" Życie w modlitwie" - Rozdział 13 ~ Andrew Murray
GEORGE MEULLER; HUDSON
TAYLOR; ŚWIATŁO Z KOMORY
Tak,
jak Bóg dał apostoła Pawła, jako przykład modlitwy w życiu dla
chrześcijan wszystkich czasów, tak też, dał Georga Meullera w XIX
wieku, jako dowód dla Jego Kościoła, jak dokładnie i cudownie
wysłuchuje On modlitw. Nie tylko Pan dał mu ponad milion funtów
szterlingów (obecnie ok. 90mln£), na utrzymanie swoich sierot, ale
Meuller twierdził również, że wierzy, że Pan dał mu ponad
trzydzieści tysięcy dusz w odpowiedzi na modlitwę. Nie tylko
spośród sierot, ale także wielu innych, o których (w niektórych
przypadkach przez pięćdziesiąt lat) modlił się wiernie każdego
dnia, w mocnej wierze, że będą zbawieni. Kiedy został zapytany,
na jakiej podstawie
tak mocno w to wierzy, jego
odpowiedź brzmiała: „Istnieje pięć warunków, które zawsze
staram się spełnić, po dostrzeżeniu, których mam pewność
odpowiedzi na moją modlitwę:
1.
Nie mam najmniejszej wątpliwości, bo jestem pewien, że taka jest
wola Pana, aby ich zbawić, „Chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni
i doszli do poznania prawdy” (1Tym. 2.4); i mamy zapewnienie, „Iż
jeśli prosimy o coś według Jego woli, wysłuchuje nas” (1J.
5.14).
2.
Nigdy nie błagałem o ich zbawienie w moim własnym imieniu, ale w
błogosławionym imieniu mojego szlachetnego Pana Jezusa i na
podstawie jedynie Jego zasług (zob. J. 14.14).
3.
Zawsze mocno wierzyłem w pragnienie Boga, aby wysłuchać moich
modlitw (zob. M. 11.24).
4.
Nie mam świadomości ulegnięcia żadnemu grzechowi, ponieważ:
„Gdybym knuł coś niegodziwego w sercu moim, Pan nie byłby mnie
wysłuchał” (Ps. 66.18).
5.
Trwałem w modlitwie wiary przez więcej niż 52 lata za niektórych
i będę kontynuował, dopóki nie przyjdzie odpowiedź: „Czyżby
Bóg nie wziął w obronę swoich wybranych, którzy wołają do
Niego we dnie i w nocy?” (Łuk. 18.7).
Weźcie
sobie te przemyślenia do serca i praktykujcie modlitwę według tych
zasad. Niech modlitwa nie będzie tylko wyrażeniem waszych pragnień,
ale społecznością z Bogiem, dopóki nie poznamy przez wiarę, że
nasza modlitwa jest wysłuchana. Sposób, w jaki Meuller
pielgrzymował jest nową i żywą drogą do tronu łaski, która
jest otwarta dla nas wszystkich.
Hudson
Taylor
Gdy
Hudson Taylor, jako młody człowiek, oddał się bezwarunkowo Panu,
przyszło silne przekonanie, że Bóg pośle go do Chin. Czytając
Georga Muellera, dowiedział się, jak Bóg odpowiadał na modlitwy
tego męża Bożego o zaopatrzenie jego samego oraz sierot, którymi
się opiekował. Hudson zaczął prosić Boga, aby nauczył i jego
tak Mu ufać. Czuł, że
jeśli chce pojechać do Chin z taką
wiarą, musi najpierw zacząć żyć przez wiarę w Anglii. Miał
pozycję asystenta lekarza, prosił Boga o pomoc, aby nie pytać o
swoje wynagrodzenie, ale pozostawić
to Bogu, który mógł poruszyć serce doktora, tak aby ten zapłacił
mu w odpowiednim czasie. Lekarz
był dobrodusznym człowiekiem, ale bardzo nieregularnym w płaceniu.
