jego zboru. Potem, odchodząc stamtąd powiedział: zostałem przez panią dobrze potraktowany, chciałbym wiedzieć, jak potraktowała pani mojego Mistrza?

To jest pytanie, które chciałbym zadać niektórym z was: Jak traktujecie mojego Mistrza? Czy potraktowaliście Go tak, jakby nie był Chrystusem? Jakby nie był wam potrzebny? On jest wam bardzo potrzebny. Zechciejcie Go szybko znaleźć, bo jak będziecie Go szukać, gdy będziecie umierać na łożu śmierci, to wtedy zaczniecie Go bardzo potrzebować i może okazać się, że Go nie znajdziecie.

Tym środkiem służącym do zdobycia owocu z Drzewa Życia jest wiara. Wiara to ręka, którą posługujesz się, aby zerwać „złote jabłko”. Czy możesz uwierzyć? W rzeczy samej, czy możesz uwierzyć, że Jezus jest Synem Bożym, że zmarł na krzyżu? „Tak”, powiesz, „ja wierzę”. Czy wierzysz, że Jego cierpienia są w stanie uczynić cię błogosławionym? Czy chcesz oddać Mu się cały, aby dostąpić błogosławieństwa? Jeśli tak, to jesteś uratowany. Jeśli twoja dusza przyjdzie do Jezusa i powie: „Panie mój, wierzę w Ciebie, wierzę że Ty możesz uczynić mnie błogosławionym. Całkowicie Tobie się oddaję”. To jest wiara.

Fuller jeździł konno do różnych miast, tam gdzie zapraszano go do zgromadzenia, aby głosił. Gdy stanął nad rzeką, przez którą miał się przeprawić, aby dostać się na drugi brzeg, to się trochę wystraszył, ponieważ w ostatnim czasie padało i rzeka nieco wezbrała. Musiał dostać się na drugą stronę, lecz nie wiedział jak głęboka w tym miejscu może być rzeka. Niedaleko stał pewien tutejszy człowiek, który powiedział do niego: „wszystko w porządku, panie Fuller, niech pan spokojnie posuwa się do przodu, w tym miejscu pana koń na pewno nie straci gruntu pod nogami”. No i pan Fuller wjechał w wody rzeki, jednak woda sięgała koniowi aż do pasa uprzęży, potem aż do siodła, wtedy poczuł że jest mokry. Pomyślał: „chyba lepiej będzie gdy zawrócę”. I już zawracał, gdy ten człowiek zawołał: „niech pan jedzie dalej panie Fuller, wszystko w porządku, niech pan spokojnie jedzie dalej”. Pan Fuller odpowiedział „pojadę dalej, chcę jechać dalej wierząc”.

Widzisz grzeszniku, podobnie jest i z tobą. Myślisz sobie, że twoje grzechy są tak głębokie, że Chrystus nie da rady ciebie przez to przeprowadzić, ale ja ci mówię, że tak jest grzeszniku, zaufaj Jezusowi. Jeśli będzie taka potrzeba, On przeniesie ciebie przez najgorsze piekło. Nawet gdybyś miał wszystkie grzechy wszystkich ludzi, które zostałyby na ciebie złożone, Jezus mógłby przenieść cię przez burzę tych grzechów, jeśli tylko byś Mu zaufał. Człowieku, tylko zaufaj Jezusowi! Choćby ta rzeka grzechów była głęboka, to miłość Jezusa do ciebie jest jeszcze głębsza. Nie daj się oszukać przez diabła. On jest kłamcą i ojcem kłamstwa, ale mój Mistrz jest wierny i prawdziwy. Zaufaj Mu, polegaj na Nim, a wszystko będzie dobrze. Rzeka może wydawać się głębsza a fale mocniejsze, lecz silne ramię Jezusa jest w stanie poruszyć niebo i ziemię i jest w stanie podnieść cię, trzymać mocno i przeprowadzić.

O duszo, odpoczywaj w Jezusie, a będziesz uratowana!

Jeszcze jedno. Gdyby wam się wydawało, że nie jesteście w stanie dostać się do owoców tego Drzewa, musicie Nim mocno potrząsnąć. To potrząsanie dokonuje się przez modlitwę. „O – powiesz – ja się modliłem.” Tak, ale owoc nie spada z drzewa po pierwszym lekkim potrząśnięciu. Potrząśnij nim jeszcze raz, człowieku potrząśnij jeszcze raz! Gdy drzewo jest mocno rozrośnięte i głęboko zakorzenione, musisz się mocno zaprzeć, mocno je uchwycić ze wszystkich swoich sił i potrząsać tak mocno. Często potrzebny jest wysiłek, nieraz musisz poczuć napięcie każdego mięśnia i ścięgna, gdy potrząsasz wytrwale aż spadnie owoc. To jest sposób, jak trzeba się modlić. Potrząsaj drzewem życia, aż otrzymasz dar łaski. Pan Jezus chce i czeka, żeby ludzie żarliwie się modlili. Nie będziecie dla Niego zbyt natarczywi. Wasi sąsiedzi mogą być nieprzyjemni, gdy ich o coś poprosicie, lecz Pan Jezus zawsze jest przyjemny.

O, idźcie do swojej komory modlitwy wy, którzy jeszcze nie znaleźliście Jezusa Chrystusa! Czy na krawędzi swojego łóżka, czy w swojej komorze, wszystko jedno, „szukajcie Pana, dopóki można Go znaleźć, wołajcie Go dopóki jest blisko”. Niech Duch Boży prowadzi was do modlitwy i porusza was, abyście nie ustawali w modlitwie. Jezus musi was słyszeć. Brama nieba jest otwarta dla tych, którzy odważnie pukają, którzy nie chcą być odrzuceni.

Niech Pan pomoże wam w waszych błaganiach, abyście mogli w końcu powiedzieć „uwielbiam, kiedy Pan słucha mój głos i moje błagania, kiedy nadstawia do mnie swoje ucho i dlatego będę wołał do Niego przez całe moje życie.”
Niech Pan pobłogosławi te przemyślenia. W Imieniu Pana Jezusa. Amen.


Komentarze

Popularne posty