" Mieszkaj w Chrystusie" - Dzień 3 ~ Andrew Murray


MIESZKAJ W CHRYSTUSIE
a On cię zachowa

Dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa” (Flp 3: 12)
Wielu być może przyzna, że mieszkanie w Jezusie jest świętym obowiązkiem i błogim przywilejem, a mimo to cofnie się przed pytaniem: „Czy życie nieprzerwanej łączności ze Zbawicielem jest naprawdę możliwe?” Ludzie ci mniemają, być może, że tylko niektórzy chrześcijanie, przeznaczeni do szczególnych zadań i wyposażeni w wyjątkowe zdolności, dochodzą do takiego stanu, ale większość chrześcijan, których czas – według zrządzenia Bożego – jest zupełnie wypełniony zadaniami życiowymi, nie może takiego stanu osiągnąć. Im więcej słyszą o pozostaniu w Chrystusie, tym lepiej rozumieją, jak wspaniały i błogosławiony musi to być stan. I nawet chętnie ofiarowaliby wszystko, aby dostąpić tego błogosławieństwa, ale – niestety – uważają się za zbyt słabych i małowiernych, aby kiedykolwiek go dostąpić.
O, drogie dusze! Czyż nie wiecie, że pozostawanie w Chrystusie jest właśnie czymś dla słabych, czymś, co tak bardzo potrzebne jest ich słabości. W tej sprawie nie spotykamy się z pytaniem Chrystusa, czy wykonaliśmy to lub owo dzieło, albo czy prowadziliśmy dotąd święte życie. Nie, mieszkanie w Chrystusie polega po prostu na tym, że słaby powierza się opiece mocnego, a niewierny rzuca się w ramiona wiernego, doskonałego i godnego zaufania Zbawiciela. Pozostawanie w Chrystusie, to nie rzecz, którą mamy wykonać, jako warunek błogosławieństwa, lecz jedynie zgoda na to, aby on mógł wszystko za nas, w nas i przez nas uczynić. Jest to coś, co on za nas czyni, owoc i siła jego zbawczej miłości. Naszą sprawą jest oddać się mu, zaufać i oczekiwać, że On to, czego się podjął, wykona.
A właśnie tego oczekiwania, ufnego oparcia się na słowie Jezusa, że w nim przygotowane jest dla nas miejsce – tego wielu chrześcijanom brakuje. Nie zadają sobie trudu, aby zwrócić uwagę na fakt, że Jezus mówi: „we mnie”, że ofiaruje siebie samego jako „stróża Izraela, który nie śpi, ani nie drzemie”; że z całą mocą swej miłości ofiarowuje im miejsce przebywania, gdzie wpływ jego łaski jest dużo silniejszy niż ich słabość i możliwość zbłądzenia.
Pojęcie takich ludzi o drodze łaski jest mniej więcej następujące: rozumieją, że ich nawrócenie i usprawiedliwienie było dziełem Bożym, ale wobec tego teraz, z wdzięczności do Boga, ich obowiązkiem jest żyć po chrześcijańsku i naśladować Jezusa. Na pierwsze miejsce wysuwa się więc stale myśl, że to oni muszą wykonać jakieś dzieło, a choć proszą o pomoc, to jednak jest to ich dzieło. Dlatego stale upadają i tracą odwagę, a zwątpienie pomnaża tylko ich bezsilność.
Ale to nie tak, zmęczona i utrapiona duszo. Przecież to Jezus sam cię pociągnął, mówiąc: „Pójdź”; to on a nie ktoś inny, chce cię przy sobie zatrzymać, mówiąc: „pozostań”. Od niego i jego łaski pochodzi zarówno twoje przyjście, jak i pozostanie. Słowo „pójdź”, które usłyszałeś, rozważyłeś i przyjąłeś, było słowem miłości, które cię pociągnęło jak powrozem, podobnie jest ze słowami „pozostań, mieszkaj”, które cię trzymają i wiążą ze sobą. Gdybyś tylko chciał znaleźć czas, aby słuchać głosu Jezusa. „We mnie – mówi on – jest twoje miejsce, w moich wszechmocnych ramionach. Ja, który cię tak gorąco miłuję, wołam: pozostań we mnie; możesz mi zupełnie zaufać”. Tak, gdy głos Jezusa dotrze do duszy i tam pozostanie, na pewno spotka się z odpowiedzią: „Tak, Zbawco, w Tobie mogę, w Tobie chcę pozostać”.
Mieszkajcie we mnie” – nie są to słowa zakonu Mojżeszowego, które żądałyby od grzesznego człowieka czegoś, czego by on nie mógł wykonać. Słowa te są przykazaniem miłości i kryją w sobie również obietnicę. Zagłębij się w nią, a wszelkie uczucie ciężaru, obawy, zwątpienia zniknie, i kiedy usłyszysz słowa o pozostaniu w Jezusie, pierwszą twą myślą będzie, że to szczęście i błogosławieństwo jest dla ciebie i będziesz się tym cieszył.
Nie jesteś pod zakonem z jego nieugiętym „musisz”, ale pod łaską, która sprawia, że nie musisz nic czynić, ale wierzyć temu, co Jezus dla ciebie uczynił. A jeśli ktoś zwróci słuszną uwagę, że przecież i my musimy coś uczynić, to odpowiedź brzmi: nasza praca i działanie są tylko owocem pracy Chrystusa w nas. Kiedy dusza zupełnie się uciszy i odpoczywa tylko w tym i patrzy tylko na to, co Jezus czyni, dopiero wtedy zostaje pobudzona do najżywszej czynności, wtedy jej praca będzie najpożyteczniejsza, ponieważ wie, że On to czyni. Gdy zrozumiemy, że w tych słowach „we mnie”, zawarta jest potężnie pobudzająca moc miłości schylającej się ku nam, aby nas podnieść i utrzymać, powstanie w nas gorące pragnienie, aby w Nim pozostać.