To kosztowało Taylor'a wiele kłopotu i zmagania w modlitwie,
ponieważ wierzył, jak również G. Meuller, że Słowo, „Nikomu
nic winni nie bądźcie” (Rzym. 13.8), należy brać dosłownie i
że nie powinno zaciągać się długu.
Tak
więc, nauczył się ważnej lekcji, aby poruszać ludźmi przez Boga
– myśl o głębokim znaczeniu, która później okazała się
wielkim błogosławieństwem dla niego i jego pracy w Chinach.
Polegał na tym –
w czasie nawracania
Chińczyków, w pobudzeniu chrześcijan do ofiarowania pieniędzy na
wsparcie jego
działalności oraz w znajdowaniu odpowiednich misjonarzy, którzy
posiadali, jako regułę wiary, to, że powinniśmy
uczynić nasze pragnienia w modlitwie wiadome Bogu, a następnie
polegać na Bogu, że
On sam poruszy ludzi do
zrobienia tego,
co On chciałby,
aby było zrobione.
Po
spędzeniu kilku lat w Chinach, modlił się, aby Bóg dał
dwudziestu czterech misjonarzy, po dwóch na każde jedenaście
prowincji i Mongolię, każde z milionami dusz i bez żadnych
misjonarzy. Bóg to uczynił. Ale nie było stowarzyszenia, które
mogłoby ich wysłać. Taylor, w rzeczy samej nauczył się ufać
Bogu w sprawie swoich własnych potrzeb, ale nie ośmielił się
wziąć na siebie odpowiedzialności za
dwadzieścia cztery osoby,
jeśli, być może
miały by one niewystarczającą
wiarę. Kosztowało go to silny konflikt
z
powodu którego czuł się
bardzo źle, aż w końcu zauważył, że Bóg mógł tak samo łatwo
dbać o dwudziestu czterech, jak
i o niego. Przyjął to z radosną wiarą. Tak Bóg prowadził go
przez wiele ciężkich prób wiary, aby nauczyć go całkowitego
zaufania. Te dwadzieścia cztery osoby wzrosły, w miarę upływu
czasu, do tysięcy misjonarzy, którzy polegali
całkowicie na Bogu w sprawie wsparcia. Inne misjonarskie
stowarzyszenia przyznały, że wiele nauczyły się od Hudsona, jako
człowieka, który ustanowił i przestrzegał to prawo. Wiara może
powoływać się na Boga, aby poruszał ludzi do tego, o co jego
dzieci prosiły Go w modlitwie.
Przeczytaj
książkę, „Duchowy sekret Hudsona Taylora.” Znajdziesz w niej
skarb duchowej myśli i doświadczeń dotyczących bliskiej
pielgrzymki z Bogiem w komorze, oraz w pracy misyjnej.
Światło
z komory
„Ale
ty gdy się modlisz wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za
sobą módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój,
który widzi w ukryciu, odpłaci tobie” (Mat. 6.6). Nasz Pan mówił
o modlitwie obłudników, którzy pragnęli być widziani przez ludzi
i o modlitwie pogan, którzy ufali swojemu wielomówstwu. Nie
rozumieli, że modlitwa nie ma wartości, chyba, że jest skierowana
na osobności do Boga, który widzi i słyszy. W tym tekście nasz
Pan uczy nas wspaniałej lekcji dotyczącej nieocenionego obdarzenia,
które chrześcijanin może mieć w swojej komorze. Jeśli chcemy
zrozumieć lekcję poprawnie, musimy dostrzec światło, które
komora rzuca na:
1.Wspaniałą
miłość Boga
Pomyśl
o Bogu, o Jego wielkości, świętości i niewysłowionej chwale, a
potem, o nieocenionym przywileju, do którego zaprasza swoje dzieci,
żeby każde
z nich, jakkolwiek grzeszne
czy słabe by nie było,
o każdej godzinie dnia,
mogło mieć
dostęp do Niego i
prowadzić z Nim rozmowę tak długo jak tylko zechce. Gdy wchodzi do
swojej komory, wtedy Bóg jest gotowy, aby je spotkać, mieć
społeczność z nim, dać mu radość i siłę, której potrzebuje
wraz z żywym zapewnieniem w jego sercu, że On jest z nim i zajmie
się wszystkim dla niego. Dodatkowo obiecuje, że wzbogaci
je w jego życiu zewnętrznym, w pracy, oraz w te rzeczy, o które
prosiło w tajemnicy.
