" Mieszkaj w Chrystusie" - Dzień 1 - Andrew Murray


Pójdźcie do mnie” (Mt 11:28)„Mieszkajcie we mnie” (J 15:4 – Biblia Gdańska)


Tak jak kiedyś usłyszałeś wezwanie Pana: „Pójdź do mnie” i usłuchałeś go, tak i  dziś kieruje Pan do ciebie inne zaproszenie: „Mieszkaj we mnie”. Poselstwo to pochodzi od tego samego, pełnego miłości Zbawiciela.
Zapewne nigdy nie żałowałeś, że przyszedłeś do niego usłuchawszy jego wezwania. Przekonałeś się osobiście, że jego Słowo jest prawdą i  że Jezus wypełnił wszystkie swe obietnice, i sprawił, że zasmakowałeś jego pokoju i doznałeś radości jego miłości.
Czyż jego przyjęcie nie było serdeczne, jego odpuszczenie grzechów zupełne, a jego miłość kosztowna i orzeźwiająca? Czy przy swym pierwszym przyjściu do Jezusa nie doświadczyłeś, że i ty masz powód, by mówić tak jak królowa Saby: „i tak nie powiedziano mi ani połowy” (1 Krl 10:7).
A jednak uskarżałeś się potem nieraz na zawiedzione nadzieje, gdyż twe oczekiwania nie spełniły się z biegiem czasu. Utraciłeś błogosławieństwa, które swego czasu cię cieszyły. Miłość i radość, które przepełniały cię przy pierwszym spotkaniu ze Zbawicielem, nie pogłębiły się, ale przeciwnie – zbladły i osłabły. Może zadawałeś sobie pytanie, jaka jest przyczyna tego, że twoje poznanie zbawienia nie jest doskonalsze, pomimo iż masz przecież tak potężnego i miłosiernego Zbawcę?
Odpowiedź jest bardzo prosta: oddaliłeś się od niego! Błogosławieństwa, których udziela Pan, związane są ściśle z posłuszeństwem jego wezwaniu: „Pójdź do mnie”, ale korzystać z nich możemy tylko przez pozostawanie w ścisłej łączności z Jezusem. Albo więc zapomniałeś, albo może nie zrozumiałeś w pełni, że jego wezwanie: „Pójdź do mnie ”, znaczy „Pójdź do mnie, aby we mnie pozostać”! To właśnie było pragnieniem Pana Jezusa, gdy zawołał cię po raz pierwszy. Zbawiciel chciał napełnić cię miłością i pokojem nie tylko na kilka godzin po twym nawróceniu, po których znów miałby nastąpić upadek i smutek.
Pan nasz przygotował dla ciebie coś więcej niż tylko krótkotrwałe błogosławieństwo ograniczające się do czasu szczególnie gorliwej modlitwy, a niknące w chwili gdy powracasz do swych prac i obowiązków, wypełniających większą część twego życia. O nie! Pan zgotował dla ciebie warowne miejsce, gdzie mógłbyś spędzić całe życie, każdą chwilkę, gdzie mógłbyś wykonywać swe prace, nie tracąc jednocześnie nieustannej z nim społeczności. To właśnie miał na uwadze Pan Jezus, gdy do pierwszego swego wezwania: „Pójdź do mnie”, dołączył drugie: „Mieszkaj we mnie”. I tak jak wierne, delikatne i pełne miłości, było miłosierdzie zawarte w tym słowie: „Pójdź ...”, tak też wielka była łaska, która powiedziała: „Mieszkaj...”. Tak jak pociągająca była moc pierwszego wezwania, tak mocne byłyby też więzy, które połączyłyby cię z Jezusem, gdybyś posłuchał i drugiego wezwania. Tak jak wielka jest błogość towarzysząca pójściu za Jezusem, tak wielka jest, a nawet większa, błogość i skarby, które stają się twoją własnością, gdy w nim zamieszkasz. Trzeba położyć szczególny nacisk na to, że Jezus nie powiedział: „Pójdź do mnie i zamieszkaj przy mnie”, ale „zamieszkaj we mnie”. Nasza społeczność z Jezusem ma być nie tylko nieustanna, ale ma być stosunkiem najgłębszej, zupełnej miłości. On otworzył swe ramiona, aby cię przycisnąć do swej piersi, On otworzył swe serce, aby cię w nim przywitać, On otworzył ci całą obfitość swego Bożego życia, swej miłości. On ofiaruje ci udział w tym wszystkim i chce cię zjednoczyć z sobą. Głębokie znaczenie, którego głębi nie możesz na razie przeczuwać, zawarte jest w jego słowach: „Mieszkaj we mnie”, równie ujmujących jak jego wezwanie: „Pójdź do mnie ”. Przez wszystkie okoliczności, które skłoniły cię do przyjścia do niego, starał się Pan nakłonić cię, abyś w nim pozostał. Czy to strach przed grzechem, albo przed sprawiedliwym sądem Bożym, cię do niego pociągnął? Odpuszczenie, które otrzymałeś przychodząc do niego, i wszystkie wynikające stąd błogosławieństwa byłyby się przez pozostanie w nim pogłębiły i wzmocniły. Jeśli to było pragnienie poznania i zakosztowania nieskończonej miłości, która cię wołała, a twoje pójście za Jezusem pozwoliło ci skosztować kilka kropel z tego zdroju, to wiedz, że tylko mieszkanie w nim może w pełni zaspokoić pragnącą duszę i napoić ją strumieniami radości, których źródłem jest wiecznie On Sam. Może to była tęsknota za zupełną wolnością od grzechu, za czystością i świętością, za pokojem, za odpocznieniem Bożym dla twej duszy?
