"Mieszkaj w Chrystusie" - Dzień 21 ~ Andrew Murray

Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam” (J 15:7)

Modlitwa jest zarówno drogą do połączenia się z Jezusem, jak i owocem tego połączenia. Ma ona niewypowiedzianie wielkie znaczenie. Wszystkie sprawy wiary, wszystkie błagalne prośby, wszelkie usilne pragnienia zupełnego oddania, wszelkie wyznanie naszych grzechów i braków, wszelka działalność duszy, która polega na wyrzeczeniu się siebie, a uchwyceniu się Jezusa – wszystko to znajdzie swój wyraz w modlitwie. W każdym rozmyślaniu o pozostawaniu w Chrystusie, w którym nauka Pisma zostaje nam naświetlona z nowego punktu widzenia, pierwszym pragnieniem wierzącego jest natychmiast spojrzeć na Pana, wylać swe serce przed jego Ojcowskim sercem i wyprosić sobie zupełne zrozumienie i możność przyjęcia tego, o czym dowiedzieliśmy się z Pisma. A ten, kto nie zadowoli się samą nadzieją, ale znajdzie czas na modlitwę i – cierpliwie czekając – uchwyci to, co zostało mu ukazane, z pewnością wzmocni się w Chrystusie. Niezależnie od tego, jak słabe byłoby to początkowe usiłowanie duszy, to jednak jej modlitwa zostanie wysłuchana i dusza przekona się, że modlitwa jest tą najważniejszą drogą dojścia do zupełnego połączenia z Jezusem.
Ale modlitwa jest nie tylko drogą do pozostawania w Jezusie, lecz również jego owocem, o którym Pan wspomina w swym podobieństwie o krzewie winnym. Wynika z niego, że Pan nie uważa modlitwy za jakiś środek – jak my prawie wszyscy sądzimy – przez który możemy otrzymać błogosławieństwo, ale raczej za główną drogę, którą my jako współpracownicy Boży możemy sprowadzić na świat błogosławieństwo i moc dzieła odkupienia Chrystusowego. Pan pokazuje nam jako cel uwielbienie Ojca przez rozszerzanie jego Królestwa – dlatego też uczynił nas latoroślami – i zapewnia nas, że jeśli w nim pozostaniemy, staniemy się podobni do Izraela, który walczył z Bogiem i z ludźmi i zwyciężył (1 M 32:28). Nasza modlitwa ma się stać „usilną modlitwą sprawiedliwego”, która „wiele może” (Jk 5:16), podobnie jak kiedyś modlitwa Eliasza. Taka modlitwa będzie owocem pozostawania w Jezusie, a zarazem drogą do przyniesienia większego owocu.
Chrześcijanin, który nie mieszka całkowicie w Chrystusie, widzi tyle trudności związanych z modlitwą, że modli się mało, albo wcale, pozbawiając się siły i pociechy, którą mógłby znaleźć w modlitwie. Pod pozorem pokory może zadawać sobie pytanie, czy taki niegodny grzesznik jak on, mógłby się spodziewać wysłuchania przez świętego Boga. Myśli o Bożym majestacie o Bożej doskonałej mądrości i miłości, i nie może zrozumieć, jak jego modlitwa mogłaby odnieść jakiś skutek. Modli się, ale raczej dlatego, że gdyby zupełnie się nie modlił, nie byłby spokojny, ale nie wie, jakiego wyzwolenia od wszystkich pytań i wątpliwości doznaje dusza, która z ufnością pozostaje w Jezusie. Dusza taka widzi i coraz wyraźniej doświadcza, że prawdziwe duchowe połączenie z Jezusem polega na tym, że jesteśmy przyjęci i wysłuchiwani. Obcowanie z Synem Bożym jest czymś żywym; jesteśmy naprawdę jedno z nim i nasza modlitwa podnosi się ku niebu, podobnie jak jego modlitwa. Pozostając w nim, możemy prosić o cokolwiek chcemy, a będzie nam dane.
Możemy przytoczyć tu różne powody, dla których tak jest. Przede wszystkim, jeżeli pozostajemy w Chrystusie, a jego słowa w nas, uczymy się modlić zgodnie z wolą Bożą. Nasza wola zostaje przez pozostawanie w Jezusie przytłumiona, a nasze myśli i życzenia zostają podporządkowane myślom Jezusa. Stajemy się coraz bardziej jedno z Jezusem, całe nasze chcenie i wykonanie zostaje zharmonizowane z jego wolą i jemu podporządkowane. Następuje częste i głębokie badanie głębi serca, czy oddanie nasze było rzeczywiście całkowite oraz gorliwa prośba do przenikającego nasze serce Ducha, aby nie pozostało w nas nic, co by nie było jemu oddane. Wszystko zostaje podporządkowane panowaniu Jezusa, aby mógł on wywierać swój uświęcający wpływ także na nasze codzienne życzenia i plany. Jego Święty Duch tchnie przez naszą istotę i nasze pragnienia, choć nie jesteśmy tego świadomi, zaczynają być zgodne z wolą Bożą i zostają spełnione. Pozostawanie w Jezusie odnawia i uświęca wolę; prosimy wówczas i to, czego chcemy, jest nam dane.