Czy nie powinniśmy
krzyczeć z radości? Cóż za zaszczyt! Cóż za zbawienie! Cóż za
obfite zaopatrzenie w każdej potrzebie!
Ktoś
może jest w
głębokiej rozpaczy, albo
może wpadł w ciężki grzech, lub może w ramach zwykłego życia
pragnie chwilowego lub duchowego obdarzenia; może pragnie modlić
się za siebie lub za tych należących do niego lub do jego
zgromadzenia lub kościoła; może nawet stać się orędownikiem za
cały świat - obietnica komory obejmuje wszystko: „Módl się do
Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w
ukryciu, odpłaci tobie.”
Możemy
słusznie przypuszczać, że nie może
być na ziemi miejsca tak
atrakcyjnego dla dziecka Bożego, jak komora, z obiecaną obecnością
Boga, gdzie może ono
mieć nieskrępowaną
społeczność z Ojcem. Szczęście dziecka na ziemi, cieszącego się
miłością swojego ojca;
szczęście przyjaciela, kiedy spotyka ukochanego dobrodzieja;
szczęście poddanego, który ma swobodny dostęp do swojego króla i
może zostać z nim tak długo, jak zechce; są niczym w porównaniu
z tą niebiańską obietnicą. W komorze możesz rozmawiać ze swoim
Bogiem tak długo i tak intymnie, jak tego pragniesz; możesz polegać
na Jego obecności i społeczności.
Ach,
wspaniała miłość Boga w darze komory, uświęconej przez taką
obietnicę! Dziękujmy Bogu każdego dnia naszego życia, za to, jako
dar Jego wspaniałej miłości. W tym grzesznym świecie nie mógł
wymyślić nic bardziej odpowiedniego dla naszych potrzeb, niż to
źródło niewysłowionych obdarzeń.
2.
Głęboka grzeszność człowieka
Moglibyśmy
pomyśleć, że każde dziecko Boga skorzystałoby z radością z
takiego zaproszenia ale patrz, jaka jest odpowiedź. Ze wszystkich
ziem przychodzi płacz, że modlitwa w komorze jest w główniej
mierze zaniedbana przez tych, którzy nazywają się wierzącymi.
Wielu nie korzysta z niej, chodzą do
Kościoła, wyznają Chrystusa, ale bardzo mało wiedzą o osobistej
społeczności z Bogiem. Wielu korzysta z niej tylko w niewielkiej
mierze, w duchu pośpiechu, bardziej jako kwestia zwyczaju, lub w
celu łagodzenia sumienia, ale nie mogą oni mówić o jakiejkolwiek
radości, czy obdarzeniu w niej. Jeszcze bardziej smutne jest to, że
wielu ludzi, którzy wiedzą coś o jej szczęśliwości
(błogosławieństwie),
przyznają, że nie wiedzą za wiele o regularnej, pełnej szczęścia
społeczności przez cały dzień z Ojcem, jako o czymś, co jest tak
konieczne, jak ich codzienny chleb.
Och,
co w takim razie sprawia, że komora jest tak pozbawiona mocy? Czyż
nie jest to głęboka grzeszność człowieka i niechęć jego
upadłej natury do Boga, która czyni świat z jego towarzystwem
bardziej pociągającym niż bycie na osobności z Niebiańskim
Ojcem?
Czy
nie jest tak, że Chrześcijanie wierzą Słowu Bożemu, w którym
jest napisane że „ciało,” które jest w nich, jest „wrogie
Bogu” i że jeśli chodzą zbyt wiele w „ciele,” Duch nie może
wzmocnić ich do modlitwy? Czy nie jest tak, że Chrześcijanie
pozwalają, aby szatan odebrał im prawo do korzystania z broni jaką
jest modlitwa, bez której są pozbawieni sił, aby go pokonać? Nie
ma większego dowodu na to, jak głęboka jest grzeszność
człowieka, niż ta wzgarda względem niewysłowionej miłości,
którą daje nam komora.