Tego wszystkiego możesz rzeczywiście doświadczyć, jeśli zamieszkasz w Chrystusie – tylko pozostanie w nim daje prawdziwy pokój. A może to nadzieja wspaniałego dziedzictwa, wieczystej ojczyzny przebywania przed obliczem Bożym, pociągnęła cię do Chrystusa?
Prawdziwe przygotowanie do tego stanu i błogi jego przedsmak mogą już w tym życiu odczuć ci, którzy w nim zamieszkają. Kto przychodzi do Jezusa – czyni dobrze, a kto w nim pozostaje – czyni lepiej. Któż zadowoliłby się pozostawaniem na progu pałacu królewskiego, będąc zaproszony przed oblicze króla, po to, aby następnie przebywać z nim i mieć pełny udział w życiu dworu? Przecież w naszym sercu płonie gorące pragnienie przyjścia do Jezusa, zamieszkania w nim i korzystania w pełni z całego bogactwa i obfitości jego miłości!
Obawiam się jednak, że wielu tych, którzy przyszli do Jezusa, ze smutkiem musi wyznać, że niewiele wiedzą i mogą powiedzieć o błogim w nim mieszkaniu. Błąd niektórych polega zapewne na tym, że nigdy nie zrozumieli w pełni wezwania Zbawiciela. Inni może zrozumieli, ale nie zdawali sobie sprawy, że takie życie jest możliwe i dla nich dostępne. Jeszcze inni wierzą, że nieustanne życie w Chrystusie jest możliwe i zabiegają o nie, ale droga do niego pozostaje dla nich tajemnicą. Iluż jednak musiałoby przyznać, że z powodu swej niewierności utraciło to błogosławieństwo. Zbawiciel był gotów, aby ich napełnić, ale oni nie byli gotowi, by w nim zamieszkać, nie byli zdecydowani wszystkiego poświęcić, po to by zawsze, wszędzie pozostać w Chrystusie.
Do tych wszystkich dusz przychodzę teraz w Imieniu Jezusa, a to znaczy w Imieniu mojego i ich Zbawiciela, przychodzę, przynosząc im jego błogi rozkaz: „Mieszkajcie we mnie!” W jego Imieniu zapraszam też, abyśmy razem codziennie zagłębiali się w nauce i obietnicy zawartej w przytoczonych słowach rozkazu Pańskiego.
Wiem, że nieutwierdzonemu jeszcze wierzącemu, nasunie się wiele trudnych pytań w związku z tymi słowami Pana. Po pierwsze, czy jest możliwe zachowanie ścisłej społeczności z Panem Jezusem przy wykonywaniu męczącej pracy i w codziennych trudnościach. Jeśli o to chodzi, to tylko Chrystus przez Ducha Świętego może usunąć nasze trudności, ja zaś ze swej strony pragnę przez łaskę Bożą codziennie powtarzać ten błogi rozkaz Mistrza: „Mieszkajcie we mnie”, tak długo aż serca przyjmą Słowo i dadzą mu należne miejsce. Obyśmy w świetle Słowa Bożego tak długo zastanawiali się nad znaczeniem tego rozkazu, aż drzwi naszego serca otworzą się, aby przyjąć na własność coś z tego, co jest nam ofiarowane. Pan czeka na to. W ten sposób zrozumiemy, jak można wejść w tę relację z Panem, co nam na tej drodze przeszkadza, a co pomaga. Będziemy wówczas musieli przyznać, że Jezus ma prawo zwrócić się z takim rozkazem do nas, i że nie będziemy tak długo poddanymi naszego Króla, jak długo nie przyjmiemy jego rozkazu ochotnym i szczerym sercem. A gdy przyjrzymy się błogości zawartej w prawidłowym stosunku do Pana Jezusa, rozgorzejemy pragnieniem i będziemy chcieli uczynić wszystko, aby posiąść to niewymowne błogosławieństwo obcowania z Panem.
Chodźcie najmilsi, usiądźmy każdego dnia u nóg Jezusa i patrząc na niego, badajmy Jego Słowo. Czekajmy cicho i z ufnością, aż usłyszymy jego święty głos – ten „głos cichy i wolny”, który jest silniejszy od trzęsienia ziemi łamiącego skały, a który tchnie ożywiającym duchem i mówi: „Mieszkajcie we mnie ”. Dusza, która naprawdę usłyszy te słowa z ust Jezusa, otrzyma w nich także siłę, aby móc przyjąć i zatrzymać zaofiarowaną w nim błogość.
O drogi Zbawco, racz do nas przemówić, daj, aby każdy z nas usłyszał Twój głos! Oby świadomość naszego wielkiego niedostatku i wiara w Twą cudowną miłość, w której pragniesz nam darować niewypowiedzianie błogie życie, zmusiły nas, abyśmy słuchali Ciebie i byli posłuszni Twemu wezwaniu ilekroć do nas zawołasz: „Mieszkaj we mnie”.

Drogi czytelniku, oby twoja odpowiedź na to wezwanie była co dzień jaśniejsza i  bardziej zdecydowana: „Tak, drogi Zbawicielu, pragnę w Tobie zamieszkać”.

Komentarze

Popularne posty