" Mieszkaj w Chrystusie" - Dzień 18 ~ Andrew Murray
„Jeżeli
się nawrócicie i zachowacie spokój, będziecie zbawieni, w
ciszy i zaufaniu będzie wasza moc” (Iz
30:15)
„Zdaj
się w milczeniu na Pana i złóż w nim nadzieję” (Ps
37:7)
„Jedynie
w Bogu jest uciszenie duszy mojej” (Ps
62:2)
Często
przedstawia się chrześcijaństwo jako dzieło, które Bóg i ludzie
wykonują razem, przy czym każda ze stron ma swe szczególne zadanie
do wykonania. Co prawda przyznaje się, że człowiek niewiele może
dokonać i że to „niewiele” jest skażone grzechem, ale jednak
musi zrobić wszystko, co w jego mocy, jeśli chce aby Bóg ze swej
strony wykonał coś dla niego. Ludziom takim musi być bardzo trudno
zrozumieć słowa Pisma, mówiące o tym, że mamy uciszyć się,
oczekiwać i tylko przypatrywać, jakie zbawienie Pan
przygotował dla nas. Wydaje im się, że jeżeli mówimy o uciszeniu
i powstrzymaniu od własnych wysiłków jako o tajemnicy
suwerennego działania człowieka, to kryje się w tym jakaś
sprzeczność. Wyjaśnienie tej rzekomej sprzeczności leży w tym,
że jeśli mówimy o współpracy Boga z człowiekiem, to nie chodzi
tu o takie współdziałanie, w którym każda ze stron wnosi równy
wkład. Relacja ta jest zupełnie inna; owszem, istnieje współpraca
z naszej strony, ale polega ona na podporządkowaniu. Tak, jak Jezus
był we wszystkich swych słowach i czynach podporządkowany
Ojcu, tak też powinien czynić wierzący, tym bardziej, że nie może
uczynić nic sam z siebie, gdyż cała jego istota jest całkowicie
skażona. Dlatego musi zaprzestać prób uczynienia czegoś z własnej
inicjatywy i zamiast tego oczekiwać na działanie Boże w nim.
Wyrzekłszy się wszelkich własnych wysiłków, otrzymuje przez
wiarę zapewnienie, że Pan Bóg wykonuje w nas rozpoczęte dzieło
i że w nas działa. Bóg wykonuje swe dzieło w człowieku,
odnawia go, uświęca, pobudza do najwyższej aktywności, tak że w
miarę jak oddaje się w ręce Boże, zostaje wykorzystany jako
narzędzie wszechmocnej Bożej łaski. Dusza, w której to cudowne
połączenie zupełnego poddania swej woli Bogu z najwyższą
aktywnością najdoskonalej doszło do skutku, doznała także
najgłębiej tego, na czym polega życie chrześcijańskie.
Ze
wszystkich zadań, których dusza dążąca do opanowania błogiej
sztuki pozostawania w Chrystusie musi się nauczyć,
najpożyteczniejszym i koniecznym jest uciszenie. Tylko w ciszy
może rozwinąć się to w gotowość Ducha, w której Pan objawia
swe tajemnice, i ta uległość, którą nagradza swym
prowadzeniem. Cichość tę możemy zaobserwować w szczególny
sposób u Marii w Ewangeliach. Najpierw u Marii Panny, której jedyną
odpowiedzią na najdziwniejsze objawienie, jakie kiedykolwiek istota
ludzka otrzymała, było: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi
się stanie według słowa twego” (Łk 1:38), a o której Pismo
mówi, że gdy tajemnicze duchowe wydarzenia powtarzały się, „Maria
zachowywała wszystkie te słowa, rozważając je w sercu swoim”
(Łk 2:19). Z tym samym uciszeniem spotykamy się także u Marii w
Betanii, siedzącej u stóp Jezusa i słuchającej jego słów,
która namaszczając go pokazała, że rozumie tajemnicę jego
śmierci głębiej, niż miłujący go uczniowie. Dusza milcząca
przed Bogiem jest najlepiej przygotowana na to, by przyjąć Jezusa
wraz z błogosławieństwami, których on udziela. Kiedy dusza milczy
w cichym uwielbieniu, świadoma obecności tego, który objawia się
w głębi jej istoty, wtedy może usłyszeć delikatny i cichy
powiew Ducha Świętego.
Dlatego,
miły bracie, ilekroć pragniesz wniknąć głębiej w tajemnicę
mieszkania w Jezusie, niech twą pierwszą myślą będzie: „Jedynie
w Bogu jest uciszenie duszy mojej, bo w Nim pokładam nadzieję
moją!” (Ps 62:6). Jeżeli pragniesz doświadczyć tego cudownego
połączenia niebieskiego Krzewu Winnego z tobą jako latoroślą, to
wiedz, że ciało i krew nie mogą ci tego objawić, ale tylko
Ojciec niebieski. Pozostaw całą swą mądrość; ugnij się w całej
świadomości swej bezsilności i nieumiejętności, a wtedy
Ojciec z radością udzieli ci nauki przez Ducha Świętego. Jeżeli
tylko umilkną twe własne myśli, a ucho twe otworzy się i serce
przygotuje na to, by w ciszy czekać na Boga i słuchać tego,
co on chce powiedzieć, to i tobie objawi on swe tajemnice.
Kiedy uniżysz się przed nim w proch, świadom swej nicości
i bezradności, i w uciszeniu swej duszy będziesz słuchał
cichego głosu jego miłości, znajdziesz odpowiedź na swe pytania,
na które nie umiałeś sobie odpowiedzieć w wirze własnych myśli
i wysiłków. Zrozumiesz, że twym głównym zadaniem jest
słuchać obietnic Bożych i wierzyć im; czekać i czuwać,
patrząc, co on czyni, a potem w wierze i posłuszeństwie z
uwielbieniem poddać się działaniu Tego, „który w nas swe dzieło
nieustannie sprawuje”.