Łączy się z tym ściśle myśl, że pozostawanie w Chrystusie uczy wierzącego, aby w swej modlitwie szukał tylko chwały Bożej. Jeżeli Jezus przyrzeka wysłuchać modlitwy (J 14:13), to między innymi w tej myśli, aby „Ojciec był uwielbiony w Synu”. W jego modlitwie przyczynnej na ziemi (J 17) było to jego głównym pragnieniem, jego szczególną prośbą. Jeżeli wierzący pozostaje w Chrystusie, to podsuwa mu on to pragnienie, a myśl „tylko dla uwielbienia Bożego” staje się coraz bardziej główną nutą życia ukrytego w Chrystusie. Najpierw dusza zostaje doprowadzona do milczenia i obawy wyrażenia jakiegoś życzenia, gdyż mogłoby ono nie być na chwałę Bożą. Ale kiedy już zostaje uznane pierwszeństwo uwielbienia Pana i wszystko podporządkowane tej myśli, Pan rozszerza serce wierzącego i otwiera przed nim całe obszary tego, co musi służyć chwale Bożej. Przez pozostawanie w Chrystusie dusza uczy się nie tylko pragnąć chwały Bożej, ale także odróżniać duchowo, co tej chwale sprzyja.
Poza tym przez pozostawanie w Chrystusie możemy powoływać się na jego imię. Jeśli proszę w czyimś imieniu, oznacza to, że ktoś dał mi pełnomocnictwo, że wysłał mnie z prośbą i żąda, aby moja prośba była uważana za jego prośbę. Są wierzący, którzy w każdej modlitwie powołują się na imię Jezusa i jego zasługi, próbując wmówić w siebie, że będą wysłuchani, a jednocześnie odczuwają boleśnie, że mało wierzą w moc jego imienia. Nie żyją całkowicie w imieniu Chrystusa i tylko modląc się pragnęliby skorzystać z jego mocy, ale tak być nie może. Imię Jezusa może być niejako do mojej dyspozycji, tak że będę go mógł używać do wszystkiego, czego potrzebuję, ale stanie się to tylko wtedy, gdy ja sam oddam mu się zupełnie do dyspozycji, tak że będzie mnie mógł używać, kiedy zechce. Pozostawanie w Chrystusie daje nam prawo i moc do posługiwania się tym imieniem z zaufaniem. Ojciec niczego nie odmawia Synowi. Pozostając w Chrystusie, przychodzę do Ojca, będąc jedno z Synem. Jego sprawiedliwość jest we mnie, jego Duch jest we mnie. Ojciec widzi Syna we mnie i spełnia mą prośbę. Nie dzieje się to – jak myślą niektórzy – w ten sposób, że Ojciec widzi nas w Chrystusie, choć w nim nie jesteśmy. Nie, Ojciec pragnie nas widzieć żyjących w nim, a wtedy nasza modlitwa będzie rzeczywiście posiadała moc i osiągnie swój cel. Pozostawanie w Chrystusie nie tylko odnawia wolę, abyśmy modlili się właściwie, ale zapewnia nam całkowitą moc jego zasługi.
Dalej, pozostawanie w Chrystusie wzbudza w nas wiarę, która jedynie może być wysłuchana. „Niech ci się stanie według wiary twojej” – oto prawo Królestwa Bożego. „Wierzcie, że otrzymacie, a weźmiecie”. Wiara ta opiera się na słowach Bożych i nieskończenie przewyższa logiczne rozumowanie typu: „Bóg przyrzekł, dlatego otrzymam”. Nie, wiara czynna duchowo, uzależniona jest od słów, które są w nas żywą siłą, a więc tym samym od całego naszego stanu wewnętrznego. Bez modlitwy i postu (Mk 9:29), bez pokory i duchowego zmysłu (J 5:44), bez całkowitego posłuszeństwa (1 J 3:22) nie może powstać żywa wiara. Ale jeżeli ktoś pozostaje w Chrystusie, a świadomość jedności z Panem wzrasta w nim i widzi, że tylko Jezus może jego samego i jego prośbę uczynić miłymi Bogu, to ma śmiałość oczekiwać odpowiedzi na swą modlitwę, ponieważ czuje się jedno z Jezusem. Przez wiarę uczy się najpierw pozostawać w Chrystusie; owocem tej wiary jest ufność we wszystko, co Bóg obiecał uczynić. Uczy się teraz w głębokim, cichym i ufnym pokoju przedstawiać swe prośby Bogu, gdyż ma obietnicę: „proście o cokolwiek byście chcieli, stanie się wam”.
Pozostawanie w Chrystusie utrzymuje nas w miejscu, gdzie możemy otrzymać odpowiedź. Niektórzy chrześcijanie modlą się szczerze o błogosławieństwo, ale kiedy Bóg przychodzi, aby im błogosławić, nie może ich znaleźć. Nigdy nie przypuszczali, że błogosławieństwo musi być nie tylko wyproszone, lecz także oczekiwane i przyjęte w modlitwie. W Chrystusie otrzymujemy odpowiedź na nasze prośby. Poza nim wysłuchanie mogłoby być dla nas niebezpieczne, moglibyśmy wykorzystać je dla własnej przyjemności (Jk 4:3). Niektóre z kosztownych błogosławieństw wysłuchanej modlitwy, dotyczące darów duchowych czy siły do pracy, mogą być nam udzielane tylko w tej formie, że głębiej pojmiemy i doświadczymy, kim jest dla nas Jezus, przez Bożą łaskę. Obfitość jest w nim! Pozostawanie w nim jest warunkiem mocy modlitwy, ponieważ wysłuchanie leży w Jezusie i tylko w nim jest dla nas dostępne.

Pozostań w Chrystusie, wierząca duszo, tu znajdziesz szkołę modlitwy, potężnej, skutecznej i wysłuchanej modlitwy. Pozostań w nim, a zrozumiesz to, co dla wielu jest zagadką: że tajemnica modlitwy wiary leży w życiu wierzącego, w życiu, które pozostaje tylko w Chrystusie.
Mieszkaj w Chrystusie

Komentarze

Popularne posty