Ścisły związek tego, co Jezus czyni, z tym, co nam pozostaje do wykonania, jest cudownie wyrażony w słowach apostoła Pawła: „Dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa”. Ponieważ wiedział, że go uchwycił potężny i wierny Jezus po to, aby go uczynić jedno z Sobą, dlatego też on pracował jak najwięcej, aby otrzymać kosztowną nagrodę.
Wiara, doświadczenie i mocna pewność: „Jezus mnie uchwycił” dawały mu odwagę i siłę, aby „dążyć do tego” i „uchwycić” to, ponieważ został pochwycony. Każde nowe spojrzenie na wysoki cel, dla którego go Jezus uchwycił, pobudzało go na nowo, aby nie tylko iść, ale biec do tego najwyższego szczytu.
Najlepiej zrozumiemy sens słów apostoła Pawła, gdy wyobrażamy sobie ojca pomagającego swemu dziecku wspiąć się na stromą skałę. Ojciec stoi już na górze i uchwycił syna za rękę, aby go w górę pociągnąć. Wskazuje mu miejsce, do którego pomoże mu się dostać. Skok byłby tu zbyt ryzykowny, gdyby dziecko było samo, ale ręka ojcowska jest dla niego rękojmią. Dlatego skacze, aby osiągnąć miejsce, do którego ojciec chce go pociągnąć. To siła ojca ochrania je, nadaje mu rozpęd i zachęca do wytężenia wszystkich sił.
Taki jest stosunek między Chrystusem a tobą, drogie dziecko! Zwróć najpierw swój wzrok na cel, dla którego on cię uchwycił. Celem tym jest życie w stałej nieprzerwanej społeczności z nim samym i on chce ci w tym dopomóc. Wszystko, co dotąd otrzymałeś – przebaczenie i pokój, Ducha Świętego i jego łaski – wszystko to jest tylko przygotowaniem do tego celu; a wszystko to, co ci jest obiecane w przyszłości – świętość, przynoszenie owocu i wieczna chwała – jest naturalnym wynikiem życia w społeczności z Chrystusem. Połączenie z nim, a przez niego z Ojcem, to najwyższy cel w pracy Chrystusa z nami. Zwróć tylko na niego swój wzrok, patrz uważnie, a stanie się to dla ciebie jasne: „Tym celem, do którego Jezus chce mnie doprowadzić jest zamieszkanie w nim”.
Jeżeli tę myśl zrozumiałeś, to daj miejsce jeszcze jednej w swym sercu: „Chrystus mnie uchwycił, a jego wieczysta moc, która mnie uchwyciła, prowadzi mnie teraz do tego miejsca, w którym mnie chce mieć”. Patrz więc na Jezusa, patrz na miłość promieniującą z jego oczu, która cię pyta czy chcesz mu zaufać, że on będzie cię strzec. Przecież to on cię szukał, znalazł i pociągnął do siebie. Patrz na „potężne ramię” i powiedz, czy nie masz wszelkich powodów ku temu, aby spokojnie spolegać na tym, który może cię w sobie zachować.
Jeżeli pomyślisz o tym, jak wysoki cel On ci wskazuje, ten właśnie, dla którego cię uchwycił; jeżeli wzrok swój skierujesz na tego, który cię trzyma i czeka, abyś pozwolił mu dać ci potrzebną moc to – jak wspomniany przed chwilą chłopiec – powiedz teraz, czy nie zechciałbyś dziś uczynić tego „skoku” i wznieść się do błogiego życia w Chrystusie. Tak rozpocznij teraz, zaraz! Mów: „O mój Jezu, który rozkazujesz mi, abym pozostał w Tobie – skoro Ty sam bierzesz na siebie to, aby podnieść mnie do celu i tam utrzymać, to chcę spróbować; drżąc, ale jednak ufając ci, pragnę powiedzieć: Jezu! pozostaję w Tobie”.
Mój kochany, ty, który wraz ze mną chcesz ukryć się w Panu Jezusie, znajdź trochę czasu sam na sam z Jezusem, a wtedy powiedz mu to wszystko. Byłoby zuchwalstwem mówić o pozostawaniu w Jezusie tylko po to, aby wywołać w tobie przyjemne wrażenie. Nie o to chodzi; chodzi o to, aby prawda Boża została natychmiast zamieniona w czyn i życie. O, oddaj się dziś kochanemu Zbawcy, aby uczynić to jedno, czego od ciebie żąda. Wydaj siebie samego, aby pozostać w nim. On dokona tego dzieła w tobie; możesz oczekiwać, że on cię zachowa w sobie i w ufności.
A gdyby znowu wyłoniły się jakieś wątpliwości, albo jakiś upadek doprowadził cię do rozpaczy, to pomyśl o tym, w czym Paweł znalazł moc dla siebie: „Zostałem uchwycony przez Jezusa Chrystusa”. W tej pewności leży źródło siły. Stąd możesz popatrzeć na cel, na który zwrócone jest serce Jezusa, na który i twoje serce może być zwrócone. Wzmocni to twoje zaufanie, że ten, który rozpoczął w tobie dobre dzieło, dokona go. W tym zaufaniu nabierzesz odwagi, aby dzień po dniu na nowo powtarzać: „Dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa”. Dlatego więc, że sam Jezus mnie uchwycił i ponieważ mnie strzeże, odważam się powiedzieć: „Mój Zbawco, pozostaję w Tobie”.

list do Filipian 3,12
" Mieszkaj w Chrystusie" Andrewm Murray


Komentarze

Popularne posty