Jeszcze
smutniejszym jest to, że nawet słudzy Chrystusa przyznają, iż
wiedzą, że modlą się za mało. Słowo mówi im, że ich jedyna
moc leży w modlitwie, dzięki której napewno mogą być obleczeni w
moc z wysokości, potrzebną do ich pracy. Wydaje się, jakby moc
ciała i świata zaczarowała ich. Podczas gdy poświęcili czas na
pracę i przejawiają w tym gorliwość, to jednak to, co jest
najważniejsze, jest zaniedbane i nie ma tam pragnienia, ani siły do
modlitwy, aby otrzymać nieoceniony dar Ducha Świętego, który
uczyni ich pracę owocną. Bóg dał nam łaskę, aby zrozumieć w
świetle komory, głęboką grzeszność
naszej natury.
3.
Chwalebna łaska Jezusa Chrystusa
Czy
nie ma w takim razie nadziei na zmianę? Czy musi tak zawsze być?
Czy jest jakiś sposób na poprawę? Dzięki Bogu! Jest.
Człowiekiem,
przez którego Bóg przysłał wiadomość o komorze jest nikt inny,
jak nasz Pan Jezus Chrystus, który zbawia nas z naszych grzechów.
On jest w stanie i chce uwolnić nas z tego grzechu i On to uczyni.
On nie podjął się uwolnienia nas ze wszystkich naszych pozostałych
grzechów i nie
pozostawił nas, abyśmy
zajęli się grzechem zaniedbania modlitwy o naszych własnych
siłach. Nie, z tym również możemy przyjść do Niego i wołać:
„Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” (Mat. 8.2).
„Wierzę, pomóż niedowiarstwu memu” (Mar. 9.24).
Czy
pragniesz dowiedzieć się, jak możesz doświadczyć tego
uwolnienia? Przez nic innego, jak poprzez dobrze znaną drogę, którą
każdy grzesznik musi przyjść do Chrystusa. Rozpocznij od
przyznania się i wyznania Mu, w dziecięcy, prosty sposób, grzechu
lekceważenia i bezczeszczenia komory. Padnij przed Nim w głębokim
wstydzie i
żalu. Powiedz Mu, że twoje serce zwiodło cię myślą, że mogłeś
modlić się jak chcesz. Powiedz Mu, że przez słabość „ciała,”
moc świata i pewność siebie zostałeś zwiedziony na manowce oraz
przyznaj, że nie masz sił, aby się poprawić. Niech to będzie
uczynione z głębi serca. Nie możesz przez swoją stanowczość i
wysiłek tego naprawić.
Pójdź
w swoim grzechu i słabości
do komory i zacznij dziękować Bogu, jak jeszcze nigdy przedtem Mu
nie dziękowałeś, za to, że łaska Pana Jezusa na pewno sprawi,
możliwym dla ciebie, aby rozmawiać z Ojcem, tak jak dziecko powinno
to robić. Oddaj na nowo Panu Jezusowi cały swój grzech i nędzę,
tak samo jak, jak i całe swoje życie oraz wolę, aby mógł cię
oczyścić, wziąć w posiadanie i rządzić tobą jako swoją
własnością.
Nawet
jeśli twoje serce jest zimne i martwe, trwaj w praktykowaniu wiary,
że Chrystus jest wszechmogącym i wiernym Zbawicielem. Możesz być
pewien, że
przyjdzie wybawienie. Oczekuj tego, a zaczniesz rozumieć, że komora
jest objawieniem chwalebnej łaski Pana Jezusa, która umożliwia
człowiekowi zrobienie tego, czego sam nie mógłby uczynić; czyli
trwać w społeczności z Bogiem i doświadczać otrzymania chęci i
sił, które przystosowują go do chodzenia z Bogiem.
Komentarze
Prześlij komentarz