Należałoby
przypuszczać, że żadne poselstwo nie będzie dla nas
przyjemniejsze niż wieść, że możemy odpocząć i uciszyć
się przed Bogiem, a Bóg nasz uczyni wszystko za nas i w nas. A
jednak, jak rzadko spotyka się dusze, które by to zrozumiały. Jak
dużo czasu mija, zanim nauczymy się, że w odpocznieniu jest
błogość i siła, że cichy duchowy odpoczynek jest źródłem
największej aktywności, tajemnicą prawdziwego przebywania w
Chrystusie. Chcemy więc unikać wszystkiego, co mogłoby ten pokój
wewnętrzny skazić. Wymienić tu należy przede wszystkim niepokój
duszy płynący z tego, że niepotrzebnie lub zanadto przejmujemy się
sprawami materialnymi. Każdy z nas ma jakieś powołanie dane nam
przez Boga, jakiś krąg zainteresowań i zajęć, których
spełnienie jest naszym obowiązkiem. Jeżeli tutaj konieczne jest,
aby chrześcijanin był czujny i trzeźwy, to o ileż więcej
świętego umiaru potrzeba w sprawach, które nie zostały nam przez
Boga powierzone? Jeśli pozostawanie w Jezusie rzeczywiście jest
naszym najwyższym celem, to strzeżmy się wszelkiego niepotrzebnego
podniecenia i przejmowania się czymkolwiek. Bądźmy czujni
także w sprawach dozwolonych i koniecznych; bądźmy ostrożni wobec
tej dziwnej mocy, z jaką sprawy codzienne opanowują naszą duszę,
abyśmy nie zostali pozbawieni siły i czasu na przebywanie z
Bogiem. Także niepokój, wynikający ze zbytniej troski o sprawy
ziemskie, jest bardzo szkodliwy; zakłóca i tłumi życie pełne
zaufania do Boga, i dusza staje się podobna do wzburzonych fal
morza. W takim stanie duszy nie ma mowy o usłyszeniu cichego głosu
Ducha Świętego.
Nie
mniej niebezpieczne w życiu duchowym są bojaźń i rozpacz; nasze
podejrzenia i własne wysiłki nie pozwolą nam usłyszeć tego,
co Bóg mówi. Przede wszystkim musimy się strzec niepokoju
wypływającego z prób uzyskania o własnych siłach i własnymi
środkami duchowego błogosławieństwa, które przychodzi wyłącznie
z góry. Serce przepełnione własnymi planami i staraniami o
to, by wypełnić wolę Bożą i pozostać w Jezusie, nigdy nie
osiągnie celu. Praca Boża natrafia na przeszkody, gdy próbujemy
mieszać się do niej; dopiero gdy dusza zaniecha własnych wysiłków,
może Pan dokonać w nas swego dzieła.
Wreszcie,
kiedy nawet dusza zdecyduje się szczerze iść drogą wiary, to może
jej w tym przeszkodzić niecierpliwość ciała, która osądza życie
i rozwój wewnętrznego człowieka oceniany według miary
ludzkiej, nie boskiej.
Błogosławiony
człowiek, który pomimo tych różnorodnych niebezpieczeństw,
nauczy się zachowywać spokój i żyć w pełni słowami: „w
ciszy i zaufaniu będzie wasza moc”. Ilekroć będzie słuchał
słów Ojca, albo też ilekroć weźmie Biblię do ręki i uklęknie
do modlitwy, tylekroć najpierw uciszy się i poczeka aż
wszystko w jego duszy umilknie przed wiecznym Majestatem. Człowiek
taki, czując, że jego stara natura usiłuje stale dojść do głosu
i wedrzeć się ze swymi własnymi myślami i wysiłkami,
nawet do miejsca najświętszego, poddaje się przez cichy, ale
zdecydowany akt woli kierownictwu i kształtowaniu Ducha
Świętego. Ucisza się i czeka aż wszelki ruch ustanie, a on
będzie gotów przyjąć objawienie Bożej woli i Bożej
obecności. Wtedy jego czytanie i modlitwa staną się
rzeczywiście czekaniem, jego ucho i serce zostaną oczyszczone
i otwarte, aby w pełni pojąć to, co Pan chce powiedzieć.
„Mieszkaj
w Chrystusie!” Nie może tego uczynić nikt, kto nie znajdzie
codziennie czasu na chwilę uciszenia, w której rozmawia z Panem
i słucha jego głosu. Wtedy to dusza przyobleka duchową
zbroję, w której człowiek może spokojnie wejść w niespokojny
świat, gdyż pokój Boży, wyższy nad wszelki rozum, strzeże jego
serca i myśli. W takiej cichej, pokornej duszy może życie
wiary zapuścić głębokie korzenie. Duch Święty może ją
prowadzić i uczyć, a Jezus może w niej wykonać swe wspaniałe
dzieło. Oby każdy z nas nauczył się mówić codziennie: „Jedynie
w Bogu jest uciszenie duszy mojej”. A wszelka myśl o tym, jakoby
zadanie to było zbyt trudne, niech prowadzi do spojrzenia na Tego,
którego obecność ucisza wzburzone fale. Ćwicz się w tym
uciszeniu swej duszy; pamiętaj, że jest to droga prowadząca do
pozostania w Jezusie i oczekuj owocu tego pozostania, a jest nim
stale wzrastający pokój nieba w twej duszy.
Komentarze
Prześlij komentarz